chapter 18.
I miss you, I miss you,
I wish you, I wish you
Could come back to, come back to me
~ Zara Larsson, "Ruin my life"
Abel.
W piątek Selena przyjechała po mnie o siedemnastej. Zatrzymała swojego Bentleya na parkingu, a gdy tylko otworzyła drzwi, ogromna, ciemna kula szczęścia w postaci Baylora wystrzeliła w moją stronę.
- Baylor! - krzyknąłem, gdy pies rzucił się na mnie i mnie przewrócił. - Cześć, przyjacielu - pogłaskałem go.
Po chwili dotarła do nas Selena i pomogła mi podnieść się z ziemi.
- Przepraszam za niego - zaśmiała się.
- Nic nie szkodzi. Hej - pocałowałem ją.
- Hej - odpowiedziała między pocałunkami.
Po kilku chwilach oderwaliśmy się od siebie i wsiedliśmy do auta. Dziewczyna wyjechała na drogę, a ja nie mogłem przestać na nią patrzeć.
- Tęskniłem - powiedziałem.
- Ja też. Bardzo.
Położyłem rękę na jej udzie.
- Kocham cię.
- W całym swoim życiu nie usłyszałam tego tyle razy, ile w ostatnich tygodniach od ciebie - zaśmiała się.
- I nie zamierzam na tym kończyć.
Będąc przy niej, od razu czułem się lepiej. Nie miałem nigdy wcześniej czegoś takiego. W końcu zaczynałem rozumieć pojęcie poczucia bezpieczeństwa.
Po pół godzinie byliśmy już w domu. Z radością wchodziłem do środka, tęskniłem za domem. Taylor zastałem w salonie, oglądającą telewizję.
- Cześć, Tay! - uśmiechnąłem się.
- O, jesteście już - powiedziała, wstając z kanapy. Podeszła do mnie. - Dobrze cię widzieć - przytuliła mnie.
Od zawsze bardzo lubiłem Taylor, jednak, podobnie jak w przypadku pozostałych przyjaciół Seleny, miałem wrażenie, że bez wzajemności. Mieli ku temu oczywiście swoje powody, ale chciałem pokazać im, że tym razem będzie inaczej.
- Idź pod prysznic, jeśli chcesz, a ja wrzucę twoje rzeczy do pralki - zaproponowała Sel, dotykając mojego ramienia.
Selena.
Otworzyłam torbę chłopaka i zaczęłam wyciągać z niej ubrania. Gdy rozwinęłam jedną z bluz, coś z niej wypadło. Był to notatnik, który otwarty leżał teraz na podłodze. Normalnie sama bym do niego nie zajrzała, jednak słowa w nim zapisane przyciągnęły moją uwagę.
I don't wanna touch the sky no more,
I just wanna feel the ground when I'm coming down
It's been way too long
And I don't wanna get high no more
I used to pray when I was sixteen,
If I didn't make it then I'd probably make my wrist bleed
It's way too late to save our souls, baby
It's way too late, we're on our own
I made mistakes, I did you wrong, baby
But I've been the hardest to love
You're tryna let me go
And I can see it
I've been the hardest to love
It's hard to let me go
And I can feel it
I don't feel it anymore
The house I bought is not a home
Never comin' down,
I was running away from facin' reality
Wastin' all of my time out living my fantasies
Spendin' money to compensate
'Cause I want you, baby
I be livin' in heaven when I'm inside of you
It was simply a blessing wakin' beside you
I'll never let you down again
I've been sober for a year, now it's time for me
To go back to my old ways, don't you cry for me
Thought I'd be a better man, but I lied to me and to you
I take half a Xan' and I still stay awake
All my demons wanna pull me to my grave
I choose Vegas if they offer Heaven's gate
I tried to love, but you know I'd never stay
- Co robisz? - usłyszałam za plecami.
Szybko zatrzasnęłam notes i odwróciłam się przodem do chłopaka.
- Przepraszam, po prostu wypadł i się otworzył... - zaczęłam się tłumaczyć. - Przysięgam.
- W porządku - powiedział Abel, podchodząc bliżej. - Nie musiałaś po prostu tego czytać.
- Pewnie i tak w końcu bym to usłyszała. W piosenkach.
- Tak, ale... Nie wiem, po prostu nie chciałem, żebyś to przeczytała - powiedział, zaczesując mi kosmyk włosów za ucho i patrząc mi w oczy.
Przysunęłam swoją twarz do jego i go pocałowałam. Nie trwało to długo, nim dłonie chłopaka powędrowały na moje pośladki. Podniósł mnie do góry, a następnie przeniósł na łóżko.
- Myślisz, że Taylor... - zaczął.
- Nie.
Abel.
- Muszę się umyć - westchnęła Selena, gdy leżeliśmy nadzy w łóżku.
- Mogę umyć się z tobą - zaproponowałem z uśmiechem.
- Jeśli podnieca cię robienie dziesięciostopniowej pielęgnacji włosów to zapraszam - zaśmiała się.
- Może innym razem - również się zaśmiałem.
Selena wstała i podeszła do szafy. Patrząc na jej nagie ciało, zauważyłem coś, co bardzo mnie martwiło i absolutnie nie było dobrym znakiem. Była naprawdę piekielnie chuda. I choć kochałem jej ciało w każdym wydaniu, wiedziałem, że nie było w tym nic zdrowego.
- Schudłaś - powiedziałem.
- Tak?
Choć stała do mnie tyłem, w lustrze zauważyłem, jak na to stwierdzenie zaświeciły jej się oczy. Jej samozadowolenie niepokoiło mnie jeszcze bardziej.
- O co chodzi? - spytałem. - Dlaczego nie jesz?
- Przecież jem - uśmiechnęła się nerwowo, zakładając szlafrok.
- Aha, nie udawaj. Możesz ze mną o tym porozmawiać czy nie?
- Wszystko jest w porządku. Idę pod prysznic.
Nie dając mi szansy na odpowiedź, wyszła z pokoju. Nie pozostało mi nic innego, jak ubrać się i zejść na dół, bo moim jedynym źródłem informacji pozostała Taylor. Siedziała przy stole w kuchni i robiła coś na telefonie.
- Tay? Możemy pogadać?
- Jasne. O co chodzi?
Usiadłem obok niej.
- Chodzi o Selenę.
Wyraz twarzy blondynki natychmiast uległ zmianie.
- Nie jest dobrze, prawda? - spytałem. Taylor pokręciła głową.
- Musisz z nią porozmawiać, bo ja mogę powiedzieć tyle, że jak tu przyjechałam, to była w bardzo złym stanie, a Julia, u której była wcześniej, mówi, że było jeszcze gorzej. Nie śpi, nie je...
- To akurat zauważyłem. Nie wiem, co mam zrobić, ona tak bardzo unika tego tematu, że nawet nie wiem, jak ją podejść.
- Nie wiem, Abel, ale to się skończy szpitalem.
Naszą rozmowę przerwał dzwonek do drzwi.
- Otworzę! - uprzedziła Sel, zbiegając po schodach.
Poszła do przedpokoju, a Baylor pobiegł za nią, jednak po chwili pies przybiegł, ewidentnie niespokojny, zaczął piszczeć i szczekać.
- Co się dzieje, Baylor? - wstałem z krzesła. - Co tam się dzieje, kolego? - pogłaskałem go i poszedłem do przedpokoju.
W drzwiach stał nikt inny, jak pieprzony Justin. Potrzebowałem chwili, żeby się uspokoić i nie przypierdolić mu prosto w twarz, widząc trzęsącą się ze strachu Selenę na skraju płaczu.
- Radziłbym ci się stąd zabierać - powiedziałem. Dopiero wtedy zauważyli moją obecność, więc podszedłem bliżej, aby stanąć pomiędzy nim a Seleną. - Idź do środka, Sel.
Dziewczyna bez słowa jak najszybciej wyszła z pomieszczenia.
- Ta...
- Jeszcze słowo na temat mojej kobiety, a będziesz potrzebował nowych zębów - mówiłem, zachowując zimny i stanowczy ton. - Jeśli jeszcze raz pojawisz się w jej pobliżu, a spiorę ci tą mordę i kurwa, wtedy już nie będę się z tobą patyczkował. A teraz, masz trzy sekundy na zabranie stąd swojej dupy, bo inaczej rodzona matka cię nie pozna.
Mężczyzna z nieschodzącym z twarzy uśmieszkiem odszedł do swojego auta, a ja zatrzasnąłem za nim drzwi. Praktycznie od razu w pomieszczeniu pojawiła się wściekła Tay.
- Czy to znowu był ten skurwiel?! - rzuciła się na drzwi. - Zabiję, go, kurwa, zabiję!
- Taylor! Uspokój się! Jak to znowu, o co tu chodzi?
- Jej matka ściągnęła go ostatnio do ich domu, jak Selena pojechała do niej w odwiedziny. Dlatego przyleciałam, Sel się bała, i jak widać, słusznie!
Ciężko było mi przyswoić te wszystkie informacje, jednak najważniejsza w tym wszystkim była wtedy Selena.
- Dobrze, Tay, uspokójmy się, okej? Uspokój się.
Wróciliśmy do środka, Sel płakała i nerwowo chodziła po kuchni.
- Kochanie, uspokój się - podszedłem do niej. - Chodź tutaj - rozłożyłem ramiona.
- Nie! - odsunęła się. - Nie dotykaj mnie, proszę - wyszlochała.
- Dobrze, dobrze, przepraszam. Wszystko jest już w porządku. On tu nie wróci. Uspokój się, proszę.
Podszedłem do szuflady, gdzie Sel trzymała swoje leki. Wziąłem z niej jej tabletki na uspokojenie, dałem jej jedną wraz z szklanką wody.
- Popij, tylko spokojnie - poprosiłem.
Dziewczyna wzięła leki i usiadła na kanapie. Mieliśmy wiele spraw do przegadania.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro