Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

VII.8.

Nie spodziewałam się, że Wiktoria będzie tak szybko skracała dystans ani że po prostu wprosi się do nas, ale oboje z Hubertem tak zaangażowaliśmy się w rozmowę z nią, że mieliśmy ochotę ją kontynuować. Przy Wiktorii trudno było udawać, ona wymuszała szczerość. Być może stosowała na nas jakieś psychologiczne sztuczki, ale może po prostu miała do tego naturalny talent. Grunt, że szybko zaczęliśmy rozmawiać z nią na najintymniejsze tematy i chcieliśmy więcej.

Kiedy spytała nas czy może zostać na noc, zaraz po tym, jak opowiedziałam jej o fantazji z obserwatorką, nie przeczuwałam jeszcze, do czego ona dążyła. Wiedziałam, że ona nie miała jak wrócić do hotelu, a nie miałam ochoty jej odwozić, dopóki nie skończymy rozmowy. Robiło się coraz później, a my ciągle rozmawialiśmy. Wiktoria zadawała mi czasem takie pytania, na które nie znałam odpowiedzi. Było mi coraz bardziej wstyd, że aż tak nie znam swoich potrzeb. Podobno w moim wieku kobieta powinna już wiedzieć, co lubi, a moje doświadczenia okazały się... niewystarczające.

W końcu poszłam zrobić kolację, zostawiając mojego męża, dyskutującego z Wiktorią o szczegółach, które zaczynały mnie krępować. Na szczęście, gotowy posiłek przerwał te rozmowy, bo chyba spaliłabym się ze wstydu. Hubert przyniósł nam wino do kolacji, żeby rozluźnić atmosferę. Byłam mu za to wdzięczna, bo słowa Wiktorii odbijały się już echem w mojej głowie. Kiedy spytała mnie, ilu miałam partnerów, a ja odpowiedziałam jej, że dwóch mężów i przypadkowego kochanka, zrobiła wielkie oczy. – Jestem niedoświadczona... – W sumie nie mogłam się pochwalić taką liczbą partnerów seksualnych, jak mój mąż, nie mówiąc już o Wiktorii, ale czy to było źle? Albo, czy to była moja wina?

Wino rzeczywiście mnie rozluźniło. Nadal krępowało mnie wiele rzeczy, ale zaczynało mi to być coraz bardziej obojętne. Kiedy Wiktoria to zauważyła, kazała Hubertowi mnie dotykać.

– Stań za nią i zrób jej delikatny masaż – powiedziała, a mój mąż jej posłuchał. Kiedy jego wielkie i silne dłonie spoczęły na moich barkach i zaczęły mnie delikatnie gładzić, mimowolnie przymknęłam oczy i zamruczałam. – Widzisz, ona lubi delikatny dotyk.

– To już wiem – stwierdził Hubert. Byłam pewna, że przewrócił oczami za moimi plecami. Znałam go aż za dobrze, żeby wiedzieć, że nie znosił, kiedy ktoś mówił mu o czymś, co uważał za oczywiste. – Ty mi powiedz, co zrobić, żeby polubiła też mocniejszy.

– Musisz jej pokazać, że każdy dotyk może być przyjemny – odpowiedziała tonem znawcy. – Ale zaczynaj od delikatnego i stopniuj go.

– Ja myślałem, że robię to od sześciu lat – prychnął Hubert.

– Jak widzisz, nie do końca. Marleno, powiedz mu, co ci się podobało w seksie w tamtym facetem – poprosiła mnie Wiktoria. Mimowolnie zesztywniałam. Mój mąż też, poczułam to po jego dłoniach.

– Nie wiem czy Hubert chce i powinien tego słuchać, tym bardziej, że to już przeszłość i się nie powtórzy – podkreśliłam.

– Nie chcę, bo szlag mnie trafia, że ktoś inny cię zadowolił – odpowiedział mój mąż.

– Ale nie chcesz wiedzieć, co jej sprawiło przyjemność, i zrobić tego lepiej niż tamten? – prowokowała go Wiktoria.

– Chcę – zdecydował wtedy mój mąż. – Chcę być jej najlepszym kochankiem. – Wow...

– Dobrze, powiem wam. – Musiałam się zgodzić na takie oświadczenie Huberta. – On był tak bardzo delikatny, że miałam wrażenie, jakby muskał mnie piórkami. Nikt nigdy się tak ze mną nie kochał. Były mąż był brutalem i mnie brał siłą, a ty, Hubi... – tu się zawahałam, bo nie chciałam nazwać męża brutalnym, nie mogłam go porównywać z Arkiem – lubisz intensywne doznania i jesteś niecierpliwy. Chcesz czuć dużo naraz i szybko. Nie budujesz napięcia.

– Ale mnie podsumowałaś – burknął mój mąż, który przestał mnie gładzić po ramionach.

– Ona musiała ci to powiedzieć – zauważyła Wiktoria – żebyś mógł wejść na wyższy poziom. Jeśli chcesz być jej ideałem, to się postaraj.

– Chcę, do cholery, ale nie porównujcie mnie z tym chujem, jej byłym, ani z jakimś efemerycznym kochankiem, który ją bzyknął w Warszawie, bo mnie trafia – wyjaśnił zdenerwowany.

– Wejdź na wyższy poziom, Hubert – Wiktoria podeszła do nas i położyła jedną rękę na moim ramieniu, a drugą na jego. – Marlena zasługuje na to, żeby być szczęśliwa i jeśli chcesz, żeby była szczęśliwa z tobą, musisz się postarać. – Ta sytuacja stawała się coraz bardziej abstrakcyjna. Gdyby nie to, że wino szumiało mi w głowie, pewnie wstałabym i wyszła z salonu, żeby odetchnąć i się zdystansować, a zamiast tego poczułam się podekscytowana. Od dawna chciałam, żeby mój mąż wszedł na wyższy poziom. Był dobrym kochankiem i dbał o mnie, ale między nami była taka chemia, że mógł być idealny. Chyba to właśnie próbowała powiedzieć nam Wiktoria.

– Wkurzacie mnie, dziewczyny – stwierdził jednak mój mąż. – Od kilku godzin gadamy o seksie, ty mi każesz dotykać żony delikatnie – zwrócił się do Wiki – a ja od tego dotyku i jej mruczenia chcę czegoś mocniejszego. Jak będziecie tak dalej robić, to nie wytrzymam i wezmę cię na tej kanapie – powiedział do mnie cicho, ale tak, żeby Wiktoria to usłyszała. Musnął przy tym moje ucho ustami, wywołując potężny dreszcz, który wstrząsnął całym moim ciałem. Wiktoria też to musiała wyczuć, bo ciągle trzymała dłoń na moim ramieniu. – Co oni ze mną robią?

– Świetnie reagujesz, Marlenko. Jesteś już gotowa na wyższy poziom.

– Na jaki "wyższy poziom"? – spytałam zdziwiona.

– Idź pod prysznic, pogadam z twoim mężem – powiedziała. Spojrzałam kontrolnie na Huberta, a on skinął głową. – Kurde, co tu się wyprawia? – pomyślał mój lekko odurzony winem mózg, ale posłusznie wstałam i poszłam do łazienki.

Lekko kręciło mi się w głowie, ale bez problemu weszłam do kabiny. Kiedy poczułam na skórze ciepłą wodę, poczułam się lepiej. Regulowałam temperaturę wody, żeby się otrzeźwić, więc zaczęłam od ciepłej, potem puściłam gorącą, a później dodawałam chłodniejszej, aż zakończyłam prysznic na letniej, prawie zimnej. Wyszłam spod prysznica orzeźwiona i dopiero musiałam walnąć się w czoło. – Nie wzięłam piżamy.

Wytarłam się delikatnie i owinęłam ręcznikiem, żeby przebiec do sypialni.

– Marlena, gdzie ty uciekasz? – usłyszałam głos męża.

– Idę po piżamę, zaraz wracam – krzyknęłam ze schodów.

Wpadłam do sypialni i w panice rozejrzałam się po łóżku. – No tak, wczorajszą piżamę dałam do prania... – Wyjęłam więc z szafy czarny atłasowy komplecik – koszulkę na ramiączkach i króciutkie spodenki. Nie chciałam mieć samej koszulki, a nie lubiłam spać w majtkach. Zanim się ubrałam, nakremowałam jeszcze ciało balsamem, uważając, żeby nie przesadzić z ilością. Byłam bardzo ciekawa, co przez ten czas robił mój mąż z Wiktorią, więc wolałam się pospieszyć. Włosy zostawiłam rozpuszczone i zbiegłam na dół.

W salonie zastałam samą Wiktorię.

– Cześć, ślicznotko. Twojego męża też wysłałam pod prysznic.

– O czym rozmawialiście, jak mnie nie było? – spytałam.

– O tym, na co byłby w stanie się zgodzić, żeby cię uszczęśliwić.

– O! A powiesz mi?

– Sama zobaczysz – odpowiedziała tajemniczo. – Powiedz mi jednak czy na pewno zgadzasz się, żebym dziś u was nocowała? Muszę wiedzieć, ile mam dla was czasu.

– Pewnie, że możesz zostać, mamy pokój gościnny. Ale powiedz, masz jakieś rzeczy?

– Mam tylko majtki i skarpetki na zmianę – zaśmiała się – więcej się nie zmieściło do mojego plecaczka.

– Zaraz ci dam ręcznik i moją piżamę, a najlepiej chodź od razu, wybierzesz coś sobie – zawołałam ją i poszłam znowu na górę do sypialni. Wiktoria podążyła za mną bezszelestnie. – Chodzi cicho, jak szpieg, w tych skarpetkach – zauważyłam.

Wika wybrała sobie podobną piżamę, jak moja, tylko białą. Rzadko jej używałam, bo mój mąż lubił czarną bieliznę. Wyglądałybyśmy teraz, jak Jing i Jang, dwa kontrasty. Ona wyższa, szczuplejsza, z platynowo jasnymi włosami, miałą być w białej piżamce, a ja niższa, bardziej okrągła w biodrach i biuście, z ciemniejszymi włosami i ubrana w czarny atłas. – Nie można by było się pomylić.

– Będziesz wyglądała super w tej piżamie – zapewniłam ją. To była prawda. Wiktoria była inna niż ja, ale bardzo ładna.

– Ty też wyglądasz niesamowicie w tej czarnej – usłyszałam w odpowiedzi. – Dziwię się twojemu mężowi, że nie nosi cię na rękach i nie rozpieszcza na każdym kroku...

– Tak się nie da w codziennym życiu – zaśmiałam się. – Teraz nie ma w domu dzieci, ale nasze zwykłe życie tak nie wygląda i nie może wyglądać. Nasza codzienność od lat zabija namiętność, ale trudno, żeby było inaczej. Tak będzie przynajmniej dopóki dzieci nie podrosną. – Wiktoria podeszła do mnie bliżej i dotknęła dłonią moich włosów, odgarniając mi je na plecy.

– Teraz nie ma dzieci, Marlenko. Rób to, czego pragniesz. Nie ograniczaj się. – W tym momencie do sypialni wszedł Hubert, już wykąpany, w bokserkach. – W samych-kurwa-bokserkach!



Kto tu w końcu jest zazdrosny? Nie gubicie się trochę? ;-)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro