Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

-27- Ruja

Uwaga!

Szybkie ogłoszonko na samym początku, czyli coś czego w zasadzie nie robię, ale teraz trzeba.

Po tytule możecie się spodziewać co szykuje się w tym rozdziale. Ale nie, nie będzie tu scen 18+ (wszyscy grzesznicy czytający to robią się smutni). Po prostu pojawi się tutaj dużo nawiązań do tego, plus jedna szczera rozmowa/nauka dorosłości (podziękujcie Lust'owi).

Ale tak czy siak, jeżeli mam tutaj osóbki, które nie do końca czują się pewnie w takich tematach, albo po prostu ich to nie interesuje (tak, to też jest normalne) to nie zmuszam do czytania tego rozdziału. Ale jeżeli naprawdę bardzo zależy Wam na tym, żeby niczego nie przegapić, pod rozdziałem umieszczę krótkie streszczenie najważniejszych rzeczy, które się wydarzyły. Nie zrobię tego teraz, żeby przez przypadek nie zaspoilerować osobom, które chcą przeczytać rozdział i z jakiegoś powodu dalej czytają tę notkę. Chcę, żeby każdy czuł się u mnie komfortowo^^

Także wracajmy do rozdziału:

_________

~Blueberry~

Obudził mnie strasznie irytujący dźwięk, którym był budzik w telefonie Dust'a. Uh... dlaczego to dzwoni? Teoretycznie dzisiaj miał być ten jeden z nielicznych dni, kiedy Dust i Sansy mają równocześnie wolne, więc możemy spędzić cały dzień ze sobą.

-Cholera...- Dust przeciągnął się, przy okazji sięgając po telefon, który leżał na etażerce obok łóżka- Przepraszam Berry, zapomniałem go wyłączyć przed spaniem.
-Nie szkodzi.- wtuliłem się bardziej w jego żebra- Mam nadzieję, że Printy się nie obudził.
-O to się nie martw. Odkąd kupiłem mu tę lampkę nocną z Myszką Miki śpi jak zabity.
-A ty jak dzisiaj spałeś?- niezbyt słyszałem aby w nocy coś się działo, ale zawsze mógł obudzić się nie krzycząc.
-Tak jak zawsze.- pocałował mnie delikatnie w usta- Ale najważniejsze jest to, że obudziłem się przy tobie.- tym razem to ja skradłem mu pocałunek.

W pewnym momencie przez moje ciało przeszedł dziwny dreszcz, a później zrobiło mi się bardzo gorąco. To był dla mnie znak, że powinienem przestać, zanim mnie poniesie i zrobię coś głupiego. Położyłem się na swojej poduszce i zacząłem lekko dyszeć.

Dopiero jakiś czas temu zrozumiałem co Ink miał na myśli z tym „powodzenia za dwa tygodnie". W zimę wilki rozpoczynają swój okres godowy i niestety wilkołaków też się to tyczy. Wcześniej przechodziłem to dosyć łagodnie, może jedynie byłem trochę bardziej pobudzony. Ale wtedy nie miałem przy sobie żadnego samca albo samicy do której odczuwałbym pociąg romantyczny. Tak, wiem, że to dziwnie brzmi. Ale ja naprawdę tego nie chcę! Staram się powstrzymywać jak tylko mogę. Wiem, że Dust nie chciałby takiego zbliżenia, jakiego wymaga ode mnie natura, a ja sam nie jestem do końca na to gotowy. Nie rozumiem tego co narzuca mi mój instynkt i muszę przyznać, że mnie to przeraża.

-Skarbie, wszystko dobrze?- pochylił się nade mną i zapytał z lekkim rozbawieniem w głosie.
-Nie czujesz, że jest ci gorąco pod tą kołdrą?- zaśmiałem się nerwowo.
-Nie do końca. Zwłaszcza, że mamy śnieg za oknem.
-Mamy śnieg za oknem?!- dosłownie wyskoczyłem z łóżka i podbiegłem do okna. Faktycznie padał śnieg. Pojedyncze płatki osadzały się na wszystkim, tworząc bazę pod puchową pierzynkę. Tak się cieszę! Początek grudnia był taki ponury bez śniegu!- Kocham zimę. Jest piękna.- Dust podszedł do mnie i objął w pasie.

***

Blueprint wpasowując się w zimowy nastrój, poprosił na śniadanie kakałko. Oczywiście użyłem do tego jego ulubionego, niebieskiego kubeczka, bo wszystko smakuje lepiej jeżeli pije się to z ulubionego kubka. Położyłem na stół napoje dla moich dwóch chłopców. Dla Print'a wcześniej wspomniane kakao, a dla Dust'a kawę. Ja postanowiłem zaparzyć sobie herbatkę (jak narazie wolę ograniczyć słodycze), więc każdy pije coś innego.

-Tatku?- mały zapytał sięgając po drugą kanapkę z żółtym serem- A ja mam teraz dfa taty, prafda?
-Prawda.- zaśmiałem się.
-A gdzie jest mama?- Dust zachłysnął się swoją kawą. Po paru kaszlnięciach zaczął się głośno śmiać.
-Printy, ty mnie rozbrajasz.- odrzekł, kiedy trochę się już uspokoił.
-A co to jest?
-Słonko, nie każda rodzina wygląda tak samo. Czasami dziecko ma mamę i tatę, czasami dwie mamy, a czasami dwóch tatów. Dwie osoby tworzą związek i to zazwyczaj dwie osoby są twoimi rodzicami. Ale chyba płeć nie jest ważna skoro i ja i Dust bardzo mocno cię kochamy, prawda?
-Yhm!- przytaknął- A dlaczemu jak inne potwory mają dwóch tatów to są one ad...adaptowane, a szkielety nie?- posłałem w stronę Dust'a niemy sygnał SOS.
-Bo wiesz... ten...- Dust próbował mnie ratować, ale kiedy tylko Printy skierował na niego wzrok, chyba pożarła go trema- Szkielety mają takie układy z bocianami... I te bociany, przynoszą dzieci kiedy dwóch tatów szkieletów zechce mieć dziecko.
-Bociany dają dzieci?
-Tak?
-A jak one je dają?
-Dają je... w sensie... wrzucają przez komin.
-A jak ktoś nie ma komina?
-Nie wiem... wrzucają do skrzynki pocztowej.- położyłem twarz w dłoniach i mimowolnie zacząłem się śmiać- O nie. Zostawiłem telefon na górze i chyba mi dzwoni.- szybko odszedł od stołu i pobiegł na górę.
-Desire pytał mnie kiedy będzie miał braciszka. Muszę mu powiedzieć, że musi sprafdzać pocztę!

Kiedy skończyliśmy śniadanie, poszedłem razem z Printy'm do jego pokoju, żeby pomóc mu przebrać się z piżamki, a następnie sam poszedłem do siebie, zrobić to samo. Dust siedział na łóżku z telefonem w ręku. I chociaż to była tylko wymówka, żeby wymigać się od niezręcznego tematu, teraz faktycznie z kimś pisał.

Usiadłem koło niego, a po dłuższym czasie (w sumie dłuższym tylko dla mnie, bo było to zaledwie paręnaście sekund, może trochę więcej), kiedy nie zwracał na mnie uwagi, usiadłem na jego kolanach.

-Z kim piszesz?
-A co ty się tak ostatnio atencji domagasz?-położył telefon na łóżku- Horror pisał, że wpada z rodzinką na obiad.
-Czyli jednak nie zostajemy dzisiaj sami?- zapytałem z lekkim zawodem w głosie. To nie tak, że nie lubię, kiedy nas odwiedzają. Naprawdę ich lubię! Jednak czasami wolałbym pobyć sam na sam ze swoim chłopakiem. Zwłaszcza teraz...
-Do piętnastej mamy czas tylko dla siebie.- położył mi rękę na kości policzkowej, a następnie mnie pocałował.

W trakcie zmieniłem pozycję na taką, żeby siedzieć na nim okrakiem. Opierałem się kolanami o materac łóżka, przez co byłem trochę wyżej od niego i żeby było mi wygodniej, położyłem dłonie na jego ramiona. On za to przeniósł swoje tak, aby objąć mnie w pasie. Trwaliśmy tak przez dobre kilka minut, aż przerwał nam telefon Dust'a. Obydwoje zerknęliśmy na niego, a kiedy Dust zobaczył na nim numer Ganz'a, musiał zakończyć nasz pocałunek.

-Halo.- powiedział lekko zirytowany, a następnie starł ślinę ze swoich ust- Jezu, myślałem że dzwonisz z czymś ważnym.- westchnął- No ja rozumiem, ale przecież wywiązałem się ze swoich obowiązków. To nie moja wina, że Red nie dał ci raportu.- wstał z łóżka i podszedł do okna- Ganz, nie będę teraz szedł specjalnie do Red'a po jakiś durny papierek. Przecież on idzie wieczorem do pracy. Do niego się czepiaj. Dzwoniłeś do niego w ogóle?- otworzył okno- Ta, rozumiem... A Undyne nie może do niego dzisiaj wpaść?

Podczas gdy Dust negocjował z Ganz'em ja postanowiłem skorzystać z okazji i zrobić to po co przyszedłem, czyli się przebrać. Gadali z jakieś dobre pięć minut. Podczas tego czasu zdążyłem złożyć swoją piżamę w kostkę oraz pościelić łóżko, bo zapomnieliśmy zrobić to wcześniej.

-Jest taki upierdliwy jeśli chodzi o te sprawy.- westchnął, kiedy zakończył rozmowę- Będę musiał wyjść na chwilę, żeby zająć się jakimiś papierami.- powiedział, przy okazji zdejmując koszulkę od piżamy.
-A kiedy masz zamiar wyjść?- odwróciłem wzrok, kiedy zdejmował spodnie, żeby nie pogorszyć swojej sytuacji.
-Ganz chciał jak najszybciej. W sumie możecie iść ze mną. Niedaleko jest park, w którym będziecie mogli poczekać, a Printy lubi spacerki z rana.
-W sumie to nawet dobry pomysł.

***

Do przyjścia naszych gości zostało paręnaście minut. Obiad był już prawie gotowy, także dobrze się składa. Postanowiliśmy z Dust'em zrobić zapiekankę serową z makaronem i teraz wystarczy czekać, żeby wyjąć ją z piekarnika. W sumie robiliśmy to pierwszy raz i mam nadzieję, że wyjdzie dobrze.

-Tato, a ja też moglem pomóc?- Printy podskoczył, żeby zobaczyć co jeszcze zostało na blacie.
-Możesz wyciągnąć z szafki sześć widelców i położyć je na stole w jadalni.
-Dobźe!- podbiegł do szafki- A ile to jest szeć?
-To dwa razy tyle ile będziesz mieć lat.
-Jeden, dfa, czy. Jeden, dfa, czy.- zaczął liczyć na palcach. Następnie wziął w rękę garść widelców.- Jeden, dfa, czy.- zaczął je kłaść na stolik- Jeden, dfa, szeć.- te które zostały mu w rączkach, włożył z powrotem.

Usłyszałem pukanie do drzwi, więc na chwilę postanowiłem oderwać się od naczyń i po wytarciu jeszcze mokrych rąk w ścierkę, udałem się do przedpokoju. Kiedy tylko otworzyłem drzwi przed oczodołami pokazała mi się cała rodzinka: Lust, Horror, Desire i mały ktoś w Lust'cie, który nadal jeszcze nie postanowił wyjść na świat, chociaż termin już niedługo.

-Desire!- Printy wbiegł na korytarz i przytulił się do małego kostka.
-Printy!
-Wejdźcie do środka.
-A gdzie pan domu?- Horror zapytał, w międzyczasie ściągając kurtkę z ramion swojego męża.
-Siedzi na górze i rozmawia przez telefon... znowu.

Kiedy wszyscy przenieśliśmy się do jadalni (z wyjątkiem maluchów, którzy biegali po całym domu), Dust postanowił zejść do nas. Zdecydowanie za bardzo męczą go w tej pracy. Zwłaszcza, że sprawa, którą ostatnio się zajmował dobiegła końca i teoretycznie powinien mieć już wolne. No przynajmniej do czasu, kiedy przydzielą mu coś nowego.

-Chcesz zmienić pracę?- wcześniej wyszedłem do kuchni, żeby przynieść obiad i właśnie na taki temat trafiłem.
-Może nie tak od razu.- zaczął Horror- Najchętniej otworzyłbym jakiś własny biznes. Nie wiem jak i czy z moim brakiem wykształcenia mi się to uda, ale jeszcze coś wymyślę. Wszystko jest lepsze niż praca na czarno na tej cholernej budowie.
-A masz jakiś pomysł na ten biznes? Tylko pamiętaj, nic z jedzeniem. Znając ciebie, upadłoby to, jeszcze zanim by powstało.
-Sugerujesz, że wszystko bym zeżarł?- Dust przytaknął.
-Horror, Lust je mniej od ciebie, a jest w ciąży.
-W sumie to dość mocny argument. Ale czy jest coś w czym jestem dobry, co nie jest związane z jedzeniem?- zamyślił się chwilę- Tak czy siak trzeba na ten biznes zarobić. Więc wracamy do punktu wyjścia.
-Ostatnio napalił się na hodowanie pszczół. Mówił, że to najlepsze rozwiązanie, bo będą pracować za niego, a on będzie sobie tylko od czasu do czasu zbierał miód. Już chciał wysyłać Desire na studia pszczelarskie.- Lust się zaśmiał.
-Mógłbyś nie śmiać się z moich marzeń?
-Ja tylko. Auć!- Lust położył rękę na brzuchu- Dlaczego tak mocno?
-Synek tatusia.- Horror odrzekł z niemałym uśmiechem na ustach.
-Albo córeczka mamusi. Nie wiadomo.
-Nie znacie jeszcze płci?- Dust lekko się zdziwił.
-U szkieletów jest dosyć ciężko to stwierdzić, bo trzeba to ocenić po kształcie miednicy. A nasz mały wstydzioch zasłaniał się przy każdych badaniach.- zaczął grzebać widelcem w swoim kawałku zapiekanki- Wychodzi na to, że dowiemy się dopiero... kiedy poczta przyjdzie.- tak, Printy już zdążył się pochwalić skąd się biorą dzieci.
-Także nasz zakład dalej jest aktualny. Jeżeli będzie chłopczyk to ja wybieram imię, a jeżeli dziewczynka Lust wybiera.
-Co jest Blue?- Lust zwrócił uwagę na to, że w ciągu całej ich rozmowy wolałem patrzeć się w kubek, a nie na nich- Jesteś jakiś przygnębiony. To co ciebie nie podobne.
-Myślę... po prostu.
-O czym?- nie chcesz wiedzieć.
-Tak ogólnie się zamyśliłem.- Dust objął mnie ramieniem i dał mi buziaka w kość policzkową.

Momentalnie moja cała twarz zrobiła się niebieska, a przez kręgosłup znowu przeszedł mi ten dziwny i może trochę przyjemny dreszcz. Gdyby nie to, że Horror, Lust i dzieci siedzą z nami przy stole, pewnie znowu rzuciłbym się na niego i zaczął całować. Czyli w sumie zrobiłbym to co chociaż trochę ułatwia mi to, żeby nie zwariować. Ale teraz... Agh! Muszę gdzieś iść, bo nie wytrzymam.

-Idę do toalety!- krzyknąłem, a następnie wybiegłem z jadalni.

Kiedy dobiegłem do celu, zatrzasnąłem drzwi, a następnie usiadłem na klapie od klozetu, który swoją drogą jest tutaj tylko dla ozdoby, ewentualnie do wymiotowania. Wziąłem parę głębszych wdechów, żeby się uspokoić. To wszystko jest takie trudne! I ja mam dotrwać w takim stanie do, w najgorszym przypadku, lutego?

Podszedłem do umywalki, żeby przemyć twarz zimną wodą, ale przeszkodził mi w tym dość szokujący widok, który zobaczyłem w lustrze. Na głowie magicznie pojawiły mi się wilcze uszy, a kiedy obejrzałem się za siebie, zauważyłem, że też ogon. Zwróciliby na to uwagę, gdybym miał je wcześniej, prawda? Pojawiły się dopiero teraz, prawda?

Chwilę później stało się coś jeszcze gorszego, a mianowicie usłyszałem otwieranie się drzwi. Zanim zdążyłem cokolwiek zrobić stanął w nich Lust. Lekko skołowanym wzrokiem spojrzał na mnie, a następnie nic nie mówiąc zamknął drzwi.

-Ja to mogę wytłumaczyć!- krzyknąłem, przy okazji łapiąc swój ogon do ręki, który lekko się nastroszył.
-Dawaj.
-W sumie to nie wiem jak...- opuściłem uszy na dół.
-Czekaj, czekaj.- usiadł na koszu na pranie- One są prawdziwe?- miałem zamiar coś powiedzieć, ale- One są prawdziwe. I nawet nie wciskaj mi kitu, bo to widzę. To znaczy, że... jesteś wilkołakiem?- niechętnie przytaknąłem skinieniem głowy- A Dust o tym wie?- tym razem zaprzeczyłem ruchem głowy.
-I proszę cię, żebyś zostawił to dla siebie, dobrze?
-Obiecuję.- podniósł jedną rękę do góry- I w sumie po części to rozumiem. W końcu wilkołaki są dość popularne na czarnym rynku. Głupio gdyby ktoś inny się o tym dowiedział i cię sprzedał...dosłownie. Tylko zastanawia mnie dlaczego nie chcesz powiedzieć o tym Dust'owi. Nie ufasz mu?
-To nie tak, że mu nie ufam.- westchnąłem- Nie ufam jego otoczeniu. Gdyby to był tylko mój problem, może bym mu powiedział, ale bezpieczeństwo Blueprint'a jest moim priorytetem, nie mogę go narażać.
-Tak na to patrząc, rzeczywiście masz rację. Pewnie na twoim miejscu zrobiłbym to samo. Ale nie jest ci ciężko, żyć pod jednym dachem z nieświadomym Dust'em? Zwłaszcza z tymi uszami i ogonem.- położyłem dłoń na jednym uchu.
-W zasadzie to moja magia jest na tyle wyćwiczona, że nie mam tego problemu. To się stało głównie przez ruję.- otworzył szerzej oczodoły, a następnie zaczął się głośno śmiać. Kolejny raz dzisiaj moją twarz przyozdobił błękit, tylko tym razem było to z zażenowania.
-To dlatego ty... Jezu...- mówił dalej się śmiejąc- No to masz teraz niemały problem koleszko.
-Nie musisz mi mówić.
-Z tego co się dowiedziałem, Dust za bardzo do seksu chętny nie jest.- niby kiedy się dowiedziałeś- Wybrałeś sobie okropnego partnera jeśli chodzi o rozmnażanie, wiesz?
-Nie zwracałem na to uwagi na początku. Poza tym, to że jestem w połowie zwierzęciem wcale nie znaczy, że wybieram partnera tylko i wyłącznie do rozmnażania.- założyłem ręce na klatce piersiowej.
-Sorki, nie chciałem cię urazić.
-Jeżeli Dust tego nie chce, jestem w stanie się powstrzymać.
-Ta, ciekawe na jak długo.- zaśmiał się- Twoje uszy i ogon pokazują to, że jesteś już blisko, żeby pęknąć.
-Nie śmiej się ze mnie, tylko powiedz mi co mam robić!- to naprawdę strasznie niekomfortowa sytuacja...
-Wiesz, zawsze możesz pojechać na ręcznym.
-Co?
-Masturbacja.- przekręciłem lekko głowę na bok- Nie wiesz co to?- zaprzeczyłem- A wiesz co to antykoncepcja?- znowu zaprzeczyłem- Czy ty w ogóle wiesz jak działa seks?
-Pewnie że tak!- znowu spuściłem uszy na dół- Chociaż jakby się nad tym dłużej zastanowić... Nie, nie wiem.
-Jeju, dziecko... Mam nadzieję, że chociaż Dust jest bardziej uświadomiony.- zamyślił się na chwilę- Nie mogę ci teraz tego wytłumaczyć, bo dostanę opierdziel od Dust'a i Horror'a... Zaraz, ty przecież masz dziecko!- zaśmiałem się nerwowo- Bo Blueprint to twoje dziecko, prawda?
-Oczywiście, że tak... Po prostu nie powstał w tradycyjny sposób.
-Niby w jaki? Jakoś ciężko mi uwierzyć, że wilkołaki stosują in vitro.
-Co?
-Poddaję się!- położył twarz w dłoniach- Słuchaj słońce, gdy już urodzę, wpadnij do mnie i obejrzymy sobie taki fajny edukacyjny filmik, który nazywa się porno.
-Okej? Ale co do tego czasu?
-Jestem serio najgorszą osobą, którą możesz zapytać jak poradzić sobie z chcicą. Tak czy siak, możesz mi zaufać jeżeli chodzi o twój sekrecik. A tak poza tym to uszy ci zniknęły.- to chyba dobrze- Wracamy do nich?
-Tak! Chcę przytulić Dust'a.
-W gruncie rzeczy to całkiem urocze.

***

Dopóki Dust nie wrócił spod prysznica, leżałem na łóżku i przytulałem do siebie jego bluzę. W sumie to dzisiaj cały dzień w niej chodzę. Jest cieplusia, milusia i co najważniejsze pachnie moim ukochanym. W dodatku jakby uszy i ogon postanowiły znowu się pojawić, mam je gdzie schować. Chociaż w sumie póki jestem blisko Dust'a potrafię to jako tako opanować.

Wcześniej wspomniany pojawił się w drzwiach, a ja na jego widok schowałem się całkowicie pod kołdrę. Spanikowałem, dobrze?

-Blue, co ci dzisiaj jest?- położył się koło mnie na łóżku i zaczął głaskać mnie po ramieniu, przez co jeszcze bardziej się skuliłem- Blue?
-Dobranoc!- wykrzyczałem przez kołdrę.
-Obraziłeś się na mnie?- odsłonił kołdrę z mojej twarzy, która była już cała niebieska, bo było tam strasznie duszno, plus mam brudne myśli, o których nie mogę zapomnieć, choć się staram.
-No właśnie odwrotnie.- wszystko, byleby nie patrzeć mu w oczodoły.
-Nie rozumiem cię.- złapał za mój podbródek i skierował tak, abym patrzył na niego. Dust, nie ułatwiasz tego.
-Bo...ja...- nie wytrzymam dłużej, po prostu nie wytrzymam- Chcę się z tobą kochać.- na chwilę zupełnie zamarł, a później zamrugał parę razy, jakby niedowierzając w to co usłyszał. Spodziewałem się podobnej reakcji, ale mimo to, zrobiło mi się strasznie wstyd- Zapomnij o tym, błagam!- odwróciłem się do niego plecami.
-Nie Blue, czekaj!- złapał za kołdrę zanim zdążyłem się z powrotem nią okryć- Naprawdę tego chcesz?- zapytał, kiedy opuściłem ręce na dół, żeby się z nim nie szarpać.
-Tak, chcę.- odwróciłem się w jego stronę- Ale też naprawdę rozumiem to, że ty tego nie chcesz. Wiem, że tego nie lubisz. Możemy pójść spać normalnie i zapomnieć o tym co powiedziałem. Nie chcę łamać twojej przestrzeni osobistej i- moje szybkie gadanie przerwał mi krótkim pocałunkiem.
-To nie tak, że tego nie lubię.- złapał mnie za dłoń- Po prostu się tego boję.- odwrócił wzrok- Nie wiem dlaczego, ale mam odczucie, że to nie jest coś dobrego. Boję się, że mógłbym cię skrzywdzić, a to jest najgorsza rzecz, jaką mógłbym zrobić.
-Dust.- położyłem rękę na jego kości policzkowej- Jestem pewny, że nigdy byś mnie nie skrzywdził. I nie mówię tego dlatego, że chcę cię zachęcić czy coś w tym stylu. Jak dla mnie możemy iść spać, lub leżeć wtuleni w siebie i znowu rozmawiać o pierdołach do trzeciej w nocy. Ale chcę żebyś wiedział, że ufam ci w stu procentach. Jestem pewny, że nigdy nie zrobisz mi niczego złego, bo kochasz mnie tak samo jak ja ciebie.
-Blue...- w kącikach jego oczodołów pojawiły się fioletowe łzy- Mówiłem ci już, że jesteś najlepszym co spotkało mnie w życiu?- przysunął się bliżej mnie i złączył nasze usta. Ten pocałunek był trochę bardziej intensywny, niż te poprzednie, ale Dust jak zawsze starał się być delikatny.
-Dust co ty- zacząłem, kiedy nagle zmienił nasze pozycje z siedzących, na taką w której ja leżałem pod nim, a on siedział mi na nogach, jednak w takim rozkroku, żeby ciężar ciała opierał się na materacu.
-Zrobimy to.- uśmiechnął się delikatnie.
-Naprawdę nie musisz robić tego ze względu na mnie. Jeżeli nie chcesz to-
-Chcę.- przerwał mi- Jednak na pewnych warunkach. Jeżeli to będzie dla ciebie za dużo, to bez wahania mi o tym mówisz, dobrze?
-Dobrze.- zarumieniłem się lekko.

***

-Nie musi się pan martwić. Nic złego się z panem nie dzieje.
-W takim razie dlaczego czuję się tak dziwnie?
-A to akurat bardzo proste pytanie.- podał mi do ręki jakąś karteczkę. Otworzyłem szerzej oczodoły, kiedy doszło do mnie co to jest.-Gratulacje. Zostanie pan tatą.
-O-oł.

Od paru dni czułem się naprawdę dziwnie. Z wyjątkiem tego, że od paru dni utrzymywało mi się ecto-body, niepokoiło mnie to, że pomimo tego, że ruja powinna trwać u mnie jeszcze długo, pod tym względem czułem się normalnie. Zupełnie tak, jakby mi przeszło. Zaczęło mnie to tak bardzo martwić, że postanowiłem poradzić się Lust'a. On jedyny zna mój sekret. Poza tym wolałem narazie nie rozmawiać o tym z Dust'em. Na moje szczęście sprawa, którą się zajmował, wymagała tego, aby chodził cały czas na nocne zmiany. Więc na noc nie było go w domu, a w dzień odsypiał, albo chodził tak wykończony że, przypuszczam, nawet nie zauważyłby gdybym chodził po domu w formie wilka.

Lust natomiast stwierdził, że skoro coś nie tak z moim ecto-body powinienem udać się z tym do lekarza. Oczywiście pierwsza rzecz, która nasunęła mu się na myśl to to, że będziemy mieć z Dust'em dziecko, ale ja zarzekałem się, że to niemożliwe. Byłem w sumie przekonany co do tego. Generalnie potwory różnych ras nie powinny się ze sobą mieszać. Oczywiście istnieją różne wyjątki. Jeżeli materiał genetyczny jest w miarę podobny, istnieje szansa. No ale nigdy nie zdażyło się tak aby wilkołak i normalny potwór mieli dziecko. Moje geny i geny Dust'a nie powinny się łączyć. Więc dlaczego jestem w ciąży? Lekarz nie mógł się pomylić. Dlatego tak strasznie mnie to przeraża.

Po wszystkich instrukcjach od ginekologa, których w sumie i tak nie zapamiętałem, wyszedłem z gabinetu. Lust upierał się, żeby iść ze mną, dlatego czekał na mnie w poczekalni. Kiedy tylko wyszedłem podszedł do mnie i zaczął mnie zarzucać pytaniami. Nie byłem w stanie odpowiedzieć na żadne z nich, więc po prostu podałem mu do ręki wyniki USG i zacząłem iść w stronę wyjścia.

-Blue, przecież to jest świetna wiadomość!- położył mi rękę na ramieniu- Dlaczego jesteś taki przygnębiony?- w kącikach moich oczodołów zaczęły gromadzić się łzy- Blue? Ej, Berry. Spokojnie.- zaczął ścierać mi łzy z twarzy swoją rękawiczką.
-J-ja się b-boję.
-Blue spokojnie. Wszystko będzie dobrze.- objął mnie ramieniem.
-A-a jeżeli n-nie będzie?- położyłem rękę na brzuchu- A-a jeżeli coś m-mu się s-stanie, bo nie jestem do końca sz-szkieletem?
-Słuchaj Blue. Nikt nie wie co się stanie. Ale jeżeli będziesz chodził do lekarza i będziesz sprawdzał stan zdrowia jej lub jego napewno będzie dobrze. Najlepsze co możesz teraz zrobić dla swojego dziecka to stosować się do zaleceń lekarza i przede wszystkim się nie stresować.
-A c-co z Dust'em?
-A to jest akurat twój najmniejszy problem. Będzie dobrze. Obiecuję ci to. A teraz chodźmy do do- nagle stanął w miejscu- Ty sobie żartujesz?!- położył rękę a brzuchu.
-Lust, wszystko dobrze?!- zobaczyłem, że z jego spodni zaczyna skapywać bardzo jasno fioletowa ciecz, która zostawiała plamy na śniegu.
-Rodzę.
-Teraz?!
-TAK TERAZ!!- wyciągnął telefon z kieszeni- Dzwoń po taksówkę czy coś. AGH!! Siedziałeś tak długo, siedź jeszcze trochę!

Szybko wybrałem odpowiedni numer i zadzwoniłem. Trochę nerwowym głosem powiedziałem gdzie jesteśmy i poprosiłem żeby się pośpieszyli. Nie pomagało mi to, że Lust krzyczał w tle. Chociaż może dzięki temu zabrzmiałem bardziej wiarygodnie.

Kiedy tylko taksówka przyjechała pomogłem Lust'owi dostać się do środka. Wcześniej jeszcze położyłem swoją kurtkę na jego siedzenie, żeby nie nabrudzić w samochodzie. Pan kierowca był trochę zestresowany tą całą sytuacją, ale nadal nieźle sobie radził.

-Horror, proszę odbierz.- szepnąłem po kolejnym nieodebranym połączeniu. Przecież powinien być teraz w domu!- No w końcu!- powiedziałem, kiedy sygnał przeszedł.
~Blue?
-Tak. Lust aktualnie jest trochę zajęty, więc ja dzwonię.
-Dawaj to!!- Lust wyrwał mi telefon z rąk- Masz w tej chwili ruszyć swój kościsty tyłek i jechać do szpitala! Uh! A ty się pośpiesz, bo za chwilę zacznę rodzić w tym aucie!- i przy okazji nakrzyczał na biednego taksówkarza.

Nie spodziewałem się, że moja wizyta u lekarza skończy się w ten sposób. Ale jest jeden plus całej tej sytuacji. Byliśmy w centrum miasta, więc szpital jest w sumie niedaleko. Dosłownie dwa skrzyżowania i będziemy na miejscu. Musimy po prostu trochę poczekać. Kurcze, dlaczego jestem bardziej zestresowany od Lust'a?

-Już jesteśmy na miejscu. Tylko się nie stresuj.
-Ciekawe jak ty się nie będziesz stresował jak będziesz rodził!!- na początku lekko zamurowało mnie, kiedy usłyszałem te słowa, ale po chwili otrząsnąłem się z chwilowego zastoju. Nie powinienem teraz o tym myśleć. Muszę pomóc Lust'owi wygrzebać się z tej taksówki.
-Poczeka pan chwilkę?- zapytałem kierowcę, kiedy wyszliśmy.
-Tak, tak. Zabierz go stąd.- westchnął i położył twarz na kierownicy.

Kiedy tylko przekroczyliśmy próg szpitala, Lust znowu zwrócił na siebie uwagę. Pielęgniarki szybko zareagowały. Jedna przywiozła wózek, na który później pomogła mu wejść. Kiedy go zabrali w końcu miałem chwilę, żeby odetchnąć. Jeżeli tak ma wyglądać poród (chociaż to dopiero początek), to ja dołączam kolejną rzecz do listy rzeczy, których się boję.

Tak czy siak mam jeszcze coś do zrobienia, a jest tym zapłata dla tego biednego faceta, który musiał słuchać obelg przez całą podróż.

-Jeszcze raz przepraszam za mojego przyjaciela.- powiedziałem podając mu zapłatę.
-Nic nie szkodzi. Przyzwyczaiłem się do obelg w moją stronę.- wyciągnąłem swoją kurtkę z tylnego siedzenia. Była dość brudna, więc postanowiłem powstrzymać się z zakładaniem jej.- I dzięki za to. Za każdy syf w aucie, obrywam od szefa.
-Trochę niewdzięczna praca.- zaśmiałem się nerwowo.
-Ta, na szczęście tylko dorabiam.
-Tak w ogóle to jestem Blueberry.
-G.- przekręciłem głowę na bok- Tak, tylko G. Muszę już jechać. Powodzenia z tym twoim kolegą.
-Dzięki. Do zobaczenia.- uśmiechnąłem się w jego stronę, a następnie odsunąłem się, żeby mógł spokojnie odjechać.
-A co to były za flirty?- lekko wzdrygnąłem się, kiedy poczułem jakąś rękę na moim ramieniu. Kiedy się odwróciłem, zobaczyłem, że to Horror.
-Jakie flirty?- skrzyżowałem ręce na klatce piersiowej- Starałem się być miły.
-Ta, powiedzmy że ci wierzę.- zaśmiał się- Co u mojej żony?
-Aktualnie siedzi na porodówce, więc radziłbym ci się pośpieszyć.
-Mam do ciebie małą prośbę. Zaopiekujesz się Desire na ten czas?- dopiero teraz zauważyłem, że mały też tu jest.
-Pewnie.- uśmiechnąłem się w stronę malucha.
-Zamówić ci taksówkę czy coś? Chociaż to może być nienajlepszy pomysł.- ha ha. Doprawdy zabawne.
-Przejdziemy się. Dom jest niedaleko.- złapałem malucha za rękę.
-A dlaczego nie masz na sobie kurtki?
-Lust mi ją trochę upaćkał swoimi-
-Rozumiem.- ściągnął swoją kurtkę i nałożył mi na ramiona- Trzymaj się młody.- Horror pogłaskał Desire po głowie.
-Tato, ale co się dzieje?
-Zobaczysz za jakiś czas. Dobra my tu gadu gadu, a Lust nie będzie na mnie czekać.

***

Przez całą drogę Desire był bardzo cichutko. Zapewne po prostu nie miał pojęcia co się dzieje i próbował sobie to poukładać w głowie. Zapewne też trochę martwił się o swoich rodziców. Lust poszedł do szpitala, a Horror był troszeczkę spanikowany, mimo, że starał się tego nie pokazywać. Może powinienem powiedzieć małemu, że tak naprawdę nic złego się nie dzieje, a cała ta panika jest spowodowana czymś dobrym? Tylko jak miałbym się do tego zabrać?

Kiedy weszliśmy do domu pomogłem Desire ściągnąć ubranko na dwór, po czym weszliśmy do salonu. Dust i Printy leżeli razem na kanapie i oglądali bajki. Chociaż w sumie to Printy ogląda, a Dust przysypia. Jak już mówiłem ciężko u niego ostatnio ze snem.

-Cześć.- położyłem ręce na oparciu od kanapy.
-Dzień dobly.- a Desire wdrapał się na nią- Cześć Printy.
-Cześć Desire!- Printy rzucił mu się na szyję i zaczął go przytulać.
-Nawet nie wiesz jaki ten poranek był zwariowany.- Dust zmienił pozycję na siedzącą, żeby zrobić mi miejsce.
-Ta historia może być ciekawa. Poszedłeś na zakupy, a przyniosłeś dzieciaka naszych znajomych.
-Zakupów w sumie też nie mam.- zaśmiałem się nerwowo- Muszę też z tobą o czymś porozmawiać. Dzieci, pójdziecie na chwilę pobawić się w pokoju?
-A dlaczemu?- Printy przekręcił głowę na bok.
-Kiedy rodzice tak mówią, trzeba iść.- Desire stwierdził, po czym zeskoczył z kanapy i zaczął ciągnąć Print'a za rękę.
-Brzmi poważnie.- usiadłem po turecku, na przeciwko Dust'a- O co chodzi?- chyba najlepiej będzie jeżeli po prostu mu to powiem.
-Będziemy mieli dziecko.
-No kiedyś na pewno.
-Nie Dust.- złapałem jego dłoń w nadgarstku i położyłem ją na swoim swetrze, żeby mógł wyczuć, że mam ecto-body- Teraz będziemy mieli dziecko. Jestem w ciąży.- spojrzał na swoją dłoń, a następnie w moje oczodoły. Był lekko zakłopotany i ewidentnie nie wiedział co powiedzieć- Jesteś na mnie zły?
-Nie! No co ty. To nie twoja wina. To jak z tą zapiekanką ostatnio. Mogłem wcześniej wyjąć.- kiedy doszło do niego co powiedział złączył usta w wąską linię- Zapomnij, że porównałem dziecko do zapiekanki, dobrze?
-To w końcu cieszysz się, czy wręcz przeciwnie?
-Ja... jestem trochę zakłopotany. Myślę, że to normalne, bo w końcu nie planowaliśmy tego dziecka.- położył mi rękę na policzku- Ale skoro już jest, będę kochał je tak mocno jak ciebie i Blueprint'a.
-Wywróciłem nasz świat do góry nogami, prawda?- w kącikach oczodołów znowu zaczęły gromadzić mi się łzy.
-Ej.- złapał mnie za rękę- Wiesz, że nie tylko ty je zrobiłeś, prawda? Poza tym. Damy sobie radę ze wszystkim, to mogę ci obiecać.- przybliżył swoją twarz do mojej i dał mi buziaka- Wiesz, że teraz jesteśmy w dziewięćdziesięciu dziewięciu procentach rodziną? Brakuje nam tylko papierka.
-Naprawdę chcesz spędzić ze mną całe swoje życie?
-Już od dawna wiem, że chcę spędzić z tobą całe swoje życie.
-Czemu to zaczyna brzmieć jak oświadczyny?- zaśmiałem się lekko, chociaż dalej ciekły mi łzy z oczodołów.
-O nie. Oświadczyć ci się chcę w sposób w jaki nigdy nie zapomnisz.- w sumie nawet by pasowało- I zrobię to w momencie, w którym najmniej się będziesz spodziewał.
-Kocham cię.- przytuliłem się do niego- I cieszę się, że przyjąłeś tą wiadomość w taki sposób.
-Ej, a dlaczemu tatuś płaka?- Printy stanął w drzwiach, bo najwidoczniej znudził się siedzeniem w swoim pokoju.
-Bo jestem szczęśliwy.
-A dlaczemu?
-Bo wiesz... tatuś dzwonił dzisiaj rano do bociana...

_________

Skrócony plan wydarzeń, tak jak obiecywałam:

1. Dust i Berry się budzą i sobie gadają. Co nas w sumie nie interesuje.
2. Rodzinne śniadanko, podczas którego Printy pyta rodziców dlaczego nie ma mamy i skąd się biorą dzieci. Dust daje zmodyfikowaną ściemę o bocianie.
3. Dust i Berry są sami w pokoju, ale Ganz natręt dzwoni i mówi że Dust ma wracać do pracy na chwilę.
4. Naszą rodzinkę odwiedza rodzinka Horror'a. Przyszły pasożyty na darmowy obiad.
5. Lust i Blue spotykają się w łazience. Lust odkrywa, że Berry jest wilkołakiem, ale obiecuje dotrzymać obietnicy. W tej łazience odbywa się ta rozmowa przez którą dałam ostrzeżenie na początku.
6. Tu mamy robienie Sprinkle, ale nie opisywane dokładnie.
7. Lust namówił Blue aby poszedł do ginekologa i Jagódka dowiaduje się, że jest w ciąży.
8. Lust zaczyna rodzić.
9. Blue rozmawia z taksówkarzem o imieniu G.
10. Blue wraca do domu i mówi Dust'owi o tym, że zapiekanka się przypaliła (czyt. Blue jest w ciąży).

No i to mniej więcej tyle.

Bayo~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro