| 1.11 | Myślisz o tym?
Patrzyłem zaskoczony na Zayna, ten tylko uśmiechał się pod nosem, gdy lustrował moją twarz dziwnym spojrzeniem.
- Och, ja... - zacząłem niepewnie, na moje policzki wpłynął ciemny róż - Było całkiem w porządku - uśmiechnąłem się słabo. Prawdę mówiąc ten pocałunek był cudowny, nie pomyślałbym, że będzie tak dobrze, ale nie mogłem mu tego powiedzieć. Nie chciałem wyjść na napaloną nastolatkę. Wystarczająco idiotyczny byłem według niego. Uh, cholera.
- Huh, wymagający jesteś - parsknął wstając z narożnika. Wyjął z tylnej kieszeni spodni zapalniczkę i podpalił papierosa trzymanego w lewej dłoni. Zaciągnął się nim wychodząc na taras, tam wypuścił powoli dym z ust.
- Podobało mi się - westchnąłem cicho idąc za nim. Po co zaczynam rozmowę? To jest idiotyczne, ponieważ z Zaynem Malikiem nie da się przeprowadzić normalnej konwersacji.
Zatrzymałem się przy balustradzie z przygryzioną wargą.
Na zewnątrz było już dość zimno jak na koniec kalendarzowego lata, przynajmniej nie zapowiadało się na deszcz. Niebo bez żadnej ciemnej chmury, pokazywało jak mnóstwem gwiazd dzisiaj dysponuje. Naprawdę kocham takie widoki, są niesamowite i takie zostaną. Wiatr był przyjemny i gdybym nie stał jedynie w koszulce z krótkim rękawem, byłoby wszystko w porządku.
Oparłem przedramiona na balustradzie przenosząc na nie cały ciężar. Zgiąłem kolano w lewej nodze, kiedy świdrowałem wzrokiem po ogrodzie. Cisza która unosiła się pomiędzy nami nie przeszkadzała mi tak bardzo jak mógłbym przysiąc. Wcale nie miałem ochoty jej przerywać, tak było dobrze.
Zerknąłem na Zayna, stał niedaleko mnie, oparty o ceglaną ścianę domu. Palił zawzięcie papierosa, wpatrując się w ten sam teren co ja przed chwilą.
- Dasz mi jedną fajkę? - spytałem w końcu nie mogąc zrobić niczego innego. Zbyt wielką miałem ochotę na palenie. Cholera nie powinno tak być.
Zayn w końcu uraczył mnie spojrzeniem. Widziałem w jego oczach rozbawienie, ale zaraz potem, gdy zorientował się, że wcale nie żartowałem, sprawiał wrażenie złego i niezadowolonego.
- Nie dam ci - po prostu normalnie mi odmówił. Byłem pewien, że w jego głosie będzie się skrywać oschłość i wściekłość, ale on zwyczajnie i spokojnie mi odmówił.
- Dlaczego nie? - zmarszczyłem brwi - Przecież ty też to robisz!
Wywrócił oczami i podszedł do mnie, chwilę później także opierając się o balustradę. Zaciągnął się papierosem, później wypuszczając swobodnie dym w kierunku mojej twarzy.
- Bo ja jestem chujowo uzależniony... poza tym... - zatrzymał się nagle i odkaszlnął odwracając ode mnie spojrzenie.
- Poza tym co? - ponagliłem go chcąc usłyszeć to, czego nie dopowiedział - Zayn... -
- To gówno okropnie niszczy zdrowie - mruknął pod nosem skanując zagwieżdżone niebo. Zmienił zdanie czy mi się wydaje?
Westchnąłem ciężko.
- Ale ty jednak też to robisz - bąknąłem pod nosem nie dając za wygraną. Odsunąłem się od balustrady i skrzyżowałem ręce. Wpatrywałem się uważnie w twarz Zayna, którą za wszelką cenę pozostawiał z niewzruszoną miną.
- Nie potrafię przestań, nie chcę -
- Nie zależy ci na życiu? - spytałem, co było zbyt pochopne.
Coś na wzór niepokoju i smutku przemknęło przez twarz chłopaka, który uporczywie patrzył się w drzewo przed sobą. Potem te uczucia zastąpiła złość i widziałem jak Zayn bardzo stara się nic mi nie zrobić. To trochę...przeraziło mnie?
Czekałem na odpowiedź, ale nie uzyskałem jej. Dlaczego zacząłem się o niego martwić? To głupie.
Westchnąłem znów i odwróciłem wzrok od mulata. Zamknąłem oczy przez powiew, mimo wszystko miłego i ciepłego wiatru, który muskał moją twarz, za każdym razem, gdy to robił, przypominał mi się nasz pocałunek.
- Myślisz o tym? - odezwał się nagle zaskakując tym nawet siebie. Widziałem zaskoczenie na jego twarzy, kiedy otworzyłem oczy.
Przełknąłem ślinę i zamrugałem szybko chwilowo przenosząc wzrok na ścianę. Jednak w końcu odważyłem się znów spojrzeć na niego z szybko bijącym sercem. Nie bardzo wiedziałem o co chodzi.
- C-co? - wyjąkałem cicho.
- Pocałunek - powiedział półsłówkiem, myśląc że zorientuję się o co chodzi. Ja zmarszczyłem po raz kolejny tego wieczoru brwi.
- Co pocałunek? - udałem tym razem głupiego. Nie mógł wiedzieć tak po prostu, że o tym myślałem. I koniec. Kurwa.
- Udajesz czy jesteś tak głupi na jakiego wyglądasz? - warknął zirytowany. Wlepił w moją twarz swoje ciemne oczy. Są naprawdę ładne. I gdyby nie to, że mnie obraził, pomyślałbym także że może Zayn nie jest takim dupkiem jakiego codziennie pokazuje wszystkim.
- Nie jestem głupi - mruknąłem zły i zmrużyłem na niego oczy.
- Więc? - burknął pod nosem nie cierpliwiąc się coraz bardziej z każdą chwilą. Jezu, gdzie mu się tak śpieszy?
- To był mój pierwszy pocałunek, więc tak, myślę o tym - odpowiedziałem beznamiętnie, nie patrząc na niego. Czułem się skrępowany i zawstydzony - A ty?
Po moich słowach zapadła cisza, dlatego uniosłem wzrok, chciałem dowiedzieć się co jest przyczyną braku słów od Zayna.
Chłopak patrzył prosto w moje oczy z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Myślał i naprawdę byłem ciekaw o czym. O pocałunku? O mnie? A może czymś innym?
- Zayn? - postanowiłem nie poddawać się, nie chciałem być słaby, a Zayn właśnie za takiego mnie uważał - Odpowiesz mi? - skrzyżowałem ręce na torsie trąc dłońmi ramiona. Robiło się już zbyt chłodno jak dla mnie.
- Myślę o tym - powiedział cicho z wahaniem i odwrócił wzrok. Rozchyliłem usta, wybijając w niego zaskoczony wzrok - Myślę o tym, a nie jestem pieprzonym gejem, rozumiesz to? - wysyczał wściekle przenosząc na mnie rozzłoszczone spojrzenie. Zrobił krok do przodu kładąc dłonie na moich barkach. Skrzywiłem się gdy plecami uderzyłem o zimną ścianę, na którą z całej siły mnie popchnął. Jęknąłem z bólu, zaczynając się trząść.
- J-ja - nie miałem pojęcia co mógłbym powiedzieć. Denerwowałem się, a to pogorszało całą sytuację. Zacząłem żałować, że naciskałem na niego. Cholera jasna, no.
Pochylił się w moją stronę przymykając odrobinę powieki, a ja wciągnąłem gwałtownie powietrze do nosa, widziałem jak waha się przed pocałowaniem mnie. Ostatecznie zatrzymał się tuż przy moich wargach, a następnie zrobił krok w tył wplatając palce w grzywkę, którą zaczął ciągnąć. Był zły na siebie albo i na mnie. Nie wiem, nie rozumiałem tego. Jego. Zayn jest popieprzony!
- Kurwa -przeklął głośno pod nosem - Kurwa! - wrzasnął wściekle, na co się wzdrygnąłem. Posłał mi zabójcze spojrzenie zanim wrócił do środka zostawiając mnie ciężko dyszącego.
Co to było, do cholery?!
-----------------------------------------------------
Teraz trochę pokombinuję hehe *zaciera ręce* będzie się działo, oj będzie 😎
BTW.
Słyszeliście już LIKE I WOULD!? Omg, to jest takie perfekcyjne i inne djjdbsshhsbs ale mam podjarę! 😱
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro