Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

lost boy

Without you I'm a lost boy.

[Ważna notka na końcu!]

Michael praktycznie nie pamiętał dni, które upłynęły do pogrzebu Luke'a. Wszystko było zamazaną zbieraniną snu, wstawania, zajmowania się Daisy i udawania, że Michael Clifford nie umarł wraz z Lukiem Hemmingsem.

Daisy wcale nie przyjęła tego lepiej. Długo płakała, nie chciała nic jeść, nie chciała spać. Jednak w końcu, po powtarzaniu sobie w kółko, że Luke wciąż ją kocha, jakoś udało jej się uspokoić. Michael mimo wszystko nie pozwolił na to, by dziewczynka uczestniczyła w pogrzebie, chociaż ta się upierała. Mike podejrzewał, że siedmiolatka nie do końca wie, co oznacza pogrzeb, a nie chciał, by zapamiętała Luke'a jako postać spuszczaną w trumnie do dołu w ziemi. Wolał, żeby widziała go uśmiechniętego. Sam również właśnie tak chciał go zapamiętać.

Ale na pogrzeb poszedł.

Nie wygłaszał przemowy, ponieważ to, co chciał powiedzieć Luke'owi nie było przeznaczone dla nikogo innego. Michael już mu to powiedział, w nocy, leżąc we własnym łóżku. Po protu nie był w stanie do nikogo się odezwać, rana w jego sercu była zbyt świeża, a cała ta ceremonia wydawała się zbyt sztuczna. Michael nie sądził, by Luke właśnie tego sobie życzył, ale nie był jego rodziną i nie mógł o niczym decydować.

Po wszystkim chciał od razu udać się do domu, jednak zatrzymała go Liz.

– Michael, ja... Znalazłam to w sypialni Luke'a, kiedy my... kiedy... – jej głos zaczął powoli się załamywać, dlatego po prostu wyciągnęła przed siebie trzymane w rękach pudełko. – To dla ciebie.

Mężczyzna był zbyt zaskoczony, by móc odpowiedzieć, dlatego tylko przyjął pakunek i patrzył, jak matka Luke'a się oddala. Michael wiedział, że w końcu będzie musiał za wszystko przeprosić. Tak naprawdę nie chciał tracić kontaktu z rodziną Luke'a, to byłoby nie w porządku i straciłby jedyne osoby, które miały bliski związek z Lukiem. W głębi duszy czuł, że muszą przejść przez to razem. Ale jeszcze nie teraz.

Brunet wsiadł do samochodu i położył sobie opakowanie na kolanach, ciekawie mu się przyglądając. Było niezbyt duże, na wierzchu widniało pismo Luke'a.

Michael G. Clifford :-)

Otwórz, kiedy...  

To oznaczało, że Luke przygotował się na ewentualne niepowodzenie. Michael nawet w myślach nie umiał sobie powiedzieć, że Luke umarł. Może pewnego dnia będzie wobec siebie szczery. Może. 

Drżącymi dłońmi otworzył pudełko i zobaczył list, a kiedy go podniósł, dostrzegł kilka, lub kilkanaście kopert. Na pierwszej napisane było Otwórz, kiedy za mną zatęsknisz.

Michael mógłby to zrobić już teraz. Tęsknota wręcz go paliła, jednak nie byłby w stanie przeczytać tego, co znajdowało się w kopercie. Popadłby w histerię, a ze wszystkich sił starał się trzymać dla Daisy, bo właśnie tego chciałby Luke. 

Jednak Michael nie mógł powstrzymać się przed przeczytaniem listu. To było coś, co należało tylko do niego. Luke dotykał tych kartek, Luke zapełnił je swoim pismem. Michaelowi dawało to niewyjaśnione uczucie ulgi i coś na kształt bezpieczeństwa. Mógł chociaż przez chwilę udawać, że Luke wciąż tutaj jest. Z tą myślą zaczął czytać. 

Michael, 

jeżeli masz w rękach ten list, to oznacza, że nie udało mi się wygrać. Chcę jednak, żebyś wiedział, że próbowałem. Zacząłem pisać te listy już wtedy, gdy dowiedziałeś się o mojej chorobie i mogłem tylko mieć nadzieję, że ani ty, ani Daisy nie znajdziecie ich przedwcześnie. Z drugiej strony nie mogłem ukryć ich zbyt dobrze, bo przecież chciałem, żeby w końcu do ciebie trafiły. Pomyślałem sobie, że jeżeli... cóż, jeżeli przeżyję, to i tak ci je kiedyś pokażę. Może gdy bylibyśmy już starzy i jedynym naszym zajęciem byłyby próby zwalczenia demencji i przypomnienie sobie własnych imion.

Michael nie mógł powstrzymać cichego śmiechu. Żarty Luke'a naprawdę były okropne.

Ale skoro czytasz je sam, to mam nadzieję, że nie wylewasz łez, bo byłoby mi głupio, skoro próbowałem cię rozśmieszyć. Nie ma o co płakać. Przecież wiesz, że przeżyliśmy razem najlepsze chwile naszego życia. Teraz musisz sprawić, by Daisy kiedyś również przeżyła swoje najwspanialsze chwile. Dlatego nie pozwalam ci popadać w depresję i tak, wiem jak głupio to brzmi. Po prostu spróbuj, okej? Nikt nigdy nie twierdził, że życie jest łatwe, a ty chyba już zdążyłeś się przekonać, że jest wręcz odwrotnie. 

Cholera, jestem w tym beznadziejny. Chodzi mi o to, że masz po co żyć, Mikey, nawet jeżeli czasem wydaje ci się co innego. Proszę, pamiętaj, że zawsze, niezależnie od wszystkiego, kochałem cię i wciąż cię kocham. Jeśli po śmierci faktycznie zmieniamy się w duchy, to czasem wpadnę poruszać zasłonką prysznicową, więc nie umieraj ze strachu. 

Boże, kocham cię, Michael. Tylko ciebie i nigdy nikogo innego. Każdy mój oddech, nawet ten ostatni, był oddany z myślą o tobie. Teraz ty oddychaj dla mnie, dobrze? Oddychaj i pamiętaj, że gdzieś we wszechświecie pływa sobie dusza, która należy do ciebie. Gdziekolwiek teraz jestem, będę tutaj na ciebie czekał i obiecuję, że kiedyś znowu się spotkamy. 

Mam nadzieję, że kolejne listy pomogą ci przejść przez życie, o ile oczywiście nie otworzysz ich wszystkich naraz, a znając ciebie właśnie to zrobisz, Clifford. Przysięgam na Boga, że się o tym dowiem, a wtedy poruszę czymś więcej niż zasłonką w łazience. Nożami kuchennymi, na przykład. 

Kochający cię całym sercem idiota, 

Luke. 

Gdyby ktoś teraz przeszedł obok żółtego hummera, stojącego przed cmentarzem, ujrzałby w środku mężczyznę, który uśmiechał się, wpatrzony w kartkę papieru trzymaną w drżących dłoniach. 

Michael uśmiechał się, ponieważ kochał Luke'a, a Luke kochał jego. Ich historia była jedną z najpiękniejszych i wcale się nie skończyła. Niektóre nie potrzebowały zakończeń, bo przecież miłość nie zniknęła i miała być tutaj już zawsze. 

Michael Clifford i Luke Hemmings byli parą zagubionych osób, które odnalazły się w sobie. Czy ktokolwiek mógłby pomyśleć o czymś cudowniejszym? 




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro