Rozdział 4 cz. 4
Rozdział 4 cz. 4
W zamaskowanych za brązowymi kontaktami tęczówkach pojawiły się wzburzone iskry. Weld zrobił krok do tyłu i wyrzucił nerwowo ręce do góry.
— Zdecyduj się do kurwy, czego chcesz, Annalise. Raz marudzisz, że nie możesz znaleźć pracy, a gdy już ci ją ofiarowuję, to zaczynasz wybrzydzać! — krzyknął. — Myślisz, że po studiach jesteś nie wiadomo kim? Rączki ci odpadną od pracy przy sortowaniu dokumentów? Za niskie progi? — kpił. — I wyskakujesz mi jeszcze z moim sumieniem. Kurwa, nie czuję żadnych wyrzutów sumienia w związku z wypadkiem. Wiesz co? Może powinnaś się wtedy bardziej połamać, doceniłabyś prostotę w życiu.
Po tych słowach zapanowała niezręczna cisza. Annalise spoglądała w oczy Sebastiana, który nagle otrząsnął się ze swojego wybuchu. Zabolało. Jednocześnie jednak wiedziała, że brat nie mówił tego do końca szczerze. Mimo to nie mogła ukryć zbolałego wyrazu twarzy.
— Sebastianie, myślę, że powinieneś wrócić do pracy — zza pleców rodzeństwa wydobywa się chłodne polecenie.
Po plecach starszego Welda przeszły dreszcze, a jego spojrzenie spotkało się z podłogą. Nie chciał patrzeć na siostrę. Bez słowa ruszył w stronę drzwi i opuścił pokój. Do boku Annalise podszedł Claude, który ułożył dłoń na jej ramieniu.
— Twój brat...
Ciemnowłosa przymknęła oczy. Nie chciała płakać. Płacz przy obcym był tak żałosny. Pociągnęła nosem.
— Przepraszam, Claude. Nie chciałam, byś to widział. Wiem, że to kwestia ostatnich wydarzeń — uprzedziła.
Nie wypowiedziała jedynie "ale", które cisnęło się przez usta. Nie chciała wyrażać bólu. Claude pogłaskał ją po ramieniu.
— Masz rację, Annalise. Pozwól, że wypowiem się na temat oferowanej pracy — poprosił, kierując dziewczynę do krzeseł. Chciał, aby oboje usiedli.
Annalise spięła się. Wolała nie wracać do tej rozmowy, ale zrozumiała, że to był dobry gest ze strony Claude. Musiał wiedzieć. W końcu Sebastian nie mógł zaoferować pracy bez wiedzy szefa.
Gdy oboje siedzieli, spojrzenie Claude ukradkiem przeszło po ciele kobiety. Nie był natarczywy, lubieżny czy dominujący, gest przypomniał zaciekawione dziecko, które ujrzało lizaka. Nie sięgało po niego ręką, oczekiwało zgody.
— Słyszałem o twojej sytuacji. Chciałem ci zaoferować rozwiązanie czasowe, byś mogła na spokojnie stanąć na nogi i szukać pracy, która cię usatysfakcjonuje. Praca przy sortowaniu dokumentów nie jest najciekawsza, ale zapewni ci własne pieniądze — spostrzegł.
Nie krył wiedzy, która speszyła Annalise. Teraz poza smutkiem zaatakowała ją wściekłość. Sebastian zbyt wiele zdradzał jej życia prywatnego. Mógł mieć dobre intencje, ale to było aż uderzające! Poprawiła poirytowana kosmyk włosów i wzięła głęboki wdech.
— To bardzo szczodre, ale...
— Nalegam, byś się nad tym zastanowiła. Może nie tutaj, nie teraz — zaproponował, przerywając. Wyciągnął ku Annalise dłoń. — Pozwól, że wpiszę ci swój numer. Oddzwonisz.
Pomimo mieszanych odczuć Weld zgodziła się. Już po chwili telefon wrócił do właścicielki.
— Odwiozę cię — zaoferował. — Nalegam. Nie powinnaś wracać sama.
Annalise chciała odmówić, ale spojrzenie Claude sprawiło, że zamarła. Czuła nacisk. Nie odczuwała przerażenia, ale była przekonana, że powinna ulec. Westchnęła ciężko. Brak sił i odczucia zrzuciła na zmęczenie.
— Dziękuję i wybacz, że tworzymy tyle kłopotów.
Annalise spodziewała się, że ktoś taki jak Claude raczej wolał otaczać się spokojem. De Maladie mimowolnie się uśmiechnął.
— To odświeżające, Annalise. Chodźmy — poprosił, wyciągając rękę.
Nie powinna go chwytać. Annalise czuła, że w tym momencie stoi nad jakimś klifem. Zmęczony umysł tworzył w głowie różnorodne wariactwa. Zdawała sobie sprawę, że człowiek przed nią mógł coś do niej czuć. Mimo to czuła potrzebę chwycenia za rękę. Chciała poczuć ciepło, by móc się uspokoić. To zachowanie mogło dać nadzieję.
Zapanowała cisza, aż w końcu Annalise chwyciła Claude. Zadrżała, wyczuwając, jak ciepły był mężczyzna. Temperatura nie pasowała do jego prezencji. Uśmiechnęła się słabo.
Nieświadoma, że ta jedna chwila zmienić miała wszystko.
~ CDN ~
I witam w ten piękny dzień! Co sądzicie o wybuchu Sebastania? Miał nieco racji, czy może całkowicie odleciał? I widzicie? Claude zostaje białym rycerzem~ Ciekawe na jak długo... Do następnego!
Data pierwszej publikacji: 06.02.2023
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro