2
Po chwili dziewczyna obudziła się cała zalana potem.Przestraszona i zdezorientowana analizowała co sie właśnie stało...
Natix-uff...to tylko koszmar...dziwny koszmar...taki jakby...jego aura była złota i przesłodzona...
Dziewczyna jeszcze troche nad tym rozmyślała, ale w końcu postanowiła dać sobie spokój z natarczywymi myślami.
Wstała z łóżka i skierowała sie do kuchni.
Rodzeństwo-hej!
Mama-witaj!
Natix-oh witajcie
Dziwne...pomyślała sobie czekoladowłosa dziewczyna.To za pewne tylko koszmar...
Z tą myślą poszla do szkoły...
Zaczął padać deszcz.
Dziewczyna weszła do szkoły i od razu zauważyła Adike.
A-hej Natix!
N-Ta cześć...
Tasha-hej dziewczyny!
I tak zaczęły miło rozmawiać.
Po wszystkich lekcjach Natix szczęśliwa wruciła do domu.
Gdy weszła zamurowało ją...jej matka trzymała pistolet i w tej chwili kula przeleciała koło niej chybiąc...jej martwa rodzina leżała na ziemii bezwładnie nie oddychając...
-Mamo nie!!!
I w tym momencie kobieta postrzeliła i siebie.
Dziewczyna została sama...nie dzwoniła po koleżanki...uciekła...na góre Ebott...zostawiając jedną jasną wiadomość dziewczynom.
Stojąc na krawędzi nie czuła bólu...nie zuła nic...
Skoczyła w otchłań ciemności nie wiedząc co ją spotka...
Siema!
Ja robie dziś i jutro Maratonix!!!
I tu także jest informejszyn!
Potrzebuje weny i staram sie pisać rozdziały a więc miłego czytania!!!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro