Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Nocka

Wade'owi to nie przeszkadzało wręcz nie zwracał uwagi na to w jakiej pozie śpią. Deadpool wiedział, że nadal trzyma w ramionach Pita gdyż czuł jego ciepło. W końcu wybiła 10 rano i Parker powoli zaczął się budzić mrucząc i chcąc się trochę rozciągnąć, ale w pewnym momencie poczuł dłonie na sobie i uchylił ciężkie powieki i popatrzył na śpiącą twarz Wade'a bardzo blisko tej jego.
Najemnik nadal spał trzymając szczelnie w ramionach ciało Pitera. Demon miauknął gdy poczuł, że jedna z nóg się poruszyła. Pajączek się uśmiechnął i musnął delikatnie z samego rana nosek najemnika i zerknął lekko do tyłu w stronę miauczenia. Wade uchylił powieki i delikatnie ścisnął bardziej Petera w uścisku. Parker chciał się wydostać z uścisku, ale on był jeszcze bardziej szczelny, zrezygnowany położył głowę na torsie mężczyzny i leżał.

-Nie śpisz? - spytał cicho Wade.

-Śpięeee -szepnął z uśmiechem.

-No dobrze - mruknął cicho i delikatnie spuścił z uścisku.

-Obudziłem królewnę?

-Królewnę?

-Tak królewna.

-Nie obudziłeś - mruknął.

-To dobrze.. -popatrzył na niego.

-Yhym- mruknął sennie.

-Szybko poszedłeś spać -mruknął cicho.

-Wybacz...

-Nic się nie dzieje.

-Yhym - mruknął - długo nie śpisz?

-Chwilkę.

-Rozumiem- odmruknął.

-M-mógłbyś mi coś wytłumaczyć?

-Co takiego Petey?

-Jakim cudem się za plątaliśmy?

-Hm? - spytał i spojrzał w nogi- Nie mam pojęcia.

-Hehehe śmieszne to!

-Dlaczego pajaczku?

-Bo ty też nie wiesz jak się za plątaliśmy -uśmiechnięty potarł nosem o nos Wade'a.

-Nie myślę gdy śpię- mruknął i uśmiechnął się.

-Nie myślisz przez sen? Czeemu? -wystawił do niego język.

-Po co mi myśleć przez sen?

-A ja tam ne wiem.. -polizał go na co Wade uśmiechnął się szeroko. -A jak się rozplączemy?

-Hmm o tym nie myślałem - odparł.

-Mmm no dobra jeszcze chwile po leżmy.

-Yhym - mruknął - chyba, że ktoś tu wbije.

-A kto ma wbić?

-Ojciec bądź nasze swatki.

-O nie tylko nie swatkiii! -wy marudził.

-No właśnie -mruknął - oni chyba nie mają własnego życia -stwierdził.

-Czemu muszą psuć takie cudowne chwileee.. -mruknął i przygryzł jego polik.

-Nie wiem - rzekł Wade, a Peter zaczął delikatnie ssać jego policzek i mruczeć. Starszy chłopak zamruczał i pozwolił się bawić jego policzkiem.

-Dostanę w końcu buzi od mojego Romeo? -mruknął w jego policzek.

-Oczywiście Julietto - zamruczał i delikatnie połączył ich usta. Wade z uczuciem całował jego usta gdy do pokoju Wade'a ktoś zapukał. Peter nie chciał się odsunąć od ust najemnika jeszcze chwile patrzył na niego kocimi oczkami, ale w końcu się poddał i niechętnie się od niego oderwał. Chłopak niechętnie również oderwał się od ust Pita i spojrzał na drzwi. -Proszę! - powiedział, a Pajączek wytarł usta swoje ze śliny, a później usta Wade'a. Po czym próbował jakoś wyplątać nogi. Do pokoju wszedł Fury. Wade również próbował się uwolnić z nóg Pita co bardzo dziwne wyglądało z perspektywy 3 osoby.

-Dzień dobry? Mam wam dać 5 minut na ogarnięcie się? -spytał Fury z uśmiechem widząc dwójkę w nietypowej pozycji. Wade za czerwienił się i schował twarz w kapturze jednorożca.

-Tak - odmruknął. Pajączek położył głowę po drugiej stronie poduszki i był również czerwony, bo nie chciał aby ktokolwiek ich zobaczył w tej pozycji zwłaszcza tata Wade'a, a tak się właśnie stało.

-Może pomóc? -spytał Nick z cichym śmiechem.

-Co cię śmieszy piracie? - burknął Wade.

-Wy, że od samego rana nie możecie się powstrzymać do siebie, poza tym twój strój Wade, nie miałeś lepszego pomysłu co?

-Ugh poplątaliśmy się w trakcie snu - wytłumaczył - nie nie miałem - mruknął.

-Jasne, dobra, bo się roztopicie.. -pirat pokiwał głową z uśmiechem i wyszedł na chwilę. Wade schował twarz w dłoniach.

-Ughhh - mruknął - jak się uwolnimy?

-N-n-nie wiem...-Pete szepnął i próbował się jakoś schować w kulkę, ale poplątane nogi mu na to nie pozwalały.

-Hej spokojnie - powiedział cicho i wtulił Peter'a w siebie.

-Ale jest wszystko w porządku naprawdę tylko to takie żenujące..

-Oj wiem wiem - mruknął i spojrzał na ich nogi. Po chwili kombinowania uwolnił jedną nogę.

-To było nie sprawiedliwe, że twój tata przyszedł tak wcześnie.

-Wcześnie? - spytał - Tu życie zaczyna się od 4-5 godziny przed wschodem słońca.

-A która jest? -ziewnął i wyswobodził swoje nogi.

-Prawie będzie jedenasta - stwierdził patrząc się na zegarek.

-He! -usiadł nie wiedząc w to co słyszy. -Tak długo przespaliśmy dzień!

-Tak - odparł i uwolnił się w końcu.

-No nie wierze! Straciłem pół dnia, a mógłbym patrolować z samego rana -zachichotał w dłonie i poprawił swoje włosy.

-Ja ci dam patrol - powiedział i pokrecił głową - masz trening, a nie patrol - stwierdził i wstał z łóżka.

-Na trening bym przyszedł tuż po porannym patrolu.

-Oczywiście - powiedział i poruszył lewą dłonią, która go nie bolała już w ogóle.

-No taaakk.. -popatrzył czy aby na pewno pan Nick nie idzie i przyszpilił Wade'a do łóżka i chwile miział się do jego twarzy by po chwili wyjść z łóżka i zacząć się poprawiać jakby nic właśnie nie zrobił. Wade chwilę zajęło zrozumienie co się dzieje. Gdy już zrozumiał wstał z łóżka i zakłopotał się delikatnie. Peter popatrzył na niego kątem oka i się uśmiechnął pod nosem i podszedł do swojego plecaka.

-Łazienkę masz koło szafy - odparł i rozciągnął się.

-Wysyłasz mnie do łazienki? -uniósł brew.

-Mówię ci tylko, że masz łazienkę - rzekł i uśmiechnął się.

-Tsa jasne.. -mruknął pod nosem i zaczął szukać swoich czystych ubrań.

-Oczywiście - odparł - ale jeśli chcesz się przy mnie rozbierać proszę bardzo - powiedział patrząc się w niego intensywnie.

-Wystarczy mi, że wzrokiem mnie rozbierasz -mruknął nie spoglądając na niego tylko wyciągając potrzebne rzeczy.

-Wcale nie - odrzekł.

-Wystarczy, że się wczoraj przebierałem przy tobie.. -mruknął i wstał z ciuchami w rękach i podszedł z najemnika.

-Nie podglądałem - odparł - nie mógłbym przecież czegoś takiego ci zrobić.

-Może nie podglądałeś, ale teraz się patrzysz i przeszywasz mnie na wylot!

-Wybacz - powiedział i odwrócił wzrok na coś innego.

-Nic się nie stało -przewrócił oczami i się uśmiechnął. -Idę się przebrać.

-Dobrze - pokiwał głową i patrzył na swą lewą dłoń.

-Zaraz przyjdę więc nigdzie nie idź, dobrze? -spytał cicho.

-Nigdzie się nie wybieram - rzekł i uśmiechnął się.

-Jeej.. -szepnął i stanął na palcach i cmoknął nos Deadpool'a, który przymknął oczy i uśmiechnął się szerzej. Pajączek zmyknął do łazienki się przebrać.

-A ty co taki zadowolony? -spytał Fury stając w progu pokoju i patrząc na Wade'a.

-Wydaję ci się - powiedział i nie spojrzał na ojca. Wstał z łóżka, podszedł do szafy i ją otworzył zastanawiając się co ubrać.

-Sądzę, że jednak nie.

-Ile widziałeś? - zapytał cicho.

-Bardzo potrzebne są ci te informacje?

-Pytam tylko - mruknął.

-Nie dużo...

-Czyli? - zapytał i wyciągnął dress.

-Czyli nie dużo, ale moim zdaniem i tak wystarczająco dużo.

-Ughhh - westchnął - czyli jednak za dużo!

-Aż tak chcecie to dalej ukrywać?

-Co ukrywać? - zapytał i ściągnął strój jednorożca zostając w bokserkach.

-Że jesteście ze sobą.

-Ja nic nie wiem - mruknął i zaczął ubierać spodnie.

-Przyznaliście się przy mnie i przy Stark'u!

-Niczego nie pamiętam - odparł po ubraniu spodni i zaczął odwijać bandaż. Wyłonił się delikatnie za drzwi szafy i spojrzał niepewnie na ojca

-Dobra, jak chcesz. Nie będę komentował waszego niewinnego ukrywania, by się całować i mizgać.. -Nick siedział na fotelu, a Wade zażenował się słowami ojca.

-Mogę nie komentować? - mruknął i był w połowie odwijania bandażu.

-Ależ ja do niczego cię nie zmuszam..

-Yhym - mruknął i spuścił głowę w dół- przepraszam  - powiedział cicho.

-Za? -Fury czekał na rozwinięcie zdania.

-Za wczoraj? - powiedział i od wijał nadal bandaż nie patrząc się na ojca.

-Wybaczam. Następnym razem po prostu powiedz, że bierzesz odrzutowiec i wychodzicie z helicarrieru.

-Po co? - zapytał i ściągnął bandaż. Po ranach prawie nie było widać śladu przez to się uśmiechnął.

-Po to, że się martwię Wade!

-Po co? Przecież nic mi nie jest - odparł.

-Wiem o tym, ale ja będę się martwił i tak.

-Nie potrzebnie - rzekł i zaczął zwijać bandaż. Podszedł do biurka i położył go na nim.

-Dla mnie potrzebne -mruknął i popatrzył za Wade'm.

-Why piracie? - zapytał i spokojnym krokiem szedł z powrotem do szafy aby ubrać coś na górę.

-Bo dalej jesteś dla mnie synem i będę się martwił jeśli nawet tego nie potrzebujesz.

-Egh rozumiem - mruknął i ubrał podkoszulek, a po chwili bluzę.

-To dobrze, że rozumiesz.. -powiedział Fury. Pete nie chciał im przeszkadzać w rozmowie więc chwile poczekał, a później wyszedł po cichu z łazienki.
Wade usłyszał go i odwrócił się w jego stronę delikatnie się uśmiechając.
Spidey podszedł do Deadpool'a i popatrzył na niego, a później zerknął za niego na Fury'ego.

-Coś nie tak? - spytał cicho.

-Wszystko w porządku.. -uśmiechnął się do niego i przytulił się do niego na co Wade zamruczał i objął Pita, który również zamruczał. -Wraca rzeczywistość, nie chce mi się nic dzisiaj.

-Lenik - zaśmiał się.

-Too idę na patrol -wystrzelił sieć po swój plecak, który przyciągnął pod nogi.

-Nie - powiedział - bez śniadania nigdzie nie idziesz!

-Heeee, nie jestem głodnyyyyy.. -mruknął.

-Trudno - rzekł -taaato wytłumacz mu, że śniadanie jest ważne!

-Nie nie nie nie nie, j-ja zjem.. -powiedział Peter i schował twarz w torsie Wade'a.

-Po prostu chodźcie, za dużo słodkiego z samego rana.. -powiedział pirat i wstał z fotela. Na co Wade się zaśmiał.

-Jakiego słodkiego? -zapytał Wade -Nic słodkiego nie jedliśmy.

-Patrząc na was to jest za dużo słodkiego.. -Nick się cicho zaśmiał i skierował się do wyjścia. -Idziecie?

-Tak idziemy - powiedział i pokrecił głową na boki, ale pociągnął delikatnie Peter'a za sobą.

-Ne ce mi się...-mruknął w Wade'a, Pajączek. -A co z Demonem? -popatrzył na śpiącego kota.

-Jemu nic się nie stanie - odparł - skubaniec tak czy siak umie otwierać klamki gdy mu się chce!

-Oo rozumiem, no dobra idę.. -spakował rzeczy i znów odłożył plecak pod ścianę. Wade ruszył za ojcem powolnym krokiem, a Pajączek objął najemnika i szedł razem z nim jak przylepa. Deadpool'owi to nie przeszkadzało a wręcz się mu podobało.

-Gdzie idźmy?

-A nie idziemy do kuchni? -Petey popatrzył do góry na Wade'a.

-Nie mam pojęcia - rzekł idąc za jednookim piratem.

-Tak idziemy do kuchni.. -Nick odwrócił się do nich patrząc na nich chwile. Wade spuścił delikatnie wzrok, ale nadal szedł powoli do przodu. -Ale na razie wleczecie się jak ślimaki.. -powiedział Fury.

-Wcale nie - mruknął Wade i delikatnie przyspieszył kroku,
ale Pajączek nie miał siły na przyspieszenie kroku, więc specjalnie szurał nogami o ziemię aby Wade zwolnił i żeby szli powoli. Chłopak odetchnął spokojnie i przerzucił Pita przez bark i szedł dalej takim tempem jakim chciał.

-Nooo ejjj.. -mruknął przez śmiech Spidey.

-Co ej? - zapytał idąc za ojcem.

-Chciałem żeby iść jak najpowolniej -powiedział.

-Wiem zdaję sobie sprawę z tego Petey.

-No to czemu robisz na przekór?

-Bo lepiej nie wkurzać pirata - odpowiedział.

-No dobrze dobrze, będę grzeczny.. -patrzył na podłogę.

-To dobrze.

-A jakbym był niegrzeczny to co wtedy?

-Nie wiem - odparł - i tak mamy coś pomalować - powiedział do ucha Pita.

-Uuuuuuuu no taaaak.. -wy mruczał cicho i przytulił się policzkiem do twarzy Wade'a.

-Nom - powiedział i również przytulił się policzkiem do policzka Peter'a.

-Co wykombinowaliście? -spytał Fury otwierając im drzwi do kuchni.

-Niiiiic - odparł uśmiechnięty Wade i wszedł do kuchni.

-Mhm, było was słychać.. -prychnął Nicki i wszedł za nimi.

-Niby co było takiego słuchać?

-Mmm cmok cmok ne ne ne i w ogóle... -mruknął poważny pirat choć w głębi siebie śmiał się.

-Bardzo zabawne - burknął Wade widząc po nim, że wstrzymuje się od śmiechu.

-No właśnie nie bardzo, zwłaszcza Wade, że coś pominąłeś...

-Co pominąłem? - zapytał i spojrzał poważnie na ojca zastanawiając się co takiego pominął.

-Kamery synu kamery.. -poszedł zaparzyć sobie kawę. Wade zaczął kaszleć i odstawił Pita na ziemię.

-Kurwa - mruknął.

-Ale te na korytarzu prawda? -spytał cicho Pajączek nie wiedząc na kogo patrzeć.

-Nie.. -dyrektor helicarrieru właśnie zasypywał sobie kawę.

-Ughhhhh -Wade schował twarz w dłoniach.

-Czyżbyś się domyślił Wade? -spytał Fury.

-Tak kuźwa domyśliłem się - burknął.

-A ja nie bardzo.. -szepnął zdezorientowany Petey i czekał na odpowiedź.

-Nie musisz wiedzieć Petey - mruknął Wade - co chcesz na śniadanie?

-Nie jestem głodny.. -szepnął i usiadł na stołku.

-Musisz coś zjeść - odparł i otworzył lodówkę.

-Ale wczoraj jadłem.. -mruknął.

-Wczoraj to wczoraj - odparł - jajochę robię zjesz - rzekł i zaczął wyciągać potrzebne rzeczy.

-Uhum.. -mruknął nie bardzo będąc głodnym.Wade również nie był głodny, ale jak był przy nich ojciec to trzeba było coś zjeść.

-Też chcesz piracie?

-Ja śniadanie jadłem dużo wcześniej, ale dziękuję.. -skończył robić sobie kawę. -Zjedzcie sobie na spokojnie.

-Yhym - mruknął i położył składki przy kuchence, a po chwili wyciągnął patelnie gdy Fury wyszedł z kuchni do siebie do gabinetu. Wade zaczął przygotowywać śniadanie dla nich. Peter przyglądał się najemnikowi i z początku myślał czy aby nie uciec od zjedzenia śniadania. -Nie dam ci dużo Petey, bo sam nie mam ochoty jeść, ale lepiej zjeść niż mieć opierz od pirata!

-Ale ja nic nie mówiłem.-powiedział cicho.

-Widzę po tobie - rzekł.

-Ehw wybacz.

-Nic nie szkodzi - powiedział - i nie wiem za co mam ci wybaczyć?

-No, bo chociaż nie chce to widać po mnie wszystko co myślę.

-To znaczy nie widać, ale ja potrafię takie rzeczy dostrzeć - rzekł - na przykład przez całą drogę ojciec z nas jebał się.

-Ale nic nie wiedzę w nas śmiesznego, poza tym wyrażaj się Romeo -położył głowę na rękach na stole.

-Wyrażam się - odparł.

-Nie ładnie się wyrażasz!

-Przepraszam.

-Heh nie przepraszaj...

-No dobrze - mruknął i po chwili nakładał na talerze jedzenie. Petey uśmiechnął się lekko do Wade'a, który odwzajemnił uśmiech i położył przed Pitem talerz z jajochom.

-Dziękuję.. -wy mruczał.

-Nie masz za co - odparł i podał mu widelec.

-Maaam... -wy mruczał i podniósł łebek aby zjeść.

-Nie masz.

-Taaak!

-Jedz bo ci ostygnie, a trzeba wykonać nasz plan.

-No dobrze dobrze.. -wy marudził i zaczął powoli jeść. Wade również zaczął jeść na spokojnie jajecznicę. -Pyśna..-Peter uśmiechnął się z pełną buzią.

-To dobrze- odparł - bo kucharzem jestem kiepskim.

-Jesteś wspaniałym kucharzem -powiedział i przełknął kolejną porcje.

-Zdaje ci się - rzekł i nabrał jedzenia.

-Neee!

-No niech ci będzie - rzekł.
Spidey się uśmiechnął szczerze i kończył swoją porcje zaś Wade również był przy końcu swej porcji choć miał trochę więcej niż Peter, który w końcu za mruczał zadowolony kiedy skończył już jedzenie gdy Wade właśnie jadł ostatnią część i uśmiechnął się do Pita.

-To kiedy i od czego zaczynamy? -przechylił lekko łebek na bok.

-Najpierw trzeba obczaić gdzie jest Fury i co będzie robić - rzekł - czyli włam na systemy helicarrieru.

-Ale to nie jest ładne grzebać w systemach -mruknął z uśmiechem.

-Nie? - zapytał - A fajnie jest kogoś podglądać i śledzić na kamerach?

-Do mnie masz te pretensje to nie ja podglądam -prychnął.

-Nie do ciebie do Ojca - mruknął - mógłbym po wyłączać kamery.

-To ja też załatwię sobie kamerki, zamknę cię w klatce i będziesz moim zwierzątkiem.. -mruknął poważny, a później zdał sobie sprawę, że powiedział to na głos i zaczął chichotać. Wade popatrzył na Pita z szokiem, ale uśmiechnął się i pokiwał głową na boki.  -Przepraszam Deady.. -powiedział przez śmiech.

-Nie przepraszaj - powiedział i zaśmiał się.

-Tooo będziemy malować? -spytał, trochę się uspokajając.

-Tak - odparł z uśmiechem.

-Jeeej, zjadłeś już?

-Tak - odrzekł opierając się o dłoń.

-To daj umyje -uśmiechnął się ciepło i wystawił dłoń po talerz.

-Nie - odparł - ja myje naczynia!

-Ale zrobiłeś śniadanie to ja umyje.. -wstał.

-Dlaczego?

-Bo chce...

-No niech będzie - odparł, a Petey pozbierał talerze i uśmiechnął się ciepło do Wade'a i podszedł do zlewu. Chłopak tylko pokręcił głową i popatrzył na Peter'a.

-No co, nie chce żebyś cały czas sam wszystko robił.. -mruknął.

-Nie robię - odpowiedział.

-Robisz!

-Ne - mruknął.

-Taaak.. -powiedział i mył spokojnie naczynia. Wade wyciągnął telefon i zaczął coś w nim robić. -Czyli wygrałem -mruknął gdy pomiędzy nimi zapadła cisza, a on właśnie wycierał ręce w ścierkę.

-Możliwe - odpowiedział i włamywał się do Tarczy.

-Oczywiście, że na pewno wygrałem! -podszedł do niego na spokojnie i usiadł mu na nogach. Wade uśmiechnął się, ale nadal patrzy w telefon lecz objął Peter'a wolną ręką.
-Namierzasz tatę? Bo czuje się lekko zazdrosny, że tak przeglądasz telefon beze mnie...-Pete dmuchnął w twarz Wade'a.

-Włamuje się do Tarczy - powiedział.

-Mm rozumiem...-Pajączek zmieścił się pod ręce najmnika i przytulił się do jego torsu. Wade wtulił w siebie chłopaka jedną dłonią i czekał na rezultaty gdy Petey położył głowę na zagięciu szyi Wade'a i mruczał cicho mu do ucha. Deadpool pocałował Pita w polik i czekał. -Zaraz ktoś tu wparuje i nie będziesz mnie tak całować -zachichotał i uśmiechnął się ciepło.

-A dlaczego nie?

-N-nie wiem..

-Niech wchodzą i tak będę całować mą Julię.

-Nawet przy tacie?

-Ugh - mruknął i zarumienił się.

-No właśnie -mruknął i miział się do jego policzka.Wade się nie odezwał. -Wade chce być przy tacie grzecznym, rozumiem ja też..

-Nie chce denerwować pirata- mruknął.

-Deadyy rozumiem..-popatrzył na niego.

-I tak go fest wkurzymy - zaśmiał się.

-Malowaniem prawda?-polizał jego dolną wargę.

-Tak- wy mruczał.

-Ojjj nie usiądziemy przez tydzień za kare jaką nam da.  Już czuję jak mnie bolą mięśnie po bieganiu i pompkach -prychnął z uśmiechem.

-I po myciu - powiedział - chyba, że skupimy się na jego gabinecie - zaproponował.

-Żeby dał nam katastrofalną kare?

-Będzie równa pomalowaniu wszystkiego.

-Ale wtedy pan Nick musiałby być poza gabinetem.

-Ja go gdzieś wyciągnę, a ty po suficie wpadniesz tam i pomalujesz wszystko!

-I jeszcze na mnie będzie cała wina, poza tym nie wiem co powinienem pomalować, a co nie -powiedział. -Wolałbym tam być z tobą. Może nasze swatki go odciągną na kilkanaście minut?

-Hmmm dobry pomysł - rzekł do jednego ucha. - Ale najpierw zajemiemy się jego pokojem - dodał cicho.

-O nee, czy to aby nie za dużo -przełknął ślinę.

-Nie - odparł i zaśmiał się - biorę odpowiedzialność na siebie.

-Nie możesz przecież ja też tam będę.

-I tak większość spadnie na mnie.

-Na mnie też - mruknął i pocałował go w nos. -Obronie mojego Romeo!

-A ja moją Julliete!

-No i postanowione, zrobimy to razem i razem dostaniemy kare. Dobra, ale teraz trzeba zwerbować wujka Clint'a i ciocie Nat..

-Tak tylko daj mi wyłączyć systemy.

-Dobziuu..-schował twarz w jego szyi.
Wade uśmiechnął się i spojrzał na telefon

-Systemy wyłączone!

-A nikt się nie skapnie?

-Nie - odparł.

-To dobrze.

-Yhym - mruknął, a Peter popatrzył w jego oczka i się uśmiechnął delikatnie. Wade również się uśmiechnął.

-To idziemy?-zarumienił się i popatrzył w bok.

-Tak - powiedział chłopak, a Pajączek niechętnie zszedł z nóg najemnika i poczekał na niego. Wade wstał spokojnie i schował telefon.

-To gdzie najpierw idziemy Romeo?

-Do mnie do pokoju.

-Ale tak od razu..-zachichotał i nie pewnie złapał Wade'a za dłoń.

-Hehe najpierw do pokoju rozpoznamy się gdzie są nasze wabiki!

-Wabiki? -popatrzył na niego niezrozumiale.

-Wujo i ciotunia!

-Ooo rozumiem, właśnie dziwne, że jeszcze ich tu nie ma...-powiedział cicho.

-No właśnie - powiedział - powinni już dawno być - stwierdził i ścisnął pewniej dłoń Peter'a.

-Może jeszcze śpią?

-Nieee - stwierdził - albo coś kombinują.

-O nee, a my mamy mieć ich przy sobie jako tarczę żeby odgonić na chwilę twojego tate -szepnął.

-No wiem właśnie, ale na kamerach ich poszukamy!

-Okiś -Pete uśmiechnął się do Wade'a i cmoknął go w policzek. Wade uśmiechnął się do niego. -To chodźmy ich poszukać na tych kamerach..

-Idziemy chyba, że sami wypadną na nas za rogu.

-O nie lepiej niech tego nie robią to jest okropne!

-Why?

-Bo to zawsze wygląda niczym wyjęte prosto z horrorów, a ja się ich boje..

-Heh oni są bardziej przerażający.

-No właśnie.

-O kim mowa? - zapytał Clint idąc za nimi.

3167 słów

Czy uda im się zrobić to co planują?
Jak zareagują na Clint'a?
Czy wejdą w to wszyscy?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro