Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

| 1.31 | Limo

Wszedłem do szkoły szybkim krokiem ze spuszczoną głową przez limo, które z każdą chwilą robiło się bardziej sine i opuchnięte.

Biorąc pod uwagę to jakie mam szczęście powinienem podziewać się tego co mam na twarzy.

Wczoraj na treningu dostałem z łokcia, a to bolało jak cholera i wyglądało ohydnie, jakby ktoś na mnie napadł i pobił. Nie chciałem, żeby ludzie o tym pomyśleli w ten sposób, dlatego kryłem się tak starannie jak tylko potrafiłem.

Podszedłem żwawym krokiem do szafki, do której wrzuciłem plecak. Następnie wziąłem podręcznik od biologii i podniosłem głowę od razu zauważając we wnęce rozmawiających Louisa i Zayna. Nie wiedziałem czy powinienem podejść, to może się okazać niemądrym posunięciem.

Westchnąłem ciężko, gdy pchnąłem łokciem drzwiczki, przez co te uderzyły niedelikatnie o drugi metal, zamykając tym sposobem szafkę.

Ostatecznie decydowałem się podejść do moich...przyjaciół. Choć czy mogę nazwać Zayna przyjacielem?

Poprawiłem kaptur bluzy na głowie i spuściłem ją, idąc w kierunku dwójki chłopaków.

- Hej - przywitałem się cicho bez entuzjazmu, na który zupełnie nie miałem ochoty dzisiejszego dnia.

Zayn patrzył na mnie ze zmarszczonymi brwiami jak widać nie rozumiejąc mojego obecnego zachowania.

- Hej - powiedział nazbyt powoli, przez co wywróciłem oczami, ponieważ było to dość irytujące.

Stanąłem bokiem do Zayna i wtedy zauważyłem z jaką dokładnością i precyzją badają mnie oczy Louisa, których nie zamierzał prędko spuścić z mojej twarzy.

- Już trochę lepiej? - wskazał na moje limo, a wtedy od razu pokręciłem głową.

- Nie bardzo - mruknąłem - Właściwie to jest trochę gorzej od wczoraj - burknąłem pod nosem z grymasem.

- Co ci się stało? - nagłe pytanie Malika wybiło mnie z rytmu, zdążyłem zapomnieć o jego obecności tutaj.

Podniosłem na chwilę głowę, ale szybko ją spuściłem, nie chcąc, aby mulat zobaczył moją poobijaną twarz.

- Po prostu mały wypadek przy pracy - wymamrotałem cicho, nie zagłębiając się w temat.

Wtem Zayn natychmiast podszedł i złapał mój podbródek, który podniósł, by ocenić stan w jakim byłem.

- Wypadek? - oglądał ze skupieniem moje limo. Mogłem zobaczyć w jego spojrzeniu strach i współczucie, a może nawet i ból, choć nie wiem skąd wziął się u niego - Jaki wypadek przy pracy? - spojrzał wprost w moje oczy - Mów - rozkazał bez chęci sprzeciwu z mojej strony. Westchnąłem cicho.

- Na boisku - powiedziałem, gdy uniósł drugą dłoń i z wielką delikatnością przyjechał opuszkiem kciuka po sino-bordowym śladzie.

- Kto ci to nabił? - spytał zdenerwowany, ręce trochę mu się trzęsły, co zwróciło moją uwagę i zaniepokoiło. To nie było normalną reakcją, zwłaszcza z jego strony, choć Zayn należał do nieprzewidywalnych ludzi, więc właściwie mógł zrobić wszystko. Dlatego czułem jeszcze większy niepokój. Nie wiedziałem czy mu odpowiedzieć, a nawet jeśli to czy wyjawić prawdę i sprawcę mojego podbitego oka.

Zadrżałem i wypuściłem niejednostajnie powietrze z ust.

- Cameron - powiedziałem z niepewnością. Nie miałem zielonego pojęcia co Zayn chciał zrobić z tą informacją, ale biorąc pod uwagę jak bardzo nie cierpię Blacka, z chęcią zobaczyłbym jak Malik bije jego cholerną buźkę - Graliśmy i uderzył mnie z łokcia - dodałem, a to była cześć prawdy, ponieważ Cameron zrobił to niechcący, ale Zayn nie musiał wiedzieć o tym fakcie.

Skinął, jeszcze raz maskując kciukiem siniaka nim się odsunął; wtedy zamknąłem oczy, a gdy je otworzyłem, uśmiechnąłem się lekko na to jak czuły był.

Spojrzałem na naszego przyjaciela, który wyglądał na bardzo zaskoczonego. Jego twarz była bledsza niż chwile temu, i gdybym dopiero teraz tu przyszedł, pomyślałbym, że zobaczył ducha świętego.

Zwróciłem ponownie głowę ku Zaynowi, który opierał się o parapet ze skrzyżowanymi rękami na brzuchu. Jego kąciki ust drżały i miałem wrażenie, że powstrzymywał uśmiech.

- Co mu jest? - spytałem rozbawiony, wskazując na Louisa. Zayn także skierował swój wzrok w jego kierunku, a następnie z jego ust wydostało się parsknięcie.

- Spytaj go -

- Po prostu jestem zaskoczony - Tomlinson odezwał się zanim zdążyłem zadać mu pytanie - Myślałem, wręcz byłem pewien, że się nie lubicie - wytłumaczył nam swoje zachowanie.

Przygryzłem wargę i w tym samym czasie z Malikiem spojrzeliśmy sobie w oczy.

- Pozory mylą - mruknął i już dłużej nie powstrzymywał uśmiechu, jego wargi wygięły się, a ten widok był zdumiewający, wzbudzający w moim brzuchu motyle. Wow co jest, prawie mnie powaliło na ziemię.

- W waszym przypadku bardzo - parsknął i wyprostował się.

Zayn przechylił lekko głowę na bok, próbując odgadnąć o czym myślę, gdy tak mu się przyglądałem. Zauważając to po chwili, zgapiłem jego ruch, uśmiechając się uroczo z dołeczkiem. Odwzajemnił ten gest.

- Powinieneś robić to częściej - powiedziałem mu szczerze, podchodząc do parapetu i siadając na nim przy Zaynie.

- Taaa - mruknął bez przekonania.

- Mówię poważnie - trąciłem stopą jego chudą nogę - Masz piękny uśmiech - odważyłem się mu to wyznać.

Odwrócił do mnie szybko głowę, wpatrując się osłupiały w moje oczy. Nie spodziewał się takiego wyznania z mojej strony, ta, ja też nie.

- Ja...o-oh - zamilkł nie bardzo wiedząc, co powiedzieć.

- N-nie musisz nic więcej mówić - wyszczerzyłem się, bujając płynnie nogami w powietrzu - To w porządku - wzruszyłem ramionami.

- Okej - powiedział powoli i odepchnął się od marmurowego parapetu, by odejść - Więc, um - zerknął znów na mnie - Do zobaczenia? - spytał, a gdy skinąłem głową, odszedł w stronę szafek.

Zostałem na swoim miejscu, odprowadzając go spojrzeniem. Louis usiadł obok mnie.

- Od kiedy się tak kumplujecie? - wzruszyłem ramionami w odpowiedzi.

- Hej! - usłyszałem obok siebie przesłodzony damski głos. Spojrzałem na...Molly i skrzywiłem się znacznie. Ona patrzyła na Louisa - Gdzie Zayn? - kręciła pukiel włosów na swoim palcu. Louis kiwnął w jego stronę, a wtedy poszła szybko do niego.

Wtedy zwróciłem głowę wprost na Tomlinsona z zaciśniętymi dłońmi w pięści.

- Zabiję Cię, przysięgam - warknąłem - Po prostu Cię uduszę -

- O co ci chodzi? -

- O Zayna mi chodzi, pierdolony sutociągu -

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro