Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

| 2.6 | Sprawy Sercowe

Kolejnego dnia, gdy po pobudce w moim pokoju dopada mnie morderczy kac i kiedy orientuję się, że wiadomości z wczoraj wysłałem do Zayna, idę załamany do pokoju Zacka. Tam jednak go nie ma, co wyprowadza mnie z równowagi, powodując płacz, któremu bezsilny, nie potrafię zapobiec.

Rzucam się na łóżko chłopaka, ono od zawsze było wygodniejsze od mojego i ten fakt wprawia mnie w jeszcze gorszy, melancholijny nastrój, robiąc ze mnie nieprzydatne gówno dzisiejszego, okropnego dnia.

- Nie cierpię tego czwartku - jęczę cicho w poduszkę Zacka, pachnącą jego perfumami, które tym razem jednak wywołują u mnie większy ból głowy.

- Dlatego na osłodę przyniosłem ci gówniane w smaku tabletki na kaca i słodką herbatę - odzywa się radośnie Zack po wejściu do swojego pokoju - Śniadania nie robiłem, bo jak co roku byś je zwrócił - stawia małą, srebrną tackę na biurku, skąd bierze dwa kubki z parującym napojem, żeby podać mi jeden z nich po zmianie mojej pozycji. Potem dostaję od współlokatora także tabletkę, za co cicho mu dziękuję i koniec końców połykam to świństwo - Nie będę pytał, jak bardzo źle jest, bo to widać - siada obok mnie, upijając kilka małych łyczków, przy których odrobinę się krzywi.

- Dzięki - burczę pod nosem, ciasno trzymając niezły kubek z motywem świątecznym.

- Mm, w jak dużym stopniu wczoraj narozrabiałeś? - pyta.

Marszczę brwi i patrzę na niego niezrozumiale, na co ciężko wzdycha, kiwając głową w kierunku mojego telefonu. Zanim jednak mam okazję spytać go, co ten smartfon robi w jego pokoju, mówi mi to.

- Wczoraj, kiedy cię przyprowadzono do domu, zaniosłem twoje śmierdzące zwłoki tutaj, by mieć na ciebie oko. Spałeś jakiś czas, ale kiedy cię rozbierałem zacząłeś płakać i coś bełkotać, pokazując mi przy tym telefon. Nie mogłem więcej znieść twojego pijackiego płaczu, więc rzuciłem Cię do twojego pokoju na łóżko - z uśmiechem wzrusza ramionami i jedynym, co teraz nasuwa mi się na usta na temat jego zachowanie, jest "to chore".

- To dlatego boli mnie szyja - wzdycham, łapiąc się za bolące miejsce, rozmasowując je delikatnie.

- Przepraszam za to - mówi cicho i upija kolejne łyki herbaty, którą zdążyłam już trochę ostygnąć.

Między nami zapada cisza, która trwa nieubłaganie długo, kiedy Zack czeka aż w końcu wykrztuszę z siebie sytuację z wczoraj. Tak naprawdę nie chcę o niej mówić, ale wiem, że dzięki wyżaleniu się będzie mi lepiej.

- Napisałem do kogoś - mówię cicho z szybko bijącym sercem i mocniej zaciśniętymi palcami na kubku. Moja dolna warga niebezpieczne zaczyna drżeć, zwiastując płacz, dlatego Zack szybko zabiera mi kubek z rąk, odstawiając go na biurko razem ze swoim. Potem jego silne ramiona obejmują mnie mocno, dodając mi choć trochę otuchy.

- Sprawy sercowe? - pyta szeptem w moje włosy, a kiedy słabo kiwam głową, żadne słowa już nie są potrzebne. Wystarczyła zwykła cisza i Zack, bym mógł odrobinę się odprężyć.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro