Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🧡6

Pov. Amber

- Emily, gdzie są ogórki kiszone? - zapytałam przyjaciółki. Właśnie szykowałyśmy się do obiadu, ale bez ogórków się nie obejdzie.

- Pewnie Jacob je gdzieś dał. Zobacz w spiżarce, najwyżej będą w piwnicy.

- W spiżarce nie ma, sprawdzałam.

- Skoro nie, to w piwnicy będą. Idź po nie, ja ugotuję ziemniaki.

Zrobiłam jak mi poleciła dziewczyna i chwilę później byłam już na schodach na dół.

Nasza piwnica była bardzo rozległa, więc szukanie w niej ogórków można porównać do szukania igły w stogu siana. Oprócz tego była cała zakurzona, więc nie obyło się od przerw na kichanie.

Minęło sporo czasu, a ogórków jak nie było, tak nie ma. Cała sfrustrowana nie miałam siły dalej szukać, gdy nagle coś przykuło moją uwagę. Na podłodze zauważyłam klapę, jednak nie umiałam przypomnieć sobie do czego ona prowadzi.

Wtedy usłyszałam głos prowadzący z wyższego piętra:

- Żyjesz tam!? Miałaś pójść tylko po ogórki!

W piwnicy straciłam rachubę czasu. Ciekawa jestem ile Emily już na mnie czekała.

- Kojarzysz może do czego prowadzi klapa w piwni!? – odkrzyknęłam jej, trochę zmieniając temat, gdyby od czekania była już na mnie zła.

- Jaka kurde klapa!? Wracaj na górę, kotlety stygną!

- Złaź tu! Potrzebuję twojej pomocy!

„Potrzebowanie jej pomocy" było tylko pretekstem, aby ją zwabić na dół. Chwilę później stała już obok mnie, niezbyt zadowolona. Kombinerkami załatwiłam kłódkę i zaprosiłam Emily do wejścia jako pierwsza, jednak nie skorzystała z oferty. Stwierdziła, że jeżeli przeze mnie mamy zginąć, ja umrę pierwsza.

Drabina była mocna i nowa, ale to nie ona zdziwiła mnie najbardziej. Pomieszczenie wyglądało jak wielkie, nowoczesne laboratorium z komiksów science-fiction. Wszystko było białe, błyszczące, z elementami niebieskawego światła od Led'ów. Przy ścianach stało wiele komputerów, a na środku wisiało coś, czego nie umiałam jeszcze zidentyfikować.

- O kurwa.

Polsat!

*

*

*

*

*

*

*

*

*

*

*

*

*
*
*
*
*

(dobra, żart)

Za mną weszła Emily, mająca minę, która odzwierciedlała moje uczucia: to, że takie pomieszczenie znajdowało się w naszym domu było jednocześnie niesamowite i przerażające. Podeszłam do wiszącego czegoś, przyglądając się z wybałuszonymi oczami. W końcu do mnie doszło, że jest to coś podobnego kształtem do człowieka: wiszącego człowieka, bez rąk, nóg, owłosienia. Jednocześnie widać było, że jest to maszyna, z wiszącymi kablami i z białego tworzywa (możliwe, że z metalu, nie wiem, nie znam się). Spojrzałam na Emily. Jej twarz była paletą emocji, a z jej zachowania można było wywnioskować, że chce się obudzić z tego szalonego snu.

Ja jednak chciałam jeszcze zobaczyć, co te miejsce ma nam do zaoferowania.

Na maszynie, w miejscu pępka zauważyłam przycisk. Wcisnęłam go, nie myśląc o konsekwencjach.

Możliwe, że zachowałam się nieodpowiedzialnie, gdyż mógł to być przycisk zagłady, ale takowe przyciski zwykle są czerwone. Zamiast tego, robot się poruszył, czym odskoczyłam, przerażona. Droid kilkukrotnie zamrugał błękitnymi oczami, spojrzał na nas, po czym jego wargi zaczęły się poruszać.

- Witaj, jestem Chloe. W czym mogę pomóc?

- Oh shit – wymsknęło się Emily, ale zupełnie rozumiałam jej zachowanie, bo chciałam powiedzieć dokładnie to samo.

- Nie rozumiem słów „oł szit". Może to wynikać z mojego braku umiejętności obcych języków, użytych sformułowań potoczych, lub słowa zostały nie wypowiedziane wyraźnie. Możesz powtórzyć?

Zupełnie nas zatkało. Emily przerażona chyba powoli kierowała się w stronę drabiny, a ja stałam jak wryta, nie wiedząc, co zrobić w takiej sytuacji.

Wzięłam ze stolika kawał metalu i zaczęłam się nim walić po głowie w nadziei, że tylko się naćpałam. Emily szybko do mnie podbiegła, zatrzymując moją rękę od zadania następnego ciosu guzowi, którego sobie właśnie nabiłam. Popatrzyłyśmy na siebie znacząco i wybrałyśmy w komórce numer Jacoba.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: #uciekajcie