Białowłose Kłopoty
Jadąc ponad 250 km/h przez miasto, zastanawiałem się jak do tego doszło, że ścigam teraz tą wredną dziewczynę. Ta wredna małpa, nie dość, że podbiła mi oko, to jeszcze serce. Ja ją dopadnę. A gdybym jeszcze dlatego ją gonił. A ja głupek robię to bo się o nią martwię.
Wiedziałam, że bez problemu ją dogonię, może i jest świetnym kierowcą, ale nie tak dobrym jak ja.
Widziałem tylko jak wpadła bokiem w ostry zakręt, idąc za jej śladem, driftem pokonałem zakręt. Chwilę potem gdyby nie moja szybka reakcja, pewnie wpakował bym się nadjeżdżającą ciężarówkę. Serce aż mi się ścisnęło, że to ona mogła na nią wpaść. Leciałem dalej siedząc jej na ogonie. Jeszcze chwila i ją wyprzedzę, a wtedy będę mógł ją w końcu zatrzymać.
O gdyby jeszcze udało się to tak zakończyć.
Ale zacznijmy od początku. Mam na imię Zawisza, wiem dziwne imię, ale takie wybrał mi ojciec, ale wszyscy mówią mi Zet. Też dziwnie, ale się przyjęło. No więc mam 24 lata, 185 cm wzrostu i mam kruczo czarne włosy. Do tego nie byle jaki kaloryfer na brzuchu. O nie, nie przechwalam się, po prostu stwierdzam fakt. No co? Jak czytają to jakieś dziewczyny, to niech wiedzą co i jak.
Od 4 lat biorę udział w wyścigach w całej Europie. Trenuje na największym torze w Polsce. Od 2 startuje jako zawodnik. Kilka miesięcy temu jeden z naszych początkujących kierowców odpadł i musieliśmy zacząć szukać nowego. Tak więc zorganizowaliśmy konkurs. Mieliśmy sporo kandydatów. A co nas zdziwiło, wśród całej grupy 40 osób, była jedna, jedyna dziewczyna, ale za to jaka.
Białe włosy, brąz oczy, otoczone długimi, ciemnymi rzęsami, do tego lekko ciemniejsza karnacja, do tego sylwetka niczym aktorka, a do tego piękna twarzyczka. Serio, myślałem, że trafiła tu z jakiejś sesji zdjęciowej. Jednak widząc ją w kombinezonie, doszedłem do wniosku, że to jakieś żarty. Jak taka drobinka, niecałe 165 wzrostu, może konkurować z facetami.
Ale co najdziwniejsze, za kierownicą wymiatała lepiej niż niejeden kierowca zawodowy.
Ale przejdźmy do rzeczy.
-Dobra, słuchać mnie miernoty.- rozległ się głos szefa- Jeszcze nie widziałem takich słabeuszy, ale też wśród tych patałachów, jest też kilka niezłych zawodników. Tych trzech dodatkowo sprawdzimy. Reszcie dziękujemy. Tak więc: Waszkiewicz, Piwo i Szaleniec zostają.
Oczywiście rozległy się gniewne pomruki i krzyki oburzenia. Zgadnijcie dlaczego. Do końcowej trójki dostała się dziewczyna. Ta zgadnijcie o jakim nazwisku: Szaleniec.
Ta nic dziwnego, że nie była jak inne.
-Zet, pokaż tym zielonym co i jak. Za godzinę sprawdzimy ich.- dopiero głos trenera i naszego szefa w jednym, mnie obudził. Tak zamyśliłem się jak tej małej się to udało.
-Jasne. Dobra trójco za mną.- zawołałam na nowych.
Według planu miałem im pokazać co będzie ich czekać na testach. Jednak mieliśmy dodatkową tradycję. Oj pamiętam jeszcze z swoich początków. Zawsze trzeba ich nastraszyć. Wiedząc co przygotowali w tym roku, zaprowadziłem ich nieco inną drogą.
Po 15 minutach wyszli kompletnie zdezorientowani. Oczy mieli wielkie niczym spodki, jednak u dziewczyny w oczach dodatkowo błąkały się dodatkowo wesołe ogniki. To był ciekawy widok. Ona nie przestraszyła się tak jak niektórzy w historii tego kawału. A myślałem że dziewczyny są bojaźliwe.
-Dobra, a teraz miernoty za mną. Trzeba wam pokazać co i jak.- zawołałem, żeby ich w końcu ruszyć.
Ich następnym testem miał być najpierw teoretyczny a potem praktyczny test umiejętności. I tak jak wcześniej ścigali się na nieco słabszej maszynie, tak teraz dostaną istną bestię.
-Dobra przed wami stoi jeden z bolidów formuły 1. Ktoś wie jakie są podstawowe silniki bolidów, według przepisów?
Zgłosiło się dwoje. Szczerzący się brunet o nażowanych włosach, i białowłosa.
-Dawaj brunecik.
-Po zmianach w przepisach w 2014 r. używane są turbodoładowane silniki V6 o pojemności 1,6 litra.- nie wiem czemu ale zabrzmiało to strasznie podręcznikowo.
-Zgoda, ale następnym razem własnymi słowami.- chłopak tylko spojrzał na mnie dziwnie i spuścił wzrok- Ktoś ,coś jeszcze wie?
Ku mojemu zdziwieniu podniosła się jedna ręka. Skinąłem głową.
-Silniki są dodatkowo wspierane przez układ elektryczny. Oprócz zwykłego silnika spalinowego i turbosprężarki, są jeszcze: Układ odzyskiwania energii cieplnej, Układ odzyskiwania energii kinetycznej, Magazyn energii, no i elektronika która tym steruje.
Przyznam, dziewczyna mnie zdziwiła. Czyli co nieco wie.
-Plus dla ciebie białowłosa.
Kilka minut później przyszedł szef.
Znając początek, wiecie już kto przeszedł. Tak, ta mała nie dość, że dobrze poradziła sobie na teście, to jeszcze była najszybsza, co prawda o 2 milisekundy ale jednak.
I od tamtego momentu się zaczęło.
Następnego dnia, zastanawiałem się jak podchodzić do niej, czy jak do każdego innego kolegi, czy jak do kobiety. No bo wybaczcie, ale ciężko to rozgryźć. Jak koleżanki nie mogę jej traktować, bo każde koleżanki to możliwe przyszłe dziewczyny. A tu? Cóż nie przejdzie, bo będę miał przechlapane u trenera. Uprzedził już wczoraj.
Widząc ją podjeżdżającą na ścigaczu, serio mnie zaczęła intrygować. A to nigdy nie prowadzi do dobrego ,jeśli jest to skierowane w stronę kobiety.
-Niezłe Kawasaki- powiedziałem zbliżając się.
-Dzięki. Co nie znaczy, że Cię polubiłam.- widząc jej niezbyt przychylne spojrzenie, spojrzałem na nią pytająco.
-Ty myślisz, że w ten sposób chcę się zaprzyjaźnić? - nie to, że nie miała racji. W ten sposób chciałem zacząć.
-A nie? No ale mniejsza. Nie szukam takich przyjaciół. Więc niech każdy zajmie się sobą, a teraz wybacz, lecę się przebrać.
Wtedy zrozumiałem. Jak nie chcę się zaprzyjaźnić, to będzie miała we mnie wroga. No co? Jak nie przyjaciel, to wróg. Mnie się nie ignoruje.
Niestety, nie tylko ja postanowiłem jej uprzykrzać życia. Tylko jeszcze tego samego dnia, ta mała skubanica, potrafiła sobie ich zjednać.
Mój mentor i kumpel Jeremi miał być jej mentorem. Początkowo nastawiony pesymistycznie, zmienił nastawienie gdy wsiadła do bolidu i zbliżyła się do mojego najlepszego czasu. A byłem pierwszy.
Tak, wtedy zaczął się z nią dogadywać.
Potem miała mała starcie z mechanikami, zaczęli się śmiać z jej nazwiska. Jednak gdy utarła nosa głównemu mechanikowi, zyskała dozę sympatii.
Pewnego dnia, gdy pomocnik przyniósł miskę piachu do piaskowania samochodów, co przydawało się przy malowaniu samochodów, dziewczyna nieźle zagrała na nosie chłopakowi. Główny mechanik miał na nazwisko Kot. Więc dziewczyna, nawet nieźle wymyśliła.
Mężczyzna wchodząc do garażu potknął się o miskę piachu, który akurat dosychał, najpierw przeklną a potem z oburzeniem spytał:
-Co to do jasnej ciasnej jest?
-Kuweta dla Kota, szefie.- zawołała dziewczyna na całą halę.
Jej odwaga, zrobiła na nich wrażenie. Pokazała, że się nie daje. Zresztą, niejeden widział co potrafi z autem i że naprawdę się zna na silnikach.
Tak więc, po tygodniu, nawet się zaadoptowała. Na jej nieszczęście, zostałem jej ja. Nie zamierzałem jej ułatwiać. Tak więc staliśmy się swoimi wrogami.
-Hej Szaleniec. Co dziś znowu szalejesz?- zadrwiłem gdy jak zwykle spotkaliśmy się na parkingu.
-Oj Zet, nawet mojego imienia nie zapamiętać, oj kiepsko z twoją pamięcią.- dziewczyna z udawanym zmartwieniem, uśmiechnęła się przebiegle.
-No wiesz Adela, mam niezłą pamięć, ale po co ją wysilać na Ciebie.- i tu trafiłem w czuły punkt.
-Oj Zet, ciesz się, że nie jestem mściwa. Bo tak.bym Cię urządziła, że byś nie usiadł przez tydzień.- mówiąc to uśmiechnęła się złośliwie i poszła.
I wiecie co mnie zaskoczyło, trochę się przestraszyłem. Zacząłem nawet rozważać sojusz, bo wbrew sobie zacząłem nawet ja lubić. Jednak widząc jak się uśmiecha i żartuję z chłopakiem od mechaników, coś mnie ścisnęło. Świetnie bawiła się z innymi a mnie nienawidziła od początku. Czemu? Taki zły jestem. Zazdrość? W żadnym razie. To poczucie niesprawiedliwości.
-Adela! Co dotknęło Cię białe szaleństwo? Bo tak się szczerzysz.- po czym mrugnąłem do niej i skierowałem się do szatni.
-Zet nie przesadzasz? Dopiero zaczyna a ty już ją prześladujesz?- słysząc głos trenera, odwróciłem się do drzwi.
-Trenerze, wiesz, że nie jest to takie proste. Spokojnie nie zrobię jej krzywdy.
-Nie? A kto wylał na nią olej? - trener podniósł jedną brew i spojrzał na mnie badawczo.
-O czyżby się poskarżyła?
-Nie. Ona nie pisnęła mi ani słówka. Co innego mechanicy.
Zakląłem pod nosem. Ale wspominając tamten moment aż uśmiechnęłam się do siebie. To był fajny widok. Szorowała się godzinę a i tak włosy do
czyściła dopiero następnego dnia.
-Oj tam, to nic strasznego.
-Niby tak, ale co powiesz na to, że tego dnia miała ślub brata, i nie mogła doczyścić włosów? Pokaż, że jesteś dorosły i dogadaj się z nią w końcu.- mówiąc to patrzył na mnie spod byka. Jednak po chwili uśmiechnął się chytrze i dodał:
-Ale jest takie powiedzenie. Kto się czubi ten się lubi. Ale wiesz są lepsze sposoby na podryw. W ten sposób to tylko Cię znienawidzi. A to chyba już osiągnąłeś.
-Trenerze ale to nie jest tak.- mężczyzna tylko odwrócił się w moją stronę, wymownie spojrzał po czym bez słowa wyszedł.
-W mordę jeża!- krzyknąłem tylko uderzając ręką w szafkę. Na szczęście miałem tyle rozsądku by nie robić tego mocno,jeszcze tylko tego by brakowało by rękę złamać.
Nie zamierzałem się tym za bardzo przejmować, przecież i tak nie pokazywała, żeby to ją jakoś obchodziło.
Wychodząc z szatni zobaczyłem Adele jak rozmawiała i śmiała się z tym chłopaczkiem od mechaników, znowu. Zacisnąłem tylko zęby i skierowałem się na tor. I wiecie co, pojechałem najlepiej od dawna. Tylko przy okazji nadwyrężyłem silnik. Taa byłem nieźle wkurzony.
Czas wkurzyć też ją.
-Widzisz, mamy już mistrza. Teraz pokaż, że choćby nadajesz się na zastępstwo.- słysząc to dziewczyna tylko zacisnęła zęby.
Niestety wkurzona najwyraźniej nie potrafi dobrze jeździć. Pojechała gorzej nawet od swojej pierwszej jazdy pokazowej.
Jednak o dziwo nie poddawała się, zniosła mnie przez pół roku, odgryzła mi się równie mocno jak ja jej. A przez ten czas coraz bardziej poprawiała swoje umiejętności. I zaczęła mnie doganiać. Każdy już wiedział o naszej wzajemnej nienawiści. I mimo że każdy podejrzewał , że u mnie jest to spowodowane miłością, tak nikt nie miał wątpliwości, że białowłosa szczerze mnie nienawidzi.
Jednak wydarzyło się coś po czym oboje pękliśmy. I to dosłownie.
Następnego dnia przyszłem dziwnie nakręcony. Miałem wielką ochotę dodatkowo utrzeć jej tego małego noska.
-Hej Białowłosa, co słychać?
-A nic Zet. A jak tam dostrzegasz kogoś poza sobą? Chłopaki cud się zdarzył. - zadrwiła.
-Oj coś dziś kiepsko ci idzie. Zwykle jesteś bardziej pomysłowa.- serio dziś nie była.w.pełni sobą.
-No wiesz nie zawsze każdy może być w centrum wszechświata, nie przejmować się nikim i cieszyć czyimś bólem.- wybuchła. O w mordę coś serio jest nie tak. W tym już czuć jak coś ją gryzie.
-Hej Szaleniec spokojnie. Już wszystko ok.- nie było po co ją nakręcać
-Zamknij jape Zet. Przynajmniej dziś daj mi spokój.- poddała się, normalnie się poddała. To do niej niepodobne. Jej głos był teraz dziwnie wypruty z emocji. A potem najzwyczajniej w świecie poszła.
-Ej Zet co jej zrobiłeś?- nagle podszedł do mnie trener.
-No właśnie o to chodzi, że nic.- to było najdziwniejsze.
-Coś na pewno. Pytanie co. - spojrzał na mnie wymownie. Już miałem się bronić, ale trochę racji w tych słowach było.
Podniosłem ręce w obronnym geście.
-Dobra, dobra już do niej idę.
Idąc w stronę w której zniknęła Adela, zastanawiałem się od czego zacząć.
Widząc ją jak wyżywa się na worku treningowym, cieszyłam się, że stoję w miarę daleko.
-Adela!- zawołałem stając w progu siłowni.
Dziewczyna odwróciła się w moją stronę, zrobiła dziwną minę i z całej siły przywaliła w worek, tak że ten się aż zachwiał.
-Dziewczyno naprawdę mam już dość wzajemnej nienawiści, może się w końcu dogadamy. W końcu powinniśmy współpracować. No wiesz ta sama drużyna.
Dziewczyna wybuchła głośnym śmiechem, ale to wcale nie był miły śmiech, był tak przesiąknięty bólem, kpiną i urazą, że aż serio zmartwiłem się co się stało.
-Wiesz co Zet? Jesteś naprawdę dobrym aktorem. Prawie ci uwierzyłam. Ale niestety już Cię trochę znam. Także narazie jedynym co nas łączy to wzajemna nienawiść.
Oj gdyby znała wszystkie fakty.
-Nie wiesz wszystkiego.
-Nie? A popatrz. Co nieco się dowiedziałam. Na przykład tego co powiedziałeś dziennikarzom pewnej gazety.
Teraz serio nie rozumiałem. Nie udzielałem żadnego wywiadu już od kilku miesięcy. Wiedząc, że Białowłosa budzi sensację, wiedziałem, że mój wywiad będą próbowali przerobić. Ale żeby go sfałszować?
-Dziewczyno już od kilku miesięcy nie udzielałem żadnych wywiadów.
-Nie?a wejdź sobie na pewną stronę x.pl (*) Przeczytaj sobie jak zacytował Cię pewien dziennikarz.
Po tych słowach wypadła z sali. Oj wpakowałem się i to bardzo.
Było jedno wyjście.
-Trenerze, jest problem.- wpadłem po chwili do pokoju trenera.
Czytając po chwili artykuł wcale nie dziwiłem się reakcji Adeli. Według dziennikarza tak ją obsmarowałem, że aż trener na mnie krzywo spojrzał.
-No co? Ja w życiu czegoś takiego nie powiedział bym.
-Domyślam się. Widziałem swoje więc ci wierzę.- teraz na te słowa to ja na niego spojrzałem podejrzanie.
Ale przemilczałem sprawę. Były teraz ważniejsze sprawy.
-Co teraz?
-Zrobimy im rozróbę. Zdobędziemy dowody dla młodej, żeby uwierzyła w twoją niewinność. To jedyna opcja. Wybacz chłopie ale teraz straciła do ciebie resztki zaufania. A bez dowodów czarno na białym, nie odzyskasz jej. A teraz nie zdziwie się jak w ogóle nie będzie chciała Cię widzieć.
W tym momencie rozległ się brzęk rozrzucanych narzędzi, potem krzyk. Obydwaj wybiegliśmy jak poparzeni.
-Co jest?- po chali rozległ się krzyk trenera.
-Spytaj się Zeta- widząc wkurzone spojrzenia zespołu, a potem dostrzegając co wyświetlało się na telewizorze, zrozumiałem wszystko.
Widząc wściekłą Adele, stałem jak zaczarowany, jeszcze nigdy jej takiej nie widziałem, z jednej strony przestraszyłaby każdego, z drugiej wrecz hipnotyzowała. Te oczy, tak pełne emocji. Jeszcze czegoś takiego nie widziałem. Wręcz zmieniły kolor z brązowych na kompletnie czarne. Jednak gdy się zbliżyła, nawet nie zdążyłem jej zablokować. W ułamku sekundy zamachneła się i z całej siły przywaliła mi w twarz. Aż się cofnęłem i mnie zamroczyło. Zanim odzyskałem orientację, zdążyła zabrać auto i odjechać.
Porozumiewawczo spojrzałem na trenera a potem rzuciłem się do nissana. Ona wzięła podobnego ,więc siły są wyrównane.
-Ja się wszystkim zajmę, wyśle ci wiadomość kiedy znajdę dowody.- usłyszałem tylko krzyk trenera.
Skinąłem potwierdzająco głową.
Ruszyłem z piskiem opon.
Tak wracamy do pierwszej sceny mojej opowieści. Nie dość, że podbite oko wcale nie ułatwiło jazdy, to jeszcze skubana wcale a wcale nie przejmowała się przepisami. Na jej szczęście lecieliśmy drogą gdzie nie było pieszych.
Dogoniłem ją bez problemu. Teraz tylko wyprzedzić ją, i to niestety nie było już takie łatwe. Za każdym razem, jakby odczytywała moje ruchy, skutecznie udaremniała moje próby.
Nie można było zaprzeczyć, że była dobra w tym co robiła. Świetnie radziła sobie za kółkiem. Ale to ja byłem najleszy na torze, dlatego nie zniechęcałem się tak łatwo. Sprawa była poważna, i musiałem to wszystko naprawić.
Wiedząc, że przewiduję moje ruchy, postanowiłem zadziałać nieszablonowo. Odbiłem w lewo, niby że próbuje wziąć ją z lewej, ale w momencie jak próbowała mnie zablokować, momentalnie odbiłem w prawo, zredukowałem i wziąłem ją z prawej.
Przez chwilę jechaliśmy obok siebie, tak że mogliśmy spojrzeć w swoje oczy.
Jednak nie zamierzałem się z nią ścigać, a zatrzymać i pokazać dowody na to że nigdy nie mówiłem czegoś takiego.
Tylko jest jeden problem, trener nie dał jeszcze znać, czy udało mu się zdobyć dowody na moją niewinność.
Ale nie miałem chwili do stracenia, zbliżyliśmy się do terenów, które są zamieszkane. Musiałem ją jak najszybciej zatrzymać, bo jak wjedziemy na tereny z tą prędkością, to policja zabierze nam prawo jazdy, i nasze kariery w wyścigach szlak trafi.
Spojrzałem na czerwony przycisk przy kierownicy. To była moja szansa. Nacisnąłem guzik a nitro popłynęło do silnika. Nagłe przyśpieszenie wcisnęło mnie w fotel.
Bez problemu ją wyprzedziłem, teraz zostało tylko ją zatrzymać. Wyprzedziłem ją o kilka długości tak by bez problemu wykonać manewr i żeby zostało jej jeszcze miejsce na zatrzymanie auta.
Dotarłem do miejsca gdzie droga się zwęża i nie będzie mogła mnie wyminąć.
Już przed zwężeniem obróciłem auto na ręcznym i postawiłem auto w poprzek drogi. Prędkość sunęła autem jeszcze kilka metrów, tak, że wyhamowało w miejscu gdzie drogą była już wąska. Nie miała szans by mnie ominąć.
Dziewczyna nie miała wyjścia i zaczęła hamować. Wyhamowała tuż przed autem. Była niecały metr od boku mojego auta. Blisko było.
Już myślałem, że zacznie uciekać tyłem ale tak się nie stało. Wyszedłem spokojnie z auta i stojąc przed maską jej auta, czekałem aż sama wyjdzie. Widziałem jak rozmawiała przez słuchawki. Czyżby trener dzwonił? Oby tak było.
Gdy w końcu wysiadła, jej mina była już spokojniejsza. Najwyraźniej nieco ochłoneła.
Jednak widać było, że jest w naprawdę kiepskim stanie. Była blada i smutna.
Gdy się odezwała jej głos był słaby, ale czuć było zdecydowanie:
-Zet, powiedz szczerze z ręką na sercu, jak było. Czy naprawdę wypowiedziałeś te wszystkie rzeczy?
Położyłem ręką i cały czas patrząc w jej oczy, zdecydowanie powiedziałem:
-Nigdy nie powiedziałbym na ciebie takich rzeczy. Wiedz że podziwiam Cię jako kierowcę, i zawsze budziłaś we mnie ciekawość, chodź może nie zawsze to dobrze pokazywałem. Nie chciałem Cię zranić. Owszem czasem przeholowałem. Za co Cię przepraszam. Ale nigdy nie powiedziałem czegoś tak strasznego. To przeróbka. Wierzysz mi?
Dziewczyna spojrzała na mnie smutno i pokiwała twierdząco głową.
-Tak wierzę. Zresztą dzwonił trener. Tłumaczył, że znalazł dowody na to , że to przeróbka.
-To co możemy być przyjaciółmi?- spytałem z nadzieją. Nie chciałem się kłócić.
-To nie takie proste. Dlaczego mi tyle dokuczałeś? I ma ci to od tak wybaczyć? O nie, tak nie ma.
Ocho, to będzie trudniejsze niż myślałem.
-Dobrze wyjaśnię ci to. Ale może zaparkujemy gdzieś indziej bo zastawiliśmy drogę. Pojedziesz za mną?
Jadąc na miejsce, miałem niejasne uczucie, że to będzie trudniejsze, niż mogę się spodziewać.
Pijąc gorącą czekoladę z Orlenu, zastanawiałem się od czego zacząć.
-Na co czekasz? Opowiadaj.- najwyraźniej nie zamierzała mi tego ułatwiać.
-Czekaj, zastanawiam się od czego zacząć.- wziąłem oddech i zacząłem- Najpierw rzeczywiście byłem zły że wzięli dziewczynę, i do tego mało brakowało by zbliżyła się do mojego rekordu. Ale potem zrozumiałem, że jesteś naprawdę dobra, i miła i masz ciekawy charakter. Zespół cie lubi, i ja też Cię polubiłem. Ale nie chciałem, żebyś to zobaczyła. I lubiłem się z Tobą drażnić.
Ale ostatnio przeholowałem.
Nie zauważyłaś, że gdy mówiłem do Ciebie po nazwisku, lub "Białowłosa" zawsze uśmiechałem się. I nie, nie był to szyderczy uśmiech.
Dziewczyna patrzyła na mnie zdziwiona. Najwyraźniej tego się nie spodziewała. Ja też się nie spodziewałem, że to jej kiedyś powiem.
-Dobra przyznam Zet, zaskoczyłeś mnie. Ok możemy spróbować przyjaźni, ale jak zobaczę, że to co powiedziałeś to kłamstwo, to koniec z tym. Zgoda?
Na to mogłem się zgodzić, bo wiem , że to co mówiłem, to szczera prawda. Ale pominąłem jedną rzecz. Ale na nią na razie za szybko.
-Zgoda.
-----------Parę tygodni później--------
-Hej Zet.- usłyszałem za swoimi plecami.
Widząc nadciągającą Białowłosą, uśmiechnąłem się szeroko.
-Część. Śnieżynko.- czasem tak do niej mówiłem, szczególnie jak ubierała się w jasne ubrania, jak dziś.
Naprawdę miłe uczucie przyjaźnić się z nią. Jest naprawdę zaskakującą osóbką.
-Jak zwykle skory do żarcików. Wiesz co mi się dziś przydarzyło.....
Wsłuchiwałem się w jej opowiadanie, i zastanawiałem się jak jej powiedzieć, że to coś więcej niż tylko przyjaźń. Ale widząc jej uśmiech, za chiny nie wiedziałem, jak to ująć.
Każdy w drużynie już wiedział. Tak, pytali się mnie czy jej mówiłem. A ja za każdym takim komentarzem się wkurzam. A ona niczego się nie domyśla.
Kurczę ale romansidło zrobiło się z tego opowiadania.
Ale wiecie co? Jeśli będzie szczęśliwy Happy End, to mi to pasuje.
-Zet, słuchasz mnie?- widząc zdziwioną minę dziewczyny, uśmiechnęłem się i ze skruchą odparłem.
-Wybacz, jestem dziś jakiś nie swój.
-Właśnie widzę. Ale czemu? Coś się stało?- widząc jej zmartwienie, uśmiechnąłem się do niej i odparłem:
-Nie, spokojnie. Nie wyspałem się.- po czym ruszyliśmy do trenera.
W tym co jej powiedziałem jest trochę prawdy, ostatnio słabo sypiam. Ale to z powodu przemęczenia. Dużo trenuje przed zawodami. I jestem prawie zawsze zmęczony. Adela mimo, że świetna, to nie może jeszcze występować jako główny zawodnik, ma za mało doświadczenia, na zawodach.
-Zet? A co ty taki nie swój?- od razu spytał trener.
-Nie wyspany jestem.
-To dziś trochę odpocznij. Dziś pomożemy Adeli. - nawet nie zamierzałem się kłócić. Chętnie nawet jeszcze trochę bym pospał. Ale tak to jeszcze doradzę Adeli.
-Nawet się nie kłócisz. Dziwne.
Widząc jak mknie przez tor, od razu doszedłem do wniosku, że jest naprawdę dobra. Niedługo mnie dogoni. Po treningu poszliśmy do garażu.
Nawet nie wiedziałem co dla mnie przygotowała. Wchodząc do hali, usłyszałem moją ulubioną piosenkę,
"Are you gonna be my girl" zespołu jet.
-Wiesz co Zet?- usłyszałem za sobą głos Adeli- Od kilku tygodni przechodzisz sam siebie. Jesteś dla mnie miły, pomocny dla wszystkich, jak ty z innego wymiaru. A może rzeczywiście tak jest.
-O to się nie bój. To ja tylko, nieco zmieniony. Oj tam, każdy się zmienia.- niby się cieszyłem, ale coś mi nie pasowało w jej minie. Była jakaś taka zamyślona. Niedobrze.
-Malutka? A ty co planujesz?- na moje pytanie, nieco zesztywniała.
-Nie dramatyzuj.- machnęła lekceważąco ręką i skierowała się do szatni.
Poszedłem do swojej szatni.. Jednak kiedy jednak do niej wszedłem , nagle za mną wpadła Adela.
-Dobra Zet, wyjaśnijmy coś sobie. Ja dłużej tak nie wytrzymam! Uśmiecham się do Ciebie, zawsze spędzam z Tobą czas, zwracam twoją uwagę na każdą zakochaną parę i do tego zawsze ci pokazuję, że nie lubię jak dziewczyny koło Ciebie się kręcą!
Dziewczyna cała nabuzowana chodziła po szatni.
-Czemu ty nie rozumiesz, że Cię lubię?- wykrzyknęła do mnie.
Stałem jak zaczarowany, nie mogłem nic wypowiedzieć. Marzyłem, żeby mi to powiedziała, ale kurczę to ja miałem być pierwszy. Nadal nie mogłem nic powiedzieć z tego zaskoczenia. Ale musiałem coś zrobić, bo ona nadal tam stała i czekała na moją relację.
Ruszyłem do niej i przycisnąłem do ściany.
-Aj Adela, ja myślałem, że ty też się domyślisz, że Cię lubię. Ale wiesz co? Mam lepszy sposób.
Po tych słowach pocałowałem ją w usta, a na mój plus umiem to całkiem dobrze.
Po chwili spojrzeliśmy sobie w oczy i mogliśmy wszystko wyczytać. Tak jak początkowo widać było u niej zdezorientowanie, tak teraz ciekawość, zdziwienie i uczucie odbijały się w jej pięknych ciemnych oczach. Staliśmy naprawdę blisko siebie. W końcu się dogadaliśmy.
Odetchnąłem z ulgą.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro