Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

| 2.25 (ostatni) | Będziesz Moim Facetem?

Jestem razem z Zackiem na imprezie w domu bractwa, na którą czekaliśmy od dłuższego czasu, zwłaszcza on.

Siedzę w ogrodzie prawie od początku tego zdarzenia, prawdę mówiąc nudząc się. Zack jakiś czas temu poszedł do jednej z sypialni, wcześniej wyrywając jakaś pustą laskę.

Kiedy jednak zachciewa mi się pić, wracam do środka. Zaczynam rozglądać się za przyjacielem i za Zaynem z nadzieją, że gdzieś go tu znajdę. Słyszałem plotki o tym, że ma tutaj przyjść. Chcę z nim porozmawiać i pogodzić się, bo cała ta sytuacja mnie wykańczała. Nie widzieliśmy się od ponad tygodnia, a to jest okropne.

Zatrzymuję wzrok w miejscu, gdzie stoją kanapy i od razu robi mi się niedobrze.

Zayn siedział okrakiem na Adenie, całując go, podczas gdy tamten wsunął dłonie z tyłu jego spodni, ściskając pośladki.

Zaciskam mocno szczękę i podchodzę do nich szybko, nie potrafiąc się powstrzymać.

Mam dość tej chorej sytuacji. Koniec tego. Albo ja albo Aden.

- Dobrze się bawicie?! - szarpię brata Zacka za rękę, która była w bokserkach mulata.

Malik zeskakuje z niego zaskoczony, po czym siada obok ze spuszczonym spojrzeniem.

Aden zaś przez chwilę był zdezorientowany, ale zaraz uśmiecha się wrednie, widząc mnie.

- No, no, no. Kogo my tu mamy - wstaje powoli i podchodzi do mnie.

- Tego kogo widać - burczę pod nosem, cofając się trochę. Urósł, cholera bardzo urósł.

- No co ty nie powiesz - śmieje się gorzko i popycha mnie.

- Hej, zostaw go - Zayn w końcu się wtrąca i łapie Adena za ramię.

- Nie wtrącaj się - spycha jego rękę - Nie będzie ci mącił znowu w głowie!

- Mówię poważnie, zostaw go - Zayn syczy i ponownie kładzie rękę, gdzie wcześniej.

Scott odwraca się do niego i sam łapie Zayna za ramię.

- Nie wtrącaj się do cholery! - szarpie nim.

- Nie dotykaj go w ten sposób - popycham blondyna. W jego oczach pojawia się dosłownie szał. Zanim jednak rzuca się na mnie, Malik chwyta moją dłoń, ciągnąc mnie do wyjścia zdenerwowany.

- Nigdzie nie pójdziesz z nim! - Aden rozdziela nas i popycha mnie mocno na ścianę. Jęczę cicho, zaciskając powieki - Rozumiesz?!

- Aden mam dość! Nie mam zamiaru dłużej być z tobą! - Zayn krzyczy i to wydaje się uderzyć do Scotta.

- Nie wiesz co mówisz - mruży na niego oczy. Zostawia mnie i podchodzi do mulata.

- Zrywam z tobą - mówi w końcu i prawdę, mówiąc nie mogę w to uwierzyć.

- Wiesz, że cię zniszczę jeśli to zrobisz? Ciebie i jego, no i oczywiście twoją piękna córeczkę.

- Nie pozwolę by stała im się krzywda. Powinieneś wiedzieć, że potrafię zadbać o to, co jest dla mnie ważne - Zayn syczy i zaciska mocno dłonie w pięści.

- Jasne- prycha - Jesteś beze mnie słabiutki - przypiera go do ściany.

Zayn zaciska usta w cienką linię, nie odpowiadając na to.

- I ja o tym wiem, i ty, i cała reszta - zaczyna gładzić go po policzku.

Patrzę na to wszystko z ogromnym bólem serca.

Mulat przełyka ciężko ślinę, nie wiedząc co robić.

- Jeśli...jeśli odpuszczę, Niall i Maggie będą bezpieczni?

- Oczywiście, że tak, przecież wiesz... Jeśli jesteś grzeczny, ja też taki jestem.

Chłopak spuszcza wzrok, a potem zamyka oczy. Jego ramiona opadają bezsilnie.

- Czyli co? Zostajesz ze mną? - Aden uśmiecha się, a ja jestem blisko płaczu, kiedy słyszę odpowiedź Zayna.

- Nie mogę. Nie znów.

- Popełniasz największy błąd swojego życia - Aden zadaje mu cios w twarz, a wtedy on reaguje i odpycha go szybko od siebie, oddając mu.

- Wal się - warczy, łapie moją dłoń i ciągnie mnie znów do wyjścia.

Zaczynam biec, nie mogąc nadążyć.
Po chwili jesteśmy na zewnątrz, staję, oddychając szybko i głośno.

- Matko! Co za szaleństwo! - krzyczę wciąż będąc w szoku po sytuacji w budynku. A do tego Zayn przypiera mnie do ściany i całuje, zupełnie mieszając mi w głowie.

Jednak zarzucam ręce na jego szyję, wzdychając cicho, przyciągając go bliżej i oddając pocałunek.

Wsuwa język pomiędzy moje usta, na co jęczę cicho, przenosząc jedną dłoń na jego poraniony policzek, a drugą zatapiając w jego włosach.

Zayn po chwili odrywa się od moich ust. Opiera czoło o moje, mając w połowie otwarte oczy. Jego oddech jest szybki, a jego wargi wykrzywiają się w delikatnym uśmiechu.

- Obiecuję, że zapewnię ci ochronę, Niall.

Zamykam oczy.

- Wierzę ci - szepczę ledwo słyszalnie.

- Kocham cię.

- Ja ciebie też, Zayn. Bardzo - uśmiecham się słabo.

- Będziesz moim facetem? - przygryza wargę.

Mrugam szybko, przez chwilę będąc zaskoczonym, jednak zaraz na moje usta wkrada się zdradziecki uśmiech.

- Oczywiście, że tak - wtulam się w jego ciało, a wtedy mnie mocno obejmuje.

- Bardzo się cieszę.

- Ja też - szepczę ze łzami w oczach. Mimo małego lęku przed Adenem jestem naprawdę szczęśliwy, że w końcu mogę nazwać go swoim - Mój Zayni.

- Mój Irlandczyk - całuje mnie w czubek głowy.

KONIEC

Od autorki: To już koniec przygody z tym Ziallem. Dziękuję wszystkim, którzy zostali do końca, czytając to. Mam nadzieję, że nie zawiodłam was i to ff podobało wam się xx

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro