Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

VII.10.

– Kochanie, myślałem, że mnie rozniesie... – westchnął, opadając na mnie ciężko.

– Jesteś ciężki – przypomniałam mu.

– Wiem, przepraszam, już schodzę z ciebie – odpowiedział i położył się obok mnie na brzuchu, a po chwili zdjął mi apaszkę z oczu.

– Ulżyłeś sobie i już po zabawie? – usłyszeliśmy głos Wiktorii. – Kurde, teraz to ona mi już przeszkadza – pomyślałam, oczekując tylko tego, że przytulę się do męża i zaśniemy. – To był super seks, czego ta kobieta jeszcze chce?

– Wiktorio...

– Dobrze się bawiliście? – spytała.

– Tak – odpowiedziałam za siebie i Huberta.

– Było widać – powiedziała wtedy ciężkim głosem. Oboje spojrzeliśmy na nią. Siedziała nadal na brzegu naszego łóżka, ale jej oczy błyszczały pożądaniem.

– Czy ty oczekujesz czegoś od nas, Wiki? – spytałam, domyślając się, o co jej może chodzić. W końcu ja też nakręciłabym się niemiłosiernie oglądając pornola na żywo, prawie w nim uczestnicząc. – Trochę się spóźniłaś, bo mój mąż chwilowo się do niczego nie nadaje. Zresztą, bądźmy szczere, nie podzieliłabym się z nim. Za bardzo jestem zazdrosna.

– A kto ci powiedział, że chcę, żeby to on mnie bzyknął? – zaśmiała się.

– A kto? – Teraz już oboje przyglądaliśmy się jej z zaciekawieniem.

– Wy oboje z pomocą mojej zabawki – odpowiedziała z zachęcającym uśmiechem.

– Co ty na to, kochanie? – spytał Hubert, patrząc na mnie.

– Możemy spróbować, ale może najpierw mnie uwolnijcie – zasugerowałam, poruszając rękami nad głową. Ciągle miałam na sobie kajdanki, które były przymocowane do łóżka drugą apaszką Wiki.

Wiktoria uwolniła mi ręce i spojrzała na mnie uważnie, a po chwili mnie pocałowała. To było dziwne, ale przyjemne. – Ja pierdolę, co się ze mną dzieje?

– Jesteś słodka, Marlenko – powiedziała, odrywając się od moich ust.

– Ty też – musiałam przyznać. – To teraz ty się kładź, Wiki – zrobiłam jej miejsce na środku łóżka i zabrałam od niej "zabawkę", która okazała się średniej wielkości przezroczystym niebieskim dildo. Wiktoria posłuchała i położyła się na plecach na środku łóżka. Ja w tym czasie założyłam piżamę i podałam Hubertowi bokserki. Też je ubrał. – Powiesz nam, czego oczekujesz? – spytałam naszego gościa.

– Pocałuj mnie jeszcze – poprosiła. Spojrzałam zakłopotana na Huberta.

– Śmiało, kochanie – zachęcił mnie. – Faceci lubią patrzeć na takie scenki, a jeśli to sprawi przyjemność wam obu, to tym bardziej mi się spodoba. – Posłuchałam więc i pochyliłam się nad Wiktorią. Przyciągała mnie wzrokiem, kiedy powoli zbliżałam twarz do jej twarzy. Rozchyliła lekko usta, a ja ją pocałowałam. Tak, jakbym była facetem i całowała swoją kobietę. – Jezu, jestem lesbijką – pomyślałam i ta myśl mnie tak przeraziła, że aż się odsunęłam.

– Przepraszam, Wiki, ja nie wiem czy dam radę – jęknęłam.

– Spokojnie, Marlenko, dasz. To było przyjemne też dla ciebie, widziałam, czułam to...

– Nie przeraża cię to?

– Nie, ja w seksie widziałam już chyba wszystko. A ty świetnie sobie radzisz.

– No właśnie – wtrącił się Hubert. – To jest bardzo podniecające, rób tak dalej, skarbie.

– Dobrze, skoro oboje nalegacie... Ale powiedz mi, co ma robić w tym czasie Hubert?

– On wie, co robić z dolnymi partiami kobiecego ciała, prawda? – spytała, patrząc na mojego męża znacząco.

– Jasne. Zajmę się tym – obiecał, biorąc ode mnie zabawkę Wiki.

I tak, ja zaczęłam całować Wiktorię i pieścić jej piersi, które były mniejsze i zupełnie inne niż moje, ale i tak bardzo mi się podobały, a Hubert zajął się naszą trenerką od pasa w dół. Wika mnie objęła i przyciągnęła do siebie. Całowałam się z kobietą! Pieściłam ją i całowałam, a ona mnie! To tak bardzo nie mieściło się w moim pojmowaniu świata, że mój mózg, odurzony alkoholem i rozkoszą, postanowił zupełnie zignorować ten fakt.

Kiedy całowałam jej dekolt i piersi, spojrzałam na mojego męża, który jednocześnie pieścił ją palcami i penetrował silikonową zabawką. Wyglądało na to, że się dobrze bawił, bo jego sprzęt był znowu gotowy do zabawy, ale grzecznie trzymał go w majtkach. To mnie podnieciło jeszcze bardziej. Sama nie wiedziałam już, co mam czuć.

– Marlena, chodź tu – poprosiła Wika i przyciągnęła mnie znowu do swoich ust, wpijając się w moje zachłannie. – Aaaach... – jęknęła wprost w moje usta i wygięła się w łuk. Zrozumiałam, że zabawka i palce mojego męża załatwiły sprawę i nasza trenerka miłości właśnie osiągnęła spełnienie.

– Dziękuję wam, byliście super – westchnęła. – Myślałam, że oszaleję z frustracji, tak mnie nakręciły wasze zabawy.

– Wiki, a często zdarza ci się sypiać z klientami? – zaśmiałam się, pytając, bo zabrzmiało to bardzo dwuznacznie.

– Bardzo rzadko – odpowiedziała. – A już nikt dotąd nie narobił mi takiego smaka, jak wy – przyznała, trochę zawstydzona.

– To akurat nie jest powód do wstydu – stwierdził mój mąż nieskromnie.

– Wiecie co? Śpijmy tu dziś razem – zaproponowałam. – Miejsca mamy dużo, a żal wyganiać Wiki do pokoju gościnnego.

– Dziękuję, Marlenko – odpowiedziała, przytulając się do mnie.

I tak zasnęliśmy. Ja na środku, po mojej lewej stronie Hubert, a po prawej Wiktoria. Czułam się wspaniale, chociaż to wyglądało tak, jakbym właśnie została jednocześnie lesbijką i bigamistką, ale pierwszy raz w życiu coś takiego w ogóle mi nie przeszkadzało. Co zabawniejsze, Hubertowi to też nie przeszkadzało, a przecież, gdyby to inny facet chciał z nami spać, pewnie rozszarpałby go na strzępy. Taki męski relatywizm... Ale to był dopiero początek.

Przebudziłam się, bo dotykały mnie dwie pary rąk. Z jednej strony był Hubert, który przytulał się do moich pleców, przesuwał dłońmi po moich pośladkach, a z drugiej Wiktoria głaskała mnie po głowie i gładziła po twarzy i szyi. W końcu pocałowała mnie delikatnie w zagłębienie między szyją a obojczykiem, a ja poczułam przyjemny dreszcz i dopiero do mnie dotarło, do czego oni oboje dążą.

– Hej, chciałam jeszcze spać, w końcu mam wolną sobotę – mruknęłam w przestrzeń między nimi.

– Wcale nie chcesz spać, kochanie – odpowiedział mój mąż, dociskając się do mnie twardym argumentem.

– Ja też tak myślę – wtrąciła się Wiktoria. – Jesteś ciepła i obłędnie pachniesz. Założę się, że już nie zaśniesz i nie trzeba ci wiele, żeby uzyskać taki stopień pobudzenia, jak wieczorem.

– Do czego dążycie? – spytałam.

– Ja bym ją całkiem unieruchomiła. Co ty na to, Hubert? – spytała Wika. Mój mąż nie miał nic przeciwko, więc nasza trenerka wyciągnęła ze swojego plecaczka (zabawne, ile tam się gadżetów zmieściło) jeszcze linki do krępowania.

– Musisz ją rozebrać, bo potem nie zdejmiemy jej niczego – zauważyła Wiktoria. Mój mąż, nie pytając mnie o zdanie, zdjął mi koszulkę i spodenki od piżamy. Czułam się naga i troszkę skrępowana, bo po wczorajszym winie nie było już śladu w mojej krwi, ale nie było mi zimno. Mimowolnie odczuwałam podniecenie, tak mnie zaprogramowali poprzedniego dnia. Wiedziałam, że czekała mnie eksplozja przyjemności i choć czułam się winna, nie mogłam się tego doczekać.

Hubert skuł mi ręce kajdankami od Wiki i przywiązał je do łóżka tak, jak poprzedniego dnia. Ona rozłożyła mi nogi i przywiązała linką do nóg łóżka. Nie bałam się. Byłam tak podniecona, że nie mogłam doczekać się już tego, co ze mną chcieli zrobić.

– Dziś nie będziemy ci wiązać oczu – zadecydowała Wiktoria. – Wystarczy, że jesteś unieruchomiona.

– To co ja mam robić? – spytałam w końcu.

– Masz odczuwać przyjemność – odpowiedziała Wiktoria. – Prawda, Hubert? – zwróciła się do mojego męża, który jej przytaknął:

– Tak, kochanie, masz odczuwać przyjemność. – Sam fakt, że byłam unieruchomiona, działał na mnie onieśmielająco i podniecająco jednocześnie. Nie byłam przyzwyczajona do oddawania całej kontroli nawet mężowi, a co dopiero innej kobiecie.

– Bądźcie ostrożni, proszę – powiedziałam tylko, kiedy poczułam ciepłe dłonie męża na moich udach, a nieco chłodniejsze palce Wiktorii dotknęły moich piersi. Zobaczyłam uśmiechniętą twarz trenerki nad sobą, jej szaroniebieskie oczy, a potem poczułam słodkie delikatne usta, tak różne niż wargi Huberta, na moich. W tym samym czasie wargi i język mojego męża dotknęły mojego najwrażliwszego miejsca i stereo odpaliło. – Jakie to przyjemne...



Tak kończy się Rozdział VII. Jestem ciekawa, co myślicie o tym nietypowym układzie? I co zamierza Wiktoria?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro