Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

chapter 18.

I miss you, I miss you,
I wish you, I wish you
Could come back to, come back to me

~ Zara Larsson, "Ruin my life"

Abel.

W piątek Selena przyjechała po mnie o siedemnastej. Zatrzymała swojego Bentleya na parkingu, a gdy tylko otworzyła drzwi, ogromna, ciemna kula szczęścia w postaci Baylora wystrzeliła w moją stronę.

- Baylor! - krzyknąłem, gdy pies rzucił się na mnie i mnie przewrócił. - Cześć, przyjacielu - pogłaskałem go.

Po chwili dotarła do nas Selena i pomogła mi podnieść się z ziemi.

- Przepraszam za niego - zaśmiała się. 

- Nic nie szkodzi. Hej - pocałowałem ją.

- Hej - odpowiedziała między pocałunkami. 

Po kilku chwilach oderwaliśmy się od siebie i wsiedliśmy do auta. Dziewczyna wyjechała na drogę, a ja nie mogłem przestać na nią patrzeć. 

- Tęskniłem - powiedziałem.

- Ja też. Bardzo. 

Położyłem rękę na jej udzie.

- Kocham cię.

- W całym swoim życiu nie usłyszałam tego tyle razy, ile w ostatnich tygodniach od ciebie - zaśmiała się.

- I nie zamierzam na tym kończyć. 

Będąc przy niej, od razu czułem się lepiej. Nie miałem nigdy wcześniej czegoś takiego. W końcu zaczynałem rozumieć pojęcie poczucia bezpieczeństwa.

Po pół godzinie byliśmy już w domu. Z radością wchodziłem do środka, tęskniłem za domem. Taylor zastałem w salonie, oglądającą telewizję.

- Cześć, Tay! - uśmiechnąłem się.

- O, jesteście już - powiedziała, wstając z kanapy. Podeszła do mnie. - Dobrze cię widzieć - przytuliła mnie. 

Od zawsze bardzo lubiłem Taylor, jednak, podobnie jak w przypadku pozostałych przyjaciół Seleny, miałem wrażenie, że bez wzajemności. Mieli ku temu oczywiście swoje powody, ale chciałem pokazać im, że tym razem będzie inaczej. 

- Idź pod prysznic, jeśli chcesz, a ja wrzucę twoje rzeczy do pralki - zaproponowała Sel, dotykając mojego ramienia.

Selena.

Otworzyłam torbę chłopaka i zaczęłam wyciągać z niej ubrania. Gdy rozwinęłam jedną z bluz, coś z niej wypadło. Był to notatnik, który otwarty leżał teraz na podłodze. Normalnie sama bym do niego nie zajrzała, jednak słowa w nim zapisane przyciągnęły moją uwagę.

I don't wanna touch the sky no more,
I just wanna feel the ground when I'm coming down
It's been way too long
And I don't wanna get high no more

I used to pray when I was sixteen,
If I didn't make it then I'd probably make my wrist bleed

It's way too late to save our souls, baby
It's way too late, we're on our own 
I made mistakes, I did you wrong, baby

But I've been the hardest to love
You're tryna let me go 
And I can see it
I've been the hardest to love
It's hard to let me go 
And I can feel it
 
I don't feel it anymore
The house I bought is not a home

Never comin' down,
I was running away from facin' reality
Wastin' all of my time out living my fantasies
Spendin' money to compensate
'Cause I want you, baby
I be livin' in heaven when I'm inside of you
It was simply a blessing wakin' beside you
I'll never let you down again
 

I've been sober for a year, now it's time for me
To go back to my old ways, don't you cry for me
Thought I'd be a better man, but I lied to me and to you
I take half a Xan' and I still stay awake
All my demons wanna pull me to my grave
I choose Vegas if they offer Heaven's gate
I tried to love, but you know I'd never stay


- Co robisz? - usłyszałam za plecami.

Szybko zatrzasnęłam notes i odwróciłam się przodem do chłopaka.

- Przepraszam, po prostu wypadł i się otworzył... - zaczęłam się tłumaczyć. - Przysięgam.

- W porządku - powiedział Abel, podchodząc bliżej. - Nie musiałaś po prostu tego czytać.

- Pewnie i tak w końcu bym to usłyszała. W piosenkach. 

- Tak, ale... Nie wiem, po prostu nie chciałem, żebyś to przeczytała - powiedział, zaczesując mi kosmyk włosów za ucho i patrząc mi w oczy.

Przysunęłam swoją twarz do jego i go pocałowałam. Nie trwało to długo, nim dłonie chłopaka powędrowały na moje pośladki. Podniósł mnie do góry, a następnie przeniósł na łóżko. 

- Myślisz, że Taylor... - zaczął.

- Nie.

Abel.

- Muszę się umyć - westchnęła Selena, gdy leżeliśmy nadzy w łóżku.

- Mogę umyć się z tobą - zaproponowałem z uśmiechem.

- Jeśli podnieca cię robienie dziesięciostopniowej pielęgnacji włosów to zapraszam - zaśmiała się.

- Może innym razem - również się zaśmiałem.

Selena wstała i podeszła do szafy. Patrząc na jej nagie ciało, zauważyłem coś, co bardzo mnie martwiło i absolutnie nie było dobrym znakiem. Była naprawdę piekielnie chuda. I choć kochałem jej ciało w każdym wydaniu, wiedziałem, że nie było w tym nic zdrowego.

- Schudłaś - powiedziałem.

- Tak?

Choć stała do mnie tyłem, w lustrze zauważyłem, jak na to stwierdzenie zaświeciły jej się oczy. Jej samozadowolenie niepokoiło mnie jeszcze bardziej.

- O co chodzi? - spytałem. - Dlaczego nie jesz?

- Przecież jem - uśmiechnęła się nerwowo, zakładając szlafrok.

- Aha, nie udawaj. Możesz ze mną o tym porozmawiać czy nie?

- Wszystko jest w porządku. Idę pod prysznic.

Nie dając mi szansy na odpowiedź, wyszła z pokoju. Nie pozostało mi nic innego, jak ubrać się i zejść na dół, bo moim jedynym źródłem informacji pozostała Taylor. Siedziała przy stole w kuchni i robiła coś na telefonie.

- Tay? Możemy pogadać?

- Jasne. O co chodzi?

Usiadłem obok niej.

- Chodzi o Selenę.

Wyraz twarzy blondynki natychmiast uległ zmianie.

- Nie jest dobrze, prawda? - spytałem. Taylor pokręciła głową.

- Musisz z nią porozmawiać, bo ja mogę powiedzieć tyle, że jak tu przyjechałam, to była w bardzo złym stanie, a Julia, u której była wcześniej, mówi, że było jeszcze gorzej. Nie śpi, nie je...

- To akurat zauważyłem. Nie wiem, co mam zrobić, ona tak bardzo unika tego tematu, że nawet nie wiem, jak ją podejść.

- Nie wiem, Abel, ale to się skończy szpitalem. 

Naszą rozmowę przerwał dzwonek do drzwi.

- Otworzę! - uprzedziła Sel, zbiegając po schodach.

Poszła do przedpokoju, a Baylor pobiegł za nią, jednak po chwili pies przybiegł, ewidentnie niespokojny, zaczął piszczeć i szczekać.

- Co się dzieje, Baylor? - wstałem z krzesła. - Co tam się dzieje, kolego? - pogłaskałem go i poszedłem do przedpokoju.

W drzwiach stał nikt inny, jak pieprzony Justin. Potrzebowałem chwili, żeby się uspokoić i nie przypierdolić mu prosto w twarz, widząc trzęsącą się ze strachu Selenę na skraju płaczu.

- Radziłbym ci się stąd zabierać - powiedziałem. Dopiero wtedy zauważyli moją obecność, więc podszedłem bliżej, aby stanąć pomiędzy nim a Seleną. - Idź do środka, Sel.

Dziewczyna bez słowa jak najszybciej wyszła z pomieszczenia.

- Ta...

- Jeszcze słowo na temat mojej kobiety, a będziesz potrzebował nowych zębów - mówiłem, zachowując zimny i stanowczy ton. - Jeśli jeszcze raz pojawisz się w jej pobliżu, a spiorę ci tą mordę i kurwa, wtedy już nie będę się z tobą patyczkował. A teraz, masz trzy sekundy na zabranie stąd swojej dupy, bo inaczej rodzona matka cię nie pozna.

Mężczyzna z nieschodzącym z twarzy uśmieszkiem odszedł do swojego auta, a ja zatrzasnąłem za nim drzwi. Praktycznie od razu w pomieszczeniu pojawiła się wściekła Tay.

- Czy to znowu był ten skurwiel?! - rzuciła się na drzwi. - Zabiję, go, kurwa, zabiję!

- Taylor! Uspokój się! Jak to znowu, o co tu chodzi?

- Jej matka ściągnęła go ostatnio do ich domu, jak Selena pojechała do niej w odwiedziny. Dlatego przyleciałam, Sel się bała, i jak widać, słusznie!

Ciężko było mi przyswoić te wszystkie informacje, jednak najważniejsza w tym wszystkim była wtedy Selena.

- Dobrze, Tay, uspokójmy się, okej? Uspokój się.

Wróciliśmy do środka, Sel płakała i nerwowo chodziła po kuchni.

- Kochanie, uspokój się - podszedłem do niej. - Chodź tutaj - rozłożyłem ramiona.

- Nie! - odsunęła się. - Nie dotykaj mnie, proszę - wyszlochała.

- Dobrze, dobrze, przepraszam. Wszystko jest już w porządku. On tu nie wróci. Uspokój się, proszę.

Podszedłem do szuflady, gdzie Sel trzymała swoje leki. Wziąłem z niej jej tabletki na uspokojenie, dałem jej jedną wraz z szklanką wody. 

- Popij, tylko spokojnie - poprosiłem. 

Dziewczyna wzięła leki i usiadła na kanapie. Mieliśmy wiele spraw do przegadania.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro