Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział I

yourhope94: widzimy się o 15:30 w tej staromodnej kawiarence w centrum

Ostatni raz czytam wiadomość. Mam zamiar ubrać się adekwatnie zarazem do spotkania, jak i do pogody. Ponownie podchodzę do okna i warczę cicho, z nadzieją na to, że ten akt agresji zmieni warunki atmosferyczne. Niestety, jak można się łatwo domyślić, nic to nie daje. Siadam na łóżku i ukrywam twarz w dłoniach, chcąc wszystko jeszcze raz na spokojnie przemyśleć:
Po pierwsze: za jakąś godzinę mam spotkanie z chłopakiem poznanym w internecie;
Po drugie: cholerny śnieg popsuł moje plany odnośnie ubioru;
Po trzecie: to moja pierwsza randka w życiu i chyba się stresuję (chyba na pewno).

Wstaję i głośno wzdychając otwieram szafę, chcąc wymyślić sobie nową kompozycję mojego stroju. Przekopuję stosy ubrań, zdecydowanie będę musiał tu posprzątać (w jakiejś dalekiej przyszłości na pewno to zrobię).

Niebieska koszulka? Nie, nie dzisiaj. Czerwona kamizelka? Nie nadaje się. Kajdanki z czarnym futerkiem? Skąd ja w ogóle je mam? Po dłuższej chwili znajduję biały golf - idealny. Wciągam na siebie również czarne, obcisłe rurki. Przeglądam się w lustrze, no, prawie jak bóstwo! Jeszcze tylko ułożyć włosy, wyciągnąć zimowe buty, znaleźć kurtkę... o cholera! Zbiegam szybko po schodach, o mało co nie zabijając się na nich. Dobiegam do przedpokoju i dostrzegam poszukiwaną część garderoby na wieszaku. Mamo, kocham Cię.

Wchodzę do łazienki i układam swoje włosy. Stawiam je - nie pasuje. Przeczesuję na jedną stronę - kto się tak teraz czesze? Robię przedziałek na środku - niezbyt. Ostatecznie decyduję się na tzw. "artystyczny nieład" i potrząsam głową na wszystkie strony. Spoglądam w lustro i uśmiecham się do siebie. Wracam na górę po swój telefon, słuchawki i portfel. Schodzę po schodach (tym razem powoli, chcę jeszcze trochę pożyć). Zakładam buty oraz kurtkę. Wkładam słuchawki do uszu i włączam moją ulubioną piosenkę. Spoglądam na swoje odbicie ostatni raz.

- To będzie Twój dobry dzień, Jiminnie. - mówię sam do siebie, chcąc uspokoić emocje we mnie buzujące.

Wychodzę z domu. Do spotkania mam jeszcze jakieś piętnaście minut, a do miejsca w którym się ono odbędzie dochodzę w pięć. Siadam przy jednym ze stolików. Nie wiem czy cieszyć się z tego, że przyszedłem pierwszy, czy się bać. Chowam słuchawki do kieszeni i kładę telefon na blacie. Pochylam się nad nim i przeglądam stronę internetową pobliskiej biblioteki - mam ochotę przeczytać jakiś dobry romans. Albo coś z półki science-fiction. Albo akcję. Nie wiem, cokolwiek.

- Złudna ta pogoda, nie sądzisz? Zapowiadali słońce, a zaczął padać śnieg. - słyszę nagle przed sobą niski, spokojny głos i natychmiast podnoszę wzrok. Widzę średniego wzrostu, brązowowłosego, chłopaka, tego, z którym najprawdopodobniej jestem umówiony. - Jimin, prawda? - kiwam twierdząco głową. Wyciąga dłoń na przywitanie, którą pospiesznie ściskam i siada po drugiej stronie stolika. - Przepraszam, że nie wysłałem Ci żadnego swojego zdjęcia, ale mam nadzieję, że nie jesteś rozczarowany tym, co widzisz. - śmieje się.

- Nie mogłem lepiej trafić. - oblizuję powoli wargi. - Wiesz, czekając na Ciebie obmyślałem różne sposoby ucieczki, na wypadek, gdybyś okazał się brzydki. - chichoczę, a on robi to samo. - Ale spokojnie, żadnego z nich nie wykorzystam, jakoś nie chcę się wymykać. - puszczam mu oczko.

- To bardzo się cieszę. - uśmiecha się promiennie. - Zamawiałeś już coś? - kiwam przecząco głową. - To dobrze, co powiesz na Latte Macchiato?

Szczerzę się, słysząc te słowa (zapewne wyglądam jak jakiś gnom, ale teraz się tym nie przejmuję). On chyba bierze mój wyraz twarzy za potwierdzenie, bo woła kelnerkę i składa zamówienie.

- Skąd wiedziałeś, że uwielbiam Latte Macchiato? - pytam, gdy dostajemy nasze kawy.

- Może Cię stalkowałem? - śmieje się donośnie. Jego śmiech przypadł mi do gustu. Jest taki szczery.

- Skoro tak, to co jeszcze o mnie wiesz, stalkerze? - cieszę się, że atmosfera nie jest ani trochę napięta. Martwiłem się, że był wyluzowany tylko na czacie, a on jest taki w rzeczywistości. Coraz bardziej mi się podoba.

- Nazywasz się Park Jimin, lubisz Latte Macchiato i hm... jesteś seksowny? - zabawnie rusza brawiami, na co znów chichoczę. - No co, powiedziałem coś nie tak? - robi zdziwioną minę, wygląda strasznie komicznie.

Przez około godzinę siedzimy i śmiejemy się z pierdół. Mamy wiele wspólnych tematów do rozmów z czego naprawdę jestem zadowolony. Mój leżący na stoliku telefon nagle wibruje, a ja spoglądając na ekran od razu nieruchomieję.

sssugarrr93: kochanie, jak Ci mija dzień? <3

- Czy to ktoś ważny? - pyta chłopak, wyrywając mnie z chwilowego transu.

- Nie, to nikt. - odpowiadam i pospiesznie chowam urządzenie do kieszeni, uśmiechając się do Junga. - Nikt, kto odwróciłoby moją uwagę od Ciebie. - przygryzam wargę i besztam się w myślach za okłamanie tego brązowookiego chłopaka.

Może powinienem żałować, że zataiłem prawdę, ale tak nie jest. Czuję, że może być ciekawie. Na pewno tak będzie.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------

Witam Was w LoL'u! Nowe opowiadanie, ciekawy tytuł, chwytliwy skrót... #skromność :'D

Nie znam się zupełnie na kawie, a zrobiłam im spotkanie w kawiarni, więc za jakieś pomyłki w nazwach czy coś, bardzo przepraszam, bo naprawdę idk ;-;

Mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu. ♥
Obecnie rozdziały nie będą pojawiać się regularnie, ale zobaczymy jak to będzie z czasem.
Życzę miłego wieczoru ^^

+chciałabym bardzo gorąco pozdrowić Karolinę, która rozpoznała mnie na fanfikowej grupie i do mnie napisała, moje serduszko dzięki Tobie poczuło się szczęśliwe ♥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro