...Po całe swoje życie!
Chłopaka poważnie zamurowało. Odsunął się od Wdowy wtulając w ramię ojca.
-No co, to normalne pytania w tym czasie..-wzruszyła ramionami i się zaśmiała.
-Coś ty mu powiedziała Natasha! - powiedział Clint, zaś Pirat delikatnie głaskał Wade'a po ramieniu.
-Jaaa? Nic.. -uśmiechnęła się i rysowała na kolejnej białej kartce.
-Ta na pewno inaczej, by się od ciebie aż tak gwałtownie nie odsunął - stwierdził łucznik.
-Ej oskarżasz mnie znowu o coś jak pięć minut temu? -zagroziła mu ołówkiem. Jedyne Fury westchnął.
-Zaczyna się, dzieci będą się kłócić.. -pirat mruknął cicho do Wade'a.
-Nie jesteśmy dziećmi! - oburzył się Clint.
-Nic nie mówię.. -Nick zamilkł.
-To jest największe dziecko tu w pokoju.. -Wdowa uderzyła ołówkiem Clint'a w głowę.
-Ja ci dam dziecko! Ty się zachowujesz jak dziecko!
-Psujesz wszystko.. -włożyła mu gumkę do buzi. Mężczyzna burknął i wypluł gumkę.
-To kto wygrał zakład?
-Nikt.. -znowu mu wsadziła gumę do buzi. -Żryj to! -rysowała spokojnie.
-Ejjj! - burknął. Wade zacząłby się śmiać, ale tylko napisał w zeszycie.
*Jak para się kłócą*
-Gówno, wpieprzaj to! -robiła wykończeniowe cienie.
-Taak zgadzam się Wade.. -mruknął cicho i przyglądał im się.
-Sama wpieprzaj sobie gumkę!
-Daj mi dwie minuty, nie żyjesz za to.. -warknęła.
-A dam ci chce zobaczyć co mi zrobisz - prychnął. Wdowa na spokojnie dokończyła rysunek gdzie Wade całuje Peter'a w policzek, a ten uroczo marszczy nosek i się uśmiecha. Natomiast chłopak nie od klejał się od ramiona ojca.
-Proszę piracie -podała blok z uśmiechem i wstała. Wade zerknął zainteresowany na rysunek Wdowy.
-Hmm interesujące.. -pirat spojrzał na Wdowę. Gdy ta właśnie rzuciła się na Clint'a, którego położyła na ziemi i zaczęła go szturchać ołówkiem po bokach.
-Eeeej!- Clint zaczął się bronić przed nią.
-Na ej to ty wiesz co staje! -siedziała na nim i dalej go szturchała.
-Nie wiem!!!
-Tramwaj debilu! -po lizała grafit ołówka i zaczęła malować po twarzy Clint'a.
-Nie maluj mnie! - oburzył się i zaczął uciekać
-Leż bałwanie.. -dalej go bazgrała i siedziała na nim. Clint nadal starał się uwolnić spod Wdowy. -No i pięknie, zajebisty bałwan..
-Ja ci dam bałwana - powiedział i uwolnił się od niej przygniatając ją swoim ciałem do ziemi.
-Ty grubasie złaźże ze mnie.. -zaczęła go lać po udach.
-Nie zejdę!
-Booo?!
-Bo to!
-Wpieprze ci zaraz ołówek w oko tylko się wydostanę.. -sapnęła zmęczona szarpaniną.
-A proszę bardzo. - prowokował ją, a Wade przyglądał się walce cioci i wujka.
-To jest u nich codzienność są gorsi czasami od was.. -powiedział cicho Nick do syna. W tym czasie Wdowa wyswobodziła jedną rękę i wysunęła ją do stroju Hawkeye'a i przyciągnęła go do siebie na co Clint uśmiechnął się niepewnie.
*Zawsze tak? *
-Tak.. -szepnął pirat.
-No i czego się gapicie bałwany jedne! -przewróciła zdezorientowanego Clint'a pod siebie. Wade wzruszył tylko ramionami, a łucznik zaczął się rzucać aby go puściła. - Wbije ci ten ołówek tam gdzie nie trzeba! -zaczęła lać Hawkeye'a ołówkiem po łbie.
-Auuuu dlaczego?!
-Bo jesteś głupiiii!
-Nie jestem! To Ty zaczęłaś!
-Bo kuźwa do czepiliście się mnie, bo zapytałam tego tłumoka o to jak ma małego kutasa, ja pieprze! -znowu uderzyła Clint'a.
-Ciebie do reszty popierdoliło!
-A ciebie nie? Jest kurwa 21 wiek, ciocia powinna wiedzieć takie rzeczy!- Wade miał otwarte szeroko usta. - Czego się gapisz nigdy nie widziałeś jak baba chłopa molestuje? -prychła Nat widząc minę Wade'a.
-Nie odzywał bym się.. -szepnął cicho pirat. Wade spiorunował ojca wzrokiem.
*Jak mam się odezwać? *
Napisał notkę i pokręcił głową na boki.
-Otwarciem buzi już coś robisz.. -zaśmiał się cicho, a Romanoff zaczęła okładać lekko pięściami tors Bartona.
-Bij se bij nie rusza mnie to!
-Ojj jak ci wpierdole to nie wstaniesz .. -założyła mu za gumę od bokserek ołówek.
-Zostaw! - powiedział i zaczął się wyrywać.
-Co mam zostawić? -uniosła ręce do góry.
-Zostaw mnie i moje gacie!
-Mogę dotykać co chce.. -prychnęła
-Ale nie to!
-Nie to czyli nie co?
-Ugh daj mi spokój!
-Wygrałam dzbanie.. -poklepała go po twarzy i wstała z niego.
-Ja ci dam dzbana!
-A co debil, młotek..
-Nie jestem!
-Jesteś bałwanie.. -poprawiła swoje rude włosy.
-Nie!
-Taaaak! - Wade rzucił w nich poduszką w Wdowę, która wzięła poduszkę i odrzuciła w niego na co chłopak złapał ją i ponownie rzucił w kobietę.
-Nosz kurwa! Ty też chcesz dostać wpierdol!? - Deadpool tylko się uśmiechnął niewinnie gdy Clint zdołał uwolnić się od Wdowy. Kobieta rzuciła w Wade'a poduszką, ale oczywiście on uchylił się i poduszka trafiła prosto w pirata.
-Tak nie będzie, wyjazd mi stąd już, mieliście pomóc, a nie bawić się w dzieciarnie! -warknął Nick i zaczął w Clint'a i Natashe rzucać poduszkami.
Wade bezgłośnie zaczął się śmiać. bardzo bawiła go owa zaistniała sytuacja. Pirat uderzył i Wade'a poduszką, który spojrzał na niego nie rozumiejąc za co on dostał. Clint uciekł z pokoju Deadpool'a. -Tu nie ma nic śmiesznego synu.. -powiedział poważny Nick. Wdowa uciekła za Bartonem po drodze wywracając go na ziemię przed drzwiami i ściągając mu spodnie do kolan i uciekając prosto.
-Zabiję Cię! - krzyknął i zaczął ubierać spadnie lecąc za Wdową.
-Uh dzieci.. -pirat pokręcił głową na boki.
-Jak mnie złapiesz to zabijesz! -krzyknęła Wdowa przez korytarz i biegła dalej przed siebie. Wade żałował, że tego nie nagrywał.
*Kamery działają? *
-Cały czas, a co? -popatrzył na Wade'a.
Jego uśmiech poszerzył się.
*Nic nic taaato*
-Chcesz ten filmik oglądnąć jeszcze raz? Jak się gonią i biją? - Kiwnął stanowczo i szybko głową na tak, a uśmiech nie schodził mu z ust. -Spróbuję to załatwić, ale masz im nie mówić.. - Wade uśmiechnął się jeszcze bardziej. -Dobra jeszcze chwilę z tobą zostanę i trzeba iść sprawdzić czy żyją.
*Po co? Przecież chyba się nie zabiją*
-Nie byłbym taki tego pewny..
*Zabiją?? *
-Może nie, ale mogą sobie coś zrobić.
*Dlaczego? Przecież dobrze się dogadują*
-No naprawdę dobrze jak skaczą se do gardła.
*Serio? Dlaczego? *
-Nie widziałeś?
*Zawsze są przy mnie jak przyjaciele. Nie gryźli się! *
-Jeszcze się nie gryźli..
*Nie? *
-Przy tobie.
*No nie *
Odpisał.
-No właśnie..
*No trudno nie zabiją się chyba, a jak już to tylko jedno zginie*
-Albo oba głupole na raz..
*To tak się da? *
-Da..
*Muszę to zobaczyć! *
-Nie Wade ty siedzisz i pilnujesz Demona..
*Whyyyyy*
-Bo jeszcze ty oberwiesz!
-No cóż trudno!
-No nie mówi się trudno..
*Dlaczego? *
-Siedź tu spokojnie.. - kiwnął głową niechętnie na tak. Fury oddał mu Demona i wstał na co Wade wtulił się w Demona i przymknął oczy. Fury ziewnął i uderzył Wade'a w twarz poduszką, który otrzepał się, bo nie był przygotowywany na atak i spojrzał na ojca z zapytaniem. -Jeśli chcesz to zaraz przyjdę.. -zaśmiał się cicho z niego. Wzruszył ramionami tylko i wtulił się bardziej w Demona. Pirat wyszedł już bez słów z pokoju i poszedł szukać dwójki agentów. Clint gonił Wdowę próbując między czasie ubrać po prawinie spadnie, a Nat spokojnie biegła przed siebie, ale była tym powoli zmęczona, bo nienawidziła biegania.
-Co jest Wdowo! Wypalasz się? - stanęła wkurzona i przy dzwoniła mu w policzek z otwartej dłoni i ściągnęła mu spodnie. -Nosz kurwa! - warknął i ubrał gacie - Ja mam ci coś ściągnąć?
-Spieprzaj bałwanie! -pokazała mu środkowego palca i wpadła w ślepą uliczkę korytarzu.
-Ja ci dam bałwanie! -warknął i ruszył za nią.
-Ughh.. -oparła się plecami o ścianę i patrzyła na Clint'a odpoczywając.
-I co teraz zrobisz co? - spytał i uśmiechnął się złowrogo.
-Ja? Nic.. -wzruszyła ramionami i odetchnęła głęboko powietrzem.
-Czyli mogę się zemścić -odparł.
-Jak? -uniosła brew.
-Hmm - zamyslił się i wyciągnął z kieszeni sprej.
-Pogrzało cię? -podeszła do niego pewna siebie.
-Nie - odparł i po pstrykał ją sprejem i to czerwonym. -Od razu ci do twarzy!
Podcięła go tak, że wylądował na kości ogonowej i przy szpiliła go butem do ziemi.
-Pieprzony frajer.
-Pfff - prychnął i uwolnił się podcinając ją. -Sajonara - powiedział i zaczął uciekać. Rzuciła mu pod nogi butem i wypieprzył się na twarz i podeszła do niego i usiadła na nim.
-Gdzie tak spierdalasz, boisz się mnie?
-Ciebie kotku nigdy - powiedział - ale zemściłem się i to mi wystarczy.
-Nie byłabym taka do przodu na twoim miejscu..
-Nie? - spytał - a to dlaczego?
-Ja ci mogę jeszcze wpieprzyć za to.. -zaczęła go obmacywać i szukać spreju.
-Nie! - burknął i zaczął się wyrywać.
-Ooo, a co tu mamy.. -znalazła sprej i oblała jego twarz. -No teraz wyglądasz jak burak, a nie bałwan! - Clint nic nie powiedział tylko zaczął wycierać się w Natashe, a ona znowu go spryskała.
-Debil! - lecz on nadal się w nią wycierał. -Przeeeestań .. -zaśmiała się. -Bo ci ściągnę nie tylko spodnie!
-No próbuj proszę bardzo ja się niczego nie wstydzę - rzekł.
-Jak nic tam nie ma to się nie dziwie, że się nie wstydzisz -zaczęła się z niego śmiać głośno.
-No na pewno - prychnął - mam się czym pochwalić! Sama widziałaś szujo!
-Takie nic? -prychnęła rozbawiona i pochyliła się nad nim.
-Sama masz takie nic ! - prychnął, a ona warknęła i zaczęła go gryźć i szarpać. -Ejjjj! - miauknął i zaczął się rzucać.
-Nawet mucha nie byłaby zadowolona po tobie, a co dopiero ktokolwiek z ludzi -ujebała go w obojczyk.
-Ughhhh ddaj mi spokój - mruknął.
-Nie dam..
-To znajdź se kogoś kogo będziesz dręczyć!
-Spokojnie mam kogoś na oku o wiele ciekawszego..
-I dobrze, bo jestem już dawno zajęty!
-Wiem.
-Puścisz mnie już?
-Um nie?
-Dlaczego?
-Bo lubię cię dręczyć!
-To wiem.
-No to co się odzywasz?
-Oj, bo chce i daj spokój Nat!
-Z czym mam dać spokój?
-Z wszystkim.
-Taki się pan ważny znalazł nagle? -uniosła brew.
-Nie.
-To cicho leż..
-Nie!
-To cię upierdole..
-Gdzie niby?
-W kutasa.. -założyła ręce na piersi obrażona.
-Bardzo śmieszne Nat...
-Hah nie wierzysz mi?
-Oj wierzę wierze! - powiedział panicznie i chciał się uwolnić.
-Przestań się szarpać!
-Dlaaaaczego?
-Bo jesteś głupiiii!?
-Nie jestem! I złaź ze mnie!
-Zmolestuje i zgwałce, a sorry nie ma nawet czego -prychła i wstała z niego otrzepując się.
-Nie rusza mnie to - powiedział i wstał.
-To dobrze bałwanie.. -skierowała się prosto przed siebie.
-I nie jestem bałwanem!
-Jesteś!
-Nie! -odrzekł i ruszył za nią.
-Tak jesteś!
-Nie!
-Jesteś i se idź..
-Idę - odparł.
-Ale nie za mną.. -stanęła i popatrzyła na niego.
-Idę do siebie, a mamy obok siebie więc nie narzekaj.
-Nie znoszę cię.. -zaśmiała się, po chwili się uczepiła jego szyi. -Musisz mnie ponieść nie mam siły.. -westchnęła.
-Powinnaś więcej biegać - stwierdził, ale wziął ją na ręce.
-Nie lubię biegać..
-Wiem, ale twoja kondycja upada przez to leniku - stwierdził.
-Spadaj bałwanie ja wiem co dla mnie jest najlepsze..
-Ta ta wmawiaj sobie - rzekł i uśmiechnął się do niej.
-No i będę... -popatrzyła w swoje kolana.
-To szybko będziesz szybciej się lenić.
-No i trudno tak ma być..
-Oczywiście leniu - zaśmiał się.
-Bałwan.. -uśmiechnęła się lekko.
-No, ale nie twój!
-Powiedziałam ogólnikowo - mruknęła.
-Oczywiście!
-Idziesz jakbyś nie mógł..
-Idę idę daj spokój goniłem cię przez pół helicarriera! - powiedział i zaczął szybciej iść.
-No i ty mi się dziwisz, że nie mam siły.
-Haha no dobra!
-Już jest kwita z wpierdolem?
-Może być choć powinienem cię teraz puścić abyś po tukła swą dupkę.
-Nie rób tegoo!
-A dlaczego nie?
-Bo będzie mnie bolało.
-Trudno - powiedział i śmiechnął się do niej.
-Nie bądź takii!
-Nie zrobię tego Nat - powiedział.
-Przynamniej jesteś ten dobry..
-No widzisz.
-Widzę widzę marudo..
-Nie jestem marudą! Popatrz na siebie Nat - rzekł.
-No patrzę i nic nie widzę.
-Do okulisty trzeba? -spytał.
-No to czekaj wydłubię ci oczy to pójdziesz se do okulisty! - odgryzła mu.
-Wtedy to będę potrzebować chirurga - stwierdził - i opaski na oczy.
-Mm będziesz wtedy jak pirat -zaśmiała się.
-Pirata to mamy dyrektora -rzekł - drugiego nam nie trzeba!
-A ja jednak nalegam.. -uśmiechnęła się chytrze.
-Wdowo kim ja będę gdy wydłubiesz mi oczy? Jestem Sokole oko i potrzebuje oczu!
-Dupa tam z jednym okiem też se poradzisz!
-Bardzo zabawne - burknął- bo zaraz sama będziesz wracać na nóżkach do pokoju.
-Nieee jeszcze trochę mnie ponosisz.
-Taaa - mruknął.
-O patrz pirat idzie arrrrrr! -zaczęła się śmiać, a Clint dołączył do niej.
-Gdzie macie tego pirata, poza tym co zrobiłeś Natashy, że ją niesiesz? -podszedł do nich Fury, gdy Nat dalej się chichrała.
-Wdowa stwierdziła, że pierdoli i nie wraca, więc uczepiła się mnie jak rzep psiego ogona.
-Ej pierdol się ze ścianą i kamieniami! A teraz nieś do łóżka! -prychła Nat.
-To trzeba było ją zostawić - stwierdził Fury.
-Nie mam serca, by porzucać towarzyszy na polu walki!
-To jaka to walka była? -zaśmiał się krótko pirat.
-Okropna kapitanie okropna.. - oznajmiła kobieta.
-Pełno krwi się polało - stwierdził Clint i się zaśmiał.
-No widzę właśnie idźcie się umyć - rozkazał pirat.
-Nie wiem czy to aż tak szybko schodzi.
-A co mnie to obchodzi.
-Dobrze idziemy pod prysznic!
-Nieeeeeee.. -powiedziała Wdowa.
-Co nie? - spytał się jej - A mam cię wyrzucić z helicarriera do morza?
-Umreeeeeee tu!!!
-Trudno - powiedział.
-Debillll! -Wdowa marudziła
-Bez wyzwisk nie zabijać się tu! -powiedział stanowczo Nick.
-Dobrze dobrze spokojnie.
-Idziemy do pokoju tak?
-Tak.
-Uffff.. -Wdowa wygodnie się rozłożyła w ramionach Clinta.
-Do wanny z nią! - rzekł Dyrektor.
-Hahaha oczywiście panie kapitanie!
-Nieeeee..
-Trzeba trzeba - powiedział Clint.
-Miłej kąpieli-stwierdził Nick i poszedł do swojego gabinetu. Na co Clint tylko zaśmiał się cicho.
-Umieeeeram -Wdowa zaczęła histeryzować.
-Woda nic ci nie zrobi!
-Ale ty tak.. - stwierdziła.
-Ale co ja mam ci niby zrobić?
-Nie wiem..
-No właśnie Natasha.
-Ale musimy iść się myć? Twoja wina!
-Moja ? - spytał - Trzeba było mnie nie oblewać tym!
-Ej to ty wyciągnąłeś sprej!
-Ale ja Ci tylko opstrykałem ciuchy?
-Ciuchy? Cała jestem brudna!
-Trudno.
-Neeee.
-Wykompiesz się to dobrze ci zrobi!
-Mój pokój by dobrze mi zrobił, zaszycie się tam i schowanie się pod kołdrą.
-Ta ta oczywiście!
-No taaak!
-Oczywiście!
-Dobra idziemy się umyć..
-Idziemy? Razem?
-A przeszkadza ci to? - spytała spokojnie.
-Nie nie przeszkadza - uśmiechnął się.
-No właśnie! - Nat dalej leżała w jego ramionach i patrzyła na jego twarz. Clint szedł do pokoju Wdowy. -Nie mieliśmy się przypadkiem umyć? -spytała cicho.
-Idziemy do ciebie, bo masz wannę - stwierdził.
-A ty nie masz?
-Ja mam prysznic - odpowiedział.
-Jezu wszystko jedno byleby się szybko umyć.
-Dobra to prysznic jak chcesz się szybko umyć.
-Ale zejdzie sprej?
-Powinien zejść.
-Ale u ciebie nie ma moich ubrań -zachichotała marudząc.
-Ugh zdecyduj się Nat gdzie chcesz!
-Dobra chodźmy do ciebie pod ten prysznic, użyczysz mi koszule czy coś..
-Ok- powiedział i był już niedaleko pokojów gdy Nat siedziała już cicho. Zaś Clint wpisał kod do drzwi i wszedł do swego pokoju.
-Już mogę iść sama.. - Sokole oko postawił ją na dywanie. -No to idź się myj pierwszy..
-Pani ma pierwszeństwo.
-Ale panowie dziś mogą pierwsi.
-Ktoś mówił wcześniej, że idziemy kompać.
-Razem? -uniosła brew.
-Sama mówiłaś - stwierdził i podszedł do szafy szukając innych ciuchów.
-Tak, ale wiesz Clint.. -podrapała się po karku.
-Co? - spytał - Tak wiem wiem idź się myć.
-Chodzi mi o to, że nawet jeśli chcielibyśmy razem to nie za bardzo możemy... - Clint spojrzał na nią i uśmiechnął się.
-Tak wiem - odparł i rzucił jej długą pod koszulkę na przebranie.
-Ty masz rodzinę i w ogóle.. -wzięła od niego koszulkę.
-Wiem Wdowo nie musisz mi przypominać - powiedział.
-Ale jakbyśmy raz się razem umyli może nikt by nie nakrzyczał -podeszła do niego.
-Nikt poza tym nie musi wiedzieć - odparł.
-No właśnie. A nie będziesz czuł, że to zdrada?
-Zdrada byłaby gdybym uprawiał seks z jakąś inną kobietą.
-Dobrze, ale no mycie razem to samo to już jest jako zdrada czyż nie?
-Nie uznaje tego za zdradę - rzekł - wiele agentów myję się razem pod prysznicem.
-Dobra możemy się umyć razem..
-Przynajmniej będziesz miała czyste plecy - zaśmiał się.
-Uważasz, że się umyć nie umiem? -złapała go za koszulkę i zaczęła ciągnąć do łazienki.
-Nieee nie sądzę tak - zaśmiał się.
-To co głupio mówisz.. -również się zaśmiała.
-W końcu jestem bałwanem - stwierdził.
-I to wielkim bałwanem.. -weszli do łazienki.
-No nie wiem czy takim Wielkim - rzekł i szedł za Wdową.
-Największym jakim widziałam.. - zaśmiała się i zdjęła mu bluzkę.
-A Wade nie jest większym bałwanem? - zapytać i dał się rozebrać z bluzki.
-Nie, bo ty jesteś.
-Ja? Niby dlaczego?
-Bo tak, jesteś.
-Nie będę się kłócić o takie rzeczy - stwierdził i ściągnął podkoszulek.
-I masz rację.. -od pięła mu pasek od spodni. Clint rzucił podkoszulkę do kosza na pranie gdy Wdowa też zaczęła ściągać z siebie bluzkę.
Hawkeye oczywiście pomógł jej się pozbyć bluzki całej z spreju, a Nat uśmiechnęła się i dalej się pozbywała ubrań. Clint obszedł Natashe i puścił wodę w kabinie ustawiając ją na odpowiednią temperature.
-W spodniach się myjesz? -zaśmiała się cicho stojąc w samej bieliźnie i trochę się zakrywając.
-Nie - odparł i zaczął ściągać spodnie bez jakiegokolwiek skrępowania.
-Dalej nie wiem czy to dobry pomysł..
-To tylko prysznic - odparł.
-No wiem ze tylko mycie..
-Dla mnie tylko mycie.
-To dobrze..
-Zboczuch.
-Huh o co ci chodzi?
-O nic - rzekł - wchodź pod prysznic, bo trzeba pozbyć się tej farby z nas jak najszybciej! - Wdowa weszła w bieliźnie pod prysznic. Zaś Clint został w bokserkach i również wszedł pod prysznic za Wdową. -Coś czuje że nie będzie łatwo to zmyć.
-Dlaczego to będzie nie łatwo zmyć?
-Już widzę to po ciepłej wodzie - rzekł i wziął gąbkę na mydlił ją i zaczął szorować plecy kobiety, która mruknęła i przemknęła oczy. Farba niechętnie chciała schodzić, ale przy uporze Clint'a zaczęła puszczać. Wdowa wytrzymywała mycie gąbką gdy Clint dokładnie szorował każdy centymetr farby.
-Już? -spytała cicho.
-Jeszcze chwilkę - odparł.
-Dobrzee. - po chwili skończył. -Dziękuję teraz ty..
-Co ja? - spytał.
-Do mycie odwróć się i daj gąbkę..
-No dobra - mruknął - chciałem sam się umyć, ale jak chcesz - rzekł dał jej gąbkę i obrócił się.
-Umyje cię umyje..
-Yhym - mruknął. Wdowa wzięła gąbkę i zaczęła go myć. Clint przymknął powieki i pozwolił aby go szorowała gąbką gdy Natasha delikatnie myła skórę mężczyzny.
Sokole oko pomrukiwał cicho czując jak gąbka delikatnie myję jego ciało
-Dawno cię nikt tak nie mył co? -zaśmiała się cicho Nat.
-Wiesz jak to jest. Życie Avengersa nie jest łatwe!
-Wiem o tym, że jest ciężko..
-Nom- mruknął.
-Ale nikt cię nie mył tak?
-A kto miał mnie myć?
-Sam masz się tak myć?
-A jak człowiek się myje Nat?
-Normalnie, sam.. -zaśmiała się cicho.
-No właśnie odpowiedziałaś sobie na swe pytanie -rzekł.
-Wiem, ale chciałam to uzyskać od ciebie.. -zrobiła wielką pianę, która ozdobiła włosy Clint'a.
-Hehehe - zaśmiał się i uśmiechnął.
-No od razu ci do twarzy w tej czapce.. -prychnęła rozbawiona i skończyła myć Clint'a i oparła się o kafelki i pozwoliła aby woda spływała po jej ciele.
-Dziękuję za czapeczkę - powiedział i wtarł pianę w włosy.
-Ależ nie ma za co- uśmiechnęła się. Podszedł delikatnie do wdowy i spłukał włosy nad nią. - Hejj przeszkadzasz.. -tyka go po bokach.
Clint zaśmiał się ale płukał nadal włosy gdy Wdowa prychła i zaczęła go łaskotać. Na co Barton zaczął się śmiać i odsunął się od Wdowy.
-Dziękuję.. -zaczęła dalej się płukać w wodzie.
-Za co? -spytał i otrzepał się z wody.
-Że w końcu odsunąłeś się od wody - stwierdziła kobieta.
-A co przeszkadzałem ci?
-Taaaaak.. -zaśmiała się i mrukła cicho jak woda zaczęła skapywać po jej ciele.
-No nie wiedziałem, że ci przeszkadzam - zaśmiał się cicho.
-Specjalnie nade mną stanąłeś.
-Może - powiedział i oparł się o kafelki z uśmiechem.
-Na pewno.. -zerknęła na niego.
-No nie wiem - nie odpowiedział jasno.
-Już się umyłam, a ty?
-Też - odparł.
-Wychodzimy?
-Możemy - rzekł.
-Chyba w końcu trzeba..
-Tak - kiwnął głową i otworzył drzwi od kabiny prysznica. Wdowa poczekała aż mężczyzna wyjdzie pierwszy. Barton wyszedł z kabiny i wziął pierwszy czarny ręcznik do rąk i podał go kobiecie.
-Dzięki.. -zaczęła się wycierać w ręcznik. Natomiast on wziął drugi i również zaczął się wycierać.
Pozbyła się mokrej bielizny i ubrała dużą ciemną koszule Clint'a.
Barton nie podglądał Wdowy. Podszedł do szafki i wyciągnął suche bokserki. Obwiązał ręcznik wokół bioder i ściągnął mokre gatki.
Nat również nie patrzyła na Clint'a jak się przebierał. Ubrał czyste i suche. Obwiazał ręcznik i zaczął wycierać włosy uśmiechając się do Wdowy.
-Powinnam chyba już iść- powiedziała cicho, a on wzruszył tylko ramionami na słowa Wdowy i przeszedł do swojego pokoju, który był w odcieniach szarości i elementami czerni i fioletu. Nat rozwiesiła mokry ręcznik i wyszła za łucznikiem. -Clint wiem, że nie powinnam się nawet tego pytać ciebie.
-Czego? - spytał i spojrzał na Wdowę.
-Dotrzymał byś mi towarzystwa na parę godzin?
-Z tobą wszędzie i zawsze - odparł i uśmiechnął się uroczo.
-Uh umm, ale mi chodzi o wiesz.. -
Clinton spoważniał trochę i zwinął ręcznik. -Rozumiem jeśli powiesz nie, masz żonę i dzieci, wybacz to pytanie nie było na miejscu...
Barton trochę się zakłopotał.
-Czyli dalej cię pociągam seksualnie? - spytał i zerknął na nią.
-Trochę tak.. -potarła delikatnie ramię. Clint podszedł do Natashy.
-A nadal dla ciebie mam za małego?
-Tak i to bardzo- szepnęła z uśmiechem.
-Pfff -prychnął i podniósł jej podbródek placem tak aby patrzyła na niego. -Powtórz kotku!
-Dalej się bawisz w dziecinne czułe słówka, dziecko? -uniosła brew i spojrzała na niego.
-Może - odparł - ale to przezwisko nadal do ciebie pasuje kotecku.
-Skąd możesz wiedzieć, że nadal jestem taka drapieżna? -świdrowała go wzrokiem.
-Widać każdego dnia gdy próbujesz mnie zajebać!
-To tylko niewinne żarty no..
-Wiem, że niewinne, ale niektóre naprawdę bolą - stwierdził i patrzył się w jej oczy, a palec nadal podnosił jej podbródek wyżej.
-Cóż musi boleć inaczej będziesz martwy jak nie będzie bolało..
-Bardzo zabawne - burknął i delikatnie pocałował ją w usta niczym jakby kosztował zakazanego owocu.
-Mm taka prawda złociutki.. -mruknęła w jego usta i pogłaskała jego policzek również kosztując jego miękkich i delikatnych ust. Clint objął ją w pasie drugą dłonią i przyciągnął do siebie.
-Musimy być, mm cicho.. -stwierdziła z drobnym uśmiechem.
-Przecież - mruknął i odsunął się od jej ust - mamy wyciszone pokoje - rzekł i przejrzał dłonią po jej boku.
-I tak uważam, że powinniśmy być cicho.. -za mruczała i lekko się wygieła.
-I będziemy - stwierdził i przygryzł jej ucho.
-Mmm, dalej się uwielbiasz tak bawić hm? -za mruczała.
-Oczywiście - szepnął do jej ucha.
-To dobrze..
-Jesteś tego pewna kotku? - spytał cicho.
-Oczywiście przecież sama cię spytałam.. -mruknęła.
-Wiem - mruknął i ponownie złączył ich usta, a Wdowa od razu odwzajemniła pocałunek od Hawkeye'a. Clint zamruczał i zaczął iść tyłem prowadząc ich na łóżko. Nat poddała się mu i szła posłusznie z nim. Barton wiedział, że jak już zaczęli to już nie skończą.
-Jesteś nie obecny.. -mruknęła mu w usta. -Na pewno to dobry pomysł?
-Nikt się nie dowie - odparł i wrócił do teraz tej chwili i się na niej chciał skupić.
-Wiem o tym, że nikt się nie dowie..
-I tak ma zostać kotecku - wy mruczał w jej usta.
-No dobrze już dobrze.. - Clint włożył dłonie pod swoją podkoszulkę w której była teraz tasha. -Ale masz chłodne ręce.. -mruknęła rozbawiona.
-Zdaje ci się - stwierdził i zaczął jeździć dłońmi po plecach Natashy.
-Mmmm.. -przeszedł po jej plecach przyjemny dreszczyk. Clint mimowolnie się uśmiechnął i polizał jej wargi. Nat popatrzyła na twarz Clint'a lecz on nadal się uśmiechał.
-Nadal to robisz tak nie zdarnie.. -zaśmiała się cicho.
-Niestety - odparł lecz uśmiech nie schodził z jego ust.
-Przynajmniej to dalej ty..
-Zawsze będę sobą - odparł.
-Wiem o tym Clint.. -pogłaskała jego policzek.
-To dobrze! - Sama zaciągnęła go do pocałunku, który odwzajemnił trochę spragniony zbliżenia. Natasha zaciągnęła Bartona do dalszych działań w ich zbliżeniu.
3805 słów!
Co się wydarzy?
Czy ktoś się dowie co między nimi dojdzie bądź doszło? 😏😏😏
Co skrywa się w przeszłości?
Rozdział za środę, bo wczoraj był za niedzielę 😉
Jak oceniacie książkę?
Czy jest przyjemna w czytaniu?
Bądź coś poprawić?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro