Thor nie możemy tego
-No, bo tylko pytam. -polizał go po nosie.
-Yhym - mruknął i przymknął na chwilę powieki.
-Po prostu byłem ciekawy czy jakbyś robił coś głośnego czy dasz radę być cicho, ale jak powiedziałeś, że potrafisz to super -mruknął.
-Nadal nie rozumiem po co ci to - mruknął Loki.
-Do wiedzy. -znów go polizał. Natomiast z ust czarnowłosego wydobył się cichy pomruk. -I jeśli nie wiesz po co mi to, to dobrze będziesz lepiej spał -uśmiechnął się.
-Ummmmm okej? - mruknął.
-Jak chcesz to niech ci będzie okej. -złapał jego nogi i zapletł na swoich biodrach, a on nie przeciwstawiał się w ogóle. Pociągnął go w górę i wtulił go w siebie. -Czy uważasz, że za bardzo jestem nachalny?
-Możliwe bracie.
-Czemu nie powiedziałeś wcześniej. -westchnął głęboko wtulając go w siebie.
-Nie przeszkadza mi to zbytnio - mruknął.
-Ale bycie nachalnym jest nieodpowiednie.
-Trochę racja - przyznał mu rację.
-Więc wybacz. -schował twarz w zagłębieniu jego szyi.
-Nie przepraszaj - szepnął i zaczął głaskać go po głowie.
-Będę przepraszać.
-Nie masz za co - zaśmiał się.
-Będę, bo mam za wszystko.
-Raczej ja powinienem, bo przeze mnie miałeś hanahaki - wyszeptał.
-Nie szkodzi, że miałem to coś. Ja i tak nie przestanę.
-Szkodzi, bo cierpiałeś.
-Nie ważne, że cierpiałem.
-Ważne - westchnął - nie chce abyś cierpiał ponownie.
-Wolę cierpieć, ale wiedząc przez co -musnął jego szyję.
-Zaś ja wolę abyś nie cierpiał - mruknął.
-A ja chce dla ciebie. -dalej całował jego szyję.
-To bez sensu - odparł i odchylił delikatnie głowę dając lepszy dostęp do swojej szyi.
-Być może bez sens, ale ja chce dla ciebie jak najkorzystniej. -szepnął.
-Aż tak się we mnie za dłużyłeś?!
-J-ja.. -odsunął się od jego szyi i popatrzył w jego zielone tęczówki. -Tak aż tak bardzo.
-Jesteś szalony wiesz o tym? - zachichotał. Oczy blondyna zaczęły się szklić.
-Przepraszam.
-Nie przepraszaj mnie głupku - powiedział i pocałował go w czułko.
-B-będę cię przepraszać za siebie. -zamknął na chwilę oczy.
-Nie masz za co. Cóż to troszkę niestosowne aby bracia byli razem, ale skoro matka nie miała dużych pretensji ani sprzeciwów... - mówił dość cicho.
-N-nie jesteśmy rodzonymi braćmi przecież, ale ja wiem rozumiem, że nie powinienem.
-Wiem, że nie jesteśmy - odparł - ale to nie zmienia faktu, że jesteśmy braćmi.
-Wiem Loki. -przygryzł wargę. -Naprawdę nie chciałem.
-Nic się nie stało przecież to nie twoja wina.
-Moja wina to ja się w tobie.. za dłużyłem. - Loki nie odpowiedział tylko ponownie pocałował Thora w policzek. Spojrzał na niego i złapał jego buźkę w dłoń. Zaś spotkał się z pytającym wzrokiem młodszego. -Ja naprawdę cię.. -westchnął w jego wargi. Gdy Loki patrzył w jego niebieskie oczy. -No widzisz jak to absurdalnie brzmi.
-Cóż może absurdalnie, ale prawdziwie - odpowiedział mu.
-No tak prawdziwie, ale boli.
-Yhym - mruknął cicho.
-Bo ja nie chce ciebie do niczego zmuszać. -mruknął smutny.
-Nie zmuszasz - odpowiedział bardzo cicho wręcz nie słyszalnie.
-Zmuszam.. -westchnął jednak słysząc jego odpowiedź.
-Gdybyś zmuszał to bym się bronił - odparł.
-To czemu się nie bronisz?
-Bo nie chce?- powiedział dość niepewnie.
-Czyli mogę być nachalny czy nie?
-Raczej możesz - mruknął przy gryzając wargę. Oblizał swoje usta i wgryzł się delikatnie w jego usta. Na co Loki cicho jęknął. Thor od razu delikatnie cofnął twarz i popatrzył w bok, a Loki zarumienił się delikatnie.
-Wybacz.
-N-nic się nie stało i przestań mnie przepraszać.
Thor zarumienił się i zamkną oczy.
-Kiedy stało się cały czas..
-Co niby stało?
-No krzywda..
-Jaka krzywda?
-Cały czas cię krzywdze. -szepnął i schował twarz w jego szyi i zaczął lekko podgryzać jego ramię.
-N-nie - mruknął i jęknął gdy zaczął przy gryzać ramię.
-Cicho. -przyłożył mu palec do ust.
-Yhym - mruknął cicho. Thor dalej próbował delikatnie całować i pieścić ustami ciało brata. Gdy Loki starał się być cicho. Co czasami nie za dobrze mu wychodziło, a blondynowi nie wychodziło powstrzymywanie się.
Jednak ani jedno ani drugie nie narzekało chociaż Loki nadal nie był pewien.
-Ale jesteś ciepły. -szepnął w jego klatkę piersiową odchylając go lekko do tyłu aby ugryźć go.
-Nnie jestem - mruknął.
-Jesteś -przesunął twarz do jednego z sutków Loki'ego i ugryzł go. Który zareagował cichym jęknięciem powstrzymując się od głośnego gryząc wargę. -Możesz troszkę głośniej, ale czy ja wiem czy to dobrze wyjdzie. -mruknął ciumkając wrażliwą część ciała brata. Jednak Loki nie odpowiedział w ogóle i miauknął cicho. -Uroczo -sapnął i dalej go gryzł, a z ust czarnowłosego wydobywały się ciche pomruki. Odynson przerwał swoje pieszczenie tylko na chwilę, bo zaraz przeniósł się z całowaniem jego podbrzusza. Gdy tylko przeniósł się na podbrzusze aż Loki musiał wziąć głębszy oddech. - Aż tak nie musisz wciągać brzucha. -zaśmiał się cicho.
-Nnie wciągam - mruknął.
-Nie wciągasz na pewno -przesunął językiem od jego mostka aż do samego pasa dolnej garderoby. Co spotkało się reakcją cichego jęku. -Nie wiedziałem, że możesz być taki nie dobry w smaku. -popatrzył na niego z poważną miną.
-S-sam jesteś nie dobry - oburzył się.
-Ja jestem pyszny co w porównaniu z tobą, w sumie posmakowałem jedynie twojej kwaśnej i zarazem gorzkiej skóry. -wzruszył ramionami. -W całowaniu też jakoś tak kwaśno smakujesz.
-Warto wiedzieć - prychnął cicho i odwrócił wzrok wraz z głową w bok.
-To dobrze. -złapał za pas od jego spodni i rozpiął tak samo jak rozporek. Loki spiął się troszkę i przygryzł wargę gdy brat stwierdził, że czas troszkę pójść dalej. -Od tak mi głupku uwierzyłeś tak. -przycisnął go do swoich bioder, a twarz schował w jego szyi i zaczął go lizać, jego ręce zaś zaczęły zataczać małe krążki wokół sutków młodszego i lekko je ściskając. -Mmh widzisz, a jednak da się kłamstwami oszukać Boga Kłamstw.
-G-głupek - jęknął i zaczerwienił się soczyście.
-Przecież smakujesz tak cholernie słodko i pysznie, tego nie da się opisać, a ty uwierzyłeś, że tak nijak smakujesz. -mlaćkał jego szyję.
-Ugh nie znam się na tym - mruknął - nie miałem przecież bliższej styczności z kimkolwiek. - Serce Thora stanęło na ułamek sekundy i pobladł, a później go serce bardzo mocno zabolało i zaprzestał swoich czynów. Przez chwilę nawet nie wziął oddechu i w ciszy patrzył na skórę brata.
-J-ja.. -zarumienił się bardzo na jeden moment, a jego serce powróciło w rytm tyle, że bardziej przyspieszony. -Umhmm. - Loki niezbyt rozumiejąc reakcje brata patrzył na niego z zapytaniem i podniesioną jedną brwią. -Ja myślałem, że takiego typu rzeczy masz za sobą.. -mruknął zażenowany sytuacją jaka wynikła.
-Jak widać nie - mruknął i popatrzył się w bok.
-Bardzo bardzo bardzo przepraszam bracie. -szepnął zmieszany.
-Dlaczego wiecznie mnie przepraszasz? - westchnął niezbyt to rozumiejąc.
-Bo mówisz mi o takich rzeczach w których robię błędy i później to boli, że cię krzywdzę w ten sposób nawet jeśli uważasz, że to nie krzywda.
-Nie krzywdzisz mnie - odparł i pokręcił głową nie rozumiejąc nadal brata.
-Przecież pierwszy raz ze wszystkim powinien być wyjątkowy, a nie zjebany przez kogoś takiego jak ja..
-Nie jesteś zjebany Bracie nie rozumiem dlaczego tak twierdzisz.
-Bo nie wiem czy się skapłeś do czego ja to prowadzę -odsunął się lekko od brata i leżał jakby po drugiej stronie łóżka. -Oberwie mi się za to..
-Wiem do czego prowadzisz - rzekł - nie jestem głupi.
-A trzeba było dać sobie spokój od początku no głupi Thor głupi.
-Nie jesteś głupi - odparł i usiadł na czterech literach. Blondyn również podniósł się do siadu i założył Laufeysonowi przez głowę na ręce swoją bluzkę, a mężczyzna nie opierał się w cale a w cale.
-Powinieneś był mnie powstrzymywać.
-Dlaczego? - Odynson był na skraju płaczu, krzyku i wszystkich innych form wyrażenia swoich uczuć ale nie potrafił nic zrobić. -Powiedz, a nie ukrywaj emocji, bo i tak słabo ci to idzie bracie.
-Wiesz jakbyś seksownie wyglądał obwiązany samą zieloną kokardką i leżał byś bezbronny na moim łóżku? -palnął bez namysłu za rumieniony.
-Na pewno zajebiście bym wyglądał - odparł i zachichotał cicho.
-Tylko tak mówisz aby mi się nie zrobiło jeszcze bardziej głupio.
-Nie - pokiwał głową na boki - miałem okazję być związany wstążką.
-Huh? -zerknął na niego szklany mi oczami. -Czemu, jak to, kiedy?
-Nie ważne - machnął dłonią - mały istotny szczegół.
-Mów! -przysunął się trochę do brata.
-Cóż komuś się naraziłem i skończyłem związany w czerwoną wstążkę jako prezydent.
-Komu..gdzie i kiedy to było, że ja sobie tego nie przypominam -zmarszczył zmartwiony brwi.
-Bo wtedy zniknąłem - wzruszył ramionami.
-Ale umhh! Komu się na raziłeś
-Nie ważne bracie zapomnij - rzekł.
Złapał go za ramiona i fuknął cicho.
-Odpowiadaj.
-Nie mogę.
-Bo co?
-Bo miałem nigdy nie powiedzieć dla kogo pracowałem - mruknął.
-Gadaj już, mi. -złapał w dłoń jego policzki i zrobił z jego ust dziubek.
-N-nie - mruknął i przymknął zielone oczy.
-Masz mi powiedzieć kto ci tak zrobił!
-Nikt ważny.
-Ja chce znać jego imię nie odpuszczę ci.
-Nie poznasz - odparł - nie wyciągniesz tego ode mnie.
-Dlaczego jesteś taki uparty. Gadaj kto tak zrobił przed moimi myślami. -wyciągnął dłoń w stronę Mjølnira, który od razu przybył na jego komendę. -Mów grzecznie inaczej ze mną będziesz miał przechlapane.
-Nie powiem bracie nie mogę, a wolę nie łamać zakazu niżeli by mnie złamano.
-Nikt cię nie złamie, nie pozwolę na to. Chce tylko wiedzieć. -przyłożył do jego klatki piersiowej młot.
-Nie zdradzę - pokręcił głową na boki - nie straszna mi śmierć.
-Komu się na raziłeś. Pytam ostatni raz. -ugryzł się w wewnętrzną stronę policzka.
-Sam dokładnie nie mam pojęcia komu - wzruszył ramionami.
-Zła odpowiedź. -pociągnął go abym leżał na jego nogach brzuchem i zaczął delikatnie bić go po tyłku. Loki warknął cicho i starał się uwolnić od brata. -Gdzie kur.. -dalej go lekko klepał. -Odpowiesz mi prawidłowo?
-Nie!
-Loki ja nie żartuje zasadzę ci takiego klapsa, że nie wstaniesz. Odpowiedz mi proszę ja chce wiedzieć.
-Nie mogę złamać obietnicy. To nie jest człowiek z którym sam dałbyś radę.
-Matka wie? Ciągle przecież do niej biegniesz i się skarżysz. To też musi wiedzieć.
-Nie... Nikt nie wie Thor - mruknął - i tak ma pozostać.
-Z kim ja, Thor Odynson nie dałbym sobie rady! Kto niby jest taki lepszy ode mnie! -fuknął.
-Nie lepszy, ale potężniejszy - odparł.
Sturlał go ze swoich nóg i fuknął zmartwiony na jego twarz.
-Gadaj.
-Cóż nie mogę bracie nawet jakbym mógł to bym powiedział, ale złożyłem obietnice, a jak ją złamie to będzie boleć.
-Nikt się nie dowie. Mów, że kto to był. -jeszcze bardziej zmniejszył między nimi odległość.
-Thor nie mogę złożyłem magiczną obietnice - westchnął - nie chce cierpieć przez to, że ci powiem.
-Pokonam go i nie będzie cię więcej nękał.
-Nie nęka - mruknął.
-Za późno ja i tak się dowiem dla ciebie byłoby lepiej gdybyś mi to sam powiedział, ale wolisz takie rzeczy trzymać pod kłódką jasne skoro tak bardzo chcesz. Wybije co do ostatniej kropli krwi każdego kto ci się naraził.
-Nie warto nikt się nie naraził mi tylko ja komuś i tyle - wzruszył ramionami.
-Ale to ciebie skrzywdził!
-Nic mi się takiego nie stało.
-To dlaczego byłeś obwiązany czerwoną wstążką?
-Bo spierdoliłem po tym jak zawaliłem zadanie. I mnie złapano po długim czasie oraz wręczono jako prezencik.
-A zrobili ci krzywdę? -popatrzył prosto w jego zielone tęczówki.
-Nie - mruknął cicho i uciekł wzrokiem od oczu brata.
-Czyli tak. -przygryzł jego dolną wargę. -Loki, co ci zrobili?
-To co zwykle - wzruszył ramionami.
-To co zwykle czyli.. -popatrzył na niego zmartwiony.
-A co się robi dezerterom?
-Nie wiem, chce wiedzieć jak ty to przeżywałeś, bo jak ja byłem..zresztą nie ważne.
-Ty byłeś? - chciał wiedzieć więcej.
-W yyy. W wielu krajach gdziee widziało się to i tamto i jaa no nie wiem co mogli zrobić tobie, każdy ma inny zwyczaj traktowania dezerterów? -błądził wzrokiem po ścianach jakby miały mu podać wypowiedź na tacy.
-Rozumiem - kiwnął głową wiedząc iż brat nic więcej mu nie powie.
-Więc nie chce palnąć głupoty, a dowiedzieć się tego od ciebie.
-Cóż nie chce wspominać tego - odparł.
-Powiedz chociaż jak cię traktowali. -powiedział cicho.
-Cóż wylizałem się z ran więc jest dobrze. - Położył się blisko obok niego i złapał jego rękę i spletł ich palce razem.
-A jak ktoś był w niewoli przez paręnaście lat nikt o tym nie wie, bo powiedzmy, że ktoś powiedział, że toczy tak długo wojny? Udało się temu komuś uciec? Jakoś żyje to wtedy też jest dobrze prawda? - Loki delikatnie ścisnął jego dłoń.
-Dobrze to znam - mruknął cicho czarnowłosy.
-Wierzę, ale jak w sumie ciebie traktowali?
-To nie jest ważne.
-Ale chce wiedzieć. -spytał cicho.
-To nic takiego - mruknął.
-Skoro nic takiego to możesz powiedzieć bratu.
-Wolę jednak nie.
-D-dlaczego nie ufasz mi?
-Ufam - westchnął - po prostu nie chce do tego wracać.
-Chciałbym tylko wiedzieć jak bardzo cię skrzywdzili braciszku. Nie będę więcej cię z tym męczył. -trzymał go mocno nadal za dłoń.
-To tylko tortury - wzruszył ramionami.
-T-tortury mogą być różne. -przełknął ślinę zamykając na chwile oczy, by po chwili otrzepać się.
-Wiem bracie.
-Nie chce cię krzywdzić nie zasługujesz z jednej strony na to, ale z drugiej strony powinieneś być cholernie mocno wytrzepany za swoje grzechy.
-Wytrzepany? - podniósł brew w górę.
Thor zmrużył powieki zmarszczył nos zrobił dziubek z ust i zarumienił się delikatnie.
-Nie ważne, zapomnij.
-Nie tego nie da się zapomnieć - zachichotał.
-Daaa masz zapomnieć.
-Nieeee.
-Bo co?
-Bo jajco bracie!
-A serio cię wytrzepać jak dywan?
-Nieeee? - mruknął.
-No to zapomnij o tym co powiedziałem.
-Nie da się - stwierdził i uśmiechnął się niewinnie.
-Nie da się? To się szykuj.
-Um?
-Zapomniane?
-Moooże?
-Czyli trzepiemy!
-Nie?
-Taaak. -obrócił go twarzą do poduszek.
-Co tak? - mruknął zdezorientowany.
-Trzepiemy za grzeszki. -lekko zaczął zsuwać spodnie brata.
-Dlaczego?!
-Bo zgrzeszyłeś? -odpowiedział poważnie.
-Cóż kłamanie to jakby grzech - zastanowił się nad swoją odpowiedzią.
-Cały czas grzeszysz. -zsunął jego spodnie do kolan. Zaczerwienił się mocno i schował twarz w poduszkach
-O tu nie dobre o tu. -zaczął go klepać delikatnie otwartą dłonią po pośladkach i cicho się śmiać.
-Tthor - miauknął zażenowany.
-A-ale nie jęcz błagam. -zarumienił się soczyście i przyłożył mu klapsa nieco mocniej. Przez to Loki jęknął głośniej nie mogąc się opanować. -Loki! Miałeś być cicho. -podwinął jego bluzkę w górę i schował twarz w jego plecach.
-P-przepraszam - zająknął się i przygryzł wargę.
-Miałeś zostać wytrzepany, a ty nie miałeś wydawać z siebie takich dźwięków bynajmniej. -powiedział cały zarumieniony.
-Yhym - mruknął cicho.
-Aż tak ci spieszno do jęków na sucho?
-N-nie.
-Ja nie mam nic przeciwko, ale tutaj? Chyba nie najlepszy pomysł. -mruknął cicho.
-Ummmm- zarumienił się jeszcze bardziej.
-Wybacz. -zaczął muskać jego plecy.
-Yhym.
-Znowu to ja ten zły brat jestem.
-Nie jesteś.
-Ciągle mi to powtarzałeś.
- I będę!
-To dlaczego nagle teraz zmieniasz zdanie, że nie jestem? - Loki wzruszył jednak tylko ramionami na jego słowa. -Nie kręć głupot. -zassał się na jego skórze na plecach. Loki sapnął ciężko przygryzając język. Oczywiście blond Bóg nie byłby sobą gdyby nie oznaczył brata. Co oczywiście wyczuł na swej skórze młodszy ale nie skomentował tego w żaden sposób.
Jeszcze długo blondyn utrzymywał usta na plecach Loki'ego, który starał się spokojnie oddychać.
-Co to za skrzydełka? -ugryzł go lekko w łopatkę.
-Żadne? - mruknął cicho.
-Doobre.. -delikatnie go podgryzał raz jedno raz drugie. Na co Loki cicho pomrukiwał przy każdym mocniejszym ugryzienu. -Nie prowokuj do lepszego gryzienia -szepnął.
-N-nie prowokuje.
-Prowokujesz -polizał jego kark. Loki cicho jęknął i delikatnie spiął mięśnie.
Thor przygryzł dolną wargę i zaczął błądzić dłonią po jego kręgosłupie.
Co poskutkowało tym że młodszy brat rozluźnił się. -Jesteś napalony strasznie.
-Nnie - mruknął cicho.
-Rozgrzany?
-W jakim sensie? - spytał
-Mmm dobrym -musnął jego łopatkę.
-To chyba ddobrze?
-Tak nawet bardzo bym powiedział.- Loki zaczął powoli zastanawiać się do czego to w końcu dojdzie. Thor oderwał się od jego pleców i po chwili położył się na nim lekko. Nagły ruch blondyna dość mocno zdezorientowało Boga kłamstw. -Ale ciepluteńki.
-Z-zdaje ci się - wyszeptał.
-Nie zdaje mi się wiem co czuje.
-Nie jestem ciepły.
-Cieplutki -mruczał gdy Loki pokiwał głową na boki. -Oczywiście, że cieplutki i napalony, i rozgrzany. Mmmh!
-N-nie - pisknął cicho cały czerwony.
-To mogę dalej trzepać?
-W jakim kontekście?
-Co w jakim kontekście, tak jak do tej pory. -zmarszczył brwi.
-To jjak wolisz.
-A ty o czym pomyślałeś?
-Nie wiem - mruknął.
-No powiedz prawdę.
-Serio nie wiem bracie.
-O jaki kontekst ci chodziło?
-Pytałem się o to ciebie.
-Mi chodziło o takie trzepanie twojej pupy jak przedtem.
-Czyli będzie piec.
-Może boleć, ale może też przyjemnie kręcić.
-Zależy kogo.
-Ciebie będzie kręcić.
-M-mnie?
-Ww nie powiem gdzie!
-Gdzie? - mruknął ciekawy Loki.
-Nie powiem gdzie. -uśmiechnął się i zaczął palcami delikatnie jeździć po bokach brata.
-Yhym - mruknął i przewrócił zielonymi oczami.
-Będzie bardzo kręcić. -włożył pod jego brzuch dłoń. Loki delikatnie napiął mięśnie i zerknął kontem oka na brata. -Mmm cieplutki. -delikatnie masował brzuch i tors Loki'ego, który zaczął cicho pomrukiwać z owej przyjemności, a Thor tym samym nie przestawał tego robić. Wyglądali bardzo dwuznacznie jak tak do siebie byli przyciśnięci i oto właśnie chodziło Gromowładnemu, żeby Loki był tym uroczym uległym. Choć tak naprawdę Loki aż tak bardzo się nie rzucał o to że uległ, ale widać było kilka razy, że nie chce ulec. Ale i tak ulegał, bo starszy brat wiedział jak go podejść mimo, że tak bardzo nie chciał się coraz bardziej rozkręcać. Lecz nie potrafił się powoli powstrzymać przez swego starszego brata i ciągnęło się to cały czas mimo, że to były tylko jak na razie niewinne przekomarzania. Nie winne, które mogły skończyć się czymś ciekawszym, ale kto to mógł przewidzieć jak daleko dziś zajdą, mogli w ogóle skończyć na tym i jak gdyby nigdy nic zapomnieć. Bądź pójść o krok dalej i zbliżyć się bardziej do siebie. Bardziej do siebie już chyba nie mogli się dokleić, bo nie było nimi żadnego milimetra odstępu. Co z jednej strony było miłe i dość krępujące.. Ale nie przeszkadzało to żadnej stronie więc na razie się klelili do siebie. Chociaż w każdej chwili ktoś nie proszony mógł wejść do komnaty Thora. Jednak Gromowładny i wtedy nie odsunął by się od brata, bo chciał być przy nim. Gdy sam Loki nie był pewien tego co powinien czuć. Uczucia były i zawsze będą jedną nie wiadomą pomiędzy braćmi, bo z jednej strony niczemu by to nie przeszkadzało lecz z drugiej strony ktoś mógłby posądzić ich o kazirodztwo i inne tego typu złe rzeczy.
Jednak nie za bardzo im wypadało w końcu złamią w ten sposób wiele zakazów i zasad panujących w Asgardzie, ale Thor byłby w stanie poświęcić wszystko aby to co robili było tajemnicą przed niepotrzebnymi osobami trzecimi, a tym bardziej przed samym Odynem, który jakby się dowiedział o tym to by mieli prze jebane. Nie tylko Loki jeszcze bardziej miałby zagrożoną swoją dupę, ale teraz i również Thor który do tego jakby doprowadził. Więc musieli by być bardzo ostrożni, bo przez przypadek dowiedziała się o nich wszechmatka. Ale Królowa była taka, że zawsze stała za nimi i zawsze ich wspierała nie ważne jakie byłyby złe momenty zawsze była. I choć nie mówiła wszystko mężowi to i tak nie lubiła go okłamywać. Chciała być z nim szczera, ale w niektórych momentach się nie dało. Była w końcu matką i chciała chronić swoje pociechy. Natomiast Odyn był ich Ojcem, ale nigdy nie podobały mu się ich wygłupy. Tym bardziej iż jedno z nich miało być jego następcą, a następcy tronu nie wypada tak postępować. Tym bardziej łączyć się z kimś kto nie jest odpowiednią partią dla przyszłego króla, a bracia raczej nie byli dobrym przykładem nowego pokolenia chcąc łączyć się ze sobą.
Zaś Thor nie powinien być z kimś takim jak Loki, ale Gromowładny tak czy siak chciał spróbować być z Bogiem Kłamstw. Choć sam Loki nie był pewien czy powinni próbować.
Było w sumie też wytłumaczalne, bo mógł się bać konsekwencji. Ponieważ i tak dużo już narobił i wolał nie pod paść znowu ojcu, a teraz to łatwo było by mu machnąć ręką na Laufeysona aby pozbawili go życia. Gdyż mężczyzna zbyt złego narobił, a kara całkowicie nie minęła tylko zniknęła tymczasowo gdy Loki znowu popełni karygodny czyn. Kara mogłaby powrócić za niestosowne zachowanie, ale teraz z bardziej zdwojoną siłą, bo przecież nie tylko on by oberwał od Ojczyma. Lecz również Thor za to iż tak, a nie inaczej postanowił. Ale jego serce i rozum tak zwariowało na tym jednym wyjątkowym dla niego człowieku punkcie, że sam poświęciłby się za brata. Co nie za bardzo rozumiał Loki i czuł się winny tego iż brat musiał prze cierpieć tyle za to, że zakochał się właśnie w nim.
Natomiast Odynson nie cierpiał był szczęśliwy, że miał obok siebie brata który nie musząc odwzajemniać czegokolwiek to i tak go mocno kochał. Jednakże Bóg kłamstw tego zbytnio nie rozumiał chociaż starał się jak mógł. Czasami trzeba było czasu do przyzwyczajenia się do drugiej osoby, a co dopiero do jej kochania albo pokazania swoich prawdziwych uczuć. Bo Loki był bardzo skryty, a swoje emocje zawsze trzymał na wodzy. Natomiast Thor był lekkim przeciwieństwem brata i pokazywał wszystko. Jednak mogli polegać na sobie gdy trzeba było, a polegali na sobie dość często w ostatnim czasie. Nawet teraz gdy kleili się do siebie przez namawiania Thora.
Loki był dość spokojny i nie narzekał na nic. Było tak wszystko idealne żeby móc to psuć. Jednak między nimi była cisza, ale nie taka krępująca lecz miła dla ucha. Bo byli blisko siebie i mogli być to było najważniejsze.
Gdy Bogowie spędzali razem czas na ziemi powoli wstawało słońce, a razem ze słoncem wstał Zimowy Żołnierz i z samego rana robił w samych spodniach serię 50 pompek przy łóżku na zdrowej dłoni.
3520 słów!
Czy Thorki będzie realne?
Co się jeszcze wydarzy?
Czy coś się stanie na ziemi?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro