Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

| 1.49 | Gorzki I Dziwny Smak

Czekałem w zniecierpliwieniu na Jacea, a kiedy po domu rozszedł się dźwięk dzwonka do drzwi, wstałem i szybkim krokiem udałem się do przedsionka, by je otworzyć. Odblokowałem zamek i nacisnąłem klamkę, ciągnąć do siebie drewnianą powłokę.

- Witaj – uśmiechnąłem się delikatnie, widząc u progu domu oczekiwanego gościa z alkoholem w ręku – Widzę, że przygotowany – powiedziałem rozbawiony, cofając się i tym sposobem robiąc mu miejsce w drzwiach.

- Nie mógłbym Cię zawieźć, kochanie – zaśmiał się i wszedł do środka, całując mój policzek, a następnie zdejmując buty – A teraz pozwolisz, że zapewnię ci dobrą zabawę w ramach przeprosin – posłał mi promienny uśmiech, na co potrząsnąłem głową.

- W porządku jak uważasz – zamknąłem drzwi na jeden spust, po czym złapałem go za rękę, prowadząc do salonu, gdzie oglądałem Ant-Mana.

Jace rozglądał się po pomieszczeniu z uwagą obserwując najmniejszy szczegół. Jego roztrzepane włosy latały we wszystkie strony i w tym momencie wyglądał po prostu jak uroczy, mały psiak.

- Więc to jest królestwo, Horanów, huh? – zerknął na mnie z głupim uśmieszkiem.

Wywróciłem oczami i usiadłem na kanapie, kładąc nogi na stoliku do kawy tak, jak lubię.

- Jak widać – mruknąłem nie potrafiąc powstrzymać unoszenia się kącików moich ust. Jego dobry humor był zaraźliwy, jak cholera.

- Gdzie kuchnia? Chcę wziąć kieliszki lub po prostu szklanki – zwrócił się ciałem całkiem do mnie, patrzył swoimi wielkimi, zielonym oczami w moje z taką intensywnością, że miałem ochotę jęknąć, ponieważ wyglądał naprawdę niesamowite gorąco. W dodatku te roztrzepane włosy.... – Niall? – wymawianie mojego imienia wyrwało mnie z zamyślenia, uzmysłowiając mi, że nie jestem sam.

Westchnąłem cicho i przetarłem mozolnie twarz dłońmi. Czułem zażenowanie, a najlepszym dowodem na to były moje czerwone rumieńce na ciepłych policzkach oraz szyi, które teraz mi doskwierały.

- Na prawo – mruknąłem i obdarowałem go krótkim spojrzeniem przed jego pójściem do kuchni. 

Poprawiłem się na kanapie, gdy sięgnąłem po miskę z nowym popcornem, którą zdążyłem zrobić przed przyjściem Jonathana i zawiesiłem wzrok na telewizorze, czekając na niego z niecierpliwością. Mimo że wciąż byłem na niego zły za całkowite spławienie mnie, to chciałem spędzić z nim czas właśnie przez tak długi okres nie widzenia się. Miałem wrażenie, że zaczynałem uzależniać się od obecności Walsha, był miły, zabawny, przyjacielski i czarujący. W dodatku niesamowicie przystojny. Zdecydowanie mnie to pochłonęło. Choć i tak wolałem Zayna, którego charakter zazwyczaj doszczętnie mnie dobijał. Nie potrafiłem tego pojąć i nie wiem czy kiedykolwiek będę w stanie. Jednak nie żałuję, że przy nim jestem.

- Dobra wódeczka nadchodzi, skarbie – wyszczebiotał, a kiedy uraczyłem go spojrzeniem, zobaczyłem jak zabawnie się porusza.

- Idiota – parsknąłem i pokręciłem głową z rozbawieniem.

- Ale bardzo mnie lubisz – usiadł obok, naprawdę blisko mnie. Nasze uda się stykały, przez co przyjemny prąd przechodził po moich nogach – I nie zaprzeczaj – położył szklanki z alkoholem na stoliku do kawy, dlatego też zdjąłem z niego nogi.

- Może – przygryzłem wargę i ponownie na niego zerknąłem. Miał dziwną minę, przez którą nie mogłem powstrzymać śmiechu – No co? – zachichotałem – Nie zaprzeczyłem – uniosłem ręce w geście obronnym.

- Przyznaj, że mnie lubisz, bardzo, bardzo lubisz – uśmiechnął się z zagryzioną wargą, obserwując moją rozpromienioną twarz.

Odkaszlnąłem i wyprostowałem się.

- Napijmy się! – klasnąłem w dłonie i sięgnąłem po szklanki. Wystawiłem w jego kierunku tę, którą trzymałem w prawej ręce, na co pokręcił głową.

- Chcę tę drugą – Jace sięgnął po naczynie w mojej lewej ręce, które mu podałem po wywróceniu oczami.

- Żadna mi różnica – mruknąłem i napiłem się kilka łyków ze szklanki, która mi została, ignorując gorzki i dziwny smak. Odłożyłem ją i wstałem, gdy usłyszałem dźwięk przechodzącego smsa. To musiał być Zayn. Pisałem z nim chwilę przed przyjściem Jaca.

Sięgnąłem po telefon i kiedy miałem go już w dłoni, został mi wyrwany przez Jonathana. Zamrugałem szybko i wyprostowałem się, patrząc na chłopaka ze zdezorientowanym wyrazem twarzy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro