Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

12 dookoła

Minął tydzień od naszego pocałunku.  Nie wspomniał o nim słowem, a teraz gdy siedzimy przy śniadaniu, on wydaje się jeszcze bardziej nieobecny.

Moje życie liczy się od nowa za każdym razem, gdy Luke wprowadza w nie jakieś zmiany. Chociaż tak naprawdę to my je wprowadzamy.

Jestem zwolennikiem myślenia, że nic nie jest jednostronne. Wszystko wywiera na ciebie wpływ, tylko ty decydujesz jak bardzo.

– Mama do mnie dzwoniła i przypomniała o twojej wizycie u lekarza. Dlaczego mi nie powiedziałaś? Wiesz, że chcę być..

– Zawieziesz mnie? – pytam tak jak tego oczekuje – To za tydzień w środę.

– W środę? – i już nie brzmi na takiego chętnego, wręcz na pokonanego – Jasne, środa jest dobra – jakby miał na to wpływ – Będę mógł wejść z tobą?

– To też twoje dziecko.

– Wiem.

Rozmowa się nie klei, a ja chyba.. chyba gdzieś w środku liczyłam, że obudzi się następnego dnia i powie, że bardzo chce mnie pocałować, bo po prostu chce mnie całować. Romantyczka sypiający z facetami w szafie, chociaż prawidłowe określenie to chyba pieprząca się, a może to nie było pieprzenie.. nie lubię tego określenia. Podoba mi się uprawianie miłości, kochanie się, bo sięga do duszy, a pieprzenie wydaje mi zwykłym popędem seksualnym, który trzeba zadowolić. Zdecydowanie robiliśmy to drugie tamtej nocy.

– Muszę iść. Udanego dnia.

Mam ochotę krzyczeć, zamiast płakać. Chcę zapytać dlaczego gdy mu wygodnie to otwiera się przede mną, a potem zachowuje się w ten sposób. Chcę mu wykrzyczeć, że ciąża to nie koniec świata i ja dalej jestem kimś po za kobietą noszącą jego dziecko.

On może mieć życie po za i zwracać się do mnie gdy nagle czuje się ja jak przez cały czas?

To bardzo niesprawiedliwe i wiem, że tu nie ma tabeli punktów, które jest gorszy, a kto lepszy, ale ja po prostu chciałabym, żeby zobaczył we mnie dziewczynę z tamtej nocy.

Proszę, przyznałam się do tego.

Chociaż chyba najpierw ja sama muszę ją odnaleźć.

Gdy odnajduję Ninę w szkole i z pełną determinacją opadam na miejsce obok niej bez zawahania mówię.

– Wychodzimy dzisiaj – oznajmiam jej – Gdziekolwiek, ale bez alkoholu.

– Oo! Mój brat przyjechał...

– Kevin?

Ona nie wie. Nikt nie wie. Kolejny sekret, który mógłby zniszczyć naszą przyjaźń. Chyba zawsze wybieram złych facetów, z którymi sypiam.

– Głupolu – śmieje się – A mam innego brata?

– No tak..

Kevin, pierwszy chłopak, w którym byłam zakochana i pierwszy chłopak, z którym spałam. Zanim wyjechał na studia na drugi koniec kraju w zeszłym roku, przeżyliśmy gorący, letni romans. Chyba byłam na tyle głupia, żeby myśleć, że nie wyjedzie, że mogę sprawić, że się we mnie zakocha. No i proszę, o to znowu jestem w tym samym miejscu.

Wiecie jakie to uczucie mieć dobre oceny w szkole i być kompletną porażką towarzyską? Kevin nazywał mnie niewinną, ja nazywam siebie głupią i to na dodatek na tyle, żeby teraz nie wykpić się z tego spotkania.

Ręce mi się trzęsą.

Nogi mi się trzęsą.

A moja dłoń otula mój niewidzialny dla ludzi brzuszek, jakbym bała się.. nie wiem, czego mogłabym się bać. Kevin staje przede mną z papierosem w ustach i z ręką owiniętą dookoła talii jakieś dziewczyny. Patrząc na moje wytarte spodnie, a na jej stylowe ubrania. Chcę się odsunąć, bo dym papierosowy nie jest dobry dla nikogo, ale Kevin wyciąga do mnie ręce i bierze mnie w uścisk.

– Jesteś jeszcze piękniejsza niż zapamiętałem.

Od jego słów mam ochotę podrapać ucho i stać się głuchą, chociaż na chwile. Kevin zawsze widział jak mówić miłe rzeczy.

– Cześć.

– Cześć, Brenda.

Całuje mnie w czoło, a ja nagle zdaję sobie sprawę, że nawet tego nie dostałam od mojego współlokatora.

Jestem dzisiaj zła.

Zła na siebie, że nie potrafię dobrze wybrać.

– Brenda chce się dzisiaj zabawić – mówi Nina.

– Och, macie tu jakieś kluby w tej norze?

– Sara chciała zobaczyć małomiasteczkowe życie.

– Cześć, jestem Sara – wyciąga do mnie rękę. Super, na dodatek jeszcze jest miła.

– Cholera! – krzyczę nagle – Zapomniałam! Miałam pomóc mamie w kuchni.. muszę lecieć!

Właściwie to stamtąd uciekam. Może jestem tchórzem, a może mam dosyć łez, a to by je wywołało. To chyba trochę skomplikowane. Chociaż naprawdę skomplikowane wydaje się gdy wchodzę do domu, który ma być moim domem i słyszę chichot. Dziewczęcy chichot.

Czy ten dzień mnie nienawidzi?

Czy zrobiłam coś komuś?

Jeśli Luke był z Shelly to o niej nie wiedziałam, a w Kevinie po prostu się zakochałam i nie zraniłam tym Niny.

Jak idiotka kieruję się w stronę, z której dobiega ten dźwięczny dźwięk. Pewnie codziennie śpiewają sobie razem w samochodzie i trzymają się przy tym za ręce i całują na światłach.

Są w gabinecie.

A ja przykładam ucho do drzwi.

– No weź już wystarczająco się uczyłeś.

Chyba słyszę kroki.

– Zróbmy coś ciekawszego.

– Shelly, proszę, zapnij bluzkę.

Słyszę odsuwany fotel od biurka i... czy to dźwięk sprzączki od paska?

– Tak ciężko pracujesz..

Rzygać mi się chce.

Ale czy to nowość?

– Ile już ze sobą jesteśmy?

– Shelly, pocałowałem kogoś.

Mimo, że nie nazywa mnie po imieniu, moje serce i tak jest gotowe wyskoczyć z piersi.

– Co zrobiłeś?

– Pocałowałem inną dziewczynę.

– Dlaczego to zrobiłeś?! – odsuwam głowę od drzwi z powodu przeraźliwego pisku.

Chcę usłyszeć odpowiedzieć na to pytanie. Pewnie sama powinnam je zadać.

– Shelly, ja tego nie czuję – słyszę dźwięk zamykanej książki – Nie potrafiłbym pocałować innej, gdybym czuł...

I rozlega się płacz. Jeśli ja brzmię tak samo, to obiecuję, że więcej tego nie zrobię.

– Czułem to wcześniej – przede mną? – Ale potem.. potem już nie. Myślałem, że mogę to poczuć jeszcze raz..

– Przestań mówić! – krzyczy – Robiłeś ze mnie idiotkę przez ten cały czas! Kim ona jest?! Znam ją?!

Gdybym nie bała się, że coś mi zrobi lub że to jeszcze bardziej skomplikuje moje relacje z nim weszłabym do środka i powiedziała, że to js jestem tą dziewczyną.

– Shelly, przepraszam.

– Przepraszasz?!

– Shelly, przestań. Jestem z tobą szczery...

– Trochę za późno, nie sądzisz?!

– Nawet nie poszliśmy do łóżka! – krzyczy – Myślałem, że od tego są początki związku, żeby się przekonać czy tak czy nie. Ja mówię nie.

– Jesteś w tym taki bezosobowy.. zawsze! Bez emocji! Mógłbyś chociaż udawać..

Biegnę na górę, nie potrzebując słyszeć reszty, ale o dziwo w tej chwili czuję głupią nadzieję.

A gdybym posłuchała rady jego mamy?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro