Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 6 cz. 2

Rozdział 6 cz. 2

Bezpośrednie pytanie i to takie pytanie zbiło Annalise z tropu. Spojrzała na chłopaka, robiąc wielkie oczy.

— Jestem... czym? — spytała bezwiednie.

Oliver od razu podrapał się z tyłu głowy, zagryzając policzek.

— Wszyscy mówią, że jest pani bardzo ważna dla dyrektora i... słyszałem, że jesteście zaręczeni. Przepraszam za bezpośredniość — wbił spojrzenie w ziemię, oczekując ostrej nagany.

Annalise nie w głowie były krzyki. Nigdy zresztą nie uważała ostrych reakcji za najwłaściwsze. Nienawidziłą krzyków i kłótni, bo do niczego nie prowadziły. Wbrew przeciwnie, pogłębiały kryzys. W tej samej chwili, co szok i zawstydzenie, Annalise przeszedł smutek. Wiele by dała za spokojną rozmowę z bratem, ale Sebastian od tamtego pamiętnego dnia trzymał się z dala. Sama nie wiedziała dlaczego. Wydawał się obrażony.

— Ja... Nie — stwierdziła, unosząc dłonie przed siebie i delikatnie nimi pomachała. — Z panem de Maladie nie łączy mnie nic takiego — zapewniła. — Nie wiem, skąd się wzięły te plotki, ale zapewniam, że nie mamy takiej relacji.

Oliver uniósł wzrok, przyglądając się kobiecie zaciekawiony. W końcu uśmiechnął się słabo.

— To jak akt jakiejś sztuki.

Annalise uniosła brew. W towarzystwie dezorientacji jej gest wyglądał bardzo zabawnie.

— Plotki. Pani i pan de Maladie. To jak jakaś opowieść. — Zamknął oczy. — Lubię literaturę, więc takie historie również.

Fan historii, to było coś, co Annalise zamierzała zapamiętać. Istniała możliwość zdobycia pierwszego bliższego znajomego z pracy, może rozmówcy, nawet jeśli ciut nieśmiałego i małomównego.

— Wiele książek czytasz? Masz jakąś ulubioną? — pytała. — I chyba powinniśmy stąd powoli wychodzić, mamy obowiązki — przypomniała, poprawiając ciemne loki.

Oliver skinął głową.

— Staram się i nie potrafiłbym wybrać jednej.

Annalise musiała ciągnąć stażystę za język, ale nie przeszkadzało jej to. Rozmowa w drodze powrotnej była odprężająca, nawet jeśli wcześniejsze wydarzenie wciąż siedziało w jej głowie. Nie chciała zaczynać tematu i próbować dowiedzieć się, kto rozpowiada takie plotki. Raz, że nie miałoby sensu szukać źródła, reagowanie mogłoby tylko wzmożyć domysły, dwa, zadręczałaby się tym do końca dnia, a wciąż była w pracy.

Pożegnała się z Oliverem na korytarzu, ruszając do własnej przełożonej. Kobieta ubrana była marynarkę i eleganckie spodnie, miała na oko około czterdziestki i zawsze spinała farbowane na blond włosy. Annalise dostrzegła, że miała już delikatne, ciemne odrosty. Najwyraźniej z urodzenia musiała być brunetką. Kobieta nazywała się Claudia i Annalise za nią szczerze przepadała. Wydawała się niczym skała, której nikt nie mógł poruszyć. Nie interesowało ją nic poza wykonaną pracą.

— Pani Scott, wykonałam zadanie — poinformowała, pamiętając, że kobieta prosiła o taką informację.

Annalise nie wiedziała, jaki jest w tym sens, ale Claudia zawsze chciała, aby zgłaszała powodzenia i niepowodzenia. Na samym początku pracy zdarzył się wypadek, w którego skutku kilka dokumentów przemokło herbatą. Stres ze wtedy Weld pamiętała doskonale. Scott była surowa, ale i opanowana. Od razu zaradziła na kłopot.

— Idź do magazynu B — nakazała, wyglądając na dziewczynę zza ekranu monitora z wyraźnie zmarszczonymi brwiami.

Annalise przechyliła lekko głowę. Magazyn był miejscem, do którego dotąd się nie zapuszczała. Nigdy nie została tam wysłana, a sama nie była zaciekawiona zawartością. Co mogła tam znaleźć? Kilka ciężarówek, może kierowców i jakieś dostawy.

— Mam tam coś zanieść? — spytała.

Dokumentów takich jej nie podano, ale i tak wolała zapytać. Claudia znowu wyjrzała na nią zza monitora. Milczała. To było niespotykane.

— Nie. Masz stamtąd coś odebrać i mi przynieść — oświadczyła. — Zaprowadzić cię?

Pokręciła przecząco głową. Chociaż nigdy nie była w magazynie, to informatory w firmie rozmieścił ktoś bardzo rozsądnie. Uśmiechnęła się do szefowej.

— Nie, poradzę sobie, ale dziękuję.

Claudia machnęła ręką, a Annalise obróciła się, by wziąć głęboki wdech. Czuła się jak dziecko, które właśnie miało odkryć sekret rodzinnej piwnicy. Nie skrywała nic strasznego, ale idea ciemności i niedostępności była zarówno przerażająca, jak i ekscytująca.

~ CDN ~

Zadanie specjalne, a może coś więcej...? Nie powiem, ale wkrótce się dowiecie. 

Data pierwszej publikacji: 22.02.2023

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro