Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Maskotkowa miłość

Mieliście kiedyś uczucie, że ktoś was śledzi. Ja czuję to właśnie teraz.

Gdziekolwiek bym nie poszła tam zawsze widzę gościa przebranego za kosmitę.
Mówię serio, gościu w zielonym stroju i oczami czarnymi jak dwie czarne dziury, raczej nie budzi zaufania. A dodatkowo jak widzisz go co 10 minut, wtedy zaczynasz szukać ratunku.

A miałam taki spokojny poranek. Po wielu miesiącach w końcu uporałam się z koszmarami. Pierwszy raz od dawna, spałam spokojnie niczym dziecko. Najwyraźniej wizyty u psychologa, w końcu zaczęły przynosić skutki. Zaczęłam radzić sobie z traumą.

A teraz wszystko zaczynało wracać, jak bumerang.

Widząc go po raz kolejny, postanowiłam od razu  uciekać, instynkt samozachowawczy wziął górę.

Jednak przestraszyłam się nie na żarty, gdy zobaczyła, że biegnie za mną.

Przebierałam nogami tak jak nigdy dotąd. To jednak prawda, że strach dodaje skrzydeł.

Gdziekolwiek bym nie skręciła, kosmita nadal za mną biegł, zdecydowanie miał dobrą kondycję. Odwróciłam się i ze strachem dostrzegłam, że się do mnie zbliża. Był szybszy.

Krew odpłynęła mi z twarzy. Mój oddech robił się urywany, zaczęło brakować mi sił. Musiałam się gdzieś szybko schować, inaczej mnie dogoni.

Niedaleko dostrzegłam drzwi do jakiegoś budynku, wejście od tyłu, może tam będę mogła się schować. Nikt koło nich nie chodził, więc dostrzegłam w tym swoją szansę. Ostatkiem sił dobiegłem do nich, otworzyłam i szybko  przycisnęłam się do środka. Stojąc tyłem do pomieszczenia, oparłam się o nie czołem, oddychając szybko. Uświadamiając sobie, że oprawca nadal może się tu dostać , szybko zablokowałam drzwi.

Dopiero wtedy odwróciłam się. Wcześniej z strachu nawet nie słyszałam muzyki dobiegającej zza moich pleców. Teraz cały ten widok uderzył we mnie dwukrotnie mocniej.

Sala była pełna zielonych kosmitów. Była ich cała masa, oczywiście nie tylko ich, ale w tej chwili to ich widok wpłynął na mnie najbardziej.
Wpatrywałam się głupio w ten tłum i wtedy poczułam dobijający strach, chciałam jak najszybciej stamtąd uciec. Poczułam na sobie coraz więcej oczu kosmitów i mi wcale a wcale nie pomagało.

Rzuciłam się z powrotem do drzwi wejściowych. Odblokowałam je szybko i otworzyłam chcąc najszybciej jak to możliwe wydostać się z tego zielonego koszmaru.

Otwieram drzwi, a za nimi następna zielona gęba. Krzyknęłam i odruchowo chciałam zamknąć drzwi i odciąć się od mojego prześladowcy. Jednak w moim jakże genialnym planie, nie uwzględniłam nogi kosmity która tkwiła pomiędzy drzwiami a futryną.

Wiedząc, że siłowo nie wygram, rzuciłam się do ucieczki.

Jednak z każdych stron zaczęły napierać na mnie zielone istoty. Zaczęłam się odruchowo cofać.
Nie słyszałam ich słów, ani krzyków mojego prześladowcy, starch całkowicie mnie zaślepił.

Cofałam się i cofałam, aż plecami natrafiłam na metalową ścianę hali.
Nie było już ucieczki, stwory otaczały mnie ze wszystkich stron.

Zasłoniłam oczy dłońmi, skuliłam się i zaczęłam osuwać się po ścianie, lądując w końcu na ziemi. Nie chciałam na to wszystko patrzeć.
Wtedy usłyszałam, zamieszanie wśród tłumu, jakby ktoś się przeciskał, krzycząc "Przepuście mnie do niej".

Teraz gdy miałam zasłonięte oczy, bardziej skupiłam się na odgłosach, chodź tak bardzo chciałam odciąć się od wszystkiego.

Krzyknęłam kiedy ktoś mnie dotknął. Jednak jego spokojny i opanowany głos, przebił się przez mój strach. Podniosłam nieco głowę i odchyliłam lekko palce.

Spojrzałam przez szparę w te ciemne niczym czekolada oczy i wiedziałam, że nie chce mi zrobić krzywdy.

– Hej. Wszystko jest dobrze, nic ci się nie stanie – mówił właściciel tych pięknych oczu. Miał miły głos. Delikatny i ciepły.

Nie wiem czemu, ale wierzyłam mu.

– Jestem Nick. I obiecuję ci, że zarówno ja, jak i reszta tych ludzi jesteśmy niegroźni.

Dopiero wtedy rozejrzałam się dookoła.
Tłum nadal tam stał, ale zamiast tych zielonych masek i czarnych oczu, widziałam normalne twarze ludzi i przyjazne uśmiechy. Po chwili zaczęli się rozchodzić. Został tylko chłopak przy mnie.

Wróciłam wzrokiem do brązowookiego. Również miał na sobie zielony strój kosmity, ale jego maska spoczywała na ziemi obok niego.

Wtedy zrozumiałam.
– To ty byłeś moim prześladowcą?

Chłopak spojrzał na mnie zdziwiony.
– Prześladowcą?

– No tak, cały dzień widziałam zielonego kosmitę, gdziekolwiek bym nie poszła. – Zaczęłam tłumaczyć – Śledziłeś mnie.

Chłopak się zaśmiał, miał bardzo ładny śmiech, stwierdziłam z zadowoleniem.

– Nie śledziłem Cię. Chodź przyznam, że to ja Cię goniłem. Ale może wytłumaczę ci to w drodze do kafejki, bo mam nadzieję, że dasz się zaprosić na szklankę gorącej czekolady, w zamian za tą sytuację.

Uśmiechnęłam się na to. Złapałam wyciągnięta przez niego dłoń i z jego pomocą wstałam z ziemi.
– Z miłą chęcią.

W czasie drogi chłopak zaczął mi wszystko opowiadać.
– Osobiście widziałem Cię dziś tylko dwa razy. Za pierwszym razem koło kafejki, a za drugim spojrzałaś na mnie z paniką i zaczęłaś uciekać. Martwiłem się, że coś się stało. Dlatego pobiegłem za tobą. A potem już wiesz co było.

– A reszta stworków które widziałam? – spytałam z rosnącą ciekawością.

– Pozostałe postacie które widziałaś i o których myślałaś, że to jedna osoba, były w rzeczywistości kilkoma postaciami. Ponieważ mamy w ten weekend zlot fanów science fiction. Ja i reszta kosmitów jesteśmy maskotkami reklamującymi ten zlot.

Teraz zrozumiałam całą sytuację.
– W porządku, to wiele wyjaśnia.

– Cieszę się już to zrozumiałaś. A mogę teraz ja zadać pytanie – spytał chłopak, uśmiechając się nieśmiało.

Kiwnęłam potakująco głową, nadal go obserwując. Był sporo wyższy ode mnie, mierzył pewnie metr dziewięćdziesiąt. Ciemne, kręcone włosy, śniada cera, kształtne usta, no i te niezwykłe oczy otoczone długimi, czarnymi rzęsami.

Dopiero jego pytanie przywróciło mnie do rzeczywistości.

– Dlaczego właściwie zareagowałaś z takim strachem? O ile chcesz mi powiedzieć, bo nie nalegam. Nie chcę być wścibski. Ale było to trochę dziwne – zaczął się tłumaczyć

Ja tylko zaśmiałam się cicho i zaczęłam:
– No wiesz, może i moja reakcja była dziwna, ale po moich ostatnich doświadczeniach zrozumiałbyś moją panikę. I nieco zbyt przesadzone zachowania.

Gdy usiedliśmy już z gorącymi napojami przy stoliku, zaczęłam mu opowiadać o mojej historii.

Prześladowca, stalking, nękanie, to tylko początek.

Słuchał mnie uważnie, nie przerywał, nie patrzył współczująco, choć czasem zauważałam to w jego oczach.

A ja opowiadałam. Mówiłam wręcz o wszystkim, co rzadko mi się zdarzało. A na koniec mnie zaskoczył i mocno przytulił.

I zapewnił, że to był idiota, dodając przy tym wiele wręcz niecenzuralnych epitetów na temat prześladowcy. Po czym zaproponował, że chętnie wynagrodzi mi strach i zabierze w fajne miejsce.

Był niesamowity, przy nim całkowicie się uspokoiłam, wyciszyłam i co najdziwniejsze zaczęłam się przed nim otwierać.



The End

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro