Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🧡4

Pov. Emily

- Emily! Mamy w domu Grindenwalda! - wydarła się Amber, z kuchni.

Ledwo weszłam do domu. Co ty ode mnie chcesz, dziewczyno. Naćpałaś się?

Nie spodziewałam się tego, co tam zobaczyłam, ale ja bym bardziej porównywała go do Świętego Mikołaja.

- Coś ty Jacob odpie*dolił? Normalnie jak dziecko.

On jedynie spojrzał na mnie, z dumą w oczach.

- Zawsze chciałem takie mieć. Chociaż z tymi brwiami trochę przesadziłem...

Faktycznie, oprócz włosów, także jego brwi były całe białe. Wyglądał jakby obsypał się mąką. Czekam, aż założy czapkę mikołajkową.

Powiadomił nas jeszcze, że niedługo wyjeżdża na parę dni, na koncert Alan'a Walker'a. Amber też miała jechać, jednak "coś jej wypadło". Nie dopytywaliśmy. Poszłam na górę, zostawiając plecak szkolny obok biurka i pakując najważniejsze rzeczy do torebki. Dzisiaj miałam zmianę dość wcześnie, więc nie tracąc czasu, zaczęłam iść w stronę klubu. W tym tygodniu mieliśmy dość duży ruch, ze względu na specjalne oferty. Kiedy byłam na miejscu, Jess akurat kończyła zmianę. Było naprawdę dużo ludzi. Gdybym była po drugiej stronie lady, najpewniej by mnie zmiażdżyli.

Po czasie rozdawania drinków, w tłumie zaczęłam rozpoznawać kilka twarzy ze szkoły. Zdążyłam nawet porozmawiać z kilkoma dziewczynami z równoległej klasy. Miałam jednak dużo roboty, więc nalałam im drinków i poszły dalej.

Były tu też osoby, które przyszły się nachlać i użalać nad swoim życiem. Teoretycznie barman jest osobą idealną na pocieszanie, jednak ja nigdy nie wiedziałam jak odpowiadać. I tym razem przychodzili tacy ludzie i upijali się. Trochę denerwujące.

Kiedy nalewałam trzeciego kieliszka dla pana bez życia, w tłumie mignął mi bandaż na czyjejś twarzy. Olałam ten moment zawahania, słuchając dalej o nieszczęśliwej miłości chłopaka przy barze. Był on w podobnym wieku do mojego, a już zniszczył sobie życie. Miał słaby łeb do alkoholu, więc zaczął mówić banialuki. Mimo jego zamulonego toku myślenia, nagle wyrwał się z melancholii, wskazując na mnie palcem. Przestraszyłam się, patrząc na niego z oczekiwaniem.

- TYyYyyyyY! GdzIe jEst ta ZdziRa AmbeR?

Zatkało mnie lekko, nie rozumiejąc skąd zna Amber. Wtedy sobie przypomniałam.

Nie znałam go dobrze, ale widywałam go przy Amber. Z tego co mi wiadomo, chłopak był lekko świrnięty, a jednocześnie podkochiwał się w dziewczynie. Patrząc na fakt, że siedział teraz upity w barze, nie skończyła się ta historia happy end'em.

Zrobił szybki ruch w moją stronę, aby złapać mnie za ramię, jednak mu się wywinęłam. Zaczął wspinać się ze stołka na bar, ale Josh - drugi barman - szybko zwrócił mu uwagę, żeby zszedł na ziemię. Posłuchał, przeklinając pod nosem, i kiedy myśleliśmy, że dał sobie spokój, wziął stołek barowy, wymachując nim wokoło. Zrobiło się zamieszanie, wszyscy starali się odejść na bezpieczną odległość, ale tak, aby widzieć, co się dalej stanie. Josh przeskoczył bar, starając się opanować sytuację, jednak nie przychodziło mu to łatwo. Bójka stawała się coraz bardziej zaciekła, a ja nie umiałam zareagować. Barman dostał w brzuch, padając na podłogę, a pijak zaczął strącać stoliki w okolicy. Wszystko wyglądało jak z jakiegoś filmu akcji, w moich oczach czas się zwolnił, a w tle dało się słyszeć tłuczące szklanki.

W końcu się ocknęłam, zawiadamiając ochronę. Troje dobrze zbudowanych mężczyzn podeszło do chłopaka, łapiąc go za nadgarstki i wyprowadzając z budynku. Odetchnęłam z ulgą, pomagając Josh'owi wstać. Byłam sparaliżowana niespodziewaną sytuacją. Mimo pytań Josh'a, nic mu dokładnie nie wyjaśniałam. Powiedziałam jedynie, że często przez przyjaciółkę mam kłopoty. Nagle na przód tłumu wyszedł Yoongi, trochę rozczochrany, z zaskoczeniem w oczach, po widoku jaki zastał. Popatrzył na mnie, po czym ironicznie się uśmiechnął.

Ta część klubu nie była w dobrym stanie. Po skontaktowaniu się z przełożonym, wygoniliśmy tłum, a w środku został tylko personel. Zaczęliśmy podnosić stoły, inni sprzątali szkło z podłogi. Robiliśmy to w ciszy, więc łatwo było usłyszeć, że ktoś pukał nam w drzwi. Uchyliłam je i zastałam Sugę.

Jeszcze tego brakowało.

- Czego? - odezwałam się, oschlej niż zamierzałam.

- Nie musisz tak chamsko. - odrzekł spokojnie - Zostawiłem telefon.

Czekałam, aż powie, gdzie się znajduję, abym mogła mu przynieść. Jednak chyba nie o to mu chodziło.

- Mogę wejść? - zapytał, a ja zrezygnowanie otworzyłam bardziej drzwi.

- Chodź, ale szybko.

Wejście Yoongi'ego nie spowodowało euforii na twarzach pracowników. Niektórym wręcz to przeszkadzało, ale nic nie powiedzieli. Wyglądało na to, że chłopak dokładnie wiedział, w którą stronę ma iść. Zaskoczyło mnie to, ale cicho szłam za nim. W końcu zatrzymał się przed drzwiami dla personelu i spojrzał na mnie oczekującym wzrokiem. Nie zrozumiałam, więc patrzyliśmy tak na siebie, dopóki nie przewrócił oczami.

- Otworzysz, czy nie?

- Po co?

- Mam tam telefon.

Miałam chwilę zawahania, czy nie chce nas okraść, ale wyciągnęłam klucze i weszliśmy do środka. Był to schowek na miotły.

- Skąd twój telefon się tu znalazł?

Nie odpowiedział od razu. Schylił się, aby sprawdzić pod szafką i wyciągnął rękę po swoją zgubę.

- Dobrze wiesz jak się tu znalazł. - zaczął podchodzić w moją stronę, aż między nami było naprawdę mało miejsca. - Nie bądź zazdrosna. Na ciebie też przyjdzie pora.

Długą chwilę zastanawiałam się, czy nie dać mu plaskacza w policzek, jednak się powstrzymałam. Wyszedł z pomieszczenia, zostawiając mnie samą. Ocknęłam się, a kiedy rozglądnęłam się po pomieszczeniu, zauważyłam na ziemi damski kolczyk. Schowałam go do kieszeni i wyszłam z pokoju.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: #uciekajcie