15.
a/n; dotarliśmy do końca
dziękuję za przeczytanie tej historii! mam nadzieję, że spodobała się Wam mimo smutnej tematyki i tej przerwy w dodawaniu rozdziałów... ale najważniejsze jest to, że ostatecznie udało mi się ją skończyć, czyż nie?
bardzo dziękuję za każdą gwiazdkę i każdy komentarz; naprawdę miło było widzieć, że po półrocznej przerwie ktoś dalej jest zainteresowany "Losing you" :]]
być może niedługo spotkamy się pod innym moim opowiadaniem? (stay tuned!)
take care i miłego czytania ostatniego rozdziału! x
***
Minęły dwa lata. Szmat czasu, prawda?
Zastanawia mnie, jak bardzo się zmieniłeś. W końcu minęło tyle czasu, odkąd ostatni raz Cię widziałem...
Chciałbym zapytać o to Twoich rodziców. Niestety, od kilku miesięcy nie mają z moimi kontaktu. Przyznam szczerze, że wydało mi się to dziwne, gdy o tym usłyszałem — w końcu kiedyś niemal się ze sobą przyjaźnili. Dlaczego w pewnym momencie po prostu przestali się do siebie odzywać?
A może to my byliśmy tym, co podtrzymywało ich relację? I skoro zabrakło nas obu, wszystko się rozpadło...
Cóż, to chyba też kwestia tego, że moi rodzice się przeprowadzili. Do innej części miasta, daleko od ulic i budynków, które obaj znaliśmy.
Ciekawi mnie, czy oni czują się tak samo niepewnie, jak ja. Jestem w zupełnie nowym miejscu, wśród nieznajomych ludzi, tak bardzo zdezorientowany tym wszystkim. Przyznaję szczerze, że czuję się zagubiony. Ciężko mi znaleźć punkt zaczepienia, jakikolwiek element stabilności w tym wszystkim.
Chociaż... Ty jesteś dla mnie czymś takim. Jedyną stałą rzeczą w tym przerażającym chaosie.
Szkoda, że dzieli nas tyle tysięcy kilometrów. Naprawdę chciałbym być teraz obok Ciebie, wiesz?
Bardzo za Tobą tęsknię. Dużo bardziej, niż myślałem, że będę.
Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek tak bardzo za kimś tęsknił. Czy to w ogóle możliwe? Tęsknić tak bardzo, że serce boli, a łzy same cisną się do oczu, chociaż nie zamieniliśmy ze sobą ani jednego słowa przez ostatnie dwa lata?
Wiesz, tęsknię też za naszymi rozmowami. Pamiętasz, jak nie potrafiliśmy zasnąć przez kilka godzin, kiedy nocowaliśmy w mieszkaniu któregoś z nas? Chociaż nigdy nie byliśmy szczególnie wylewni, jeśli chodziło o najgłębsze obawy, wtedy nie mieliśmy większych problemów z wyrzuceniem tego z siebie. Zasypialiśmy niemal o świcie, jednak mimo zmęczenia ze spokojem w sercach.
Nie mogę zaprzeczyć, że przydałaby mi się teraz taka rozmowa z Tobą. Szczera, bez strachu przed byciem ocenionym, pełna zrozumienia.
To przykre, że nie ma tu nikogo, z kim mógłbym porozmawiać o tym, co mnie trapi. Mam wrażenie, że tylko Ty byłbyś w stanie to zrozumieć. W końcu znasz mnie najlepiej ze wszystkich, prawda? Tak jak ja jestem tym, który zna Cię najlepiej.
Jest tak wiele rzeczy, o których chciałbym Ci powiedzieć. Tyle się wydarzyło, gdy Ciebie tu nie było...
Czasami wyobrażam sobie, że siadamy w naszej ulubionej kawiarni i rozmawiamy o wszystkim, czego nie mogliśmy sobie powiedzieć przez te kilkanaście miesięcy. Dzielimy się swoimi doświadczeniami i emocjami. Bez listów. Twarzą w twarz.
Naprawdę chcę wierzyć, że możemy to zrobić pewnego dnia. Chciałbyś zrealizować to moje małe marzenie?
Mam nadzieję, że tak. Gdybyś się na to nie zgodził, moje serce chyba pękłoby na pół. Niemal słyszę ten dźwięk rzuconego w kąt marzenia, chociaż jeszcze nie znam Twojej odpowiedzi.
Dlaczego się tym martwię? Przecież wiele razy zapewniałeś mnie, że jesteś moim przyjacielem i Ci na mnie zależy. Tylko czemu boję się Cię zobaczyć?
Obawiam się, że nie będziesz chciał ze mną rozmawiać, jeśli kiedyś pojawi się szansa na spotkanie twarzą w twarz. Na naszą pierwszą rozmowę od tak dawna.
Czy to w ogóle możliwe, żebyśmy porozmawiali po tak długim czasie? Mam wrażenie, że to brzmi nierealnie. Minęły już dwa lata. Jak długo będzie trwało to czekanie, aż w końcu będę mógł spojrzeć Ci w oczy?
Wciąż pamiętam ich kolor. Jedyny w swoim rodzaju, tak ciepły w świetle słońca i tak ostro kontrastujący z bielą padającego wczesną zimą śniegu.
Pewnego dnia, gdy wracaliśmy do domu przez park, zaczął padać ten biały puch, którego wyczekiwaliśmy od jakiegoś czasu. Na jego widok zatrzymałeś się niemal na środku ścieżki, skupiając całą swoją uwagę na wirujących w powietrzu płatkach. Nie potrafię zapomnieć Twojego zafascynowanego spojrzenia. Tego samego, za którym tak bardzo tęsknię.
To zadziwiające, że mimo tej długiej przerwy pamiętam tak wiele. I tak wyraźnie, jakby każde nasze spotkanie wydarzyło się wczoraj. Myślę, że umiałbym narysować z pamięci przynajmniej połowę z nich.
Ciekawi mnie, czy Ty też pamiętasz tak dużo. Tak, wspominałeś kiedyś, że wspomnienia wspólnie spędzonych chwil są dla Ciebie bardzo ważne i zajmują szczególne miejsce w Twoim sercu. Ale czy wciąż tak jest? Minęło przecież tyle czasu. Przeszedłeś tak dużo, że nie zdziwiłbym się, gdybyś nie pamiętał wielu rzeczy. Wspomnienia blakną. A potem nieodwracalnie znikają z naszego umysłu.
Jeśli zapomniałeś o czymś ważnym, z chęcią Ci o tym przypomnę. Mam na myśli... jeżeli Ty też tego chcesz. Nie chciałbym Cię do niczego zmuszać.
Wiesz, bardzo mi Ciebie brakuje. Tak po prostu. Tęsknię za naszymi spotkaniami, rozmowami do późna, za wracaniem ze szkoły przez park, gdy kwitły wiśnie albo padał śnieg. Za tym niepowtarzalnym poczuciem bezpieczeństwa, które czułem za każdym razem, gdy znajdowałem się w Twoich objęciach. Za Twoim szczerym śmiechem i pięknym uśmiechem.
Mam nadzieję, że kiedyś wszystko wróci do normy, o ile jest w naszym przypadku coś, co możemy nazwać „normą". Chcę wierzyć, że coś takiego istnieje i że uda nam się to odnaleźć wspólnymi siłami.
Nie musiałem zastanawiać się nad tym, czy widzę moje nowe życie bez Ciebie. Odpowiedź jest prosta: nie widzę. Znaczysz dla mnie zbyt wiele, żebym mógł zaakceptować to, że Cię tu nie ma.
Dlatego... wracaj szybko, proszę. Byliśmy rozdzieleni już wystarczająco długo. Tyle chyba już wystarczy, prawda?
Ostatnio dużo myślę nad tym, jak mogłoby wyglądać nasze spotkanie po tej rozłące. Czy od razu byś mnie przytulił, czy może wpatrywałbyś się we mnie ze zdumieniem? Ja chciałbym najpierw spojrzeć Ci w oczy. Poszukać każdej zmiany na twarzy, którą niegdyś znałem lepiej niż swoją własną. Jestem niemal pewien, że po moich policzkach popłynęłoby kilka łez. I byłyby to łzy tęsknoty, szczęścia i miłości.
Nie wiem, czy byłbym w stanie wypuścić Cię z objęć. Chyba za bardzo bym się bał, że kiedy Cię puszczę, rozpadniesz się na kawałki. Że okażesz się być iluzją, kolejną postacią we śnie, podszeptem mojej stęsknionej podświadomości.
Nie mógłbym Cię znowu stracić. Ten raz to zdecydowanie o jeden raz za dużo.
Danie Ci tego listu jest w tym momencie niemożliwe. A ja nie wiem, czy jestem gotowy, by go wysłać. Ani czy w ogóle kiedyś go wyślę. Muszę jeszcze nad tym pomyśleć, wiesz? Potrzebuję trochę więcej czasu. Ale... jest jedna rzecz, której jestem pewien w stu procentach.
Też Cię kocham.
Hyunjin
KONIEC
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro