Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 8 cz. 1

Rozdział 8 cz. 1

Sebastian przebywał na oddziale od prawie tygodnia. W tym czasie Annalise coraz bardziej była świadoma, że jest w związku z de Maladie. To wydawało się nierealne, ale taka była prawda. Tamtego dnia z podniesioną głową zmierzyła się z uczuciami, które oboje żywili. Efekt był bardziej niż zadowalający.

Spojrzała na telefon, którego ekran się rozjaśnił. Napisał Claude. Annalise oparła się bardziej o szybę autobusu i odblokowała urządzenie. Wiedziała, że de Maladie nie pochwaliłby środka transportu, którego wybrała. Mieli na ten temat już rozmowę. Mężczyzna przekonywał, że Annalise może jeździć wszędzie z nim, bądź jednym z kierowców. Nie chciał, aby wchodziła do tak głośnego, niebezpiecznego i brudnego miejsca. Jego sposób myślenia był rokoszny oraz zabawny, ale obrazował różnicę między parą. Wychowali się w różnych środowiskach, co wiązało się z różnymi przyzwyczajeniami i możliwościami. Pomimo licznych ofert ze strony partnera, Annalise nie chciała ich przyjmować. Nie wróżyła ich związkowi źle, ale życie bywało różne. Jeśli miała przystać na takie rzeczy, wolałaby, aby upłynęło nieco czasu. Jej odmowy miały również drugie dno, Annalise nie chciała być jedyną, która coś bierze.

Co robisz, Lotosie?

Proste pytanie, które wywołało delikatny uścisk w sercu kobiety. Spojrzała na zatłoczoną ulicę. Miała wolne i nad ranem doszła do wniosku, że chciałaby zajrzeć do mieszkania brata. Stało samotnie od dłuższego czasu, a ktoś powinien nad nim czuwać. Nie miała jeszcze odwagi, aby porozmawiać z Sebastianem, ale nie chciała go zostawić.

Lotosie?

Pierwszą rzeczą, którą Annalise mogła zauważyć, był fakt, że Claude zawsze chciał szybkiej odpowiedzi. Jeśli jej nie otrzymywał, a minęło około pięciu minut, dzwonił.

Za moment do ciebie zadzwonię

Po wysłaniu odpowiedzi schowała telefon do kieszeni płaszcza i spojrzała za okno. Poznawała okolicę. Miała nadzieję, że się nie pomyliła. Przed wyjściem dokładnie wypytała mamę. Marie oferowała, że może pójść z córką, ale Annalise odmówiła. Teraz zaczęła się zastanawiać, czy to aby na pewno był dobry pomysł.

Po opuszczeniu autobusu od razu wybrała numer i zadzwoniła. Claude odebrał zaledwie po kilku sekundach.

— Cześć — przywitała się, idąc ulicą i rozglądając się.

— Witaj, Lotosie. Jesteś zajęta?

— To nic wielkiego. Postanowiłam wpaść do mieszkania Sebastiana i zobaczyć, czy wszystko w porządku.

Nie miała powodu, aby ukrywać prawdę. Uważała również, że związek buduje się na szczerości. Kłamstwo, nawet w najprostszej rzeczy, było złe.

Claude długo milczał.

— Claude?

Annalise dotarła pod kamienice, trzymając telefon przy uchu. Rozejrzała się.

— Mogłaś powiedzieć, pojechałby tam z tobą.

Uśmiechnęła się, doceniając troskę.

— To tylko mieszkanie.

— To mieszkanie twojego brata, z którym ostatnio nie było najlepiej. Nie wiesz, co tam zastaniesz — zauważył.

I miał rację. Annalise ciężko westchnęła, wchodząc do klatki. Dobrze, że jej mama posiadała zapasowe klucze. Poczuła się również pewniej, bo niczego nie pomyliła.

— Nie trzyma tam przecież zwłok — zażartowała.

— Annalise, to nie jest zabawne. Co jeśli dostaniesz ataku paniki? Nie powinnaś być w takim miejscu sama. Wyślę po ciebie kogoś — uznał.

Zamierzała odmówić.

— To nie była propozycja — ostrzegł.

Pokręciła głową. Zbyt bardzo się przejmował. Mogła to doceniać, ale Claude musiał też znać umiar.

— Claude, jestem dorosła i mogę sama podejmować decyzje — przypomniała, karcąco.

W słuchawce rozbrzmiało westchnięcie.

— Martwię się, że coś ci się stanie. Pozwól, by chociaż Reed do ciebie dołączył — poprosił delikatnie. 

~ CDN ~

Takie proste to wyjście... Odwiedza tylko mieszkanie brata... No co złego może się stać? O:O Cieplutko was pozdrawiam ^^

Data pierwszej publikacji: 13.03.2023

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro