Rozdział 16
Rozdział 16
— Spokojnie, szefie. Twoja żona jest cała i zdrowa — skomentował Victor.
Claude bez słowa podszedł do Annalise i chwycił za jej podbródek, patrząc wprost w oczy. Po chwili złożył pocałunek na jej czole.
— Idź, kochanie, za niedługo musimy wyruszyć.
Pokiwała głową, mimowolnie spoglądając kątem oka na ukos. Była ciekawa twarzy de Havena, ale tej nie udało się jej dojrzeć.
Po dotarciu do pokoju Annalise skrzywiła się. Zachowała się tak pokornie, po prostu się zgodziła! Lękała się, że zaczyna się przystosowywać, wpadać w sieć, która sprawi, że będzie posłuszną marionetką w rękach Claude. Nie chciała tego. Uszczypnęła się w pewnej chwili, biorąc głęboki wdech. Po pierwsze nie powinna panikować, po drugie zawsze zaznaczać, co chce i robić, co chce bądź do tego dążyć. Nie mogła być też nierozsądna, bo nie znała wszystkich możliwości sytuacji i w takiej chwili musiała zaufać Claude. Westchnęła ciężko, spoglądając w kierunk garderoby. Życie studenckie było prostsze i mniej stresujące, a wtedy sądziła, że nie ma niczego gorszego. Teraz było trudniej, bo musiała uważać na siebie, na męża i życie. Jeden zły krok, zapomnienie i mogła stać się zakładnikiem myśli i strachów. Pamiętała, co powiedziała do Sebastiana i właśnie tego chciała. Musiała wykorzystać swoją sytuację najlepiej jak potrafiła.
Wystarczyło kilkanaście kroków, by została otoczona ubraniami. Wszelkiego rodzaju. Jednak szukała konkretnych. W operze obowiązywały zasady, a ona nie chciała zrobić z siebie pośmiewiska. Nawet jeśli Claude nawet by nie mrugnął na to, że ubrała dresy. To była zabawna wizja, ale takie zachowanie raczej pasowało do przedszkolaka albo naburmuszonej nastolatki, a nie dorosłej kobiety, która chciała, aby się z nią liczono. Nauka mówiła, zachowanie określa, jak wiele można nam powierzyć.
Oględziny szafy zajęły kilka minut, a Annalise i tak nie była pewna swojego wyboru. Przyjrzała się swojemu odbiciu. Suknia koktajlowa miała barwę pudrowego różu. Z przodu była nieco krótsza i miała szeroką falbankę na dole oraz górze. Dekolt był w kształcie karo, a plecy były odsłonięte. To właśnie one były dla Annalise nieco dyskusyjne. Włosy rozpuściła, nieco kręcąc lokówką. Z makijażu zrezygnowała całkowicie. Nie czułaby się w nim komfortowo, a już suknia naruszała jej granice.
Opuszczając pokój, Annalise poczuła ogarniające ją zmęczenie i miała ochotę się z niego śmiać. Mówiła, że chce coś zrobić, dusi się i jest znudzona, a gdy nadarzyła się okazja do rozrywki, czuła właśnie to. Pokręciła głową, a jej loki lekko zafalowały.
— Gotowa, Lotosie?
Nagłe pytanie sprawiło, że Annalise podskoczyła, odwracając się w stronę Claude, który trzymał w dłoniach białe tulipany. Siedem kwiatów związanych sznurkiem. Szok ustąpił spokojowi i zachwytowi.
— To dla ciebie — stwierdził, podając bukiet kobiecie. — Poza twoim przerażeniem, uzyskałem twój zachwyt, a na tym bardzo mi zależało — przyznał.
Annalise powąchała kwiaty, kręcąc głową.
— Nie przeraziłeś mnie.
— Kogo próbujesz oszukać, Lotosie? — spytał, wydając się szczerze rozbawiony.
— Nie, Claude. Już dawno temu przestałam się ciebie bać.
Claude przyjrzał się twarzy Annalise i zaczął powoli zbliżać się w jej stronę. Każdy krok zmusiłby inną osobę do cofnięcia, ale nie ją. Wiedziała, co de Maladie chce uzyskać i zamierzała spełnić dane sobie słowo. Nie ulegnie, nie przestraszy się i nie wycofa. Stała, trzymając bukiet i patrząc mu w oczy. Gdy w końcu prawie stykali się nosami, mąż pocałował Annalise w czoło.
— Jesteś doskonała. I nigdy nie twierdź inaczej — poprosił. — Jesteś doskonała, bo jesteś sobą — powtórzył. — Autentyczna, szczera, dobroduszna, naiwna, nieco głupia, urocza i czysta.
Uśmiechnęła się słabo.
— Komplementujesz mnie, czy obrażasz?
— Zawsze to pierwsze, nigdy to drugie — uznał, wyciągając ku żonie ramię. — Ruszajmy. Opera nie zaczeka.
Krok za krokiem, serce Annalise biło szybciej. Dopiero kochając zrozumiała, jak ciężkie jest to zadanie. Zwłaszcza gdy cel twoich uczuć jest taki. Claude nie stał na krawędzi konkretnych granic, on już dawno je przekroczył. Szaleństwo.
Podróż samochodem była cicha i przyjemna. Tym razem padło na jeden z tych czerwonych. I dopiero gdy Claude otworzył jej drzwi, przyjrzała się temu, co ubrał. Garnitur. Prosto i subtelnie, ale właśnie w takim wydaniu wyglądał najkorzystniej.
— Dotarliśmy, Lotosie.
Annalise wysiadła z samochodu, dostrzegając przepiękny budynek. Nie mogła się mu przyglądać zbyt długo. Claude zaraz zachęcił ją do ruszenia dalej. Występ miał się zacząć lada moment.
— Często chodzisz do opery? — spytała szeptem, lekko nachylając się w stronę męża.
Claude ujął dłoń żony i pocałował jej wierzch.
— Powiedziałbym, że przynajmniej raz na dwa miesiące. Uważam, że to odprężające — skomentował. — Chodźmy.
Nie znała tej strony Claude. Opera była specyficznym zainteresowaniem. Wielu wolałoby kino bądź film obejrzany online. Miał wrażliwą stronę. Nie tylko taką, którą pokazywał jej, ale taką w głębi. Sebastian miał mężczyznę za potwora, był nim, ale tylko w części. I chociaż nie chciała się z nim zgadzać, to nawet ta mroczna część nie była po prostu szalona. Bywała na swój sposób rozsądna, uprzejma i taktowna. Myślała tylko o pozytywach, nie chcąc zagłębiać się w to, co Claude robił innym. Miała to z tyłu głowy, krytykowała, ale musiała spojrzeć na to, jak traktował ją.
Sala w operze była ogromna. Claude zarezerwował im miejsca na piętrze w prywatnym sektorze. Krzeseł było tutaj sześć, ale poza ich dwójką nikt więcej nie wszedł. Annalise widziała tłumy, więc była pewna, że to nie kwestia przypadku. Uśmiechnęła się lekko. Prywatność faktycznie była niezwykle ważną rzeczą, a wyobrażenie, że Claude mógłby siedzieć tak po prostu pośród innych, było nawet zabawne. Po zajęciu miejsc, wzrok pary pognał w stronę sceny. Claude ujął delikatnie rękę żony i złożył na niej pocałunek. Wcześniej Annalise trzymała kwiaty, teraz te zostały w samochodzie. Pogrążając się w występie, pomyślała tylko, że mogła przed wyjściem zostawić je w domu i poprosić, aby ktoś wstawił je do wody.
~ CDN ~
Stwierdzam, że Lotos to dość spokojna historia. I chyba za to ją lubię. W Liście Maga mamy intrygi, nieświadomą miłość, w Panu Głębin też to śluby, to władza. A w tutaj? Historia miłosna z drobnymi turbulencjami. Wszystko inne xD A ja pracuję już nad dwoma dodatkowymi projektami w wolnym czasie ^^
Jak mijają wam wakacje?
Data pierwszej publikacji: 14.07.2023
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro