Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

| 2.11 | Rozmowa Kwalifikacyjna

Selena zaprowadza mnie pod sam gabinet Pana Scotta, zostawiając mnie przed drzwiami, wcześniej jednak powiadamiając jej szefa o moim przybyciu i życząc mi powodzenia na rozmowie.

Nakładam więc na usta delikatny uśmiech i z szybszym oddechem, wchodzę do przestronnego biura, które jest właściwie prawie całkiem puste. Przy oknie na całą ścianę stoi narożnik, obok niego szklany, wysoki stół zajęty przez szklanki i wodę oraz whisky, a ułożone na środku olbrzymie biurko, zostało otoczone z obu stron dwoma fotelami. Na jednym z nich siedzi właśnie być może mój przyszły szef.

- Dzień dobry - mówię niepewnie, a kiedy mężczyzna przywołuje mnie dłonią do siebie, patrząc w tym czasie na jakieś papiery, podchodzę powoli, siadam na fotelu naprzeciw niego, po czym rozglądam się ponownie po pomieszczeniu, mając stąd lepszą perspektywę.

- Więc pan Horan, tak? - pyta z wlepionymi oczami w moją twarz, zaraz po napisaniu czegoś na kartce, na której zauważam swoje zdjęcie.

- Tak - wzdycham cicho i kiwam głową w stronę kartek - Zack przysłał moje CV?

- Przywiózł je osobiście, prosząc bym przyjął cię do pracy mimo wszystko. Strasznie truł mi dupę - śmieje się, kiedy widzi moją oszołomioną minę - No co, panie Horan?

- Nie wygląda pan...Na osobę, która...No nie wiem.

- Mówi takim językiem?

- Coś takiego - drapię się nerwowo po karku, a wtedy mężczyzna uśmiecha się.

- Nie ocenia się książki po okładce, Niall...Wyluzuj, nie zjem cię.

- T-to dobrze tak myślę - mówię cicho. Czuję jak na moje policzki w chodzi zażenowanie. Zabiję Zacka za to, jak bardzo mnie nastraszył przed tym człowiekiem.

- Więc, panie Horan, niech mi pan powie dlaczego miałbym pana zatrudnić do mojej firmy? - pyta z poważną miną i okej, zaczynam się bać i znów stresować.

- J-ja - jąkam, gdy nagle zapominam wszystkiego, co zaplanowałem na tę rozmowę. Cholera.

I kiedy po pomieszczeniu rozlega się pukanie, czuję jak ulga oblewa moje ciało. Mam czas na wymyślenie czegokolwiek właściwego.

- Przepraszam, Tom - słyszę ten głos, a wtedy dodatkowo robi mi się słabo i niedobrze. Nigdy nie czułem się tak źle - Przetłumaczyłem umowy - Zayn wchodzi do pomieszczenia z papierami w dłoniach, na które patrzy.

Zerkam na niego i od razu czuję jak robi mi się sucho w ustach, ponieważ wyglądał obłędnie w białej koszuli, zwykłych, czarnych dżinsach i okularach na nosie.

Kurwa. Jego. Mać.

- Dziękuję, Zayn. Uporałeś się z tym naprawdę szybko, dziękuję.

- Nie ma sprawy - chłopak uśmiecha się lekko, stając przy biurku i podając swojemu przełożonemu dokumenty. Dopiero po chwili unosi spojrzenie na mnie - Niall? - pyta zdziwiony i nagle oboje całkiem nieruchomiejemy, wstrzymując oddech.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro