20 druga strona
Nie potrafię się odezwać. Wiezie mnie w nieznane, a raczej w nieznane z bliska i nie próbuje nawet o tym ze mną rozmawiać, a ja nie potrafię powiedzieć ‚nie'. Chyba nie wierzę, że się z tego nie wycofa. Nawet gdy jesteśmy już na kampusie i parkuje pod domem bractwa, w którym byłam wtedy na imprezie, sądzę, że się wycofa, ale on tego nie robi. Wysiada z samochodu, otwiera mi drzwi...
– Jesteś pewny?
– Ktoś tu chce stchórzyć?
Jego nerwowy uśmiech mówi mi, że on także die denerwuje. To jego życie zmieni się jeszcze bardziej, to go będą oceniać przyjaciele, to on już nie będzie miał ucieczki, bo wszyscy będą wiedzieć, a ten facet lubi gdy ludzie widzą go idealnym.
– Nie musisz tego robić.
– Brenda, robię wiele rzeczy, których nie chcę, ale to do nich nie należy.
To.
Nazywa to tym jakby było czymś bliżej nieokreślonym, dlatego jak powie o tym swoim przyjaciołom? Poznajecie dziewczynę, która nosi moje dziecko. To nie jest wymagane. Okej, więc dziewczynę, z którą się ożeni? Nie mówił, że o tym wspomni, więc pewnie tego nie zrobi. Chociaż tak naprawdę ten facet jest nieprzewidywalny.
– Chodźmy.
Nie puka do drzwi, ale przecież jeszcze niedawno tu mieszkał. Prowadzi mnie w głąb domu, a ja ledwo rozpoznaję to miejsce. Więcej mebli, nawet nie tak duży bałagan..
– Cześć!
A wtedy dostrzegam facetów rozwalonych na kanapie i gdybym tak bardzo nie bała się reakcji Luke'a to prawdopodobnie ścisnęłabym jego rękę, ale nie chcę, żeby myślał, że chcę coś udawać przed jego przyjaciółmi.
– O cześć, stary.
– Chciałem wam..
– Ja cię znam! – ja też go znam, pamiętam go z tamtej nocy, nawet się przedstawił – A ty mnie?
– Ashton?
– A ty jesteś Brenda! – krzyczy – Zgubiłaś tu coś?
– Koleś, ona tutaj przyszła z Luke'm..
– Jesteś jego dziewczyną!!? To z tego powodu tak szaleje Shelly?!
– Zamknij się – mówi inny – Shelly..
– Pogadajmy przy wodzie i czymś do jedzenia. Zrobię wam coś.
– A polejesz alkoholem?
– Jest środek dnia – karci ich.
– Dobra, chodźmy do kuchni.
Czterech chłopaków wstaje i kieruje się do innego pokoju, a Luke bez słowa popycha mnie w tamtym kierunku. Jestem lekko zdenerwowana, może przerażona.
– Co jest takiego ważnego, że będziesz gotował?
Luke wskazuje mi krzesło, na którym mogę, a wręcz powinnam usiąść. Cztery pary oczu skupiają się na mnie.
– Jesteś bardzo ładna – mówi Ashton, to jedyne imię jego znajomych jakie znam.
– Podobają mi się twoje włosy – mówi inny – Są w kolorze... jaki to kolor?
Już mam ich uświadomić, ale wtedy ktoś zbiega po schodach. Schody do kuchni? Dziwny układ domu. Dostrzegam pół nagą dziewczynę i biegnącego za nią faceta, który łapie ją w talii.
– Shelly.. – zaczyna któryś przy stole.
– Co tu tak poważnie? Kim jesteś? – pyta mnie.
Luke zamyka lodówkę i obraca głowę.
– Shelly? – jego głos się łamie – Mike? – to ten, który trzyma ją w talii? – Co tu się dzieje?
Shelly wpycha się w objęcia faceta, który stoi za nią.
– Cześć, Luke.
– No to trochę niezręczne.. – mówi ktoś kto jest Mike'm. Obciąga koszulkę Shelly, jakby nie przeszkadzali mu ludzie, ale konkretnie i tylko i wyłącznie Luke.
– Jesteś jego nową dziewczyną? Tą z którą mnie zdradził? I przyprowadził cię, kurwa, tutaj?
– Jest bardzo ładna, Shelly.
– I chyba jest niemową – mówi inny.
– Zamknijcie się wszyscy – ten ton głosu jest mi obcy, ale głos należy do faceta, którego cały czas się uczę – Przyjechałem, żeby wam o czymś powiedzieć i dlatego też przywiozłem Brende.
– Brenda! Biedaczka z 90210, która musiała dopasować się do Beverly Hills..
– Zamknij się – mówi jeszcze raz – To jest Brenda, Brenda nosi w sobie moje dziecko.
– Słucham? – krzyczy ona – Dziecko?
– Jesteś w ciąży? – pyta mnie kilka męskich głosów.
– I co? Po co ją tutaj przywiozłeś, Luke?
– Wasze dziecko będzie śliczne! – krzyczy Ashton.
– Odczep się od niej – warczy.
– Chciałeś nam pokazać co? Nie rozumiem, jakaś laska zaliczyła z tobą wpadkę.. może chce twoich pieniędzy? Może to wcale nie twoje dziecko? Przecież nie jesteś w niej zakochany. Zobacz jak ona wygląda.
– Czy ja pytałem cię o zdanie, Shelly? Czy ja poprosiłem, żebyś opowiedziała mi historie swojego życia, co ty byś zrobiła dla pieniędzy? – warczy – Żałuję, że wam powiedziałem, wiecie? Będę miał dziecko i to nie wina Brendy, to niczyja wina. Nie możecie jej obwiniać, bo nie macie na tyle jaj, żeby to zrozumieć. Będę ojcem tego dziecka..
– A co z Brendą? – pyta Ashton – Jesteś śliczna – zwraca się do mnie – Jak już urodzisz mógłbym cię zabrać na randkę,
– Trzymaj się od niej z daleka! – krzyczy Luke.
– Ale dlaczego? Przecież ty jej nie chcesz, widziałem cię kilka dni temu z tą dziewczyną...
– Wychodzimy – mówi do mnie – Teraz.
– Brenda, niech da ci mój numer!
Krzyczy gdy Luke wyprowadza mnie z kuchni.
– Gdzie w jego życiu miejsce na dziecko? – słyszę inny głos – Ale facet miał pecha, bywa na trzech imprezach na krzyż..
– Też bym mogła mieć dziecko z facetem, przy którym nie musiałabym pracować.
A potem trzaskają za nami drzwi. Właściwie to Luke nimi trzaska, bo jest tak wściekły.
– Tego chciałaś?
Staję w miejscu, żeby mu się przyjrzeć. Mogłabym zacząć się z nim kłócić albo zacząć płakać. To zmieniło jego życie jeszcze bardziej, ja ja zmieniłam. Mimo to nie stchórzył. Dlatego zamiast robić którakolwiek z tych rzeczy, robię krok na przód i obejmuję go ramionami w talii. Przytulam go z całej siły.
– Wszystko będzie dobrze, Luke – szepczę – Wszystko będzie dobrze.
Jego ramiona otaczają moje plecy. Ukrywa twarz s zagłębieniu mojej szyi i przyciąga mnie bliżej.
– To nie ciebie się wstydzę, Brenda, a tego kim jestem na codzień.
To nienajlepszy moment, żeby zapytać go, co ma na myśli.
– Moi przyjaciele nie są złymi ludźmi, są po prostu ograniczeni. Przepraszam za nich..
– Wracajmy do domu, Luke.
– Podoba mi się w tym domu, Brenda.
Dlaczego otwiera się przede mną tylko w takich chwilach? Jestem ostatnią deską ratunku, będąc jednocześnie temu wszystkiemu winna.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro