| 1.73 |Kochaj Się Ze Mną
Zayn wprowadził mnie przez swoją pracownię w domu na cześć płaskiego dachu, trzymając mnie za rękę. Byłem dość zaskoczony widząc tylko mały fragment płaszczyzny, która była otoczona przez najzwyklejszy dach na świecie. To wyglądało dość komicznie z tej perspektywy. Nie spodziewałem się czegoś takiego w tym miejscu.
Spojrzałem w górę na niebo. Gwiazdy wszędzie rozmieszczone, teraz mocno świeciły wraz z księżycem, który oświetlał nas idealnie i prawdę mówiąc ten widok był niesamowity. Cała okolica wydawała się być skąpana w jego blasku.
- Wow...Dlaczego nic nie mówiłeś o tym miejscu, Zayn? - spytałem cicho, chodząc powoli po płaskim poddaszu.
- Ponieważ wiele dla mnie znaczy...Tak jak ty teraz - powiedział cicho z dobrze słyszalnymi nerwami.
Spojrzałem na niego, by przyjrzeć mu się uważnie. Siedział teraz w rogu dachu, wpatrując się błyszczącymi oczami w niebo.
- Co? - szepnąłem, podchodząc do niego powoli.
- Znaczysz dla mnie więcej, niż cokolwiek innego, Niall - spojrzał wprost na mnie.
Klękałem powoli, nie tracąc z nim kontaktu wzrokowego. Moje serce biło z każdą chwilą coraz szybciej i zwyczajnie nie potrafiłem nad tym zapanować.
- Ty dla mnie też, Zayn - szepnąłem powoli.
- Nie rozumiesz - wymamrotał.
- Wytłumacz mi to...Proszę - złapałem jego dłoń, gładząc ją delikatnie.
- Nie wytrzymam dłużej...Kocham Cię, Niall. O to chodzi - wyszeptał, patrząc mi w oczy.
Moje zaszły łzami, miałem ochotę zeskoczyć z dachu i zniknąć. To nie tak, że się nie cieszyłem. Chodziło o pieprzony zakład, który wszystko rujnował.
- Przepraszam - powiedział, kiedy zacząłem cicho płakać.
Pokręciłem szybko głową, kładąc dłonie na jego policzkach.
- Nie można przepraszać za miłość - pociągnąłem cicho nosem, nakładając na usta delikatny uśmiech - Kochaj się ze mną, Zayn - poprosiłem cicho.
Chłopak patrzył na mnie chwilę, przetwarzając moje słowa, a następnie powoli zbliżył się do mnie, łącząc nasze usta razem w powolnym i delikatnym pocałunku.
Wszedłem powoli na nogi Zayna, siadając na nim okrakiem. Oboje uśmiechnęliśmy się sobie w usta, następnie chichocząc cicho przez płacz. Ta chwila była warta zapamiętania i wiedziałem, że pozostanie w mojej pamięci na bardzo długo, ponieważ Zayn to moja pierwsza, prawdziwa miłość.
Ugryzłem delikatnie jego wargę z wsuniętymi dłońmi pod jego koszulką, gdzie palcami bładziłem po rozgrzanej skórze. Ten jęknął cicho trzymając mocniej zaciśnięte dłonie na moich biodrach.
Odsunąłem się powoli, zdejmując Zaynowi koszulkę i patrząc na odsłaniający się tors, który nie był już tak wychudzony, jak niegdyś. Odłożyłem materiał obok, wracając spojrzeniem do ciemnych oczu.
- Wyglądasz nareszcie zdrowo, Zayn - powiedziałem z zadowoleniem, znów patrząc na jego tors. Przebiegłem po nim delikatnie dłonią, na co mulat lekko zadrżał.
- To twoja zasługa, maluchu - szepnął i połączył nasze usta w kolejnym pocałunku. Zabrał dłonie z moich bioder i zaczął odpinać czarną koszulę, którą ubrałem specjalnie na nasze spotkanie. Zayn powiedział, że dobrze w nich wyglądam.
Po chwili i ona leżała na dachu.
- Jesteś piękny, wiedz to, Niall - chłopak pochylił się całując delikatnie moją szyję, na której zrobił parę malinek, a następnie obojczyki. Tu także zostawił po sobie kilka śladów, jak w innych częściach mojego torsu. Za każdym razem skutkowało to jękami z mojej strony, a te z kolei wzbudzały w Zaynie zadowolenie i jeszcze większe podniecenie.
Wylądowałem na podłożu w mgnieniu oka. Zadrżałem przez chłodne uczucie na plecach, jednak od razu zaczęło we mnie wrzeć, gdy zobaczyłem zwisającego nade mną Zayna, który patrzył na mnie intensywnie z podziwem.
Zarumieniłem się, co niestety było widać bardzo dobrze przez mocno świecący księżyc.
- Piękny - powtórzył z cichym pomrukiem, wracając pocałunkami na mój tors. Po chwili jednak schodził niżej na moje podbrzusza, przez co jęknąłem cicho, poruszając zniecierpliwiony biodrami - Kocham Cię - przez te słowa, stałem się jeszcze większym bałaganem, ale skłamałbym gdybym powiedział, że tego nie uwielbiam.
- Z-ze - wysapałem cichutko, obserwując z odrobinę przymkniętymi powiekami, jak zdejmuje moje spodnie wraz z bokserkami.
Chwilę później, gdy byłem już nagi, Zayn wstał i także pozbył się dolnej części ubrań, pokazując mi się w całej okazałości. I mógłbym patrzeć na niego godzinami, ponieważ zachwycał po prostu swoją urodą.
- Chodź tu do mnie - wyciągnąłem do niego ręce z delikatnym uśmiechem, który odwzajemnił.
Zayn klęknął między moimi nogami, które wcześniej rozchylił, po czym pochylił się w przód, całując mnie ponownie.
Oddałem pocałunek mocniej niż przedtem, zachęcając Zayna do dalszego zajmowania się mną. Dlatego więc odsunął się i przystawił mi do ust palce, prosząc bym je poślinił.
Zrobiłem to, czerwieniąc się mocno na nasz ciągły kontakt wzrokowy. Jednak w końcu zamknąłem oczy, gdy czułem przy swoim wejściu palec Zayna, który we mnie powoli włożył.
Skrzywiłem się na dziwne uczucie rozciągania, nie było ono tak bolesne, jak mówiono. To po prostu dziwne.
- Wszystko w porządku, kochanie? - spytał cicho, na co kiwnąłem jedynie głową. Poruszył palcem, zmniejszając niekomfortowe uczucie, ale ono znowu się pojawiło, kiedy dokładał kolejne - Za chwilę będzie w porządku - zapewnił mnie, widząc mój niewielki grymas.
I tak jak mówił po krótkim czasie było w porządku, nawet lepiej niż w porządku. Pojękiwałem, kiedy Zayn pieprzył mnie powoli palcami.
- Dobra, wystarczy - mruknął chrapliwie i wyciągnął je z mojego wnętrza, na co zakwiliłem niezadowolony - Spokojnie, zaraz dostajesz coś lepszego - zaśmiał się lekko, ponownie nade mną zawisając - Opleć mnie nogami w pasie, kiedy wejdę, w porządku?
- O-okej - oblizałem usta, czekając na to, co miało nadejść.
Zayn chwycił w dłoń swojego penisa, na którego wcześniej nałożył ślinę, po czym nakierowując główkę na moją dziurkę, wszedł powoli do środka, wywołując u mnie cichy szloch spowodowany bólem.
- Sh, jeszcze chwilka, Niall - zcałował moje łzy, a później, by pomóc mi się odprężyć, złapał mojego penisa, zaczynając powoli go pompować. To zaczynało działać i już po chwili byłem w porządku, dlatego Zayn zrobił pierwsze głębokie pchnięcie.
- O! - pisnąłem, oplatając nogami jego pas - Jeszcze raz - poprosiłem nieśmiało.
Mualat uśmiechnął się i złożył soczysty pocałunek na moich ustach.
- Mówiłem, że będzie w porządku, maluchu - pocałował mnie w czoło, po czym zaczął powoli ruszać biodrami. Wraz z tym moje usta opuszczały ciche jęki i westchnięcia. Chciałem go bliżej siebie, dlatego przyciągnąłem go do torsu, ciasno oplatając jego ciało.
- Kurwa, kochanie, jesteś tak doskonale ciasny - wymamrotał do mojego ucha, przyspieszając.
- Ah! - krzyknąłem i odrzuciłem głowę w tył, kiedy Zayn trafił na moją prostatę - P-proszę tutaj! - powiedziałem nieludzkim piskiem, ma który chłopak zaśmiał się cicho.
Uderzał wciąż prosto w mój słodki punkt, przez który wariowałem, wijąc się i jęcząc pod jego ciałem.
- Dojdz, kochanie - ruszał szybko biodrami, wchodząc we mnie głęboko i mocno, co doprowadziło mnie ma skraj.
Zaszlochałem głośno, dochodząc na nasze brzuchy, a Zayn zrobił to po chwili w moim środku.
Przez chwilę byliśmy w bezruchu, przeżywając nasze orgazmy, aż w końcu mulat wyszedł ze mnie, wypuszczając na zewnątrz swoją spermę z mojego bolącego tyłka.
- Cholera - wymamrotałem, wycierając wierzchem dłoni pot z czoła.
- I jak?
- Epicko - spojrzałem na Malika, leżącego zebrać obok mnie. Uśmiechnęliśmy się do siebie, łącząc po chwili ze sobą nasze wargi - Kocham Cię - wymamrotałem i mogłem poczuć, jak uśmiech Zayna poszerza się przy moich ustach.
- Kocham Cię - odpowiedział, posuwając się trochę - Dam ci chwilę odpocząć, a później przeniesiemy się do mojego łóżka.
Zachichotałem z głupim uśmieszkiem na ustach.
- Jeszcze trochę popsocimy - poruszałem śmiesznie brwiami, po czym sięgnąłem do swoich spodni, słysząc dzwonek. Wyjąłem telefon i zmarszczyłem brwi, widząc nieznany numer. Odebrałem niepewne - Halo?
- Wiemy o zakładzie, zniszczymy Cię, słonko - powiedział zmieniony głos.
--------------------------------------------
Ołkejj, to mamy długo wyczekiwanego smuta uuuuuuhuu 😏😎
Plus drama time nadchodzi 😱😰
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro