Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

chapter 10.

So won't you call me in the morning?
I think that you should call me in the morning
If you feel the same, 'cause

Baby, it's just me and you
Baby, it's just me and you
Just us two
Even in a crowded room
Baby, it's just me and you

~Selena Gomez, "Crowded room"

Selena.

Obudziłam się otulona znajomymi ramionami i dłuższą chwilę zajęło mi zrozumienie, do czego doszło. Poderwałam się do pozycji siedzącej.

- Ja pierdolę - powiedziałam do siebie z niedowierzaniem.

Abel mruknął z niezadowoleniem, obudzony zdecydowanie przedwcześnie jak na swoje standardy.

- Co się dzieje? - spytał.

- Co się dzieje?! To ja się pytam!

- Uspokój się...

- Mam się uspokoić?! Byłam zjarana, a ty to wykorzystałeś!

Wstałam z łóżka i zaczęłam się w pośpiechu ubierać.

- Dobrze wiesz, że to by się wydarzyło prędzej czy później.

- Odpuść sobie, Abel. Nie wrócimy do siebie. 

- Więc to nic dla ciebie nie znaczyło?

- Abel, ja nie... Nie mogę - głos mnie zdradził. - Przepraszam.

Zabrałam swoje rzeczy i wyszłam z pokoju hotelowego. Wkrótce później stałam już przed drzwiami apartamentu Julii. Potrzebowałam kubła zimnej wody. Albo żeby ktoś na mnie nakrzyczał. Ktoś musiał powstrzymać mnie przed tym, co znowu zaczynałam czuć.

Zapukałam do drzwi. Blondynka nie wyglądała na zadowoloną, gdy je otworzyła. Nie odezwała się ani słowem, po prostu stała i na mnie patrzyła. W końcu pękłam.

- Przespałam się z nim - rozpłakałam się.

Julia westchnęła i wpuściła mnie do środka. Usiadłam na kanapie.

- Nie wiem, co robię Julia. Minęło tyle miesięcy, a nas... Cały czas coś nas do siebie ciągnie, jakbyśmy nie potrafili bez siebie żyć. Mam tego dość, chciałabym w końcu ruszyć do przodu, a dzisiejszej nocy cofnęłam się o milion lat świetlnych. 

- Wiesz, Sel... - Jules usiadła obok mnie. - Nie powiem, że kiedykolwiek byłam fanką tego człowieka. Nie uważam, że jesteście w odpowiednim stanie psychicznym, aby być razem. Jesteście oboje tak popierdoleni, że na chłopski rozum, nic dobrego z tego nie będzie. Tylko że... Czasami to wszystko nie ma znaczenia.

- Co masz na myśli? - pociągnęłam nosem.

- Kochasz go? - spytała. - Zastanów się nad odpowiedzią, Sel. Czy ty go kochasz?

Bardzo chciałam powiedzieć jej, że już nie, ale po namyśle stwierdziłam, że byłaby to nieprawda. Przy nikim nie czułam się tak kochana, jak przy nim. To przy nim czułam się bezpiecznie. To on jako jedyny był gotów znosić wszystkie moje popierdolone jazdy. Nie było w moim życiu osoby, do której byłabym tak przywiązana i na której by mi aż tak zależało. Kochałam go.

- Kocham, Jules. Właśnie na tym polega cały problem. 

- Myślę więc, że jeśli ty kochasz jego, a on kocha ciebie, już zawsze będzie was do siebie ciągnąć. Abstrahując od tego, że on potrzebuje terapii, bo ty już na nią uczęszczasz. Jeśli to, co było między wami, było prawdziwe, to nie uwolnicie się od siebie. Żadne z was nie ułoży sobie z nikim innym życia. Nie będziecie umieli bez siebie żyć. Spójrz na mnie i na Mike'a. Nie mieliśmy kontaktu przez tyle czasu... I popatrz, gdzie jesteśmy.

Nie dało się ukryć, że pomimo mojej początkowej niechęci do Michaela, tworzyli z Julią zgraną parę. Moja przyjaciółka była z nim zdecydowanie szczęśliwsza. Dobrze było ją taką widzieć. 

- Wiem, Julia. Ale... Wiesz jaka jestem. Nie chcę go skazywać na życie z tym całym gównem.

- Kochanie, a czy ja ci wyglądam na zdrową psychicznie? Otóż nie. Też się tego bałam. Ale jeśli ktoś cię naprawdę kocha...

- To wszystko się nie liczy - Mike wszedł do pokoju. - Przepraszam, wychodziłem z łazienki i podsłyszałem waszą rozmowę. Więc jeśli mogę się wtrącić, to... Mało kto ma w tych czasach dobrze w głowie. Ja wiem, że bywa ciężko, ale... To cię w jego oczach nie przekreśla, uwierz mi. 

- Poza tym ostatnim razem jak sprawdzałam to on z waszej dwójki był ćpunem - dodała Julia. - Więc to nie jest tak, że z nim jest wszystko okej. Jak już powiedziałam, nie trzymam jego strony, ale jeśli macie być całe życie nieszczęśliwi, to to nie ma sensu.

Abel.

Moim głównym powodem pojawienia się w Los Angeles były urodziny Geralda, i ten dzień wreszcie nadszedł. Od nocy spędzonej z Seleną minęły dwa dni, a ja chyba zaczynałem się poddawać. Jak widać nie było sposobu na naprawienie tego, co się między nami wydarzyło.

O 22 pojawiłem się w klubie, w którym odbywały się urodziny przyjaciela. Nie chciałem od razu składać mu życzeń. Zawsze staram się powiedzieć w takich momentach coś osobistego, a tłum ludzi nie był na to dobrym miejscem.

Jak widać, miłość kwitła przynajmniej między Geraldem a Ashley. G wyglądał na zakochanego, a w jego przypadku to było coś nowego. Nie powiem, zazdrościłem im. Tęskniłem za takimi chwilami szczęścia.

Po kilkudziesięciu minutach ludzie trochę się rozeszli, więc podszedłem do kumpla. Złożyłem mu życzenia i wspólnie wypiliśmy po shocie. Potem znalazłem się w towarzystwie dalszych znajomych. 

Impreza, jak zwykle, mnie poniosła. Niewiele z niej pamiętam, jeśli mam być szczery. Najgorsze było dla mnie to, że nie miałem nawet po co wracać do domu.

Kiedy byłem z Seleną, zdarzało mi się chodzić na różne przyjęcia samemu, kiedy ona źle się czuła albo nie miała siły. Wtedy jednak myślałem tylko o tym, żeby jak najszybciej do niej wrócić. A ona zawsze czekała. Niezależnie od tego, czy była północ czy czwarta nad ranem, ona zawsze siedziała w salonie i czekała, aż wrócę. Teraz zastanawiam się, czy była to po prostu troska, czy jednak to strach o to, w jakim stanie wrócę, nie pozwalał jej spać. 

Nie było między nami idealnie, dużo się kłóciliśmy. Byłem piekielnie zazdrosny i wiem, że nie mogłem usprawiedliwiać się miłością, ale po prostu bardzo ją kochałem. Niestety, jak widać, mój efekt nie został osiągnięty, bo zostałem zdradzony tak, czy inaczej. Było to jednak coś nowego w moim życiu, bo tym razem to nie ja byłem zdradzającym, a nie zdradzanym. Może to była karma. Albo kubeł zimnej wody na głowę.

Z zazdrością patrzyłem na Geralda i Ashley. Choć byli ze sobą krótko, widać było, że byli idealnie dopasowani. Tęskniłem na momentami w życiu, gdy w pokoju pełnym ludzi, ja widziałem tylko swoją kobietę. 

Tę noc skończyłem w mieszkaniu jakiejś dziewczyny. Chyba miała na imię Samantha, ale nie jestem pewny.

Przed piątą nad ranem zadzwonił mój telefon. Numer Julii na wyświetlaczu najpierw mnie zaskoczył, ale po chwili zmartwił. Po co ona mogła do mnie dzwonić? Blondynka, choć tolerowała mnie, gdy byłem z Seleną, raczej za mną nie przepadała. A teraz, po naszym rozstaniu, po tym, jak sprzedała mi liścia, odnosiłem wrażenie, że mnie nienawidzi.

- Julia? - odebrałem telefon, bardzo zaspany.

- Abel, Selena, ona...

Blondynka płakała w słuchawkę. Usiadłem na łóżku zdenerwowany.

- Co się dzieje? Uspokój się i mi powiedz.

- Sel jest w szpitalu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro