Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2

Przygotowania szły powoli. Założyłam spodnie do jazdy na koniu, długie skarpetki, na nogi skurzane buty i ochraniacze na łytki.
Z garderoby wyciągnęłam bat do skoków i kask. Założyłam fioletoqą przewiewną bluzkę.
Było gorąco wienc no. Letnia szkółka otwarta. Jak ja mogłam zawalić pół semestru?!
Jak już wspomniana wyżej bluzka trafiła na moje ciałko włożyłam ja do spodni aby nie latała kiedy będę skakała przez przeszkody.
Wzięłam kask do ręki i bat. Wzięłam jeszcze ze sobą wode którą włożyłam do kasku.
Przejrzałam się w lustrze ostatni raz. Słodko wyglądałam w tym outficie.
Zbiegłam ostrożnie po shodach na dół i ukierowałam sie do wyjscia.

-Boje się że coś się stanie i nie wyjde z tego cała... - powiedziałam do siebie.
-Dasz rade... - powiedziała Leslie i ruszyła na start.
Ja ruszyłam za nią. Kiedy wyszłyśmy na padok pookoła było dużo ludzi na trybunach. W oko wpadł mi blondyn o cielonych oczach. Kiedy mnie zauważył uśmiechnął się i puscil mi oczko. Ja poczółam że sie rumienię. Szybko odwzajemnił uczucie które między nami powstało.
-Leslie! - wrzasnęłam na dziewczynę która się uśmiechała sie do mnie baardzo dziwnie.
-No co?! - powiedział.
Poszłysmy na start. Ustawiłam Gruzję* przed linia startu.
Przeszkody miescily sie w równych odstępach. Wienc starannie wymierzyłam ile kroków musi zrobic koń aby dobrze przeskoczyć przez przeszkode.

...

-Wygrała... - dyrektor szkoly trzymal nas w napieciu - wygrywa Gruzja! - oznajmił Dyrektor a Gruzja jakby wiedziała że o nia chodzi ukłoniła sie przed publicznością.
Blondyn jako jedyna wstal ze swojego miejsca i podbiegł do mnie uwarzając na innych. Złapał gruzje za uprząż i przytrzymał żebym mogła zejść.
-Czekaj... nie schodz... - poradził mi nieznajomy a ja usiadłam wygodnie w siodle - noga do góry! - krzyknął nieznajomy a ja podniosłam noge do gory.
Chłopak poluźnił popręg. I wziął konia za wodze. Wyciagnęłam nogi ze strzemion i położyłam je luzem.
Zmęczona przytuliłam sie do Gruzji. Była taka mokra jak nigdy dotąd.

. . .

Zmęczona przekroczyłam próg domu. Zanim zdążyłam cokolwiek zrobić. W progu przywitała mnie cała nasza ekipa i nie tylko... był tam też i Nico...
Przewróciłam oczami kiedy on na mnie spojrzał.
Zanim zamknęłam za soba drzwi ktos syknął z bólu.
-O jejku! Przepraszam! - krzyknęłam i spojrzałam a zwijającego sie z bolu blondyna w zielonych oczach - Ou... to ty~
Zapadła niezreczna cisza.
-Przytrzasnęłam ci palce.. - powiedziałam ogladając jego palce.
-

Jest oke... Augh... - wysyczał kiedy dotknęłam najbardziej roztrzaskanego palca.
-B-boli cie... - wymruczałam.
Chłopak złapał mnie przytrzasnietą ręką i przytulił.
Zszokowana patrzyłam się na wszystkich dookoła. Moja uwagę przykół Nico. Kiedy to zobaczył wsciekł się. Zabrał swoje rzeczy i wyszedł zatrzaskując głośno za soba drzwi.
Blondyn mnie puscił i oddal swoja rekę pod moja opiekę.
-Dziekuję... - powiedział - Miko.
-Amy - odpowiedziałam i spojrzałam na swoje dzieło.
Jego reka wygladala coraz lepiej. Maść i leki zaczęły działać. Chłopak coraz lepiej sie czół.
-Wszystko w porzadku?! - zapytała szatynka.
Spojrzała na mnie i z obużeniem puściła rękę Miko.
-Clara... co ty robisz... ale ja wiem... - powiedział do dziewczyny - to co z tego że to dziewczyna... no świetnie... pomogła mi tylko... co zrobiła? Przytrzasnęła mi palce... nie! Clara czekaj! - krzyknał do szatynki.
-Uważa... - zabrał mnie Nico.
-Nic ci nie jest? - spytał brunet.
-A co by miało być? Ty sie mna przejmujesz? Loser i Bad boy? - powiedziała zszokowana.
Dookoła bylo pełno ludzi ze stołówki, pół szkoły ma ze sobą lunch.
Stolik Bad Boy odznaczał się najbardziej na tle innych. Jego stolik pokiwal przecząco głowami.
Chłopak odsunął sie ode mnie i odszedł razem z resztą ekipy a ja zostałam sama z naszym stolikiem.
-Wszystko w porządku?! - krzyknęli Jacob i Leslie.
-Tak... myślę... - zagapiłam się na blondyna - myślę że tak.
-To dobrze... Koniec widowiska do jutra! - krzyknął dosc głośno Jacob.

Po wszystki poszłam sie umyć. Czysta i pachnąca ubrałam sie w to

Otworzyłam okno. Zapalilam cotton ballsy i zapalilam lapke nocną. Wzięłam telefon. Po internecie krąrzyło moje zdjecie z Gruzją. Kiedy zobaczyłam kto był autorem zdjęcia zamuroqało mnie. Miko zrobil piekne ujecia mnie i konia nad przeszkodą.
Zareagowałam serduszkiem 😍.
Dostałam wiadomość.

Nieznany numer:
Jak sie czujesz?

Ja:
Skim rozmawiam?

Nieznany numer:
To ja, Nico

Ja:
Skad masz do cholery
mój numer?!

Nico:
Nie ważne, jak sie czujesz?
Wszystko w porzadku?
Nic ci Clara nie zrobiła?

Ja:
A czemu cie to
obchodzi?


Chwila ciszy nastała miedzy naszym wymienieniem sie wiadomosci.
Po chwili znow ożyła.
Nie mialam zbytnioo ochoty na dalsze wiadomosci z nim.
Nie miałam użerać sie z takim chamem i prostakiem jak on.
Spojrzałam na zegarek. Była godzina za kwadrans ósma.
Odłożyłam telefon pod ładowarkę i właczyłam budzik na siódma.
Położyłam głowę na poduszkę i chwila, moment mnie nie było.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro