17 inny
Byłam pewna, że dzisiaj nie pojawi się rano w kuchni i nie będzie przyrządzał śniadania, ale się pomyliłam, jakbym nie miała tyle mocy, żeby go złamać. Może nie mówi mi ‚cześć', ale czym jest cześć przy porannej dawcę jedzenia? No tak, w ten sposób dba o dziecko, a nie o mnie. Niezły z niego spryciarz. Niemal chcę mu to powiedzieć, ale przypominam sobie jak się wczoraj zachował i już nie mam ochoty się do niego odzywać.
– Odwiozę cię do szkoły.
I gdy tylko to mówi, rozlega się dźwięk klaksonu. Uśmiecham się do siebie.
– Mam już podwózkę.
Unoszę głowę, żeby na niego spojrzeć i od razu widzę na jego twarzy zdenerwowanie, to pierwszy raz gdy ukazuje takie emocje. Nawet przy swojej mamie, nie wyglądał na zdenerwowanego.
– Robisz mi na złość? – pyta wprost.
– Luke, ja tylko spędzam czas ze znajomymi. Czym to się różni od tego, co ty robisz?
Trafiam w czuły punkt. Nie mam mu tego za złe, więc nie chcę, żeby i on mi miał.
– Ja nie.. – kręci głową – Nieważne, muszę iść.
– Udanego dnia! – wołam za nim gdy wychodzi z kuchni.
Kevin odwozi mnie do szkoły, a tam spotykam się z Niną. Gdyby nie to, że ostatnio opuściłam kilka dni, wyciągnęłabym ją stąd, żeby porozmawiać. Gdy przeglądam się w lustrze mogę dostrzec małe wypuklenie na brzuchu, ale tak naprawdę jeszcze nie przypominam kobiety w ciąży. Gdyby nie poranne mdłości mogłabym udawać, że w ogóle w niej nie jestem. Mogłabym powiedzieć im wszystkim. Moje życie się zmieniło i już tego nie cofnę. Dlatego gdy siadamy z dziewczynami przy naszym stoliku, przy którym siedzimy od początku liceum, nie daję im nawet dojść do słowa.
– Opowiem wam historie, chcecie? – tak naprawdę nie pytam ich o zdanie – Więc była sobie dziewczyna, która przespała się z cudownym facetem, o którym myślą jak o gorącym śnie i nie wyobrażała sobie, że jeszcze się to powtórzy, a potem zaszła w ciąże z tym kolesiem. Więc cudowny facet zostanie ojcem jej dziecka i będzie całkiem cudownym ojcem i..
– Zdajesz sobie sprawa ile razy użyłaś słowa cudowny?
– Jestem w ciąży – mówię w odpowiedzi – Będę mamą.
Dziewczyny patrzą na mnie z szeroko otwartymi oczami jakbym właśnie powiedziała im, że jednorożce nieistniejącą, a one przecież głęboko w nie wierzyły.
– O Boże, kto jest ojcem? – to chyba pytanie, które zadaje się zawsze.
– Nie mogę wam powiedzieć. To moja decyzja, żeby powiedzieć wam o ciąży, ale tego nie mogę..
– Nie uważasz, że skoro facet robi ci dziecko, możesz mówić o nim, co chcesz?
Nina obejmuje mnie ramieniem i przyciąga do siebie.
– Z tobą w porządku? – pyta – To znaczy.. wiem, że wymiotowałaś, ale czy wszystko jest okej?
– Nie będziesz mówić, że..
– Hej! Myślałam, że jesteśmy przyjaciółkami! Mogłaś powiedzieć mi wcześniej. Pomogę ci..
– Co?
– Urządzimy przyjęcie dla dziecka! – krzyczą dwie pozostałe dziewczyny, którym powiedziałam.
– Czy ojciec dziecka będzie brak udział w życiu dziecka?
– Czy chodzi z nami do szkoły?
– Nie jestem gotowa..
– Dajcie jej spokój. Co ty na to, żebyśmy dzisiaj po szkole spędziły dzień z filmami i lodami? Pogadamy..
– O tym jak się zabezpieczać – żartuję – Serio dziewczyny, jaskiniowcy także powinni potrafić używać prezerwatyw. Może w ich czas ich nie było, dlatego powinni być jaskiniowcami dwudziestego pierwszego wieku.
– Kochana moja, one nie mają pojęcia o czym ty gadasz.
– Czy jaskiniowcy chodzą nago?
– Ta to jak się zafiksuje.... – naśmiewa się ze mnie Nina – Kochana, a może pójść z tobą do lekarza? Chodzisz sama?
– Ojciec dziecka..
– Więc wie o dziecku! Ha! Już coś z ciebie wyciągnęłam. Interesuje się nim.. ciekawe, ciekawe.
– Jesteś najgorsza na świecie.
– Mam nadzieję, że nie będę musiała odwiedzać cię w jakieś jaskini...
Wybucham śmiechem, bo to najlepsze, co mogę w tej sytuacji zrobić.
– Wszystko pod kontrolą.
Kevin obiecał, że także mnie odbierze, żebym nie urządzała sobie spacerku w ciąży i że przywiezie Sarę i zabierze nas na obiad, żebyśmy mogły się poznać.
Jednak gdy wychodzę ze szkoły i już mam szukać jego samochodu, przed samym wejściem stoi inny samochód, z innym mężczyzną stojącym przed nim. Mogę udać, że go nie widzę, ale niestety on zauważa mnie i nie czeka, aż podejdę, bo sam to robi.
– Cześć, mogę wziąć twój plecak?
– A oddasz?
Uśmiecha się do mnie, tak po prostu.
– Mówiłem ci już, że jesteś zabawna?
Zabiera mi plecak, a ja przez chwile czuję się jak księżniczka. Super, to chyba niezbyt dobrze o mnie świadczy, skoro coś takiego sprawia, że czuję się wyjątkowa.
– Mogę zabrać cię..
– Brenda! – cholera.
Nina obejmuje mnie ramieniem i uśmiecha się jak szalona.
– Kim jest ten facet? Czy to ojciec..
– Cześć, jestem Luke – wyciąga do niej rękę – Jestem ojcem dziecka.
– I jestem chyba naćpany – mówię za niego – Prawda?
– To będzie twój argument na wszystko teraz?
– A dlaczego nie? – wyszczerzam do niego zęby – Będę grała tą kartą...
– Chcesz gdzieś pojechać czy nie?
Pan łaskawy, chce mnie gdzieś zabrać, a ja mam na to przystać, bo przyznał się do dziecka, chociaż w sumie to coś wielkiego, prawda?
– Jestem już umówiona.
– Z moim bratem – kończy za mnie Nina, chyba chcąc go sprowokować.
– Okej, mogę jechać z wami? Ty Nina też jedziesz tak?
Nina przysuwa usta do mojego ucha.
– Jest bardzo gorący, ale czy nie jest przypadkiem głupi?
– Słyszałem to – mówi on, trochę zdenerwowanym głosem – No to mogę jechać?
– Jako kto chcesz jechać?
To sprawia, że staje jak wryty i czochra swoje włosy, jakby to miało pomóc mu znaleźć odpowiedź.
– Jako ktoś, kto się o ciebie troszczy.
– Nawet nie wiesz gdzie – rzucam mu wyzwanie.
– Brenda, mam błagać?
– O co chodzi? – dopytuję – Znowu coś ci znajomi powiedzieli czy co? Co tu robisz?
– Nieważne, wiesz. Będę w domu.
I po prostu odpuszcza, a mi nie jest z tym ani dobrze, ani źle.
Co go właściwie tu sprowadziło?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro