Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

chapter 14.

I got all these thoughts, running through my mind
All the damn time and I can't seem to shut it off
I think I'm doing fine most of the time
I think that I'm alright, but I can't seem to shut it off

~ Julia Michaels ft. Selena Gomez, "Anxiety"

Selena.

Nadszedł dzień, którego bałam się najbardziej od pewnego czasu. Abel dotrzymał słowa i zgłosił się na odwyk. Odwiozłam go do ośrodka.

- Na pewno wszystko masz? - spytałam, gdy staliśmy już przy bagażniku, gotowi, aby się pożegnać.

- Tak. Kocham cię, Sel. Na pewno niedługo się zobaczymy, pewnie wyjdę na przepustkę czy coś. Dbaj o siebie, dobrze? - Zaczesał mi kosmyk włosów za ucho. Pokiwałam głową.

- Ty też. Wiem, że się boisz, ale wiem, że dasz radę. Zawsze jestem pod telefonem - powiedziałam.

Abel położył dłonie na moich biodrach i mnie pocałował.

- Czas na mnie - powiedział, odsuwając się. - Kocham cię.

- Ja ciebie też.

Poczekałam, aż mężczyzna zniknie za drzwiami ośrodka i dopiero wtedy wsiadłam z powrotem do auta. Włożyłam kluczyk do stacyjki, i w tamtym momencie ogarnęła mnie panika. Poczułam, że to ja nie dam sobie rady. Zaczęłam zanosić się płaczem. W obecnym stanie psychicznym bałam się zostawać sama. Wybrałam numer do Julii.

- Halo?

- Julia? - pociągnęłam nosem. - Jesteście jeszcze w Los Angeles?

- Tak, co się stało?

- Po prostu... Potrzebuję cię.

- Okej, jedziemy do ciebie. Postaramy się przyjechać tak szybko, jak to możliwe. 

- W porządku. Jedźcie ostrożnie - poprosiłam i się rozłączyłam.

Sama musiałam się uspokoić, żeby móc prowadzić auto. Rzadko słuchałam muzyki, którą tworzył Abel, ale teraz to właśnie jego głos był mi potrzebny. Siedziałam, słuchając jego piosenek i starając się unormować oddech. Po kilku minutach udało mi się doprowadzić do stanu, w którym mogłam jechać. Ruszyłam w stronę domu i pół godziny później byłam na miejscu. Weszłam do domu i wzięłam leki na uspokojenie. Wkrótce później usłyszałam dzwonek do drzwi, więc poszłam otworzyć. Moim oczom ukazała się grupa wsparcia w postaci Julii, Michaela, ich psa, Ashtona, Caluma, Luke'a i jego dziewczyny. Zatęskniłam za swoim pieskiem, Baylor był u mojej mamy, bo przez ostatnie kilka miesięcy nie miałam stałego miejsca pobytu i nie chciałam stresować psa ciągłymi podróżami, ale chyba nadszedł czas, żeby mój mały przyjaciel do mnie wrócił.

Wsparcie tej szóstki ludzi, którzy stanęli w moich drzwiach, było nieocenione. Choć początkowo nie byłam zadowolona ze związku Julii i Mike'a, to przekonałam się, że chłopak był żywym dowodem na to, że ludzie się zmieniają.

Usiedliśmy wspólnie na balkonie. Nie miałam na nic siły, nawet nieszczególnie, aby z nimi rozmawiać, lecz wiedziałam, że tego potrzebuję.

- Ktoś pali? - spytał Calum, wyjmując paczkę papierosów. Wyciągnęłam rękę.

- Od kiedy ty palisz? - spytała zdziwiona Julia.

- Od dzisiaj - mruknęłam.

- Jadłaś coś?

Pokręciłam głową.

- Chodź, Luke - jego dziewczyna, Arz, położyła rękę na jego kolanie. - Jako wirtuozi kuchni w tym towarzystwie, ugotujemy coś do jedzenia.

- Nie ma nic w lodówce - poinformowałam obojętnym tonem.

- To pojedziemy po zakupy - odparł Luke. - Jedzie ktoś z nami?

- Ja pojadę - zaoferował się Cal.

- Kup mi Winstony zielone - poprosiłam.

Cała trójka wyszła z domu, a Julia patrzyła na mnie z niedowierzaniem.

- Przestań - powiedziałam, widząc jej wzrok. - Jest mi ciężko, okej?

- To mów, co się dzieje.

- Po prostu... Abel zaczął dzisiaj odwyk i czuję się żałośnie, bo to ja boję się teraz zostać bez niego.

- Wiesz... - zaczął Ashton. - To normalne. Dopiero go odzyskałaś, a teraz znowu musieliście się rozdzielić. 

Kiedy byłam u nich w Los Angeles, bardzo polubiłam się z Ashtonem. Miał ogromny dar przekazywania swojego spokoju innym. Dogadywaliśmy się niemal od razu. 

- Wiem, tylko ostatnio uderzył mnie epizod depresyjny i... Dopóki miałam go przy sobie, jakoś się trzymałam, ale w momencie, kiedy się rozdzieliliśmy... Nie mogę.

Choć dwubiegunowość utrudniała mi życie, odkąd pamiętam, ale odkąd byłam świadoma swoich epizodów, frustrowały mnie one jeszcze bardziej. Wiedziałam, że w moim życiu wszystko zaczyna się właśnie układać, ale nie miałam wpływu na swoją głowę.

- Wiem, kochanie - Julia mnie przytuliła. - Możemy ci jakoś pomóc?

Wzruszyłam ramionami.

- Po prostu nie mam siły. Myślałam, że nie będę w stanie wrócić autem do domu.

- Może zostać z tobą na trochę? - zaproponowała Jules.

- Nie no, przecież macie niedługo wracać do Australii. Poradzę sobie. Chyba. Któregoś dnia pojadę może do mamy po Baylora. W końcu zamieszkałam gdzieś na stałe, a jego towarzystwo teraz mi się przyda. Jutro mam tylko wywiad w Los Angeles... Muszę jakoś zebrać się w sobie żeby tam pojechać.

- Zostajemy w LA do końca tygodnia - powiedział Mike. - Skoro i tak musisz tam jutro jechać, to może zostaniemy na noc i pojedziemy rano razem, zostaniesz z nami do naszego wyjazdu - zaproponował.

- W porządku westchnęłam.

Wkrótce później Calum, Luke i Arz wrócili z zakupami i para zabrała się do gotowania.

- Naprawdę nie musicie tego robić - powtarzałam. - Ja nawet nie jestem głodna. Możemy coś zamówić, jeśli chcecie.

Pozostali upierali się jednak, że gotowanie lasagne to dobry pomysł i byłam zmuszona z nimi zjeść. Nie chciałam robić im przykrości, bo w końcu się postarali, ale zjedzenie swojej porcji było dla mnie niesamowicie trudne. Siedząca obok mnie Julia, widząc, że walczę z posiłkiem, położyła swoją dłoń na mojej. 

Resztę wieczora spędziliśmy oglądając filmy, jedynie ja, Calum i Michael wychodziliśmy co jakiś czas na balkon zapalić. Naprawdę polubiłam chłopaków. Byli najbardziej nietuzinkowym, ale też najbardziej pozytywnym zjawiskiem w moim życiu.

Następnego dnia pojechaliśmy do LA - Calum i Ash jednym autem, Luke i Arz drugim, a ja, Mike i Jules moim. Zostawili mnie pod siedzibą radia, w którym miałam udzielić wywiadu, i Michael miał przyjechać po mnie, gdy już skończę. Weszłam do budynku, gdzie zostałam bardzo ciepło przywitana i poprowadzona do studia.

- Wchodzimy za trzy, dwa, jeden... - zaczęła dziennikarka. - Witajcie drodzy słuchacze! Ze mną dzisiaj w studiu jedyna i niepowtarzalna, Selena Gomez! Witaj, Selena.

- Cześć - uśmiechnęłam się.

- Bardzo dobrze cię widzieć, zwłaszcza w świetle ostatnich wydarzeń, pozwól, że od tego zacznę, bo ostatnio w social mediach podzieliłaś się informacją, że przeszłaś przeszczep nerki, że operacja nie była łatwa. Jak się dziś czujesz?

- Jest coraz lepiej - przyznałam. - Pierwsze dni nie były łatwe, ale teraz czuję się już dobrze.

- Napisałaś, że nie obeszło się bez komplikacji, możesz coś o tym opowiedzieć?

- Tak, przeszczep nie był planowany, to znaczy był, ze względu na to, że choruję na toczeń rumieniowaty, ale konieczność przeszczepu była przewidywana w znacznie bardziej odległym terminie, jednak pewnego razu odwiedzając moją przyjaciółkę tutaj, w Los Angeles, poczułam się bardzo źle, mój stan nagle drastycznie się pogorszył, i nie wiadomo, co by się ze mną stało gdyby nie to, że cudem znaleziono dawcę z idealnym dopasowaniem. Po operacji pojawiły się jednak komplikacje, przez które... Cóż, omal nie umarłam, więc tak... Cieszę się, że tu dzisiaj jestem.

- My także się cieszymy, życzę ci dużo zdrowia, ale dobrze słyszeć, że wszystko jest już w porządku. Czy możemy zatem oczekiwać nowej muzyki w najbliższym czasie? Wydane miesiąc temu "Lose you to love me" i "Look at her now" biją rekordy popularności. Czy możemy potraktować te single jako zapowiedź albumu.

- Zdecydowanie tak. W tym miejscu chciałabym ogłosić, że 10 stycznia przyszłego roku trafi do was mój trzeci album, zatytułowany "Rare" - oznajmiłam z uśmiechem. 

- Wow! To wspaniała wiadomość! Jednak zdradź nam więcej! Jakie są twoje uczucia względem tego albumu?

- Będzie to zdecydowanie najbardziej szczery album, jaki nagrałam w swojej karierze. Utwory w nim zawarte są bardzo prywatne, co myślę, że widać już po wspomnianych wcześniej singlach.

- Z kim współpracowałaś w trakcie tworzenia tej płyty, czy możemy spodziewać się jakichś kolaboracji?

- Owszem - zaśmiałam się tajemniczo. - Na płycie znajdą się dwie kolaboracje, jednak nie mogę zdradzić więcej. Przy tworzeniu albumu współpracowałam z wieloma utalentowanymi producentami i songwriterami, teksty pomagały mi pisać między innymi moje wspaniałe przyjaciółki, Julia Michaels, Zara Larsson i Bebe Rexha, a jednym z producentów jednego z moich ulubionych utworów jest Mike Dean, który jest serdecznym przyjacielem moim, a przede wszystkim mojego chłopaka i wspaniale się nam razem pracuje.

- Właśnie! Ty i twój chłopak, The Weeknd...

- Abel - poprawiłam.

- Abel, przepraszam. Wróciliście niedawno do siebie. Czy możemy oczekiwać wspólnej piosenki?

- Niestety muszę cię zawieść, ale nie. Mamy taką niepisaną zasadę... Nigdy nie pracujemy wspólnie. Nawet w trakcie mojej współpracy z Mike'iem Abel był gdzieś zupełnie poza tym. Nie wnosimy pracy do domu, nie mieszamy tych dwóch światów. Nie jesteśmy tym typem pary, która prowadzi bardzo "muzyczny" dom, zupełnie nie. Oczywiście, zdarza nam się podśpiewywać pod nosem w kuchni, a do czasu "Rare" dzieliłam się z nim każdym nowym utworem.

- Dlaczego przestałaś?

- Ponieważ "Rare" jest wyjątkowy i chcę, aby do dnia premiery jak najwięcej zostało zachowane tylko dla mnie.

- A czy mogę cię poprosić o trzy ulubione wersy z albumu? - dziennikarka spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem.

- Niech będzie - przewróciłam oczami.

- W takim razie: numer trzy! - zaczęła wyliczać na palcach.

- "I want a boyfriend, tell me are, are there any good ones left?"

- Mój Boże! Numer dwa

- "We used to be close but people can go from people you know to people you don't"

- I numer jeden!

- "Baby, it's just me and you, just us two, even in a crowded room"

- To naprawdę bogaty lirycznie album - stwierdza dziennikarka.

- Owszem. Bardzo osobisty - przyznałam.

- Skoro album, to czy później trasa koncertowa?

- Nie wiem. Na pewno chciałabym wrócić do moich fanów, na scenę, jednak bardzo długo tego nie robiłam. Zawsze kiedy wychodzę na scenę, na przykład kiedy Taylor zapraszała mnie na swoich trasach, uwielbiam patrzeć na tych ludzi pod sceną. Ale dawno nie koncertowałam sama, byłam zajęta innymi projektami, jak na przykład soundtrack do serialu "13 powodów", ale myślę, że czas na koncertowanie jeszcze nadejdzie.

- Bardzo mnie to cieszy. Dziękuję ci bardzo za tę rozmowę, a już za chwilę...

Wyszłam z redakcji zadowolona z rozmowy, ale jedyne, o czym marzyłam, to zaszycie się pod kołdrą.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro