12 dookoła
Minął tydzień od naszego pocałunku. Nie wspomniał o nim słowem, a teraz gdy siedzimy przy śniadaniu, on wydaje się jeszcze bardziej nieobecny.
Moje życie liczy się od nowa za każdym razem, gdy Luke wprowadza w nie jakieś zmiany. Chociaż tak naprawdę to my je wprowadzamy.
Jestem zwolennikiem myślenia, że nic nie jest jednostronne. Wszystko wywiera na ciebie wpływ, tylko ty decydujesz jak bardzo.
– Mama do mnie dzwoniła i przypomniała o twojej wizycie u lekarza. Dlaczego mi nie powiedziałaś? Wiesz, że chcę być..
– Zawieziesz mnie? – pytam tak jak tego oczekuje – To za tydzień w środę.
– W środę? – i już nie brzmi na takiego chętnego, wręcz na pokonanego – Jasne, środa jest dobra – jakby miał na to wpływ – Będę mógł wejść z tobą?
– To też twoje dziecko.
– Wiem.
Rozmowa się nie klei, a ja chyba.. chyba gdzieś w środku liczyłam, że obudzi się następnego dnia i powie, że bardzo chce mnie pocałować, bo po prostu chce mnie całować. Romantyczka sypiający z facetami w szafie, chociaż prawidłowe określenie to chyba pieprząca się, a może to nie było pieprzenie.. nie lubię tego określenia. Podoba mi się uprawianie miłości, kochanie się, bo sięga do duszy, a pieprzenie wydaje mi zwykłym popędem seksualnym, który trzeba zadowolić. Zdecydowanie robiliśmy to drugie tamtej nocy.
– Muszę iść. Udanego dnia.
Mam ochotę krzyczeć, zamiast płakać. Chcę zapytać dlaczego gdy mu wygodnie to otwiera się przede mną, a potem zachowuje się w ten sposób. Chcę mu wykrzyczeć, że ciąża to nie koniec świata i ja dalej jestem kimś po za kobietą noszącą jego dziecko.
On może mieć życie po za i zwracać się do mnie gdy nagle czuje się ja jak przez cały czas?
To bardzo niesprawiedliwe i wiem, że tu nie ma tabeli punktów, które jest gorszy, a kto lepszy, ale ja po prostu chciałabym, żeby zobaczył we mnie dziewczynę z tamtej nocy.
Proszę, przyznałam się do tego.
Chociaż chyba najpierw ja sama muszę ją odnaleźć.
Gdy odnajduję Ninę w szkole i z pełną determinacją opadam na miejsce obok niej bez zawahania mówię.
– Wychodzimy dzisiaj – oznajmiam jej – Gdziekolwiek, ale bez alkoholu.
– Oo! Mój brat przyjechał...
– Kevin?
Ona nie wie. Nikt nie wie. Kolejny sekret, który mógłby zniszczyć naszą przyjaźń. Chyba zawsze wybieram złych facetów, z którymi sypiam.
– Głupolu – śmieje się – A mam innego brata?
– No tak..
Kevin, pierwszy chłopak, w którym byłam zakochana i pierwszy chłopak, z którym spałam. Zanim wyjechał na studia na drugi koniec kraju w zeszłym roku, przeżyliśmy gorący, letni romans. Chyba byłam na tyle głupia, żeby myśleć, że nie wyjedzie, że mogę sprawić, że się we mnie zakocha. No i proszę, o to znowu jestem w tym samym miejscu.
Wiecie jakie to uczucie mieć dobre oceny w szkole i być kompletną porażką towarzyską? Kevin nazywał mnie niewinną, ja nazywam siebie głupią i to na dodatek na tyle, żeby teraz nie wykpić się z tego spotkania.
Ręce mi się trzęsą.
Nogi mi się trzęsą.
A moja dłoń otula mój niewidzialny dla ludzi brzuszek, jakbym bała się.. nie wiem, czego mogłabym się bać. Kevin staje przede mną z papierosem w ustach i z ręką owiniętą dookoła talii jakieś dziewczyny. Patrząc na moje wytarte spodnie, a na jej stylowe ubrania. Chcę się odsunąć, bo dym papierosowy nie jest dobry dla nikogo, ale Kevin wyciąga do mnie ręce i bierze mnie w uścisk.
– Jesteś jeszcze piękniejsza niż zapamiętałem.
Od jego słów mam ochotę podrapać ucho i stać się głuchą, chociaż na chwile. Kevin zawsze widział jak mówić miłe rzeczy.
– Cześć.
– Cześć, Brenda.
Całuje mnie w czoło, a ja nagle zdaję sobie sprawę, że nawet tego nie dostałam od mojego współlokatora.
Jestem dzisiaj zła.
Zła na siebie, że nie potrafię dobrze wybrać.
– Brenda chce się dzisiaj zabawić – mówi Nina.
– Och, macie tu jakieś kluby w tej norze?
– Sara chciała zobaczyć małomiasteczkowe życie.
– Cześć, jestem Sara – wyciąga do mnie rękę. Super, na dodatek jeszcze jest miła.
– Cholera! – krzyczę nagle – Zapomniałam! Miałam pomóc mamie w kuchni.. muszę lecieć!
Właściwie to stamtąd uciekam. Może jestem tchórzem, a może mam dosyć łez, a to by je wywołało. To chyba trochę skomplikowane. Chociaż naprawdę skomplikowane wydaje się gdy wchodzę do domu, który ma być moim domem i słyszę chichot. Dziewczęcy chichot.
Czy ten dzień mnie nienawidzi?
Czy zrobiłam coś komuś?
Jeśli Luke był z Shelly to o niej nie wiedziałam, a w Kevinie po prostu się zakochałam i nie zraniłam tym Niny.
Jak idiotka kieruję się w stronę, z której dobiega ten dźwięczny dźwięk. Pewnie codziennie śpiewają sobie razem w samochodzie i trzymają się przy tym za ręce i całują na światłach.
Są w gabinecie.
A ja przykładam ucho do drzwi.
– No weź już wystarczająco się uczyłeś.
Chyba słyszę kroki.
– Zróbmy coś ciekawszego.
– Shelly, proszę, zapnij bluzkę.
Słyszę odsuwany fotel od biurka i... czy to dźwięk sprzączki od paska?
– Tak ciężko pracujesz..
Rzygać mi się chce.
Ale czy to nowość?
– Ile już ze sobą jesteśmy?
– Shelly, pocałowałem kogoś.
Mimo, że nie nazywa mnie po imieniu, moje serce i tak jest gotowe wyskoczyć z piersi.
– Co zrobiłeś?
– Pocałowałem inną dziewczynę.
– Dlaczego to zrobiłeś?! – odsuwam głowę od drzwi z powodu przeraźliwego pisku.
Chcę usłyszeć odpowiedzieć na to pytanie. Pewnie sama powinnam je zadać.
– Shelly, ja tego nie czuję – słyszę dźwięk zamykanej książki – Nie potrafiłbym pocałować innej, gdybym czuł...
I rozlega się płacz. Jeśli ja brzmię tak samo, to obiecuję, że więcej tego nie zrobię.
– Czułem to wcześniej – przede mną? – Ale potem.. potem już nie. Myślałem, że mogę to poczuć jeszcze raz..
– Przestań mówić! – krzyczy – Robiłeś ze mnie idiotkę przez ten cały czas! Kim ona jest?! Znam ją?!
Gdybym nie bała się, że coś mi zrobi lub że to jeszcze bardziej skomplikuje moje relacje z nim weszłabym do środka i powiedziała, że to js jestem tą dziewczyną.
– Shelly, przepraszam.
– Przepraszasz?!
– Shelly, przestań. Jestem z tobą szczery...
– Trochę za późno, nie sądzisz?!
– Nawet nie poszliśmy do łóżka! – krzyczy – Myślałem, że od tego są początki związku, żeby się przekonać czy tak czy nie. Ja mówię nie.
– Jesteś w tym taki bezosobowy.. zawsze! Bez emocji! Mógłbyś chociaż udawać..
Biegnę na górę, nie potrzebując słyszeć reszty, ale o dziwo w tej chwili czuję głupią nadzieję.
A gdybym posłuchała rady jego mamy?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro