Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Maszynka do ćwierkania

OSOBY DRAMATU:

PAN PRZEDSIĘBIORCZY, ojciec Emila i Poli

PANI OBROTNA, matka Emila i Poli

EMIL

POLA

TADEK, przyjaciel Emila

CIOTKA, czyli siostra Pani Obrotnej

TRZY PRZYJACIÓŁKI

KAMERZYSTA

REŻYSER REKLAMY

SCENA I

Perspektywa EMILA, który wchodzi do pogrążonego w ciemności korytarza. Słychać jego ciężki oddech i odgłos kroków. W tle niewyraźne odgłosy telewizora i trzaśnięcie drzwi wejściowych. Po chwili bohater przechodzi do jasnego salonu i wtedy perspektywa się poszerza – staje się trzecioosobowa. Wnętrze salonu w mieszkaniu średnio sytuowanej polskiej rodziny. W pomieszczeniu bałagan i kicz – na podłodze leżą kolorowe dziecięce zabawki, ściany z tryptykami ze sklepu z dekoracjami szpeci oleista substancja, na fotelach porozrzucane ubrania, dywan sprany, w kącie pokoju stary telewizor. Na ekranie serial paradokumentalny, którego nikt tak naprawdę nie ogląda. Na podłodze leży i rysuje POLA – dziewczynka pięcio- czy sześcioletnia, o wyłupiastych oczach i niezbyt inteligentnym wejrzeniu. Po środku pomieszczenia stoi duży stół rodzinny, przy nim siedzą PANI OBROTNA i PAN PRZEDSIĘBIORCZY, rodzice EMILA – oboje w strojach raczej niewyjściowych i pozach swobodnych, znudzonych. Żadne z nich nie podnosi się na widok syna. EMIL, chłopiec na oko trzynastoletni, blady, w powyciąganej bluzie, rzuca swój plecak w przejściu i mierzy wszystkich obojętnym spojrzeniem.

EMIL

(z lekką irytacją)

Nie zapytacie mnie nawet, jak było w szkole?

PANI OBROTNA

(nadal patrząc w telewizor zamiast na syna)

A jak było w szkole?

EMIL

(z emfazą)

Okropnie!

PAN PRZEDSIĘBIORCZY

Okropnie? To znaczy?

PANI OBROTNA

Ciszej! Zaraz dowiemy się, z kim go zdradziła ta...

EMIL

Znowu dostałem pałę z chemii.

PAN PRZEDSIĘBIORCZY i PANI OBROTNA w pierwszej chwili nie reagują. EMIL ze złością wyłącza telewizor i wtedy rodzice nareszcie na niego spoglądają.

PANI OBROTNA

(rozdrażniona)

Dlaczego to zrobiłeś?

PAN PRZEDSIĘBIORCZY

Co takiego znowu się stało, żebyś musiał nam tym zawracać głowę akurat teraz?

EMIL

Już mówiłem. Dostałem pałę z chemii. Trzecią w tym roku.

PANI OBROTNA

Trzecią?! Przecież jeszcze nie skończył się semestr! Jak tak dalej pójdzie, nie przepuszczą cię do następnej klasy!

EMIL

(wzruszając ramionami)

Wiem.

PAN PRZESIĘBIORCZY

Wiesz i podchodzisz do tego z takim spokojem? Pięknie, po prostu pięknie! Ja i matka wypruwamy sobie żyły, żebyś wyrósł na ludzi, a ty masz to gdzieś. Chcesz pracować na kasie albo jako śmieciarz?

EMIL

(wzruszając ramionami)

Jakby było w tym coś złego. Te zawody też są potrzebne.

PANI OBROTNA

Nie pyskuj ojcu! Wziąłbyś się wreszcie za naukę zamiast siedzieć wciąż w internecie. Masz szlaban do odwołania.

EMIL

Ale mamo...

PANI OBROTNA

Żadnych „ale". Jeśli chcesz zostać lekarzem, musisz poprawić oceny z chemii.

EMIL

Kiedy ja wcale nie chcę zostać lekarzem tylko projektantem wnętrz!

PAN PRZEDSIĘBIORCZY

(do PANI OBROTNEJ)

Słyszałaś? On mówi, że nie chce zostać lekarzem! To po prostu niewyobrażalne!

(znowu zwracając się do EMILA)

Czy ty wiesz, dziecko, ile my wkładamy pieniędzy i czasu w twoją edukację? Ile poświęciliśmy dla ciebie? A ty nam teraz mówisz, że chcesz być jakimś tam projektantem wnętrz? Ja tego nie wytrzymam psychicznie! Ach, trzeba było...

PANI OBROTNA

(przerywając mężowi i kładąc mu dłoń na ramieniu)

Spokojnie, tylko spokojnie. Nie przy dzieciach. Możemy zamienić parę słów na osobności?

PAN PRZEDSIĘBIORCZY

(burczy pod nosem)

Oczywiście.

On i PANI OBROTNA wychodzą do korytarza, gdzie po prawej stronie – patrząc z perspektywy widza – mieści się kuchnia.

SCENA II

Drzwi do kuchni uchylone, przez co przytłumione odgłosy rozmowy PANI OBROTNEJ i PANA PRZEDSIĘBIORCZEGO słychać w salonie. Kamera śledzi szparę w drzwiach, przez którą widać kłótnię małżonków, po czym przenosi się znów do salonu, gdzie EMIL przechadza się z założonymi na piersi rękami. Co jakiś czas zatrzymuje się, żeby przyjrzeć się rysunkowi POLI, przedstawiającemu wielkie czarne kręgi. Obok dziewczynki na podłodze leży opasłe wydanie dzieł Szekspira – jej ulubiona lektura, choć niezbyt dopasowana do jej wieku.

PANI OBROTNA

(głos przytłumiony ze względu na odległość)

Może pozwólmy mu zostać tym całym projektantem wnętrz? Mam wątpliwości, czy nasz syn nadaje się na lekarza.

PAN PRZEDSIĘBIORCZY

(z gniewem)

Mamy mu tak po prostu odpuścić? Pokazać, że pozwalamy mu na wszystko? Nie zgadzam się! Co to w ogóle za zawód – te projektant wnętrz? Lekarz – oto praca przyszłości. Z tego będą pieniądze i szacunek społeczny.

PANI OBROTNA

Już sama nie wiem...

PAN PRZEDSIĘBIORCZY

Nie pozwolę synowi się stoczyć. Wystarczy mi jedno dziecko, które jest niemową, nie potrzebuję do tego dziecka, które jest idiotą!

W salonie POLA, słysząc doskonale słowa ojca, przerywa na chwilę rysowanie i spogląda w kierunku kuchni. Zaraz jednak wraca do porzuconego zajęcia. EMIL zaciska dłonie w pięści.

PANI OBROTNA

Więc co powinniśmy zrobić? Zatrudnić korepetytora?

PAN PRZEDSIĘBIORCZY

Chociażby.

PANI OBROTNA

A czy nas na to stać?

PAN PRZEDSIĘBIORCZY

Zobaczymy.

Oboje wracają do salonu.

SCENA III

PANI OBROTNA

(siadając przy stole)

Podejdź tu, synu. Musimy poważnie porozmawiać.

EMIL

(wzdychając ciężko i opierając się o blat stołu)

Mamo, ja naprawdę nie chcę być lekarzem.

PANI OBROTNA

(w ogóle go nie słuchając)

Będziesz doskonałym lekarzem. Powinieneś tylko poprawić swoje oceny z chemii. To jest niesamowicie fascynujący przedmiot, jak się tak dłużej nad tym zastanowić. Aniuny, katieny, rozpad pierwiastków, skład pierwiastków, tablica Mendeleja...

EMIL

Kiedy mnie to wcale nie interesuje.

PAN PRZESIĘBIORCZY

(stanowczo)

Ale zainteresuje. Chcesz być w życiu kimś, czy wolisz być nieudacznikiem?

(spogląda z pewną niechęcią na POLĘ)

Chociaż ty nie zawiedź naszych oczekiwań.

PANI OBROTNA

(pod nosem)

Boże, to dziecko tylko czyta i czyta. Dlaczego nic nie mówi?

Teraz już wszyscy troje zerkają niezbyt dyskretnie na POLĘ, która, zauważając to nagłe zainteresowanie i nie rozumiejąc go, wstaje z podłogi wraz ze swoją książką i podchodzi do stołu. Z hukiem upuszcza ją na drewniany blat.

POLA

(uśmiechając się z zadowoleniem i ukazując brak kilku przednich zębów)

Oto już jesień i pora umierać, pożółkłe liście wiatr strąca i miecie, drżące gałęzie do naga obdziera, chór, gdzie sto ptaków modliło się w lecie.

Wszyscy w szoku.

EMIL

(niepewnie)

Czy ona właśnie...

PANI OBROTNA

(żegnając się)

To cud.

PAN PRZEDSIĘBIORCZY

(do PANI OBROTNEJ)

To nie cud, tylko ta książka.

(spogląda z błyskiem w oku na córkę)

Umiesz coś więcej? Powiedz tatusiowi.

POLA nie słucha. Wdrapuje się na krzesło i zeskakuje z niego, zupełnie niezainteresowana rozmową.

PANI OBROTNA

Gdzie telefon? Powinniśmy to nagrać. Albo i nie. Sama nie wiem. Zawołam siostrę, musi to zobaczyć!

PAN PRZEDSIĘBIORCZY

Ale po co od razu...

PANI OBROTNA go nie słucha. Wybiega do korytarza, słychać trzask drzwi, miarowe stukanie i podekscytowane głosy na korytarzu.

SCENA IV

Wchodzi PANI OBROTNA, CIOTKA i TRZY PRZYJACIÓŁKI. Wszystkie stają wokół POLI i spoglądają na nią jak na jakieś niespotykane zjawisko.

PANI OBROTNA

Mówię wam, cytowała z pamięci Szekspira.

CIOTKA

A sądziłam, że ona w ogóle nie mówi.

PANI OBROTNA

(z przejęciem)

Bo nie mówiła. Tylko teraz tak nagle zaczęła.

CIOTKA

(do zdezorientowanej sytuacją POLI)

No dalej, pokaż cioci, co potrafisz. Chyba nie wstydzisz się cioci?

PAN PRZEDSIĘBIORCZY

(do POLI)

Powtórz to, co przed chwilą powiedziałaś mnie i mamie. Tylko o to nam chodzi.

PANI OBROTNA

(wyciągając telefon i włączając nagrywanie)

Hej, skarbie, popatrz tutaj w obiektyw. Powiesz nam jeszcze coś ciekawego? Bo przecież umiesz mówić, prawda?

(pauza)

No proszę cię. Zrób to dla mamusi, dobrze? Chociaż jedną linijkę tekstu.

POLA przekręca głowę, spoglądając na wszystkich bez zrozumienia. Jest zaskoczona, ale też zadowolona z uwagi, którą jej wszyscy poświęcają.

POLA

(radośnie)

Piekło jest puste, a wszystkie diabły są tutaj.

CIOTKA

(ze zdumieniem)

Czy ona właśnie nazwała nas wszystkich diabłami?

PAN PRZEDSIĘBIORCZY

(do niej)

Nie, nie! To cytat z „Burzy".

(do samego siebie)

Skubana. Przez tyle lat nie powiedziała ani słowa, a teraz z pamięci cytuje Szekspira?

POLA

(nie zwracając się bezpośrednio do nikogo)

Świat jest teatrem, aktorami ludzie.

PRZYJACIÓŁKA I

(z zachwytem)

Jaka mądra!

PRZYJACIÓŁKA II

Jaka zdolna!

PRZYJACIÓŁKA III

Co za talent!

CIOTKA

(z przekonaniem)

Trzeba z tym iść zaraz do telewizji!

PANI OBROTNA

(niepewnie)

Tak sądzisz? Nie wiem, czy to dobry pomysł.

CIOTKA

(do niej)

Wszyscy teraz pokazują swoje dzieci w mediach, dlaczego mielibyście być gorsi? Dziecko cytujące Szekspira – ludzie to pokochają! Pomyśl, ile to będzie znaczyło dla Poli i dla was.

PANI OBROTNA i PAN PRZEDSIĘBIORCZY wymieniają porozumiewawcze spojrzenia.

PANI OBROTNA

Kariera!

PAN PRZEDSIĘBIORCZY

Pieniądze!

EMIL, który do tej pory przyglądał się całej scenie w milczeniu, wchodzi między dorosłych, przerywając ich naradę.

EMIL

(do rodziców)

Po co chcecie pokazać Polę w telewizji? Przecież ona powtarza tylko losowe frazy! Pewnie nawet nie rozumie, co mówi.

PAN PRZEDSIĘBIORCZY

(do EMILA)

A czy to istotne?

CIOTKA

(do EMILA)

Ludzie kochają małe dzieci robiące nieoczywiste rzeczy.

PANI OBROTNA

(do EMILA)

Jesteś zwyczajnie zazdrosny, że twoja siostra ma talent.

EMIL przewraca oczami i wycofuje się, podczas gdy dorośli obserwują z fascynacją kręcącą się w kółko POLĘ.

SCENA V

PoPRLowskie blokowisko. Pod jednym z budynków stoi samochód ekipy telewizyjnej. Wracający ze szkoły EMIL i jego przyjaciel, TADEK, mijają go i wchodzą do klatki schodowej. Wnętrze typowe dla pomieszczeń tego typu. Kamera śledzi chłopców przez całą ich drogę na drugie piętro, gdzie mieszka rodzina EMILA.

EMIL

(do TADKA)

Mówię ci, oni do reszty zwariowali. Cały czas chodzą za Polą z telefonem, czekając aż coś powie, a potem wrzucają te nagrania do internetu. A najgorsze jest to, że ludziom naprawdę się to podoba.

TADEK

(wzruszając ramionami)

Przynajmniej wreszcie dali ci spokój z tą chemią i gadką o zostaniu lekarzem. To dobrze, I guess.

EMIL

(z frustracją)

Pewnie, że dobrze. Tylko czemu teraz doczepili się do tej biednej Poli?

TADEK

To oczywiste, że chcą, żeby zrobiła karierę w internecie i miała przed sobą świetlaną przyszłość. To chyba nic złego? Z czasem im przejdzie, zobaczysz.

EMIL

(wzdycha)

Skoro tak twierdzisz... Tylko jak ja mam się teraz w tej sytuacji zachować?

TADEK

(obojętnie)

A jak się masz zachować? Nic nie rób. Lepiej to przeczekać i korzystać z wolności, póki możesz.

EMIL

(nieprzekonany)

Tak, chyba tak...

Chce otworzyć drzwi do mieszkania kluczem, ale okazuje się, że wcale nie są one zamknięte. Z pewnym wahaniem wchodzi do wnętrza, a TADEK za nim.

SCENA VI

Korytarz i salon jak w SCENIE I, ale nieco odmienione. Wszędzie porozkładane kable i kamery. Salon nieco uprzątnięty – zniknęły z podłogi zabawki oraz porozrzucane na meblach ubrania, przesunięto też telewizor. Po pomieszczeniu kręci się kilku anonimowych ludzi, zajmujących się sprzętem i nagłośnieniem, a poza tym PANI OBROTNA, KAMERZYSTA i POLA. PANI OBROTNA wystrojona w najlepszą sukienkę i umalowana. Siedzi na fotelu i próbuje zapanować nad córką, która się wierni, odwraca i papla w kółko bez sensu Szekspirowskie teksty: „Być czy nie być", „Widzę – gdzie? Przed oczyma duszy mojej", „Zbyt ona piękna i mądra zarazem" etc.

EMIL

(zaskoczony i wzburzony zarazem)

Co tu się dzieje?

KAMERZYSTA

Stop, stop! Wchodzisz pan w kadr!

PANI OBROTNA

(do EMILA)

Kręcimy wywiad na temat twojej siostry. Prawda, że to cudowne?

EMIL

(niedowierzająco)

Cudowne? Nie wydaje mi się. Czy naprawdę musiałaś zaprosić do naszego domu telewizję?

KAMERZYSTA

W takich warunkach się nie da pracować! Mamy określoną ilość czasu na nagrania, więc jeśli się nie wyrobimy, materiał nie zostanie zrealizowany.

PANI OBROTNA

Chłopcy, nie przeszkadzajcie!

EMIL

(postępując parę kroków do przodu)

To głupie. Nie można już wejść na spokojnie do własnego domu? I czy nie uważasz, mamo, że to lekka przesada?

KAMERZYSTA

Uwaga na kable! To jest drogi sprzęt!

EMIL

(kontynuuje)

Zobacz, Pola wcale nie chce występować w tym wywiadzie.

PANI OBROTNA

Nonsens. Jest trochę zawstydzona, to prawda, ale trema szybko jej przejdzie.

(do KAMERZYSTY)

Nie traćmy czasu. Możemy kontynuować?

EMIL wycofuje się do korytarza. Przez chwilę obserwuje PANIĄ OBROTNĄ, która uśmiecha się do kamer i gładzi POLĘ po głowie, kreując się na doskonałą matkę. Spokojnym, miarowym głosem powtarza: „Zawsze wychowywaliśmy dzieci w sposób umożliwiający im wszechstronny rozwój i wspieraliśmy ich zainteresowania. Szybko dostrzegliśmy talent naszej córki, jednak zwlekaliśmy z pokazywaniem go światu. Czego chcemy dla Poli? Oczywiście tego, co najlepsze. Wierzymy, że zajdzie daleko. Już teraz planujemy podpisanie kontraktu z...". Głos cichnie w miarę jak EMIL i TADEK oddalają się od salonu. Po drodze mijają szarą od dymu tytoniowego kuchnię, gdzie siedzi PAN PRZEDSIĘBIORCZY. Liczy pieniądze i podpisuje jakieś dokumenty, w domyśle umowy dotyczące udziału POLI w różnych projektach i reklamach. Chłopcy odcinają się od całego tego rozgardiaszu, zamykając się w pokoju EMILA.

SCENA VII

EMIL

Widzisz? Właśnie o to mi chodziło. Chyba nie uważasz tego za normalne?

TADEK

Masz absolutną rację. Oni są totalnie stuknięci.

EMIL

(gniewnie)

Mówiłem ci, ale nie chciałeś mi wierzyć. Teraz zobaczyłeś na własne oczy, jak traktują Polę. Jak małpkę w zoo! Sprzedaliby ją za każde pieniądze.

TADEK

Disgusting. Nie rozumiem zupełnie takich ludzi.

EMIL wygląda przez okno, z którego rozciąga się widok na jałowe trawniki i plac z betonu, gdzie nie stoi ani jedno drzewo. Ponury widok.

EMIL

(z żalem)

Ja też ich nie rozumiem.

TADEK

Aż strach pomyśleć, co będzie dalej.

EMIL milczy i kiwa głową w zamyśleniu.

SCENA VIII

PANI OBROTNA, PAN PRZEDSIĘBIORCZY, POLA i EMIL znajdują się w studiu, w którym nagrywana jest właśnie reklama płatków śniadaniowych, batoników czy innych tego typu produktów z POLĄ w roli głównej. Któreś z kolei podejście. POLA jest niespokojna, a REŻYSER REKLAMY zirytowany.

REŻYSER

Nie mamy całego dnia, żeby bawić się w podobne rzeczy.

(do POLI)

Musisz powiedzieć tylko parę prostych słów, serdeńko, rozumiesz? Spróbujmy jeszcze raz. Powtórz za mną: „Płatki Krainy Smaku to nie tylko smaczna, ale też pożywna przekąska. Dzieci je uwielbiają"

POLA

(z promiennym uśmiechem)

Milczenie jest najlepszym tłumaczem radości.

REŻYSER

(wznosząc oczy ku niebu)

Nie, nie i jeszcze raz nie! Błagam, zlituj się nad nami, dziecko. Siedzimy tu już trzy godziny i nie zrobiliśmy dosłownie nic!

POLA nie wygląda na przejętą – właściwie nie wykazuje najmniejszego zainteresowania osobą REŻYSERA. Mruczy coś pod nosem i biegnie za motylkiem, który wleciał do studia przez otwarte okno.

PAN PRZEDSIĘBIORCZY

(gromi córkę wzrokiem)

Pola, zaprzestań natychmiast tych niedorzeczności! Jeszcze nie skończyliśmy, słyszysz?

PANI OBROTNA

Poluniu, wracaj! Pani stylistka poprawi ci włosy i spróbujemy zagrać jeszcze raz, dobrze?

POLA nie reaguje. Wybiega z pomieszczenia, znikając w sieci korytarzy.

SCENA XIX

REŻYSER wstaje ze swojego miejsca i rzuca w kąt scenariusz.

REŻYSER

Robimy przerwę. Za dziesięć minut chciałbym wreszcie mieć cokolwiek, bo w takim tempie nie skończymy przez kolejny tydzień.

PANI OBROTNA

(przepraszająco)

Niech wybaczy pan Poli. To dla niej zupełnie nowe doświadczenie.

REŻYSER

(z irytacją)

Z całym szacunkiem, ale powiedziano mi, że będę pracował z genialnym dzieckiem, tymczasem państwa córka nie potrafi nawet powtórzyć dwóch zdań. Wciąż tylko cytuje tego okropnego Szekspira!

PAN PRZEDSIĘBIORCZY

Niech się pan nie unosi. Zapewniam pana, że Pola jest w stanie zagrać w tej reklamie, po prostu ma dzisiaj gorszy dzień, jak to dzieci w jej wieku. Po krótkiej przerwie powinno być lepiej.

REŻYSER

Oby się pan nie mylił. Mamy przecież umowę.

PAN PRZEDSIĘBIORCZY

(nerwowo)

Tak, tak, pamiętam. Wywiążemy się z jej warunków, obiecuję.

(do EMILA)

Emil, idź poszukać siostry.

EMIL, który do tej pory siedział na jednym z krzeseł i grał na telefonie, wstaje i wychodzi. Rozgląda się chwilę po korytarzu, po czym rusza przed siebie. Na właściwe miejsce naprowadza go odgłos śmiechu POLI i jej radosne ćwierkanie.

SCENA X

EMIL wchodzi do niewielkiej przebieralni, gdzie POLA siedzi pod stolikiem i rysuje na skrawku papieru kolorowe okręgi. Kiedy chłopiec się zbliża, podnosi na niego wzrok i wskazuje na siebie, a potem na otwarte okno.

POLA

I to jest tylko we mnie, czego nie ma.

EMIL

(nie rozumiejąc, o co chodzi siostrze, uśmiecha się nieco niepewnie)

Co tam rysujesz? Motylka?

POLA

Czym jest nazwa? To, co zwiemy różą, pod inną nazwą równie by pachniało.

EMIL

(rozkłada ręce bezradnie)

Przykro mi. Nie wiem, co próbujesz mi przekazać.

POLA

(z namaszczeniem)

Słowa, słowa, słowa.

EMIL

(z zaskoczeniem)

Słowa? Co to znaczy „słowa"? A zresztą nieważne. Rodzice cię szukają. Chodź, powiesz te kilka głupich zdań i dadzą ci spokój. Musisz ich zadowolić – oto w tym wszystkim chodzi.

POLA

(kręci głową przecząco)

Nie można motłochu karmić kawiorem.

EMIL

(uśmiecha się pod nosem)

A no nie można. Ale co poradzisz? (poważnieje) Wiem, że to okropnie głupie, ale lepiej zrób to, czego od ciebie oczekują. W przeciwnym razie będą rozczarowani, a rozczarowanie ich to najgorsze, co możesz zrobić. Serio, mówię z własnego doświadczenia. (wciska dłonie do kieszeni i odwraca wzrok) Zawodzę ich, przynosząc wciąż pały z chemii, ale ja naprawdę nie mogę zostać lekarzem. Wyobrażasz sobie mnie krojącego ludzi, szyjącego rany albo zaglądającego do czyjegoś nosa czy ucha? No właśnie, ja też sobie tego nie wyobrażam. Czuję, że zmarnowałbym sobie życie, robiąc coś równie nudnego.

POLA

(sentencjonalnie)

Życie jest tylko przechodnim półcieniem.

EMIL

Dokładnie. Dlatego powinniśmy je jak najlepiej wykorzystać. Tylko, że w gruncie rzeczy niewiele mamy do gadania. Jeśli rodzice każą mi zostać lekarzem, to pewnie nim zostanę, czy tego chcę, czy nie. Jestem tylko dzieckiem. Co tak naprawdę mogę?

POLA

Umiesz śmiało marzyć, ale na śmiały czyn już cię nie stać.

EMIL

(krzywi się)

Sądzisz, że to wszystko jest takie proste? Nie mogę tak po prostu sprzeciwić się rodzicom i zostać projektantem. Oni by mnie chyba za to wydziedziczyli. Nie, wolę nie ryzykować i robić to, co każą, nie narażając się na słuchanie ich krzyków i wyrzutów. Tobie też to radzę. Przynajmniej do czasu aż dorośniesz.

POLA

(wstaje)

Choć to szaleństwo, lecz jest w nim metoda.

EMIL

(z niezrozumieniem)

Co jest szaleństwem? Zachowanie naszych rodziców czy raczej ukrywanie swoich prawdziwych marzeń i planów przed nimi? A może obie te rzeczy – każda po trochu? Wiem, że udawanie i robienie wszystkiego pod cudze dyktando nie jest miłe, ale czy masz inne wyjście? Taka już nasza dola.

POLA

(marszczy brwi i mnie kartkę ze swoim rysunkiem)

Każdy gra jakąś rolę, a moja rola jest smutna.

EMIL

(zaciska usta w wąską linię)

Tak, masz rację. Wcale nie mówisz od rzeczy. Twoja rola jest smutna, nawet bardzo. To, co każą ci robić, to, jak cię traktują, jest ohydne (głos coraz bardziej mu drży) Wierz mi, lepiej by było, gdybyś nigdy się nie odezwała. Teraz oni zrobią z ciebie maszynkę do zarabiania pieniędzy. Nie będą się nigdy liczyć z twoim zdaniem, tak jak nie liczyli się z moim. Nigdy nie zależało im na naszym szczęściu. Myśleli tylko o sobie. Wydaje mi się, że oni w ogóle nas nie kochają, wiesz? (głos zupełnie mu się łamie)

Przez chwilę w pomieszczeniu panuje zupełna cisza. EMIL pociąga kilka razy nosem, starając się opanować, podczas gdy POLA patrzy na niego swoimi wielkimi wytrzeszczonymi oczami. Z korytarza dochodzi odgłos zbliżających się kroków.

POLA

(głośno)

Prawda, jak pies, musi iść do budy, przegnana batem.

Wchodzi PAN PRZEDSIĘBIORCZY.

SCENA XI

PAN PRZEDSIĘBIORCZY

Tu jesteście. Ile można na was czekać? Pola, zaraz wracamy do nagrań. Tym razem postaraj się dwa razy bardziej. Chyba nie chcesz, żeby pan Reżyser się zezłościł i podarł umowę, którą zawarł z tatusiem, prawda? Musisz udowodnić mu, że masz talent, rozumiesz? Nie przynieś nam wstydu.

POLA

(wzruszając ramionami)

Żyjmy nadzieją, jak mówią prorocy.

PAN PRZEDSIĘBIORCZY

(do EMILA)

A ty co tak tu stoisz? Pójdziesz razem z matką do teatru, żeby zapisać Polę na casting do przedstawienia, a potem pojedziesz do mojego znajomego, który zgodził się udzielić ci paru lekcji z chemii. Czy to jasne?

EMIL stoi nienaturalnie wyprostowany. Zaciska i rozluźnia pięści. Widać, że bardzo chce się sprzeciwić ojcu, ale ostatecznie tylko spuszcza głowę.

EMIL

(mamrocząc)

Oczywiście.

PAN PRZEDSIĘBIORCZY

Doskonale. Pola, idziemy.

Chwyta POLĘ za rękę i wyprowadza z pomieszczenia. EMIL czeka przez chwilę, aż ich kroki ucichną. Podnosi wtedy głowę i patrzy wprost w obiektyw kamery. Uśmiecha się niemal pogardliwie, ale jest to pogarda wymierzona nie tylko w rodziców, a przede wszystkim w samego siebie.

KONIEC.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro