Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3.

a/n; wybaczcie późną porę

***

Przy poprzednim liście zapomniałem napisać daty. Ale wiesz co? Nie chcę jej pisać. Chcę móc dać Ci te listy do ręki, patrzeć na Ciebie, jak je czytasz i powiedzieć, kiedy je napisałem. A potem wyjaśnić, co pominąłem w liście i jak naprawdę się czułem, czego nie byłem w stanie przelać na papier... To może być głupie, ale... daje mi zaskakująco dużo nadziei, wiesz?

Nie chcę myśleć o tym, że to złudna nadzieja. Przecież niektórzy wybudzają się ze śpiączki po latach. Czemu miałbym myśleć, że Ty się nie wybudzisz, skoro Twoja śpiączka trwa tylko dwa miesiące? Nie przesadzajmy, nie jesteś aż tak słaby, Hyunjin. Jesteś wystarczająco silny, żeby to przezwyciężyć, jestem tego pewien.

Zobaczysz. Jeszcze będziesz narzekał, że napisałem za dużo listów. Mam zamiar zmusić Cię do przeczytania każdego! Powiedzmy, że to zapłata za zostawienie mnie samego przez te dwa miesiące. Musisz mi to jakoś wynagrodzić...

Chciałbym, żebyś mógł przeczytać te listy już teraz. To byłoby dość zabawne, nie sądzisz? Ja próbuję się rozkręcić i polepszyć w pisaniu, a Ty nagle się budzisz. Chociaż przyznam, że nie miałbym nic przeciwko. Naprawdę. Możesz śmiało się budzić.

Jeśli mam być szczery, wciąż nie wiem, skąd czerpać inspiracje do listów. Słyszałem, że najlepiej pisać o swoich uczuciach, ale czuję się tak... pusto. Tak przeraźliwie pusto.

Nie umiem, Hyunjin. Wcale nie chcę być lepszy w pisaniu listów. W ogóle nie chcę ich pisać.

Chcę Cię z powrotem.

Jak bardzo egoistycznie to brzmi? Powinienem się wstydzić, że coś takiego napisałem. Powinienem napisać, że chcę, żebyś wyzdrowiał. Dlaczego jestem takim egoistą?

Niepotrzebnie zadaję to pytanie. Znam odpowiedź. Znam ją tak dobrze, że boli mnie serce, kiedy o tym myślę.

Po prostu za Tobą tęsknię. Tęsknię tak cholernie mocno, że robi mi się słabo i mam wrażenie, że w końcu przez to oszaleję.

Nikt mnie na to nie przygotował. Nikt nie ostrzegł, że jeśli zaprzyjaźnię się z Tobą, będę musiał przejść przez coś takiego. Dlaczego musiałem Cię spotkać i pokochać, skoro po tak krótkim czasie mi Cię odebrano?

Przepraszam. Przepraszam za te słowa. Przepraszam Cię, Hyunjin. Mój Boże, tak bardzo Cię przepraszam...

Nie żałuję tego, że Cię poznałem. Nigdy nie będę tego żałował, naprawdę. Byłeś źródłem zbyt wielu moich uśmiechów, przyczyną zbyt wielu szczęśliwych chwili w moim życiu, żebym mógł żałować, że Cię spotkałem.

Kocham Cię, Hyunjin. Kocham Cię jak najlepszego przyjaciela, kocham Cię jak brata, którego zawsze chciałem mieć. Jedyne, czego teraz żałuję, to tego, że nie mówiłem Ci „Kocham Cię" wystarczająco często.

Łudziłem się, że skoro powiedziałem to kilka razy, to... wystarczy. W końcu wiedziałeś, że Cię kocham. Po co miałem się powtarzać?

Teraz żałuję takiego myślenia. Powinienem był powtarzać Ci te słowa codziennie. Co z tego, że wiedziałeś? Mogłeś nie zdawać sobie sprawy z tego, jak silne jest to uczucie. Mogłeś myśleć, że to jedno z wielu takich samych „Kocham Cię", które ludzie mówią do siebie nawzajem bez szczerości i przekonania.

To nigdy nie było takie „Kocham Cię".

Za każdym razem, gdy Ci to mówiłem, byłem szczery. Szczery w stu procentach, bez cienia zawahania, bez żadnych wątpliwości.

Starałem się zawsze mówić tylko prawdę. Tak, czasami kłamałem, w mniej lub bardziej ważnych sprawach. Ale w tym przypadku nigdy nie kłamałem, przysięgam Ci to na wszystkie gwiazdy, które zwykliśmy oglądać nocami.

Znowu płaczę. Nie potrafię powstrzymać łez. Cholera jasna, byłem pewien, że po ostatnim razie już naprawdę nie mam żadnych. Skąd one się biorą, co? Przecież wiem, że płacz nic nie da. Nie cofnie czasu, nie przywróci mi Ciebie. Nieważne, ile łez spadnie na tę irytująco białą pościel. Nieważne, ile moich szlochów usłyszysz, jeśli w ogóle odbierasz jakiekolwiek bodźce z zewnątrz.

To nic nie zmieni. Wciąż będziesz leżał na tym samym łóżku, bez ruchu, z zamkniętymi powiekami. A ja wciąż będę siedział obok Ciebie sam, z bolącym sercem i piekącymi od płaczu oczami.

Przepraszam. Brzmię, jakbym tylko ja cierpiał. Znowu zachowuję się jak cholerny egoista, prawda? Narzekam i narzekam, a przecież Ty cierpisz bardziej ode mnie.

Jak bardzo przerażony musisz być? Leżysz całymi dniami, nie możesz się ruszyć... może słyszysz każdy mój oddech? Może chcesz otworzyć w tym momencie oczy, zawołać moje imię i mnie przytulić...

A może nic nie słyszysz. Może jesteś pogrążony w jednym długim śnie, który dla Ciebie trwa tylko kilka godzin. Może śnisz o czymś pięknym? Opowiesz mi o tym, kiedy się wybudzisz?

Ciężko mi oddychać. Cały się trzęsę, wiesz? Tak bardzo chcę, żeby moje domysły się sprawdziły. Mam na myśli te pozytywne. Mój Boże, oddałbym wszystko, żeby wszystko było z Tobą w porządku, żebyś obudził się jak najszybciej. Żebyśmy mogli znów spędzić cały dzień w moim pokoju, oglądać nasze ulubione seriale i śmiać się głośno.

Oczekuję od życia za dużo, prawda? Powinienem przestać. Powinienem cieszyć się z tego, co mam. Ale jak mam się cieszyć? Nie potrafię, Hyunjin. Jestem za słaby.

Teraz pewnie chciałbyś na mnie nakrzyczeć. Powiedzieć, że wcale nie mam racji, że wcale nie jestem za słaby. Że w Twoich oczach jestem wystarczająco silny. Ale to Ty zawsze byłeś bardziej odważny, bardziej wytrzymały. Ja nigdy tego nie potrafiłem. Wciąż nie potrafię.

Czuję się z tym źle. Ten list jest dużo bogatszy w uczucia niż poprzedni. Powinienem się cieszyć, że idzie mi lepiej. Ale... z czego mam się cieszyć? Z ilości negatywnych emocji, które tu zawarłem? Ze strachu, który Ci pokazałem, chociaż obiecywałem sobie, że tego nie zrobię?

Czuję się żałośnie. Nie powinienem zrzucać na Ciebie tyle smutku, przerażenia i niepewności. Powinienem pokazać Ci, że dalej stoję twardo na ziemi, wciąż na Ciebie czekam i nie mam zamiaru się nigdzie ruszać. I to prawda. Nigdzie się nie wybieram. Jestem gotów czekać na Ciebie tyle, ile będzie trzeba, naprawdę.

Ale wciąż się boję. Nie mogę przestać się bać, chociaż bardzo bym tego chciał.

To okropne. Chcę Ci obiecać, że się poprawię, że przestanę narzekać i będę silny. Ale ja naprawdę nie potrafię. Dalej jestem zbyt słaby, żeby dokonać czegoś takiego w samotności. Potrzebuję pomocy, ale jeśli Ciebie tu nie ma... nie istnieje nikt, kto mógłby mi pomóc.

Nie mogę Ci tego obiecać. Wiem, że nie dam rady, z pewnością nie teraz. Może za miesiąc? Za dwa? Za pół roku?

O czym ja piszę? Przecież chcę, żebyś jak najszybciej się wybudził. Nie chcę mieć czasu na stanie się silnym. Chcę, żebyś mógł mnie przytulić. Chcę, żebyśmy wrócili do normalności. Nie chcę niczego więcej, niczego mniej.

Dlatego proszę, bądź trochę silniejszy ode mnie i wróć jak najszybciej.

Jeongin

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro