Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

| 1.19 | Maggie

Po krótkiej jeździe garbusem Louisa i mojej małej kłótni z Cameronem, siedziałem w końcu przy jednym ze stolików w KFC z resztą towarzystwa, mając na twarzy nalepiony uśmiech. Mimo tego że nie udało mi się dostać do drużyny, miałem dobry humor, który poprawił mi zdecydowanie Louis z Harrym, Bryanem i Adenem. Psuł go trochę Cameron oraz Molly, siedzący niestety naprzeciwko mnie. Nie rozumiem dlaczego reszta się z nimi kumplowała. Przecież to dwie głupie flądry niepotrzebne w tym morzu. Powinny sobie pójść do innego lub najlepiej oceanu, gdzie zostaliby zjedzeni przez wieloryba lub cokolwiek, by tylko ich bolało i żebym nie musiał już na nich nigdy patrzeć.

Kiedy Harry i Louis poszli zamówić wszystkim jedzenie, Cameron zaczął wypalać wzrokiem moją twarz, to było jak wciskanie sztyletów w skórę. Jego zachowanie od razu mnie zirytowało i nie byłem w stanie przymknąć na to oka.

- Możesz przestać? - warknąłem zły świdrując oczami po jego twarzy, a wtedy na jego usta wpłynął złośliwy uśmiech, który jeszcze bardziej wyprowadził mnie z równowagi.

- O co ci chodzi? - wtrąciła Molly, opatulając się szczelniej bluzą Blacka, którą dał jej przed momentem.

Spiorunowałem ją spojrzeniem.

- Jak ci zimno... - kiwnąłem głową w róg lokalu- To idź w tamten kąt, bo ma 90 stopni, a nie wtrącaj się nieproszona - powiedziałem najwredniejszym tonem jaki tylko miałem w zanadrzu.

Aden zaśmiał się głośno, a Bryan objął mnie ramieniem przysuwając usta do mojego ucha.

- Niall, spokojnie - powiedział cicho i spokojnie, choć słyszałem w jego głosie nutę rozbawienia - Nie daj się sprowokować, on właśnie tego chce -

Westchnąłem ciężko odchylając się do tyłu, by oprzeć się o oparcie kanapy.

- Dobra - bąknąłem krzyżując ręce na klatce - Niech Ci będzie. Nie mam zamiaru nic robić - powiedziałem już spokojniejszy, przynajmniej pozornie.

Uśmiechnął się.

-Whoah, nie potrzebowałeś tym razem snikersa, byś był sobą z powrotem - pokręcił głową.

Westchnąłem ciężko nakładając na usta sztuczny uśmiech.

- Taaa - mruknąłem.

Aden poklepał moje udo, wspierając mnie. Wiedział jaki mam humor w rzeczywistości i to dziwne, a zarazem przyjemne, że w tak krótkim czasie mnie rozgryzł czy coś.

W tym czasie Louis z Harrym zdążyli wrócić z dwoma tackami mojego jedzenia. Widząc moje ulubione rzeczy zaburczało mi głośno w brzuchu, na co ci normalni i fajni zaśmiali się.

- Wcinaj - Harry podsunął bliżej mnie tacki i spojrzał na Louisa- Siadaj, pójdę po resztę - odszedł z powrotem w stronę kas.

Tomlinson zajął miejsce obok Camerona, patrząc przed siebie z uśmiechem, zaraz potem machając do kogoś.

Odwróciłem się, by to sprawdzić. Moim oczom ukazał się Zayn, ale nie był sam. Miał na rękach małą dziewczynkę, która mogła mieć z pięć lat. Patrzyła szeroko uśmiechnięta na Louisa, jednak gdy spojrzała na mnie, od razu spuściła wzrok zaczerwieniona i zawstydzona.

Uniosłem spojrzenie z powrotem na Zayna, patrzył na mnie z dziwnym wyrazem twarzy, co właściwie mi nie przeszkadzało, tak samo jak jego obecność tutaj. Cieszyłem się i byłem ciekaw co było tego przyczyną - ta mała, urocza królewna czy czekolada, którą miał w dłoni? Lub ta skórzana kurka sprawia, bym go chciał tutaj.

Podszedł do naszego stolika zwalniając swój marsz.

- Siema - mruknął.

Cameron spojrzał na dziewczynkę, którą Malik trzymał na rękach.

- Po co przytargałeś tu to dziecko? - spytał z grymasem niezadowolenia.

- Zamknij się jeśli nie chcesz jeść betonu - syknął z jadem w głosie. W ułamku sekundy zmienił się na przerażającego Zayna, którego jeszcze nie miałem okazji poznać, aż do teraz.
I byłem już pewny, że jest popieprzony na pięćdziesiąt sposób. Ciekawe czy tak samo dobry w łóżku co Grey...

- Niall, przestań się w końcu na mnie gapić - powiedział Malik sadzając dziewczynkę obok mnie.

Zaczerwieniłem się.

- O-oh...j-ja...wcale się na ciebie nie gapiłem - wymamrotałem zażenowany, odwracając wzrok na swoje jedzenie.

Mulat uśmiechnął się pod nosem, siadając na krześle, które wziął od innego stolika.

- Nic nie zamawiasz? - odezwał się Louis, podkradając frytkę z tacki, którą tu przyniósł, przez co spotkał się z moim zabójczym spojrzeniem. Wystawił mi język, na co wywróciłem oczami i pokazałem mu środkowy palec.

Zayn spojrzał łagodnie na czarnowłosą dziewczynkę.

- Maggie?

Uniosła na niego swoje ciemne oczka i kiwnęła głową.

- Chcę fritki - powiedziała cicho. Jej głosik był taki uroczy, a ona cała taka słodka, że nie potrafiłem się nie uśmiechnąć, gdy na nią wciąż patrzyłem, czując ciepło na sercu. Ciekawe kim jest dla Zayna?

Malik poprawił jej fullcapa na główce z lekkim uśmiechem. I dopiero teraz mogłem stwierdzić jak bardzo przystojny jest Zayn. Widzieć go w takim wydaniu to było coś naprawdę niesamowitego. Takiego Zayna lubiłem.

- Już się robi, księżniczko - uśmiechnął się szerzej, przez co poczułem motyle w brzuchu. Co?

- Dziękuję, tato -

Zakrztusiłem się.

On ma dziecko!?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro