Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Ostrzeżenie

~Taaaa powrót do codzienności z pracą.

-Pomogę ci ze wszystkim nie martw się.. -mruknął w grzbiet kota widząc jego dziki wyraz pyszczka.

~Dziękuję Steve - miauknął i wtulił się w Steve'a.

-Ale i tak cię zjem.. -uśmiechnął się pod nosem.

~A chcesz z pazurów? - prychnął i wystawił pazurki.

-Nie podoba ci się mój pomysł z gryzieniem? -położył twarz do jego pazurków. Gdy tylko przyłożył twarz do jego pazurów one się schowały.

~Nie za bardzo.

-No chciałeś przed chwilą mnie podrapać no, a teraz co? -zaczął całować jego opuszki łapek.

~Nie chciałem drapać - mruknął i popatrzył się w bok.

-Miau miau, okey.. -całował czule jego łapki i później przyłożył buzie do jego noska.

~I tak nie rozumiesz!- miauknął Tony.

-Miaaau? -ugryzł go w ucho.

~A ja ciebie gdy robisz miau!

- Pan Fury dzwoni - poinformował Jarvis. Steve wyprostował się i głaskał kota i od razu spoważniał.

-Odbierz Jarvis.. -powiedział Kapitan.

-Tak jest - odparła sztuczna inteligencja. Wszyscy zainteresowali się gdyż Fury rzadko dzwonił osobiście.

-Witam Avengers - powiedział spokojnie Fury, który siedział w sali treningowej z synem odciągając go od morderczego treningu.

-Hejaaa Peteyy! - wtrącił się Deadpool.

-Ty lepiej pij to, a nie gadaj - powiedział mężczyzna do syna.

-No nie wierze kto się w końcu do nas odzywa.. -zaśmiała się cicho Natasha i wszyscy spojrzeli na Peter'a, który siedział jak dojrzała wiśnia i chował się za dłońmi.

-Hey Wade.. -powiedział Pajączek.

-Witamy dyrektorze Fury..-powiedział spokojnie Caps.

-Noo młody dlaczego stałeś się czerwony jak wisieńka? - spytał Clint i zachichotał.

-Mam kilka informacji i kilka pytań - stwierdził Fury.

-Co pierwsze pytania czy informacje? - spytał go Wade.

-Bo zaraz prze biegniesz się jeszcze raz - rzekł do syna.

-Dopiero co darłeś się abym już przestał... Zdecyduj się piracie - zaśmiał się cicho widząc minę ojca.

-Wadeee...

-Dobra dobra pij to nie gadaj zrozumiałem - rzekł i po chwili dodał - chyba.

-Najpierw daj informacje, a później zadawaj pytania.. -powiedział Rogers przewracając oczami na komentarz Clint'a i bardziej chowającego się Peter'a.

-Mnie tu nie ma.. -pisknął cicho Spidey.

-Dobrze - już otwierał usta aby zacząć gdy napotkał się z wzrokiem syna - nawet się nie waż Wade! - upomniał go.

-Ale?

-Nie i nie przeszkadzaj gdy dorośli rozmawiają!

- Nie mam już 8 lat - burknął.

-Wade!

-Dobra dobraa!

-Więc. Kurwa zapomniałem co miałem powiedzieć! Wade ja cię po prostu ukatrupię!

-Też cię kocham tato! - Clint nie powstrzymywał się i śmiał się z konfrontacji ojca z synem. Wszyscy zaczęli się śmiać z konwersacji po drugiej stronie słuchawki.

-Dobra, dobra a teraz przejdziemy w końcu do konkretów? -spytała Natasha, która jako jedyna utrzymywała spokój i piła herbatę.
Pajączek uciekł z salonu do swojego pokoju i napisał do Deadpool'a aby dał im chwile na pogadanie o ważnych sprawach. Natomiast Wade od razu przeczytał SMS.

-Serio? - mruknął Wade.

-Dobrze więc jest kilka informacji dla was i tego co powinniście zrobić... Po pierwsze najważniejszym zagrożeniem stała się na nowo Hydra, która przedostała się na Helicarrier... I są z tym spore problemy - rzekł.

-A od kiedy z Hydrą nie ma problemów? - spytał Clint.

-Hydra, okropna organizacja, ale co oni robią na Helicarrierze? -zmarszczył brwi Steve.

-Fury jak coś to mogę zaraz przyjść i porozbijać kilka mord tylko więcej nie wywalaj nas ze statku.. -stwierdziła Natasha.

-Celem jest dla nich Deadpool - westchnął - nie jest to zbyt dobry pomysł Wdowo - rzekł - zbyt dużo jest zdrajców i za mało zaufanych ludzi... Obawiam się, że Helicarrier upadnie.- 
Wade ciężko przełknął ślinę i popatrzył się w butelkę z wodą.

-To co on tam jeszcze robi? Skoro Helicarrier jest oblężony w szpiegów Hydry! Nie powinieneś go skryć gdzieś indziej? -powiedziała zdesperowana Tasha. -Skoro upadnie to on nowa powstanie tak jak zawsze, my ci pomożemy tylko musisz powiedzieć co i jak..

-Na spokojnie Natasho - powiedział. - Nie jest bezpieczny zbytnio nigdzie, Hydra ma gdzieś w Nowym Jorku bazę i choćbym chciał ukryć syna nie ukryje go na długo. Więc z tym postaramy sobie razem jakoś poradzić czyż nie Wade?

-Tak - powiedział niezbyt pewnie chłopak.

-Drugą informacją jest to, że musicie pilnować bardziej Peter'a. Ostatnio  doktora Octopusa widziano z kimś z Hydry... Obawiam się, że Spider-Man nie jest zbyt bezpieczny sam na zewnątrz.

-Pilnujemy go jak się tylko da, ale dzieciak nawet w nocy potrafi dać nogę na dach i udawać, że on nic nie wie.. -powiedział Caps z westchnięciem.

-Trzeba się dowiedzieć gdzie jest ta baza.. -zmyśliła się Romanoff. -Ta główna baza nie prowizoryczne..

-Możecie próbować oni o tak ukryli zbyt dobrze - odezwał się Wade.

-Tak ma rację Hydra zawsze słynie z trudnych baz... Musicie mieć bardziej na młodego oko.

-Czy mi się zdaje czy twój dzieciak wie gdzie jest baza Hydry - odezwał się Bruce.

-Gdyby Wade wiedział od razu, by powiedział Fury'emu bez pitolenia prawda? -wtrąciła Nat.

-Będziemy mieć spokojnie, na razie i tak się nigdzie nie ruszy, bo nie może. -stwierdził Kapitan.

-No nie wiem - odparł Bruce - Hydra ma sposoby na wszystko.

-Nawet jeśli mój syn wie gdzie jest baza Hydry nie jest w stanie tego w normalny sposób określić przez zanik pamięci - rzekł Fury.

-Thor podaj mi swój miaumiau, bo lecę na Helicarrier komuś pamięć przywrócić! -krzyknęła rudowłosa agentka i się cicho zaśmiała. -Nie będziemy mieć problemu, coś się wynajdzie w podziemiach.. -machnęła ręką.

-Lepiej abyście na razie się nie wtrącali w to. - stwierdził mężczyzna - Hydra urosła na sile i nawet ja miałem problem walcząc z kilkoma z nimi. Kolejną informacją dla was jest to, żebyście i wy byli ostrożni jak gdzieś wychodzicie.

-Dlaczego? - spytał Clint.

-Nie jest to czas, bym na takie rzeczy odpowiadał Clint.

-Musisz nam powiedzieć dlaczego i my mamy uważać, przecież gdy jesteśmy w grupie nikt nie powinien nam zagrażać chyba, że naprawdę są tak..pokręceni -stwierdził Rogers.

-Nawet siedząc w bezpiecznym miejscu na Helicarrierze nie jestem pewien tego czy nie jesteśmy podsłuchiwani. Po prostu mam przeczucie, że wy też jesteście przeszkodą dla Hydry.

-To oni są przeszkodą, kurwa.. -zaklnęła pod nosem agentka i poszła do kuchni.

-Zgadzam się - poparł Clint.

-Niestety nic nie możemy poradzić na to co się stanie... Trzeba poczekać na ciąg wydarzeń i wtedy działać gdy będzie znać się plany wroga - rzekł Fury.

-Dobra, a teraz może jakieś mniej wkurzające wszystkich informacje? -Natasha jednak wróciła do salonu.

-Hmm - zamyślił się - plusy są takie, że wiem kto mniej więcej jest zdrajcą tylko nie rozumiem dlaczego nie atakują... Nadal potrzebuje abyś ty Stark i Rogers znaleźli dla mnie tego człowieka. Zbytnio mniej wkurzających informacji nie ma Wdowo.

-Co proszę, Stark i Rogers mają. Mają samotną misję ja słyszę! - z piorunowała wzrokiem Kapitana, który nerwowo przełknął ślinę i się zarumienił. -Nie no ta wiadomość była doskonała piracie, jak gorzka czekolada na moje serce! Ty chcesz zrobić ze Steve'a zoofila?! Przecież miliarder jest kotem do jasnej cholery co on będzie szukał, chyba pająków pod łóżkiem na którym będą się mizgać! -Romanoff wybuchła.

-No nie! I nie chcieliście nam o tym powiedzieć ! - oburzył się Clint.

~Steve! Oni nas zabiją! - miauknął Tony odzywając się po długiej przerwie ciszy.

-Czyli informacje o tym, że Stark jest kotem są prawdziwe - stwierdził Fury - mam nadzieję, że niedługo Stark będzie zdalny do misji kapitanie...- natomiast Caps wtulił w siebie Tony'ego.

-Ja też mam taką nadzieję Nick.. -powiedział cicho Rogers.

-Oczywiście, że to prawda! Loki go zmienił dla Steve'a! Jak nikt nie raczył powiedzieć o żadnej prywatnej misji! -fuknęła zła Wdowa.

-Mówiłem - powiedział cicho Wade.

-Cicho - powiedział do syna - wiem wiem miałeś rację. Myślałem iż kapitan was poinformuje o tym, że mają misję. Jak widać nie powiedział.

-Miałem poinformować, ale nawet czasu na to nie było.. -zaczął Steve jednak został uciszony warknieciem Natashy.

-Wystarczyło tylko powiedzieć - stwierdził Clint.

-Dobra nie kłóćcie się o drobne rzeczy! - stwierdził - Czy Peter odżywia się i zażywa tabletki? - spytał czarnoskóry.

-Ktoś musi pilnować obiadów aby nikt nie głodował.. -syknęła Tasha w stronę Kapitana na co on westchnął.

-Rozumiem - rzekł- a jak sytuacja zdrowotna z Stark'iem? - spytał ponownie dyrektor tarczy.

- Może w końcu się czegoś dowiemy - zasugerował Clint.

-Jest w miarę dobrze tylko dzisiaj był bardzo osłabiony, ale jest w porządku wszystko opanowane.. -powiedział krótko Cap.

-Gdyby coś się działo to Gustaw przeszedł weterynaryjne szkolenie - stwierdził Fury powstrzymując się od cichego zaśmiania się.

-Weterynarz, który leczy ludzi -powiedział Wade - chyba już wszystko słyszałem.

-Naprawdę jest już wszystko w porządku nic nie trzeba.. -prychnął blondyn na ich docinki o Stark'u.

-Dobrze... A jak u ciebie Bruce przeszło szkolenie? - zwrócił się do Hulka.

-Całkiem dobrze dyrektorze, nie mam na co narzekać, ale lepiej tu w Wieży z resztą.. -powiedział zgodnie z prawdą dotąd cichy Bruce.

-Rozumiem gdyby były jakieś problemy komplikacje kontaktujcie się ze mną i naprawdę przy pilnujcie młodego!

-Będziemy pilnować, a ty pilnuj swojego synka.. -powiedziała Romanoff.

-Przy mnie Wade'owi nic nie grozi - rzekł i spojrzał na syna, który pisał na telefonie.

-No właśnie więc jeśli tyle to dobranoc, częściej wpadaj niż dzwoń.. -dokończyła rozmowę Wdowa.

-Niestety nie jestem w stanie wpaść... Dobrej nocy i uważajcie na siebie - rozłączył się.

-Tobie tez piracie.. -mruknęła Nat przed rozłączeniem.

-Nooooo więc Steve co masz jeszcze do ukrycia przed nami? - zwrócił się Clint do kapitana.

-Nic kompletnie nic.. -potrząsnął głową i przełknął ślinę.

-Na pewno? Chyba, że mamy wypytać się Fury'ego?

-No, ale co jeszcze skoro wiecie już że mam misję razem z Tony'm? Nic innego nie sądzę aby było do przekazania, bo nie ma co przekazać..

-Okej powiedzmy, że ci wierzymy - rzekł i pokręcił głową na boki.

-Ja mu już w nic nie uwierzę! -burknęła zła Natasha.

-To twoje zdanie - stwierdził Clint - Peter!!! Gdzie zniknąłeś!

-Nie ma mniee! -krzyknął Peter ze swojego pokoju ciągle pisząc z Deadpool'em.

-Sprawdzam tylko łączność! - od krzyknął.

-Łączność? Zabrakło prądu? -mruknął zdezorientowany nastolatek.

-Tak tylko się mówi! - zaśmiał się cicho Clint.

-Brak sygnału! Zostaw wiadomość mojej sekretarce! -zaśmiał się Peter.

-Dobra! Później sprawdzę łączność! - zachichotał.

-Brak sygnału! -od krzyknął. Na co Clint pokręcił głową i uśmiechnął się.

-Clint skoro sprawdzasz łączność to rusz dupę po Thora i Loki'ego.. -prychła zła kobieta.

-Okej - wstał - idę zobaczyć za bogami! - Atmosfera trochę się rozluźniła, ale nie zbyt bardzo gdy zła jak osa agentka chodziła w te i wew te.

-Już spokojnie Nat - powiedział Bruce chcąc jakoś uspokoić kobietę.

-Spokojnie jasneeeee.. -warknęła cicho.

-Tak... Nic złością nie zrobimy, a musimy racjonalnie myśleć! - Usiadła po turecku na kanapie i wzięła swoją letniawą herbatę w dłonie i zaczęła ją powoli pić. Clint zapukał do drzwi pokoju Boga piorunów. Lecz Thor nawet nie zamierzał ani otwierać zamkniętych drzwi ani odpowiadać.

-Thor jesteś tam ? Natasha woła do salonu abyś przyszli! -Gromowładny wzmógł się i podszedł do drzwi, lekko je uchylił.

-Loki jest w Asgardzie, a ja nie mam siły na wychodzenie. Uszanujcie to.. -powiedział ochrypłym zmęczonym tonem i zatrzasnął drzwi. Barton westchnął ciężko i oparł głowę o drzwi pokoju Thora. Po chwili dopiero poszedł z powrotem do salonu. Blond Bóg poszedł usiąść znów pod łóżkiem spojrzał na swoje dłonie i po chwili schował w nich twarz. Nat uniosła brew oczekując odpowiedzi agenta gdy przyszedł sam.

-Thor nie ma zamiaru przyjść, a Loki jest prawdopodobnie w Asgardzie - poinformował.

-Kiedy każdy rozszedł się do siebie, Loki zmienił się w kota, bo przyszli do nas oczywiście było tylko miauczenie, którego nawet Thor nie rozumiał myślałem, że poszli gdzieś do siebie czy coś.. -powiedział Steve patrząc na Antosia to w stronę drzwi pokoi. -Ale nie wiedziałem, że jest tak źle, że muszą wracać do Asgardu..

~Nie mógł się odmienić ani użyć magi więc ja nie dziwię się, że musiał wrócić na Asgard - powiedział Tony.

-Może coś nie tak z przemianą? - powiedział niepewnie Bruce.

-Tak miauczku pewnie masz rację, ale nikt tego nie rozumie.. -podrapał za uchem kota. -Pewnie tak Bruce..

~Zawsze mam rację! - powiedział Antoś.

-Dobrze więc co robimy? - spytał Clint.

-Oglądamy horror! -powiedział Peter schowany w kocyku i położył się na nogach Avengersów, którzy siedzieli na kanapie.

-Jesteś pewien że chcesz oglądać horrory? - spytał Clint.

~O ne - miauknął cicho.

-Taaaaaag.. -Pajączek widział lekkie przerażenie na kocim pyszczku i wysunął kota z dłoni Kapitana i schował go pod kocykiem głaskając i dalej leżąc na ich kolanach. Antoś wtulił się w Peter'a i cicho zamruczał.

-Dobra no to oglądnijmy Anabell - zaproponował Clint.

-Dlaczego takie słabe, oglądaliśmy już to Clint.. -westchnęła Natasha znudzona, bo bynajmniej oglądali ten film z 5 razy sami.

-No to chucky! - ponownie dał propozycje i szukał na telewizorze filmów.

-To też już oglądaliśmy wymysł coś na topie! -mruknęła ponownie ziewając na pomysł Bartona.

-Hm nowy serial z zombie co miał wyjść na netflixie?

-A dobre to chociaż jest? -spytała zainteresowana.

-Podobno cholernie dobry nazywa się wirus i ludzie to takie ala chodzące zombie.

-Niech będzie, tylko nie posikaj się w majtki ze strachu.. -zaśmiała się Wdowa. Zawsze obydwoje rywalizowali kto pierwszy odpadnie w oglądaniu horrorów żaden nie był im straszny.

-Ja?! Nigdy raczej ty się nie posiuraj! - zaśmiał się i znalazł serial. Walczył pierwszy odcinek.

-Pff prędzej ty się nie pozbierasz.. -zaśmiała się Nat i włożyła się wygodnie.

-Ja?? Nie prędzej ty - stwierdził.

-Cicho! -stwierdził Steve, który nie podzielał tego aby oglądać film z samymi efektami specjalnymi zwłaszcza przy Tony'm i Peterze, wiedział, że czarnowłosy nie znosił za bardzo horrorów. Antoś zakopał się w kocu mając nadzieję, że ominie go oglądanie tego, ale nie mógł na szybko zasnąć gdyż ciekawość go trochę z rzerała więc kontem oka patrzył na ekran. Reszta spokojnie siedziała i zaczęła oglądać. Peter też oglądał, ale głaskał Antosia za uchem, wiedział że przy filmie zejdzie im trochę czasu i przynajmniej nie będzie pośród nich tej gęstej i ciężkiej atmosfery. Każdy skupił się na filmie niż na tym co dopiero się dowiedzieli od Fury'ego i tego co mają się przestrzegać. Każdy wiedział, że nie można było lekceważyć Hydry, która cierpiętniczo chciała zdobyć władzę tylko pod siebie. Na swój sposób obawiali się Hydry, a Tony już myślał jak ulepszyć wieżę aby było jeszcze bezpieczniej.
Mimo iż myśli były przy Hydrze i na pół filmie to przynajmniej nie było tak drętwej pomiędzy nimi sytuacji. Steve wiedział, że im prędzej znajdą tego którego Fury chce dostać na tacę tym szybciej będą mogli się pozbyć po trochu Hydry tyle, że nie na długo. Przez chwilę nawet się zastanawiał czy nie prosić o pomoc zimowego żołnierza aby pomógł im w wojnie, która nadejdzie z Hydry, ale wiedział też że będzie kopał jeszcze większy dół pod sobą w kierunku relacji z Tony'm, a ostatnio mógł przysiąc, że się poprawiły. Tony przez czas w którym jest kotem bardziej zaufał Rogers'owi choć czasami jego umysł mówi nie wobec kilku rzeczy. Wydawało się, że między nimi nie ma żadnego nieporozumienia i w końcu mogą normalnie ze sobą porozmawiać. Nie tylko chyba Steve spostrzegł, że pomiędzy nim, a Stark'iem jest coraz lepiej jakby zaczynali od nowa, a jednak poprawiali dawną przyjaźń. Czego jedynie żałował to kłótni przez, którą pokruszyło się wszystko między nimi.
Kłótnia, która zdecydowała o tym, że kończą wszystko co było związane z nimi i to przez to, że Steve ukrywał prawdę i bronił złoczyńcę z Hydry.
Rogers nie chciał aby tak wyszło, ale niestety musiał trzymać tajemnicę za zębami aby nie narazić życia Tony'ego, ale on o tym nie wiedział.
Nikt nie wiedział w końcu każdy miał coś za plecami i próbował to chronić za wszelką cenę. Dla Stark'a liczyło się to aby uchronić przyjaciół. Lecz teraz kiedy Hydra na nowo chce zaatakować, Steve postanowił że będą wszyscy razem współpracować aby byli silniejszy niż jakaś głupia organizacja, która chciała ich rozdzielić. Jednak Hydra nie była głupia. Ich plan był doskonały, a zasiana panika idealna do działania, ale zapomnieli o jednym szczególe, że Avengersi nigdy nie poddają się tak łatwo nawet mając mniej siły od nich zawsze się podnoszą i walczą do końca. Każda z grup miała swojego asa w rękawie dlatego też trudno było się jakiekolwiek pozbyć. Dla chcącego zawsze coś się wymyśliło i na szybkiego dobry plan obmyślano.

Wieczór zapowiadał się na dość pracowity w Helicarrierze jak ostatnie dni gdy dowiedziano się o Hydrze na pokładzie. Każdy kto był zaufanym wcześniej agentem przez Nick'a teraz każdy dla niego wydawał się szpiegiem, ale z małą pomocą Wade'a po pokazaniu jednego agenta poszło lepiej. Syn Fury'ego nie czuł się dobrze po tym jak powiedział, a raczej wskazał jednego z agentów Hydry. Wiedział, że zapłaci karę za swoje nieposłuszeństwo wobec tej organizacji. Jednak pirat miał teraz na niego bardziej ostrożniejsze oko i pilnował go osobiście. Z jednej strony nie przeszkadzało to Wade'owi, ale z drugiej strony nie mógł już ćwiczyć do utraty sił. Nick nie wiedział jak ma powiedzieć stop synowi gdy ten ćwiczył coraz ciężej, ale wiedział że na razie mu tylko to się ostało po krótkiej śpiączce i amnezji. Chłopak siedział na przeciwko ojca i patrzył się w pół opróżnioną butelkę.

-Trzeba było się tak wygłupiać? -spytał cicho jednooki. -Ey Wade Wade..

-Nie wygłupiałem się - mruknął cicho.

-Niektóre sprawy trzeba zostawić dorosłym..

-Czyli jakie sprawy?

-Poważne bez śmiechów..

-Czyli?

-Bez przedrzeźniania mnie gdy mam mścicielom coś ważnego do przekazania..

-Po co ich w ogóle informujesz skoro i tak naprawdę nic nie wiesz?

-Informuję ich o tym co wiem..

-Czyli ogólniki nie szczegóły - stwierdził - skoro wiesz kto i co dlaczego nic nie robisz?

-Właśnie nie robię nic pochopnie, bo nie działamy jak Hydra, gdybym wszystko teraz realizował to co już mam, zabrakło by mi pomysłów na ocalenie kogokolwiek. A potrzeba czasu i spokojnego racjonalnego myślenia..

-To niby co chcesz zrobić? Hydra działa na Twoim Helicarrierze i powoli robi większy chaos.

-Spokojnie Synu wszystko w swoim czasie, na razie nic nie zrobię, bo równie dobrze mógłbym się poddać..

-Poddać? - mruknął i delikatnie odsunął się od ojca gdyż siedział na ziemi w siadzie skrzyżnym.

-Bo mówisz żebym zaczął coś robić, to tak jakbym się poddał..-westchnął. - Wiem że to trudne, ale na razie jest wszystko pod kontrolą. -stwierdził.

-Jak na razie nie widzę abyś miał cokolwiek pod kontrolą - stwierdził i za późno ugryzł się w język.

-Bo nie o wszystkim cię informuję..-wziął głęboki wdech.-Więc po prostu nie wiesz niektórych rzeczy..

-Dobra rozumiem - burknął i wstał na równe nogi.

-Nie chcę cię narazić synu, próbuję się chronić..

-Ta wiem - powiedział i rozejrzał się po sali treningowej w poszukiwaniu zajęcia.

-To dobrze, że wiesz..-uśmiechnął się lekko. -Czegoś konkretnego szukasz ?- Wade wzruszył ramionami.

-Cokolwiek aby poćwiczyć - mruknął.

-Tylko nie wyćwicz się bardzo..

-Czyli? - spytał.

-Czyli nie ćwicz za bardzo.

-Dlaczego nie? - spytał.

-Eghh wiem, że masz Healing Faktor, ale proszę cię ja nie mogę patrzeć jak się wykańczasz synu..

-Nie wykańczam się - rzekł - tylko ćwiczę, a to co innego.

-Wiem, ale tak widzę cię w moim oku, że się przemęczasz, chociaż wiem że nie bardzo możesz się przemęczać..

-Chce po prostu poćwiczyć - westchnął.

-Wiem egh, ćwicz ćwicz nie będę nic mówił..

Wade kiwnął głową i westchnął ciężko. Nick usiadł na krześle i dalej pogrążał się w myślach. Chłopak postanowił przejść na podnoszenie sztalugi aby wy kończyć wszystkie siły do końca i uspokoić się. Nick nie mógł opuścić sali treningowej aby Wade był sam i ćwiczył do nie przytomności.
Chociaż chłopak ciężko ćwiczył nie chciał przyznać do tego iż naprawdę się wykańczał. Ale pirat wiedział, że Wilson nie będzie chciał od tak odpuścić żeby sobie czegoś nie zrobić.
Potrzebował się wyżyć, ale nie mógł zrobić sobie krzywdy więc musiał trenować. Nick obmyślał plan co dalej powinien zrobić aby dać pewność, że każdy będzie bezpieczny, że odnajdą Hydrę i nie będą musieli walczyć zawzięcie o życie. Syn wiedział, że zbyt dużej szansy nie mają, a raczej on nie ma... Bał się o to co ma się wydarzyć i co się wydarzy. Kiedy Hydra dowiedziała się o słabościach Wade'a, mogli zrobić jeden nie po strzeżony ruch i byłoby po wszystkich, ale musieli go odciągnąć.
Co nie było zbyt proste gdyż sam Nick Fury pilnował swego Syna. I nie odstępował mu na krok co dodawało jeszcze więcej zagrożenia gdyby chcieli spróbować. Choć była mała możliwość dopadnięcia Deadpool'a gdy będzie on iść do swojej kryjówki.
Zawsze gdzieś za rogiem przechodził pirat i plany złapania jego syna w sidła była nie możliwa. Lecz Hydra nie słynie z poddawania, a raczej z wychwycenia odpowiedniej chwili i próbowali dalej za wszelką cenę go wyłapać. Mieli do niego sprawę, dotyczącą powiedzenia kto jest szpiegiem. Nie tolerowali zdrajców zbyt łagodnie. Wade był gotowy przyjąć karę za to, że zdradził dlatego mordował się na sali treningowej aby nic nie czuć. Jednak Fury i tak nie zamierzał wychodzić i zostawiać Wilsona samego, wiedział że nie będzie z nim lekko zwłaszcza jeśli polują na niego. Może nie wiedział zbyt dużo o ich sposobach co robią ze zdrajcami czy coś, ale wiedział że musi go pilnować. Nawet jeśli młody chciałby mu powiedzieć więcej to oberwał by bardziej od Hydry, a tego nie chciał. Chłopak nie chciał znowu być pod kontrolą. Nick'owi wystarczyło tyle ile wiedział i tak szło szybciej szukanie szpiegów Hydry niż przedtem. Niby to coś mu dawało, ale i nic więcej gdyż i tak dużo jeszcze ludzi jest na liście do przesłuchania.
Niby to coś mu dawało ale i nic więcej gdyż i tak dużo jeszcze ludzi jest na liście do przesłuchania. Niby Hydra była z tych tajnych, a jednak Fury też miał swoje haczyki na nich jak ich rozgryźć, ale chciał powoli im pokazywać, a nie od razu. Każda z organizacji miała na siebie haka i w jakiś sposób w pewnym starciu jedno zwycięży drugie upadnie na nowo
Świat pętlił się w jedno wielkie koło, każdy miał coś na kogoś nawet jeśli o tym nie wiedział, wszystko było ustawiane od początku. Wade w końcu zrzucił z siebie sztangę nie mając już kompletnie siły.

-Odpoczniesz w końcu chwilę?

3526 słów


Czy Nick zrobi pierwszy krok?
Może to Hydra w końcu się ujawni?
Co stanie się w następnej części?

Miłego dnia wszystkim co to czytają to z rana i powodzenia w szkole!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro