Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🧡2

Pov. Amber

"Budzę się nad ranem, kiedy miasto jeszcze śpi..." - słyszałam ze swoich słuchawek

Tak dokładnie wyglądał mój ranek, kiedy poszłam o 6 pobiegać. Miałam niedługo zawody i nie chciałam stracić kondycji. Tego dnia było pochmurno, a chłodne powietrze przecinało twarze ludzi na ulicach, których było niewiele. Spokojnie tuptałam do rytmu muzyki, kiedy nagle zobaczyłam specyficzną, platynową czuprynę, chowającą się w krzakach z innym, młodszym od niego chłopakiem.

Jimin

Zaraz poznacie ten typ człowieka. Kiedyś miałam z nim niewielki biznes, ale (na szczęście) już z tym skończyłam. Jednak nadal mamy parę rzeczy, które musimy sobie spłacić. Westchnęłam, ale podeszłam.

- Ty myślisz, że za 2 dychy ci to sprzedam? Słuchaj młody: nawet nie wiesz jaki to jest cenny towar. Albo jutro przychodzisz z całą kwotą, albo inaczej to załatwimy. - wykrzyknął Jimin do chłopaka.

- Jest mocny w gębie, ale nie przejmuj się nim. Zmykaj młody, zanim moi ludzie cię dopadną. - i rzeczywiście młody poleciał jak na skrzydłach, potykając się przy okazji ze dwa razy.

- No i czego chłopaka straszysz! Jeszcze wydusiłbym od niego więcej sianka.

- Też cię miło widzieć - odrzekłam z ironią w głosie. - Tyle razy mi mówiłeś jak to zrobi się z tego wielki biznes, a jak na razie siedzisz w krzakach i przekonujesz dzieciory do kupna ziółek.

- Z czegoś trzeba żyć. Moje plany poszły się chrzanić, ale muszę sprzedać to co już mam.

Mimo, że miałam na to wielką ochotę, nie dyskutowałam z nim. Ostatnio moje kłótnie z ludźmi doprowadzały tylko do bójek. Nie tym razem. Zostawiłam go w tych krzakach, wracając powoli do domu. Może zdążę przed szkołą jeszcze coś poczytać.



Pov. Emily

Wydawało mi się, że budzik zadzwonił za wcześnie, jednak gdy spojrzałam na zegarek, wiedziałam, że ledwo zdążę do szkoły. Wykonałam podstawowe czynności życiowe i zeszłam na śniadanie. Na dole czekała już na mnie Amber z talerzem gofrów z truskawkami. Jacob jeszcze spał, ponieważ miał lekcje na później.

- Wstałaś już? - odezwałam się, jednak dziewczyna miała tak pełne usta, że zdziwiłabym się, gdyby odpowiedziała od razu. Chwilę jej zajęło, aż mogła przemówić:

- Już dawno. - jej zęby wbiły się w następnego gofra.

Przyłączyłam się do jedzenia, rozmawiając z nią jeszcze chwilę, po czym poszłyśmy na przystanek. Autobus przyjechał wcześniej, ale mimo tego (o dziwo) nie spóźniłyśmy się na niego.

W środku było prawie pusto, więc usiadłyśmy na wolnych miejscach. Wpatrywałam się na przejeżdżające samochody, lecz czułam na sobie czyjś wzrok. Popatrzyłam na Amber, ale ona była zajęta montowaniem jakiegoś filmiku na telefonie. Po większym rozglądnięciu się, napotkałam spojrzenie czarnowłosego chłopaka, mniej więcej w naszym wieku. Nie wiem skąd, ale poznałam tą twarz. Automatycznie ponownie odwróciłam głowę w stronę okna, starając przypomnieć sobie, skąd go znam.

Na ziemię ściągnęła mnie towarzyszka podróży, pokazując mi gestem, że niedługo wysiadamy. Podczas naszej rozmowy, Amber w końcu zauważyła:

- Czy mi się wydaję, czy ten typek za nami nas śledzi?

Faktycznie, kiedy dyskretnie obróciłam głowę, za nami szedł ten sam chłopak.

- What the f*ck, dzwoń na psy, niech s*ką przyjadą. - Amber prychnęła śmiechem, po czym kontynuowałyśmy rozmowę na temat testu z geografii.

Chwilę później byłyśmy już w szkole. Weszłyśmy głównym wejściem, lecz po chwili Amber wskazała palcem na kobietę w dalszej części korytarza. Była to pani woźna, która miała rage'a na Amber, Jimin'a i Jungkook'a. Podejrzewała, że są zamieszani w nielegalny handel. I miała rację, za co nadal jestem zła na Amber. Szybko zaczęłyśmy biec w stronę wyjścia. Zamaszystym ruchem otworzyłam drzwi, które przyjebały naszemu stalkerowi w nos. Upadł na ziemię, a ja nie kontrolując tego, przeklnęłam pod nosem, przepraszając i rumieniąc się lekko. Z jego nosa zaczęła cieknąć krew, i dopiero wtedy zorientowałam się, skąd go znam. Szybko wzięłam Amber pod rękę i pobiegłyśmy w stronę bocznego wejścia.

***

Rozdział z dużą ilością inside joke'ów. Nie dziwcie się.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: #uciekajcie