Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rada cz.2

Wszyscy się zgodzili i poszli każdy z innym agentem. Wszystko działo się obojętnie drętwo i bez namiętnie, cała ta akcja była spokojnie przeprowadzona, ale Pajączek jednak martwił się o Deadpool'a, który oczywiście został przeszukany. Nic przy sobie nie miał oprócz telefonu, który tylko przejrzeli, ale mu oddali.
Każdy już spokojnie siedział na krzesłach w osobnych pomieszczeniach. Nick też już sam czekał w osobnym pomieszczeniu. Rada każdego miała na kamerze.
Wade mógł usiąść na krześle, ale nie mógł nie potrafił usiąść spokojnie.

-Kogo bierzemy na pierwszy rzut? - zapytał Główny Radny.

-Może zacznijmy od osób pobocznych osób, a dopiero przejdziemy do przepytywania samego Deadpool'a? Może zaczniemy od agentów? -spytał jeden z Radnych.

-Którego? - spytał i spojrzał na każdego. Siedzieli w potężnej sali na jednym długim stole jak w sądzie, a najwyżej siedział główny Radny.

-Damy mają pierwszeństwo czyż nie? -spytała najmłodsza kobieta z Radnych.

-No dobrze! Przy prowadźcie Agentkę! - powiedział główny Radny, a dwóch radnych poszło po Czarną Wdowę i po sali zaczęło się rozmawianie i szmeranie pomiędzy papierami.

-Proszę się przedstawić- powiedział Główny Radny do kobiety, która stanęła przed ich obliczem.

-Dzień dobry nazywam się Natasha Romanoff, inaczej Czarna Wdowa.. -powiedziała spokojnie choć w środku czuła jak wszystko co było jej wnętrznościami przewróciło się do góry nogami.

-Powiedz co tu robisz Czarna Wdowo?

-Cóż szczerze jestem tu po to aby udowodnić, że Deadpool nie powinien przyjmować aż tak najwyższej kary.. -powiedziała nie pewna swoich słów.

-A to dlaczego? - spytała prawa ręka głównego Radnego.

-Deadpool i może jest winien kilku tysięcy, a może nawet kilkuset tysięcy ludzi, ale to była sama mafia i gangi, którzy też byli winni niewinnych osób, a Deadpool mało kiedy zabijał zwykłych ludzi...

-Powiedz co sądzisz o owym osobniku! - powiedziała starsza kobieta.

-Może czasami jest niezrozumiały, błądzi w swoich myślach, ale tak wydaje się być naprawdę dobrym człowiekiem nie licząc tego co robił.

-Czyli twierdzisz, że morderca może jednak żyć wśród nas? - zapytał Główny Radny- Bez odpowiedniej kary, która my się należy?

-Tak może żyć, jeśli inni mogą żyć to czemu nie on? I tak my Avengers i Tarcza staramy się ich wszystkich wychwytywać jak tylko się da. -mówiła Nat. -Uważam, że ta kara mu się nie należy, w Helicarrierze siedzi większa część najemników i i jednak oni nie dostają kary śmierci!

-A dlaczego nie? -odpowiedział pytaniem - Deadpool jest szczególnie niebezpieczny, bo jego nie da się zabić ani w żaden inny sposób zranić!

-Inni są równie niebezpieczni co on, a innymi się nie zajmiecie to czemu jemu truć trzeba życie? Bo jest potworem za którego go uważacie i nie szanujecie? Tak w ogóle jesteście Radą powinniście winić naprawdę tych, którzy są winni, a nie tych którzy tylko źle wyglądają...

-Deadpool nie tylko jest zły zewnątrz, ale i wewnątrz! Jest szczególnie niebezpieczny! I bardzo nieobliczalny!- mówił główny Radny.

-Według mnie panna Romanoff ma delikatną rację- rzekł młody mężczyzna, który został przekonany przez Fury'ego.

-Wewnątrz to rozdarty emocjonalnie dzieciak, nawet Pan nie wie jak wczoraj się zachował jak się dowiedział, że ojciec chce się za niego poświęcić. Na pewno żałuję wszystkiego i na pewno, by nie chciał aby jego najbliższy mentor i zarazem ojciec umarł, bo nie dało się przekonać Rady o zmianie decyzji jednej decyzji. Czy Pan go w ogóle widział? Pan chyba nie wie, że przeszedł dużo zanim stał się takim jakim jest... - Romanoff była zacięta i nie dała sobie wmówić byle czego.

-Dla Rady ważne jest to co zrobił i czego jest winny! - powiedział główny Radny - A dużo jest winny! - dodał.

-Hmm w sumie pani Romanoff ma rację może ma już 24 lata, ale nadal zachowuje się jak dziecko - powiedziała młodsza kobieta broniąc Deadpool'a.

-To nie zmienia faktu, że jest winien! - wtrącił się główny w słowa kobiety.

-Jeśli Pan tylko tym się kieruje, to Pan ewidentnie jest ślepy. On wam tylko sprzątał gang sprzed czubków nosów, bo sami się baliście, taka jest prawda, a reszta Rady boi się tego przyznać przed głównym Radnym tak wiem o tym, że przed niektórymi trzęśliście portkami i czekaliście aż ktoś za was ten cały bajzel sprzątnie -powiedziała pewna siebie, nie zależało jej już na niczym innym niż uniewinnieniu najemnika. Radnemu co prowadził wszystko nie podobał się jej ton jakim odnosiła się do nich.

-Czy Fury nie nauczył Cię szacunku do szefów!? -zapytał główny Radny.

-O, a Pana mamusia nie nauczyła, że jak się dyskutuje z kobietą na jeden temat to się nie zaczyna drugiego zanim się pierwszego nie skończy? -mruknęła odgryzając się mu. Wszyscy byli cicho gdyż czuć było złość głównego Radnego.

-Nie przeginaj Agentko - rzekł - odprowadzić ją! - powiedział.

-Sama pójdę, nie trzeba mnie odprowadzać -uniosła ręce do góry. -Widać, że punkt kulminacyjny dopadł Pana Radnego i nie chce ze mną rozmawiać, bo jestem tylko Agentką, której zdanie się nie liczy no cóż rozumiem -zeszła z mównicy.

Wszyscy byli cicho, ci którzy byli przeciw utwierdzili się w tym, że Deadpool'owi nie należy się śmierć, a ci którzy popierali Radnego zaczęli wątpić. Czarna Wdowa wyszła z sali i poszła tam gdzie na początku była posadzona i siedziała obrażona na stołku. Po tym wzięto doktora aby omówił relacje i zachowanie Deadpool'a wobec ludzi, którzy go otaczali. Lekarz spokojnie i ogółowo opowiedział Radzie jak wyglądała sytuacja z jego perspektywy i też był za tym, że nie należy mu się kara śmierci, następnie wzięli do mównicy Clint'a.

-Proszę się przedstawić- powiedziała prawa ręka głównego Radnego.

-Mam na imię Clint Barton, Hawkeye.. -łucznik spokojnie patrzył na całą Radę nie wiedząc co ma właśnie myśleć.

-Powiedz dlaczego chcesz bronić takiego złoczyńcę i mordercę jak Deadpool.

-Mordercę, złoczyńcę? Czemu od razu takie straszne oskarżenia przeciwko niemu? -podrapał się po karku. -Nie sądzę aby to on właśnie był tą osobą o której mówicie.. -stwierdził Clint.

-A wszystkie jego ofiary i morderstwa? - zapytał jeden, który jeszcze popiera głównego Radnego.

-Głównie to gangi i mafioza narkotyków, przemytnicy broni białej i palnej oraz inni handlarze nawet gwałciciele i pedofile, to były jego ofiary! -stwierdził Sokole oko.

-Nie znaczy to, że nie zabijał... - powiedział główny Radny.

-Cóż zabijał czy nie, ale sprzątał tylko tych złych, moim zdaniem to nie jest takie straszne.

-Czyli popierasz mordowanie?

-Oczywiście że nie, ale on sprząta tylko tych złych... -wzruszył ramionami.

-Skąd możesz o tym wiedzieć?

-Bo Wade nie jest złym dzieciakiem tylko nieco zagubionym...

-Dlaczego tak sądzisz?

-Bo taka jest moja opinia, musiałby Pan z nim przebyć 24 na dobę bez kajdanek naprawdę polecam mile chwile pogawędek wieczorami.. -kiwnął głową z uśmiechem. - Naprawdę wspaniałe ma pomysły chłop.. -przypomniał sobie, że miał mu załatwić spreye do malowania ścian.

-Czyli twierdzisz, że nie jest jak wszyscy inni co poskradali umysły? - zapytał siedzący po lewej stronie Głównego Radnego.

-A czemu Deadpool miałby postradać zmysły? -zdziwił się nieco.

-Nie prawda, on na pewno nie postradał zmysłów...

-Skąd masz pewność skoro sam targnął się nie jeden raz na samobójstwo?

-Samobójstwo było jego głupotą potwierdzam, ale to było przez załamanie psychiczne...

-Czyli jednak jest on niebezpieczny! - powiedział główny Radny.

-Dla siebie...

-Niby dlaczego??

-Bo myśli, że to wszystko jego wina, po waszych oskarżeniach zwłaszcza głównego dowodzącego.

-Mógł nie zabijać!

-Chciał pozbyć się swojego największego wroga, który stworzył go takiego, a nie innego!

-Nie znaczy to, że od razu zabijać! Wiele z nas miało wrogów, ale żaden nie zabijał.

-Cóż on jednak wiódł życie najemnicze, więc jak Pan wie zlecenie to była jego praca, sam sobie go złożył na zlecenie i chciał się zemścić, gdyby Panu ktoś zrobił taką krzywdę jak totalne wy niszczenie skóry wyśmiewanie przez to i odrzucenie u innych jakby Pan to zniósł? -zwrócił się tylko do głównego Radnego, który z chłodem w oczach patrzył na mężczyznę.

-Normalnie - powiedział - możecie odprowadzić go do pokoju!

-On jednak tego normalnie nie zniósł, ja również bym szukał zemsty na takim człowieku...-mruknął nadal spokojnie i kiwnął głową kiedy kazał mu odejść z mównicy. Gdy tylko Clint wyszedł odezwała się młodsza z radnych chcąc stanąć w obronie Deadpool'a, który uratował jej życie przed obrabowaniem oraz gwałtem. Powiedziała spokojnie co myśli jak wyraża swoją opinię co oczywiście nie spodobało się głównemu dowodzącemu.

Główny Radny za wszelką cenę chciał osadzić Deadpool'a za jego czyny, ale wszyscy, którzy przychodzili do sali mówili wszystko to co było prawdą i uniewinniali zło, które wyrządził przez te wszystkie lata. Kolejną osobą jaką mieli przeprowadzić miał być zdesperowany i zdenerwowany Pajączek.

-Proszę się przedstawić - powiedziała starsza z kobiet

-J-jestem S-Spiderman.. -powiedział niepewnie Peter i cały czas spoglądał na wszystkich.

-Dobrze panie Parker na spokojnie - powiedziała młodsza z kobiet. - Co łączy cię z Deadpool'em i dlaczego stoisz w jego obronie? - spytała łagodnie.

-To znaczy, że państwo..-wskazał na siebie, a później na Radę. -Znają mnie? -przełknął ślinę. -Ja i Deadpool jesteśmy przyjaciółmi, stoję w jego obronie ponieważ chce w jego obronie stać. Nie jest winny jest dobrym człowiekiem...

-Oczywiście, że wiemy kim jesteś - powiedział srogo główny Radny - jesteś jego przyjacielem? - prychnął- Jesteś tego pewny dzieciaku?

-Tak jestem tego na miliard procent pewny, że jesteśmy przyjaciółmi.. -powiedział pewny swoich słów, ale nieco przeraził się tonu Głównego Radnego.

-Kildir trochę lżej to jeszcze dziecko! - oburzyła się starsza kobieta.

-Ale jest równo traktowany jak inni! - odrzekł- Więc stoisz po jego stronie, bo jesteście podobno przyjaciółmi? Wiesz, że on jest nieobliczalnym mordercą!

-N-nie szkodzi proszę pani.. -wziął głęboki wdech. -Tak, mówię przecież jesteśmy przyjaciółmi i chciałbym go chronić. To też wiem, ale on się może zmienić naprawdę.

-Chcesz mi wmówić, że mordercę i zawodowego zabójcę da się zmienić?

-Tak da się! M-mogę go uczyć dobrych manier i jak powinien zachowywać się porządny bohater -kiwnął szybko głową.

-I myślisz, że będzie się słuchał takiego dzieciaka jak ty? - spytał z krpiną.

-Za kilka miesięcy będę pełnoletni poza tym jest moim przyjacielem, dlaczego miałby mnie nie słuchać? -popatrzył w podłogę.

-Bo to morderca? Takim nie powinno się ufać! - rzekł.

-Ale ja nie jestem mordercą, a przyjaznym bohaterem z sąsiedztwa więc mi można ufać, a on mi ufa, a ja jemu ufam, mimo że skreślacie go państwo na samo dno!

-Czy wiesz, że on zabija? Mordował i jest niestabilny? Jest zagrożeniem dla wszystkich! - odzywał się tylko główny Radny nie dając innym dojść do głosu.

-Tak wiem, ale można go zmienić. To też wiem, ale spróbuje go zmienić, nie tylko ja...Dla wszystkich nie sądzę, ale proszę mu dać szanse on naprawdę jest dobry. - Radny patrzył się na niego wzrokiem którym każdego obdarował. -P-proszę Pana ja na prawdę nie chce tracić przyjaciela.. -jego głos się łamał i patrzył wszędzie indziej niż całe stowarzyszenie, bał się. Wszystkim zrobiło się smutno i żal chłopaka, więc patrzyli się na głównego radnego.

-Możecie odprowadzić Spider-Mana do pokoju- odparł. Podczas gdy Wade wciąż chodził w kółko. Minęły z dwie godziny... A on nadal czekał. Pajączek kiedy wyszedł z głównej sali zaczął się obwiniać, że nie pomógł Wade'owi tylko jeszcze bardziej pogorszył jego sytuację. Do pokoju Wade'a otworzyły się drzwi.

-Twoja kolej- rzekł agent, a Wade posłusznie dał się poprowadzić do sali przesłuchań. Miało być ostatnie przesłuchanie i główny wyrok przy wszystkich. Radny dalej nie dawał za swoje nie wzruszało go nic co mówili inni. Chłopak stanął przed mównicą i nie podnosił głowy w górę czekając na pierwszy krok ze strony Rady.

-Wade Wilson, Deadpool, niewyparzony najemnik. Tak oto ten, który zabił tysiące ludzi. Nie winny, a tak naprawdę wszystkiemu winny. Wysłuchaliśmy twoich poprzedników, kolejni nie nauczeni w niektórych sytuacjach trzymania języka za zębami... -potarł skronie główny Radny. -Co masz na swoją obronę, co nam powiesz ty?

Wade westchnął i pomyślał.
-Ja nie wiem - mruknął - nie mówię, że nie przyznaje się do tych wszystkich morderstw, bo to byłoby kłamstwo... Wiem, że to co robiłem jest na przeciw kodeksu bohatera- mówił wyraźnie, ale był słychać w jego głosie emocje- mogę przyjąć każdą karę jaką mi nałożycie, ale nie zabijajcie Fury'ego - tu głos mu się trochę załamał.

-Ty nie jesteś i nigdy nie będziesz bohaterem! -wyśmiał go główny Radny. -Jesteś bezwzględnym mordercą, bez uczuć. Twoi tak zwani 'przyjaciele' próbowali powiedzieć jaki jesteś, że niby nie jesteś winni, ale tego nie widzą jakim jesteś paskudnym potworem, którzy morduje bez uczuć! I to ja nakładam ostateczne kary nie ty ani nie twoi przyjaciele, oni są tylko twoją złudną nadzieją. Na pewno tylko traktują cię z litości i chcą cię uratować choć będzie z ciebie roślinka z której i tak wyrośnie cierń i zaczniesz od nowa zabijać!

Wade schylił się jeszcze bardziej czując jak słowa głównego Radnego tworzą większy ciężar na jego ramionach.

-Niech pan przestanie! - powiedziała młodsza z kobiet - Deadpool nie jest aż takim złym człowiekiem! - na co Wade pokazał jej dłonią aby się uspokoiła. Najemnik podniósł wzrok na głównego radnego.

-Rozumiem, że dla pana jestem najgorszym z najgorszych... Wiem, że mordowałem i wiem, że nikt nie traktuje mnie z litości! Wiem, że jestem czasem niebezpieczny i nieobliczalny, ale umiem przyznać się do błędu! Popełniłem wiele i z pewnością będę popełniać, ale czy tylko ja popełniłem błąd? Na świecie jest wiele ludzi, którzy popełniają błędy, ale do nich się nie przyznają... Lecz ja mogłem uciec z helicarriera bez trudu to jednak zostałem aby przyjąć karę, którą mi wy mierzycie.

-Właśnie już podjąłem decyzje, za pół godziny przyprowadźcie wszystkich na salę możecie odpocząć i proszę również odprowadzić Deadpool'a do jego celi! -powiedział główny Radny i wstał od głównego stołu. Naczelny pokazywał jaki był zły, groźny i nie dał sobie dmuchać, ale i również tym razem chciał sam podjąć decyzję bez narady reszty. Natomiast Wade spuścił głowę i wyszedł posłusznie za dwoma agentami, którzy odprowadzili go do pokoju. Gdy drzwi się zamknęły Wade oparł się o ścianę i zjechał po niej chowając twarz w dłoniach. Wszyscy niespokojnie czekali na werdykt głównego człowieka Rady, nikt tak naprawdę nie wiedział co wymyślił zbywając resztę swoich Radnych, sala była pusta i gotowa do wyniku wyroku.
Wade przeczuwał, że tylko pogorszył sprawę. W końcu jest tylko mordercą, który zasługuje na śmierć i nic więcej.
Po pół godzinie agenci Radnego zaczęli przyprowadzać Fury'ego, Wdowę, Clint'a, Pajączka, Lekarza i znów do mównicy Deadpool'a. Który gdy tylko stanął ponownie w mównicy delikatnie się trząsł i patrzył w ziemię nie mogąc spojrzeć na Radę.

-Jesteśmy wszyscy, mam nadzieję, że tak. -powiedział główny Radny gdy przyszedł na salę, a wszyscy główni wstali. Wade patrzył się w nadal w dół gdy główny radny wszedł do pomieszczenia. -Dziś wszyscy poznamy wyrok który osądzi jednego z największych morderców.. -mówił spokojnie Kildir. Wade poddał się i pustym wzrokiem patrzył się na podłogę. -Wysłuchałem, na spokojnie zanalizowałem wszystkie odpowiedzi. Każdy mówił lub chociaż potrafił wesprzeć i bronić Deadpool'a. Moja decyzja jest jednoznaczna i nikt nie będzie podważał moich słów, rozumiemy się? -spytał się dotąd cichej sali.

-Tak - odpowiedział cicho Wade, a za nim powiedziała cała Rada.

-Deadpool jest nie winny! -mruknął cicho Pajączek załamanym głosem, ale na tyle głośnym szeptem, że najbliżsi agenci popatrzyli na niego.
Wade spojrzał na niego i delikatnie się uśmiechnął.

-Deadpool będzie żył! -uderzył młotkiem w stolik jak sędzia. -Ale całkowicie kara go nie ominie, mam nadzieję, że Nick nałoży na twoje barki odpowiednie konsekwencje i jednak będziesz pomagał bohaterom -zwrócił się do najemnika, który popatrzył z szokiem na głównego Radnego...

-T-tak - mruknął w odpowiedzi nie mogąc uwierzyć, aż podparł się o mównicę.

-Zdejmijcie mu te kajdany, możecie wracać na helicarrier...-uśmiechnął się lekko Kildir, ale cały czas był poważny i groźny. Dwójka agentów podeszła do najemnika i ściągnęli mu kajdany, a następnie obroże. Wade stał w miejscu i jeszcze nie dowierzał.
Rada wyszła i wszyscy powoli również zaczęli się zbierać. Pete wysmyknął się agentom i poszedł do Deadpool'a i mocno go uściskał. Wade wtulił się w pita i kilka łez spłynęło po jego policzkach, ale najemnik się uśmiechał.

-Jest już dobrze tak? -spytał cicho Pete i głaskał jego plecy.

-Yhym- mruknął, a Pajączek jeszcze chwile stał i tulił go dotąd aż byli sami w sali. -Chyba powinniśmy iść -powiedział cicho do ucha Pita i puścił go niechętnie.

-No dobrze... -miauknął cicho zniesmaczony, że musiał odsunąć się od Wade'a i popatrzył na niego, a później po całej sali chłopak uśmiechnął się do niego i ruszył do wyjścia z sali. Pete szedł obok Deadpool'a spokojnym krokiem, był zadowolony, że jednak Główny Radny dał się przekupić. Po chwili byli przy wyjściu. Wade uśmiechnął się i gdy podszedł do Ojca od tyłu przytulił się do niego.

-O już jesteście... -Nick uśmiechnął się, wytarł łzy rękawem i potarł delikatnie ręką po dłoni Wade'a.

-Dziękuję tato - powiedział cicho wtulony w ojca.

-Za co? -zaśmiał się cicho Fury.

-Za wszystko - mruknął.

-Nie musisz.. -uśmiechnął się szeroko. -Wracajmy do domu...

-Yhym- mruknął i puścił pirata. Dyrektor TARCZY odwrócił się i przytulił do siebie mocno Wade'a.

-Nie zabijaj nikogo więcej, nie chce aby wzięli Cię już na zawsze, następnym razem na pewno cię nie wydostanę...

-Nie zabiję już nikogo- obiecał i wtulił się w ojca.

2752 słów...

Piękny happy end...
Lecz to nie jest jeszcze koniec!

Co teraz będzie?
Czy Wade dotrzyma obietnicy?
Co się jeszcze wydarzy?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro