Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

W sali pod czujnym okiem

-To nie jest głupie, a ciekawe!

-Co tu jest ciekawego?! - oburzył się.

-Swatanie was...

-Mnie to nie ciekawi! Nie jestem gejem!

-A myślałam, że interesują cię obie płci -prychnęła. -Ranisz uczucia Pajączka... -szepnęła. -Znaczy nie ważne co cię to będzie obchodzić.

-Obchodzi mnie, bo pajączek jest dobry - burknął.

-No to pokażesz -Wade warknął, ale pokazał jej rysunek - Hmm, nie dokończyłeś jeszcze...

-Wiem- mruknął.

-To dokończ.

-Będę kończyć - powiedział.

-No dobra, a skąd umiesz tak rysować?

- Nie mam pojęcia- wzruszył ramionami.

-Popisujesz się przede mną?

-Nie.

-Jak możesz nie mieć pojęcia?

-Jak chce coś narysować to rysuje!

-Dobra, a teraz na serio nie ciągnie cię do tego bruneta? -spytała cicho i przymróżyła oczy.

-Jakiego brunetka?

-Do Petera, Pająka, Spidermana!

-W jaki sposób ciągnie?

-No czy nie czujesz nic do niego nic więcej?

-Pit to dobry przyjaciel - powiedział ostrożnie.

-Tylko jako przyjaciel?

-Tak - odparł.

-I nic więcej nie będzie?

-A co ma być?

-Związek?

-Powiedziałem, że nie jestem gejem!

-A buziaka w policzek mu nie dasz na powitanie?

-Tak robią baby!

-Ee tam faceci też -machnęła ręką. -Ciekawe jaka byłaby reakcja Pajączka jakbyś go tak wycałował... -mruknęła zamyślając się.

-Pffff możesz pomarzyć!

-Marzenia się spełniają czasami bałwanie...

-Czasami, ale takie coś to już nie!

-Zobaczymy pożyjemy kto komu pierwszy da buziaka i powie, że jest akurat gejem. To kwestia czasu przylepy... -przewróciła oczami.

-Bardzo śmieszne- prychnął- weź pod uwagę to, że mogę nie przeżyć więc...

-Nie zaśmiałam się. Czasami jednak się nie mylę, że jesteś głupi i nie wierzysz w Nick'a ani nikogo..

-Jakbyś przeżyła to co ja też byś nie ufała i wierzyła wszystko!

-Nie wcinam ci się w przeszłość. Dobra po prostu ustalmy jak Fury wygra całujesz Pająka hm, a jak wygra to Pajączek całuje ciebie.. -wzruszyła ramionami.

-Czekaj co?! Ja na nic się po pierwsze nie zgodziłem!

-A co mnie to obchodzi... -wzruszyła ramionami.

-Co mam zrobić?!

-Lizaj się z Peterem -powiedziała obojętnie.

-Ciebie do reszty pojebało?

-Wade język i nie...

-Przepraszam- powiedział z skruchą- nie mam zamiaru całować się z pajączkiem!

-Czemu? Skąd wiesz, że jak zrobiliście sobie drzemkę to go nie całowałeś hmm?

Wade schował głowę w dłoniach.
-Nieeeee i daj mi spokój- burknął.

-Ależ to jest bardzo ciekawy temat nie uważasz? -zaśmiała się z niego.

-Nieeee nie uważam - schował rumieńce.

-Mhm jasne jasne, to jest wspaniały temat na rozmowy!

-Boże nie! Błagam zostaw ten temat!

-Boga zostaw jego to nie interesuje!

-Ale ciebie już tak!

-Być może być może, przeszkadza ci to?

-Nie wiem tak!

-Uuuu nie dobrze, nie dobrze...

-Co?

-No, że plan ci się nie podoba!

-Nie podoba! Wmawiasz coś co nie jest prawdą!

-Wmawiam coś co może być prawdą!

-A nie jest!

-Jeszcze nie jest, ale może być...

-Nie będzie.

-Dlaczego tak uważasz? A późniejsza drzemka w jakimś innym lokum niż ta sala to co?

-Jaaa nic nie wiem... - powiedział - Zabije Pita- burknął do siebie.

-Nie możesz go zabijać, poza tym nie pisał mi tego tylko pisał mi to co by chciał, a ty tylko to potwierdziłeś...

Wade burknął pod nosem.
-Nie wiem o co mnie po sądzasz?!

-O romans z nim..

-Nie romansuje! Poza tym jest niepełnoletni!

-Za niedługo będzie, poza tym i tak twierdzę, że romansujecie...

-Nie romansujemy!!!!!

-Taak!

-Nie!

-Czemu nie?

-Bo nie!

-No, ale nie podoba ci się on?

-Po co takie pytanie?

-Bo takie zadałam, a ty odpowiadaj...

-Nie patrzyłem na niego w ten sposób- burknął.

-Czemu?

-Bo tak!

-Nie krzycz dobra, jeju chciałam ci tylko kogoś znaleźć...

-Nie potrzebuje- burknął - i nie chce!

-I będziesz tak sam? Samotny?

-A kto by chciał być z takim mną... Mordercą i zabójcą z niszczonym ciałem?

-No Peter cię nie odtrąca jakoś...

- Bo to Peter!

-A może on coś do ciebie czuje?

-A bo ja wiem- wzruszył ramionami.

-No a jakbyś się dowiedział, że jednak coś kręci przy tobie to jakbyś na to zareagował?

-Nie wiem...

-No, ale chociaż weź wyobraź sobie Petera gdzie ten stoi przed tobą i mówi ci, że zabójał się w tobie, dałbyś mu w pysk, wydarł byś się na niego, co byś zrobił, oprócz stania w szoku przez jakiś czas?

-Na prawdę nie wiem - powiedział - dlaczego dążymy ten temat?

-Bo jestem ciekawa. A ty byś jemu coś takiego powiedział?

-Nie mam pojęcia! To nie jest łatwy temat i nie mam zamiaru odpowiadać!

-Ehhh, ale ty jesteś nudnyy..

-I dobrze!

-Zranisz go dostaniesz ode mnie w pysk, a nie od niego...

-Nie mam zamiaru ranić Pajączka...

-Psychika też się zalicza do zranienia.. -burknęła. Do Wade'a przyszedł SMS od Pajączka.

#Za pół godziny będę właśnie kończę lekcje! #

#to super, bo ciocia Nat daje mi lekcje jak zostać gejem#

-Tak wiem wiem...

#A ma jakiś poradnik czy leci z lekcjami na czuja 😆?#

-I znów śmiechy do telefonu, i wcale nie romansujecie!

-Nie romansujemy! - powiedział.

#Na czuja... I próbuje wmówić mi, że coś do ciebie czuje#

-Mhm widać właśnie..

#Nie wolno nikogo do niczego zmuszać 😒 ciocia tego nie rozumie#

-Nie romansuje! A co jeśli to zlecenie?

#Wiem truje mi ciągle#

-Na zlecenie też miałbyś motylki w brzuchu i różne mimiki twarzy? -przewróciła oczami.

#Olej ją, wytrzymaj 30 minut przyjdę i przyniosę Tacosy! #

#Jeeej! Będę czekać! I spróbuje przeżyć 🤣#

-Nie mam motylków!

-Czyli zdechły?

#Masz przeżyć, a nie próbować! Lecę paa~#

#Postaram się#

-Nie mam motylków!

-Hmm, to nie wiem. A nie wolisz nawet spróbować?

-Czym próbować?

-Starać się o niego młotku.

-Podchodzi to powoli pod pedofilie!

-Idiota tylko o nie stosownych rzeczach, by tylko myślał.

-Nie myślę o niestosownych rzeczach! Tylko dzieli nas kilka lat.

-Ale on za niedługo jest pełnoletni więc nie ma żadnej pedofilii -przewróciła oczami.

-Aghhh zmieńmy temat!

-No cooo, ja nie chce!

-Ale ja chce!

-To o czym rozmawiamy?

-Nie wiem wszystko jedno...

-To śnił ci się Peter?

-Kurwa neee...

-Czyli tak, zboczeniec!

-Niee!

-Taaaaak!

-Nie!

-Taka prawda!

-Nie śniło mi się nic!

-Kłam!

-Nie kłamie!

-Mhm na pewno...

-Tak na pewno...

-O widzisz zgodziłeś się!

-Nieee!

-Oczywiście, że tak!

-Nie!

-Nie krzycz i się poddaj...

-Grrrr dobra poddaje się!

-I bardzo dobrze, widzisz zawsze z tobą wygrywam z kłótniach.. -powiedziała dumna.

-Bo z tobą nie da się dogadać - mruknął.

-I dla mnie dobrze...

-Dla mnie źle!

-Czemu Wade? Nie lubisz prawdy?

-To nie jest prawda! - burknął.

-Uwielbiam wkurzać ludzi i doprowadzać ich do takiego stanu, że sami się przyznają... -mruknęła zadowolona z mimiki twarzy najemnika.

-Niech ktoś mnie uśpi! - powiedział załamany.

-Oj teraz tak łatwo się mnie nie pozbędziesz!

-Dlaczegooooo?

-Bo niee?

-I ty masz nas dziś pilnować?

-Pewnie tak, widzę że się cieszysz!

-Boże za strzelcie mnie! - Wdowa zaczęła się z niego śmiać cicho. -Serio chyba wyskoczę przez to okno!

-Nie rób sobie szkody, bo to nie potrzebne abyś tu leżał dwa razy dłużej, chcesz tego?

-Nie chce, ale w końcu wyskoczę!

-Czemu, nie chcesz się spotkać ze swoim baby boyem? -zaśmiała się.

-Czym?!

-Hahahha z Kiddym? -dalej chichotała.

-Piter nie jest baby boyem!

-Dlaczego?

-A niby dlaczego miał by być?

-Bo tak słodko wczoraj wyglądaliście jak razem spaliście, teraz się zgadzam z Hawkeye'm to było urocze!

-Nieeeeeeeee! - zakrył twarz dłońmi.

-Taaak.. -powiedziała poważnie.

-Przestań!

-Czemu mam przestać, czy te teorie spiskowe nie są wystarczające dla ciebie? Kiddo załamał się na lekcji, a ty tu, nie rozumiem was, ja tylko chce wam pomóc odnaleźć dobrą drogę do siebie...

-Nie pomagasz i nie chcemy pomocy! Jesteśmy przyjaciółmi!

-Friendzone? Nie wytrzymacie w tym w pewnym czasie...

-Z czym!?

-Friendzone. Ale ty jesteś nie na czasie Wade..

-Nie jestem! I wolę przyjaźń!

-Dobra.. -uniosła ręce do góry w geście poddania się.

-Nareszcie- burknął.

-W takim razie nie będę się wcinać, ale pamiętaj że ostrzegałam z przesadzaniem friendzone i tyle.. -mruknęła. -To nie jest zdrowe...

-Co nie jest zdrowe?

-Nic nie ważne... -wzruszyła ramionami i ucichła.

-Co nie jest zdrowe?! Friendzone?

-Powiedziałam nie ważne Wade...

-Yhym- mruknął - spytasz się doktorka czy mogę już stąd wyjść?

-Nie możesz..

-Dlaczego!

-Leż.

-Yhym- mruknął i spojrzał na Wdowę ściągając dłonie z twarzy. Kobieta siedziała i patrzyła po ścianach i zastanawiała się i była cicho. Demon wyskoczył z szafki jak opętany i zaczął biegać po pokoju.

-C-co się mu stało? -spojrzała na Deadpool'a to na kota.

-Czasami tak ma - odparł gdy Demon wskoczył na niego i wdrapał się po jego głowie.

-Rozumiem.. -powiedziała cicho.Po chwili kot zeskoczyć z Wade'a na łóżko, a z łóżka do Wdowy. -Co się stało kociaku? -popatrzyła na Demona. Kot zaczął miauczeć i wdrapywać na nią. Wdowa siedziała i pozwalała Demonowi na co chciał gdy w końcu po chwili uspokoił się i rozciągnięty na nogach Wdowy zasnął. Natasha zaczęła delikatnie głaskać kota po grzebiecie.

-Jemu chyba tak samo się nudzi jak i mi.

-Wytrzymacie chwile za niedługo Clint powinien wrócić z Peterem i zrobicie se trening.. -mruknęła i dalej delikatnie głaskała kota.

-Niedługo to jak wieczność...

-Trudno powinieneś wytrzymywać jak twój..znaczy jak Peter musi się jeszcze uczyć i chodzić do szkoły...

-Szkoła jest ważna- powiedział- i nie jest mój!

-Mhm. Przyjaciele.. -prychła cicho pod nosem.

-Tak. - Nie odezwała się, a Wade uśmiechnął się do Wdowy zwycięsko.

-Nie wierze w to dalej.. -uśmiechnęła się lekko do najemnika.

-W co? Że z Pitem jesteśmy tylko przyjaciółmi?

-Tak, dla was to za mało, ale..powiedziałam że więcej się w to nie wtrącam...

-Nie jest za mało to dużo i przynajmniej ty się uspokoisz.

-Jak jesteście ślepi to po co mam się wtrącać?

-Nie jesteśmy ślepi...

-Mhm.. -przewróciła oczami nie chcąc zaczynać kolejnej kłótni w której i tak by mu nie przemówiła. Wade poważnie zaczął się zastanawiać nad tym czy coś czuję do pajączka.
Pete właśnie leciał na pajęczynach do miejsca gdzie miał się spotkać z Clint'em o niczym nie myślał i dał się ponieść przyjemnemu oporu wiatru.
Clint czekał na Pitera trochę bliżej niż Wdowa wczoraj.

-Już jestem! -powiedział Pajączek lądując przy Hawkeye'u. -Wybacz była długa kolejka w sklepie i spieszyłem się jak tylko mogłem.

-Spoko małolacie aż tak śpieszno ci do Twego chłopaka ?

-To nie było zabawne. Poza tym on nie jest moim chłopakiem i zawsze próbuje być punktualny.

-Ale kto się tu śmieje? Nie jest? Na pewno?

-Ty się z nas śmiejesz tak samo jak pani okropności. Na pewno nie jest! Znamy się nie za długo żebyście od razu z nas gejów robili... -przewrócił oczami.

-A czemu nie? Może jednak jakieś uczucie w Tobie do niego jest?

-A może chciałbym dziewczynę? Albo w ogóle nikogo? Jest tylko moim przyjacielem, nie psujcie mi tego. Bo w końcu odwróci się ode mnie i nawet znajomym moim nie będzie chciał być...

-No nie wiem bardzo cię lubi w końcu - powiedział - może to coś więcej, a ty tego nie widzisz?

-Też go bardzo lubię, ale dalej uważam, że z tego nic więcej nie będzie...

-A dlaczego Pit? - wszedł do odrzutowca.

-A dlaczego ma być? Dlaczego tak desperacko chcecie abym był z nim?

-Bo słodko razem wyglądacie!

-Nie prawda, nie jestem słodki.

-Wmawiaj sobie...

-Poza tym słowo razem nie pasuje do mnie..

-No i się zgadzamy zostawiamy ten temat i zaczynamy nowy tak?

-Dlaczego? Nie uważasz. że Wade jest słodki?

-Hawkeye proszę cię, dlaczego drążysz ten temat? -nie ściągnął maski był już cały za rumieniony pod nią.

-Bo Wdowa drąży ten temat z Wade'm i jestem ciekaw twych odpowiedzi!

-A co on powiedział?

-Nie wiem.

Wziął głęboko powietrze.
-Po co ci te wszystkie informacje, nie potrzeba mi pomocy w swataniu.

-Czyli przy znałeś się!

-Do czego znowu, powiedziałem swoją ogólną wypowiedź na temat waszych pytań i tego wszystkiego.

-Że nie potrzebujesz pomocy z swataniu z Wade'm.

-Ja nie mogę.. -miauknął zrezygnowany. -Ja się z nim nie swatam...

-Oczywiście!

-No tak...

-To współczuję Ci tego iż Wdowa będzie was pilnować!

-Nieee, błagam powiedz jej aby była cicho!

-Jej nie da się przegadać!

-Ehhhh..

-Ciesz się, bo tylko z kilka godzin będzie z wami, a Wade ma ją od wczoraj!

-Biedak.. -mruknął cicho.

-Noooo muszę się dowiedzieć co od niego wy ciągła.

-Pff, dalibyście spokój...

-Ale z czym?

-Z swataniem nas, nie chcemy tego!

-Okej okej!

-Ale i tak wiem, że będziecie to robić..

-Bardziej Natasha.

-Mhm, to jest żenujące...

-Dlaczego?

-Bo tak, miło by ci było jakby swatali cię z przyjacielem?

-Śmiał bym się!

-Eh, ale na pewno mi nie do śmiechu.

-No to przepraszam...

-Nie musisz, rozumiem.

-Wade siedzi na razie jeszcze w sali gdzie wczoraj byłeś - odparł lądując na helicarrierze.

-Mam tam iść, jest tam pani okropności?

-Tak i tak!

-A przyjdziesz? -spytał kiedy podchodził do wyjścia z odrzutowca.

-Na chwilę, bo idę spać, bo dopiero wracam z patrolu.

-Rozumiem, przynajmniej na chwilę.

-Spoko- Clint wyłączył wszystko i ruszył do wyjścia. Petey kiwnął głową i wyszedł z transportu i ruszył do wczorajszej sali gdy Clint szedł za Peterem, a Wade kończył rysunek starając się nie myśleć o niczym.
Natomiast Wdowa głaskała spokojnie Demona i było cicho w pomieszczeniu. Po chwili rozległo się pukanie do drzwi.

-Proszę! - powiedział Wade. Petey otworzył nie pewnie drzwi i wszedł, dalej na twarzy miał maskę bał się i Wdowy i Clint'a i ich pomysłów.

-Dzień dobry -powiedział cicho.

-Hejka Pete- powiedział Wade i zerknął na Clint'a to na Wdowę.
Pajączek podszedł bliżej i usiadł na krześle obok kobiety, która już wcześniej zmierzyła go ostrym wzrokiem jak i Wade'a. Który uciekł wzrokiem od Wdowy.

-Natasha mogę prosić cię na chwilę? - spytał Clint.

-Oczywiście już idę... -dała Demona na nogi Peter'a i wstała by iść na chwilę z Hawkeye'm. Peter dalej wyczuwał ciężką atmosferę w powietrzu, ściągnął maskę jak dorośli wyszli i zaczął głaskać kota.

-Bardzo cię ciocia Nat torturowała? -spytał cicho.

-Myślałem nad ucieczką przez okno- stwierdził również cicho Wade.

-Było aż tak źle? -westchnął cicho jedną ręką wyciągnął z plecaka dla nich tacosy i na stoliku odłożył jedzonko dla Demona.

-Przez cały dzień truła mi dlaczego z tobą nie jestem i zaczęła wymyślać głupie rzeczy!

-Egh nie rozumiem ich, wujek Clint uważa, że pokazujesz mi coś a ja to olewam i nie odwzajemniam... -westchnął zirytowany zachowaniem dorosłych. Chciał mocno przytulić się do Wade'a, ale teraz czuł zbyt ciężkie powietrze między nimi stworzone przez dwie osoby, które mieszały im.

-A ciotka Natasha twierdzi, że mam brzydkie myśli i powinienem zrobić pierwszy krok- powiedział chowając twarz w dłoniach.

-Po co psuć przyjaźń, to inne może nie wyjść...-przytulił się do kota nieco smutny.

-Według mnie znamy się krótko i to, że coś nam wmawiają może zniszczyć naszą powstałą przyjaźń.

-Zadałem pytanie Clint'owi jak on, by zareagował na to jakby ktoś go shipował, powiedział że by się śmiał -mruknął cicho. -Ale mi wcale nie do śmiechu z tym.

-Ani mi! Czuję się nieswojo i jestem zażenowany! Dlaczego musieli się na nas u wziąć!

-Jak myślisz obgadują nas za drzwiami? -głaskał Demona i bawił się jego puchatą sierścią. -Zjedzmy szybko, przejdźmy trening i pójdę żeby nie przeszkadzać.

-Nie przeszkadzasz Piti - powiedział - tylko oni przeszkadzają! - Podał mu meksykańskie żarcie, wziął Demona wstał i poszedł usiąść obok Wade'a na łóżku i znów posadził kota na nogach i wziął też dla siebie Taco otworzył z folijki.

-Rozpieszczasz mnie jedzeniem! Dają mi tylko chleb z szybką bądź serem! A ty jesteś moim wybawicielem- powiedział i zaśmiał się cicho już gryząc taco.

-Ktoś w końcu musi to robić.. -uśmiechnął się i zatopił buzie w pysznym jedzeniu przeżuł kawałek i burknął cicho. -Jak będę gruby przez te wszystkie dobroci to będzie to twoja wina.. -zachichotał i oparł się o jego ramię i delektował się pysznym smakiem.

-Hahahaha - zaśmiał się- nie będziesz! W końcu codziennie trening ci spali tłuszczyk- oparł i się uśmiechnął.

-Ale śmieszne wiesz.. -przewrócił oczami z rozbawienia i jadł i głaskał Demona, który mruczał z zadowoleniem.

-Tak wiem wiem - zachichotał i jadł na spokojnie. Jedli już w mniej spiętej atmosferze niż przedtem, a na korytarzu Wdowa czekała na wyjaśnienia Hawkeye'a.

-No i co chciałeś?

-Co dowiedziałaś się od Wade'a ?

-Że nic z tego nie będzie, a ja więcej się w to nie wtrącam...

-I dobrze, bo pajączek też jest przeciwko!

-Ja im odpuszczam, po pierwsze nie znają się na żartach, po drugie widać z daleka, że zalatuje od nich chemią, ale nie ważne no i po trzecie friendzone u nich będzie koszmarne później -wzruszyła ramionami. -To ich skrzeczenie to tylko przyjaciel jest strasznie nudne i bezsensowne...

-W sumie racja, ale pożyjemy zobaczymy co wyjdzie z tego jeśli Fury zwycięży w Radzie.

-Oj wtedy bałwany nie dostaną karty prze pustkowej ode mnie w swataniu.. -powiedziała poważnie.

-Co wymyśliłaś? - zapytał ciekawy Clint.

-Jeszcze nic, ale wyjdzie w praniu coś ciekawego zobaczymy jeszcze.

-Hehehehe- zaśmiał się cicho.

-Dobra chodźmy za dużo czasu na mizianie im dajemy...

-A niech się i nawet miziają.

-Pozwalasz im na to, to chyba ty miałeś pilnować Wade'a aby nie zrobić nic głupiego...

-Dlaczego ja? Przecież i tak jest spokojny!

-Tobie Nick kazał mądralo...

-Dobra - powiedział- jeszcze dzisiaj ich przy pilnuj daj mi się wyspać po patrolu i zajmę się pilnowaniem jego!

-I tak mają iść na trening, może się nie pozabijają przy okazji o własne nogi...

-Wade zabić o swoje nogi? - wybuchł śmiechem.

-Nie pająka.. -uśmiechnęła się.

-Oni są zbyt gibcy aby się zabić o własne nogi.

-Jeju ty też nie rozumiesz aluzji żartu?

-Jak widać - ziewnął.

-Dobra idź spać zaopiekuje się nimi..

-Okej tylko ty ich nie zabij!

-Zobaczę jak będą się zachowywać...

-Heh jak zawsze Nat.

-Oczywiście już idź...

-Idę branoc- mruknął i poszedł do siebie. Wdowa weszła do sali gdy Wade był przy końcówce taco. Petey też już prawie kończył swoje jedzonko i spojrzał na Natashe i przełknął głośno ślinę.

-Jedzcie sobie spokojnie..

Wade zerknął na Wdowę to na Pita. Pajączek dokończył swój posiłek kilkoma gryzami i patrzył przed siebie.Wade po chwili również zjadł.

-Możemy iść na salę? -spytał.

-Jest dużo czasu gdzie wam tak spieszno? -powiedziała spokojnie Natasha. Peterowi przyszedł na myśl jeden z najgłupszych pomysłów, więc oddał Demona na kolana Deadpool'a i wstał z łóżka.

-Nie wiem, ale chce już gdzieś się ruszyć! -odparł i popatrzył na Pita, który podszedł do cioci i usiadł jej na kolanach i przytulił się do niej.

-Ciociu Nat nie wyganiaj nas, jesteśmy tylko dziećmi.. -powiedział cicho do ucha kobiety ze smutkiem. Czarna Wdowa była w szoku i przez krótką chwilę nie reagowała.Wade nie wytrzymał i zaczął się śmiać.

-Ciociu! Dlaczego nie reagujesz? - spytał Wade, a Wdowa od razu zrzuciła Peter'a na ziemię i wstała.

-Wypad na tę głupią salę treningową i mnie nie wkurzać! -warknęła głośno.

-To bolało.. -jęknął cicho z bólu i zaczął masować tyłek, a później wyciągnął w górę ręce do kobiety. -Ciociuuuu, podnieś mnieeee...

-Ja cię Pituś podniosę - powiedział chłopak przez śmiech i w końcu wstał z łóżka. Gdy Petey dalej siedział z wyciągniętymi rękami i się uśmiechnął do Dead'iego.
Wade wziął go za ręce i postawił do pionu.

-A myślałem, że mnie będzie ktoś nosił pff.. -otrzepał się i wyszedł za Wdową, która szła na salę treningową bez nich. Wade ruszył za pajączkiem. Podszedł do niego od tyłu i złapał podnosząc do góry, kładąc go na swym barku i nadal szedł dalej. -Ale ty jesteś głupi! -wzdrygnął się kiedy go podniósł i lekko uśmiechnął.

-Możliwe - zaśmiał się i uśmiechnął do pająka.

-Dobra możesz mnie już odstawić?

-Nieee- odparł.

-Czemu?

-Bo fajnie się ciebie trzyma!

-No to co, ale ja też mam nogi i też umiem chodzić...

-Trudno!

-Jestem ciężkiii!

-Jesteś leciutki jak piórko!

-Mhm zwłaszcza po taco...

-Lekki! - powiedział.

-Ciężkii...

-Nie kłóć się!

-Hm kłótnie w związku od jak dawna jesteście parą? -popatrzyła na nich Wdowa.

-Nie jesteśmy- burknął Wade.

-Mhm, a tak się zachowujecie, komplementy, mini kłótnie, noszenie na..ramionach...

-Sam chciał - powiedział - i wmawiasz sobie głupoty!

-Sobie, hah nie bądźcie tacy skromni -mruknęła poważnie Wdowa.
Pete siedział nieco spięty i patrzył po bokach cały czerwony.

-Ciociu nie przeginaj!

-Ależ ja nawet waszą koleżanką nie jestem, a dopiero ciocią pff..

-Ale ciocia Nat jest naprawdę super gdy nie mówi głupot..

-Popieram Pita - odparł Wade.

-Jakie głupoty ja samą prawdę mówię widać z daleka jakie z was urocze bałwany..

-Ja nie jestem gejem, to tylko mój jeden z najlepszych przyjaciół...

-Ani ja nie jestem gejem! Mówiłem ci to z kilkadziesiąt razy! - burknął Wade.

-A ja myślałam że jesteście, jak tak strasznie się do siebie kleiliście..

-Niby kiedy?! Nie przypominam sobie abyśmy się do siebie kleili!

-Wczoraj na łóżku szpitalnym po południu kiedy nikt nie patrzył, a jednak wszyscy was widzieli -powiedziała spokojnie.
Petey był czerwony jak jego strój i patrzył coraz bardziej po ścianach i żałował że nie ma maski.Wade chcąc czy nie zarumienił się.

-Możesz przestać? - mruknął.

-Ciociu Nat... -Peter zaczął lecz jednak kobieta mu przerwała.

-Przestać takie coś cudownego chcecie zaprzestać? O nie nie, jeśli mam być waszą ciocią to tym bardziej będę was w to pchała! -powiedziała zadowolona, a Pajączek głośno westchnął dalej z rumieńcami.

-Dlaczego??

-Bo jesteście stworzeni dla siebie! -powiedziała z wielkim entuzjazmem.

-Ja się poddaje.. -Parker miauknął i schował twarz w dłoniach.

-Chryste panie- powiedział Wade i schował twarz w dłoni.

-M-mogę zejść? -spytał cicho Petey, Wade'a.

-Yhym- mruknął i odstawił go na ziemię. Pajączek czuł znowu tę ciężką i napiętą atmosferę, myślał że gorzej być nie może, a tak naprawdę może być bardzo źle. Ponieważ Wade czuł się nie pewnie przy pająku przez Wdowę i patrzył się w bok nie patrząc na niego i kobietę.

-Oj robaczki się popśtykały? -popatrzyła na nich. -No już buzi buzi i uśmiechy! Będzie mieli zaraz trening to się rozluźnicie przed spaniem - mruknęła z wielkim uśmiechem na ustach.

-A przypadkiem nie powinno cię być gdzieś indziej?

-Oj niestety ja was pilnuje jeszcze przez pół dnia! -uśmiechnęła się.

-Chyba serio dziś wyskoczę przez najbliższe okno!

-Proszę nie zostawiaj mnie z nią samego... -Peter popatrzył na Wade'a.

3535 słów!

Czy trening się odbędzie?
Co się jeszcze wydarzy?
Jak się skończy trening?

Jak tam u was?
Nie za długie rozdziały czy jednak za krótkie?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro