| 1.67 | Kino?
Po skończonym wf-ie poszedłem wykończony do szatni i tam usiadłem na w połowie zajętej ławce. Zaczesałem włosy do tyłu i westchnąłem ciężko. Mogę śmiało powiedzieć, że w końcu daje z siebie wszystko na tych zajęciach.
- Uhm, Niall - uniosłem głowę, by spojrzeć na Zayna, stojącego przede mną - Może pójdziemy do kina? - podrapał się nerwowo po karku.
Uniosłem wysoko brwi, nie próbując nawet ukryć zaskoczenia. Mówił to tak po prostu przy innych chłopakach, nie zwracając uwagi na ich zdziwione miny.
- Do kina? - spytałem, by upewnić się, że dobrze usłyszałem.
- Ja... - westchnął - Jeśli nie, rozumiem - wzruszył ramionami i wycofał się, prawie upadając na ziemię, gdyby nie moje ramiona oplatające jego ciało. Zamrugał szybko, nie wiedząc, co się dzieje.
-Zayn, dobrze się czujesz?- spytałem zmartwiony, sadzając Zayna powoli na ławce. Kucnąłem przed nim z rękami na jego kolanach.
- To nic - wymamrotał i położył dłoń na czole, patrząc dużymi oczami na podłogę.
Westchnąłem ciężko, nie wierząc w jego kłamstwo. Coś ewidentnie było nie tak.
- Jestes naprawdę blady, Zayn - mruknąłem i położyłem dłoń na jego policzku. Zwyczajny odruch - Odwiozę Cię do domu, dobrze?
Chłopak pokręcił szybko głową, patrząc mi w oczy z dziwną paniką.
- Jestem w porządku, Niall. Nic mi nie jest, naprawdę - powiedział dobitnie, jednak i tym razem nie miałem zamiaru mu uwierzyć.
- Nie kłóć się ze mną - wstałem, otrzepując spodenki - Zabieram Cię do domu. A jeśli nie chcesz tam wracać. to pójdziemy gdzie indziej, ale muszę mieć na ciebie oko.
Zayn westchnął ciężko z odrobinę przymkniętymi powiekami.
- Jesteś okropnie uparty - mruknął.
Wywróciłem oczami. Miałem na to odpowiadać, ale ostatecznie zmieniłem zdanie, ignorując jego słowa.
- Więc, co? Zabierasz mnie do tego kina, czy nie? - wydąłem wargi, patrząc na niego wyczekująco.
Zayn uśmiechnął się i kiwnął głową, odzyskując energię.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro