Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Początek bywa trudny

-Ooooo, a więc ty jesteś tym słynnym pajączkiem- powiedział i wyciągnął z pasa nóż i zaczął rozcinać sieć - niezły cel, ale nie powinno cię obchodzić dzieciaku co robię!

Parker wybił z jego ręki nóż i owinął go szczelnie pajęczyną wokół lampy.

-To ty tu się zachowujesz jak dziecko..

-Nie ja tylko szukam kogoś - burknął i wyciągnął kolejny nóż i od tyłu zaczął odcinać.

-Słyszałem, przez ciebie nie zjadłem swojego obiadu.. -warknął cicho. -Po co go szukasz?

-A po co ci to skoro słyszałeś to powinieneś już wiedzieć.

-Nie morduje się ludzi.. - powiedział spokojnie.

-Ale ja go chciałem tylko na straszyć pajączku - powiedział i był w połowie odcinania się od lampy.

-Tamtą dwójkę też? -warknął.

-Aaa tamci .... A nie jednak nie wiem o kogo Ci chodzi- stwierdził udając głupka.

-Nie udawaj idioty! Zabiłeś ich!

-Może - powiedział i oderwał od siebie sieć wyciągając dwie spluwy- spróbuj strzelić siecią, a on zostanie zestrzelony - powiedział i skierował broń na kulącego się mężczyznę.

-Strzelisz w niego, a później będziesz celował we mnie! - zszedł z ściany na ziemię.

-Pajączku - zaśmiał się - nie no co ty! Może trochę-  stwierdził.

-Deadpool widziałem twoje akta! Mówisz swoje zrobisz naprzeciw słowu.. - stał pod ścianą.

-Możliwe- powiedział i strzelił w gostka w łeb - wybacz młody, ale wystarczająco widział.

Peter przyłożył rękę do ust, chciał zwrócić Taquito.

-No to ja lecę - rzekł i zaczął iść w stronę z której przyszedł.

-Posprzątał byś po sobie do jasnej cholery! -krzyknął i za nim powoli szedł.

-Po co! Ktoś to zrobi za mnie - stwierdził - chyba, że myślisz że śmietnik to dobre miejsce na zwłoki!

-Deadpool! -warknął na niego.

-Tak? - odwrócił się do niego i zaczął iść tyłem.

-Tak nie wolno robić z ludźmi!

-Jak mi przykro - rzekł- pozbyłem się tylko mafiozy czy to źle?

-Z jednej strony jest to dobre, ale kuźwa! -przewrócił oczami.

-Tak wiem wiem bardzo złe - powiedział i wyszedł na ulicę.

Peter strzelił w jego klatkę piersiową wiązką białej sieci i pociągnął w swoją stronę , bo jechało auto.

-Dość krwi na moim patrolu idioto..

-No co ty pajęczaku - powiedział - nic by mi się przecież nie stało - stwierdził i zauważył kontem oka jak pocisk leci w stronę Spajdiego. Przesunął go delikatnie w bok i sam oberwał w lewy bok.

-Ej panowie to trochę bolało- mruknął do dwóch typów, którzy zaczęli strzelać w jego stronę. Jak nigdy nic Deadpool stał sobie i przyjmował na siebie pociski chroniąc w ten sposób Spajdiego.

Spider strzelił lepką wiązką w metalowy kosz i rzucił w nich.

-Chodź stąd.. -wypuścił sieć do góry i złapał najemnika.

-Ale ja ich jeszcze nie dobiłem- mruknął- i umiem sam sobie zwiać.

-Też umiem sobie radzić.. -mruknął, postawił Deadpoola na dachu i strzelił sieciami w ich karabiny.

-Oczywiście nie mówię, że nie- powiedział i już wyciągnął pistolet.

Pajączek strzelił i w jego broń palną.

-Nie ma zabijania.. -fuknął.

-No niech ci będzie - mruknął i zostawił broń. Zajął się wyciąganiem kuli z lewego boku.

Pajęczak podszedł do niego.

-Pomóc Ci? -spytał nieco łagodniej.

-Nie nie trzeba - powiedział i na chama wyciągnął kule z boku. - Zaraz powinno się zacząć regenerować.

-O tym też czytałem.. - stanął za nim i chciał mu wyciągnąć z pleców naboje.

-Dużo jest w aktach o mnie? -zapytał i zaśmiał się.

-Trochę, większość złego.. - wyciągnął dwa naboje i rzucił na ziemie i wytarł ręce o obcisły spandex.

-I fajnie- powiedział i zaśmiał się cicho.

-Dzięki za ochronienie mnie przed nimi.. - popatrzył w dal.

-Taki odruch - rzekł i wzruszył ramionami.

-No okej.. -kiwnął głową.

-No to jak mówiłem wcześniej narka- powiedział i szedł w stronę krawędzi dachu.

-Nie zabijaj ludzi dzisiaj.. -wystrzelił sieć w drugą stronę.

-Zobaczę jeszcze czy nie mam kogoś na liście - rzekł i zaśmiał się.

Peter się nie odezwał tylko już uciekł na inny budynek.

Deadpool zeskoczył z dachu na mniejszy i ruszył biegiem przez dachy.

Spidey wypuszczał sieć i po chwili ją puszczał by wytworzyć kolejną.

Kierował się do swojego domu w którym mieszkał z starszą pokręconą kobietą.

Peter przebrał się i wszedł normalnie po cichu do domu, myślał że jego ciocia śpi, bo żadne światło się nie świeciło.

-A ty gdzie się szlajasz o tej godzinie?! - zapytała ciotka May.

-Ciociu myślałem, że śpisz byłem u Pana Starka w laboratorium i sprzątałem tam po eksperymentach.. - tłumaczył się. -Przepraszam, powinienem był wcześniej ci napisać..

-Powinieneś! - powiedziała - Wiesz jak jest niebezpiecznie po zmroku i w nocy! Tyle morderstw i morderców!

-Wiem, ale są Avengersi, którzy przecież patrolują okolice i policja też..

-Wiesz, że oni nie zawsze uratują wszystkich! - rzekła-A teraz zmykaj do siebie!

-Tak wiem o tym, przepraszam ciociu May, kocham cię.. -powiedział Peter ze spuszczoną głową i poszedł do góry do siebie.

-Ja też cię kocham Piter - powiedziała.

Pajączek usiadł na łóżku w swoim pokoju i westchnął ciężko, nie chciał martwić swojej cioci, że codziennie wieczorem patroluje miasto jako super bohater. Przyzwyczaił się do tego, że się o niego martwi.
Deadpool wrócił do domu starej baby z którą mieszka. 

-Elo baba jak tam dzień ?

827 słów

Co wydarzy się później?
Czy Spider-man i Deadpool będą wrogami?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro