Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#88 Włatca Oprączek

Gandzio Czarny

Lol

Rozdział drugi

I zniknął. Goście się zdziwili, po za jednym. Gandzio udał się do Bagienka i jak myślał tak zastał Bilba ze spakowanymi rzeczami gotowym na długą podróż.

Bilbo się zdziwił na widok czarodzieja, ale i tak nadal szykował się na długą podróż

Gandzio: Dokąd to się wybierasz, towarzyszu?

Bilbo: Chciałbym znowu zobaczyć góry, Gandzio. Znowu odwiedzić Zakopane. Spotkać kilku starych znajomych krasnoludów

Gandzio: Zostawisz Zambrów, i Bagienko, racja?

Bilbo: Niestety, zostawię je Frugowi. Razem ze wszystkim co tam jest

Gandzio: Razem z pierścieniem?

Bilbo stanął w dwóch znaczeniach. Pomyślał że Gandzio już wszystko wie. Nie chciał jednak by Frugo poznał jego ojca od prawdziwej strony

Gandzio: Pierścień trzeba zniszczyć

Bilbo: Nie zmusisz do tego Fruga, prawda?

Gandzio: Obawiam się że nie ma wyjścia

Bilbo: A dlaczego sam tego nie zrobisz?

Gandzio: Bo Sam teraz gasi pożar

Bilbo: Japierdolę..

Gandzio: Mnie by zbyt skusił. Mógłbym się stać biały

Bilbo: Przydałoby ci się.. No cóż.. to ja będę już iść

Gandzio: Gdzie zostawiłeś Pierścień?

Bilbo: Leży w kopercie na kominku.. A nie jest w mojej kieszeni.. A gdyby tak go zachować.. Mój skarb, mój skarb..

Gandzio: Już raz ktoś go tak nazwał.. Zostaw Pierścień Frugowi!

Bilbo: Żebyś mnie ocyganił?! Nigdy!!

Gandzio: *używa mocy (jedi)* Nie chcę cię okraść, a chcę Ci pomóc

Po tych słowach Bilbo z płaczem przytulił się do czarodzieja jak małe dziecko które stary na krzyczał że loda upuściło.

Bilbo rzucił Pierścieniem o podłogę, i pożegnał się z Gandziem. Zamierzał już nigdy nie wrócić do Zambrowa

----------------------

Z trudem ukończyłam kolejny rozdział.

Następny może nie tak szybko wyjść (w sensie WO) gdyż wakacje dobiegają końca :(
a mnie czeka 8 klasa

A także mam do napisania książkę z innego konta którego niestety nie mogę zareklamować

Bajo<3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro