Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział XII

Budzę się rano, czując się wyspany jak nigdy wcześniej. Podoszę się i przecieram oczy. Nagle słyszę obok siebie dosyć niski głos. Wzdrygam się.

- Dzień dobry, kochanie. - szybko odwracam głowę w stronę, z której on dobiega.

Zastygam w bezruchu. Nie... to niemożliwe... Podnoszę kołdrę, którą jestem przykryty. Jestem nagi. Spokojnie Jimin, to tylko jakiś sen. To się nie stało.

- Dlaczego ja nie mam... - urywam w połowie zdania i znów przecieram oczy. To się nie dzieje naprawdę.

- Nie pamiętasz, skarbie? - chłopak również siada na łóżku i głaszcze moje ramię. - Przecież Ci się podobało, tak ładnie jęczałeś moje imię.

Przyglądam mu się pytającym wzrokiem.

- Hyung... co Ty tu w ogóle robisz? - wypalam nagle, próbując bardziej zakryć się kołdrą.

- Dziwisz się z obecności Twojego chłopaka w Twoim łóżku? - śmieje się. - Jesteś tak strasznie uroczy... - kładzie swoją dłoń na mojej i delikatnie ją zaciska.

Nic nie rozumiem... Muszę się dowiedzieć, o co chodzi!

- Yoongi, jeśli zaraz mi nie powiesz, o co chodzi, to się wkurzę! - mówię podniesionym głosem, mając poważną minę.

Chłopak już otwiera usta, żeby mi odpowiedzieć, ale przerywa mu dźwięk otwieranych drzwi. Obydwoje patrzymy w tamtą stronę. Osoba tam stojąca, trzyma tackę ze śniadaniem i uśmiecha się szeroko. Yoonie również posyła mu uśmiech.

- Jiminnie hyung, już się obudziłeś! - wzdycha radośnie przybyły osobnik. - Zrobiłem dla Was śniadanie! - podchodzi, kładzie tackę na szafce obok łóżka i siada na nim. - A i nie musisz się martwić - patrzy mi w oczy. - Już mnie przestało boleć. - mówi cicho rumieniąc się.

Otwieram usta ze zdziwienia i zdezorientowany patrzę na obydwu chłopaków.

- Kim jesteś? - pytam już lekko drżącym głosem. Co ja najlepszego narobiłem? - I co Cię bolało?

Obydwoje zaczynają się śmiać. O co do cholery chodzi?

- Och, Jiminku, już od rana się Ciebie żarty trzymają. - chichocze Min. - Taehyung mówi o dzisiejszej nocy. - coś mi świta, gdy słyszę to imię... - Trochę zbyt mocno się z nim kochałeś, a to był jego pierwszy raz. - co? Patrzę na tego całego Tae i nie dowierzam.

- Ale już naprawdę jest dobrze! - tłumaczy chłopiec. Chyba już wiem, skąd go kojarzę.

- Ekhem, Taehyung... - odchrząkuję. - Czy ja Ci pomogłem z matematyką?

Znów zaczyna się śmiać. Czy ja jakieś żarty opowiadam, czy o co chodzi?!

- Ostatnio pomagał mi Hopi hyung, Ty byłeś przecież zajęty. - poprawia swoją przydługą grzywkę. Hopi? Hoseok? Jeszcze on?

Nadal nie ogarniam tej całej sytuacji. Yoonie i Tae zaczynają o czymś rozmawiać, a ja nie potrafię przyswoić nowych informacji. Powoli zaczynam wychodzić z łóżka. Staję przy szafce, na której jest śniadanie, by skubnąć kawałek tosta czy coś.

- O, to właśnie ten gigant mnie wypełnił w nocy. - mówi najmłodszy, patrząc na mojego penisa i oblizując ostentacyjnie wargi.

Cholera, no przecież! Jestem nagi! Odruchowo zakrywam się rękami.

- Nie masz się czego wstydzić, jest świetny. - patrzę w stronę drzwi. Stojący tam Hoseok uśmiecha się do mnie szeroko. Czuję, że na moją twarz wkrada się rumieniec.

Chłopak podchodzi do szafy i wyciąga z niej ubrania. Podaje mi je. Zdziwiony wydaję z siebie tylko cichy pomruk i zaciskam dłonie na trzymanych rzeczach.

- Idź się ogarnąć do łazienki, gorący prysznic dobrze Ci zrobi. - całuje mnie w czoło. - Chyba jeszcze nie do końca się rozbudziłeś.

Kiwam głową z góry na dół i czym prędzej wychodzę z pokoju. Pędzę do łazienki. Kładę ubrania na pralce, a sam wchodzę do kabiny. Puszczam ciepłą wodę i czuję niesamowitą ulgę, gdy oblewa moje ciało. Już mam zamiar zacząć się myć, gdy słyszę otwieranie drzwi. Odwracam się i dostrzegam mojego brata. Uśmiecha się do mnie ciepło i zaczyna się rozbierać. Otwiera drzwiczki do prysznica i wchodzi. Odwracam się do niego tyłem i opieram o ścianę czołem. Chłopak przytula mnie od tyłu. Znów przecieram oczy. To niemożliwe, nie. Czuję stojące przyrodzenie Namjoona nad moim tyłkiem.

- Pomogę Ci się umyć, braciszku. - jego reka powoli wędruje wzdłuż mojego brzucha, aż do krocza.

Gdy zaciska na nim rękę, jęczę dosyć głośno. Zaczyna nią powoli poruszać, uprzednio oblewając mojego penisa żelem pod prysznic.

~*~*~

Nagle się budzę cały zlany potem. Jest środek nocy. Rozglądam się po pokoju i nie widzę śladów obecności któregokolwiek z chłopaków. Spoglądam na leżący obok telefon.

- Chyba będę miał przez Ciebie jeszcze sporo problemów... - wzdycham ciężko i ponownie kładę się spać.

~~~
Także tego, mam nadzieję, że nikt nie dostał zawału *^*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro