Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Niebezpieczny plan cz.2

-I to jest słodkie! -mruknął po chwili kończąc sufit i stając obok Dead'iego.

-Mały ja? - zapytał i skończył malować ścianę.

-W ogóle ty!

-Nie! Nie jestem słodki - odparł i pokręcił sprzecznie głową.

-Jesteś jesteś jesteś!

-Niet - odparł - według mnie można zostawić ścianę jedną bez farby i tak zasłania szafka i kanapa.

-A okno? Mieliśmy go farbnąć, poza tym znooowu wygrałem!

-Przemyślałem to i nie opłaca się - rzekł i spojrzał na telefon. - poza tym mamy mało czasu, bo pirat wraca z dolnego pokładu.

-Jak sobie życzysz Romeo, to uciekamy do pana Nick'a pokoju malujemy i co potem?

- Spierdalamy gdzieś gdzie nas nie znajdzie - powiedział i ruszył do wyjścia z gabinetu.

-Romeoo.. -mruknął cicho i szedł za chłopakiem.

-Tak? - spytał z zainteresowaniem.

-Wyrażaj się kochany -mruknął i chwycił jego dłoń w swoją i spletł palce ze sobą.

-Przepraszam Petey - powiedział i ścisknął jego dłoń.

-Nic nie szkodzi.. -musnął jego policzek i się uśmiechnął. Wade delikatnie się zarumienił, ale uśmiechnął się przy tym szeroko.
-Dla mnie zawsze będziesz słodki.. -wy mruczał.

-Ale ty jesteś słodszy - powiedział i przeszli koło kuchni.

-Hę! Nie prawda.. -mruknął z uśmiechem i odwrócił od niego głowę.

-Prawda- rzekł z uśmiechem.

-Niee!

-Tak - powiedział i spojrzał na kamery.

-Neee. Tak bardzo chciałbym być z tobą gdzieś w pokoju bez kamer i tulić się do ciebie i nie wypuszczać cię z ramion.

-Schowamy się w tajnym miejscu to będziemy się tulić do siebie - powiedział i stanął przed drzwiami do pokoju pirata. Wpisał kod do drzwi, a one się otworzyły.

-Ale i tak będę musiał wracać do domu wieczorem, bo jutro piątek, a na pewno zdążą wszystko uporządzić i trzeba iść taam. Poza tym wygrałem.. -zachichotał.

-Co takiego znowu wygrałeś? - zapytał - To tylko szkoła Petey!

-Jestem grzecznym i pilnym uczniem Wade -powiedział cicho. -Wygrałem to, że nie jestem słodki.

-Ugh jesteś i koniec kropka! - powiedział i zaciągnął go do pokoju ojca zamykając drzwi i opierając o nie Peter'a. Bez słów wbił się w jego usta.
Peter nie zdążył nic powiedzieć, cała ta akcja działa się dla niego za szybko. Kiedy Wade już go całował on stawał się coraz bardziej czerwieńszy. Dopiero po dłuższej chwili zaczął funkcjonować i odpowiedział na jego pocałunek. Wade uśmiechnął się tylko i przygryzł dolną wargę Pitera.
-Kto jest słodki? - zapytał cicho jego.

-K-kto.. -jego serce łomotało mu w piersi tak szybko jakby właśnie za jednym zamachem przeleciał nad czymś niebezpiecznym. -T-ty je-jesteś... -mruknął po chwili i patrzył na niego cały czerwony.

-Nie! Zła odpowiedź - mruknął i przygryzł bardziej jego wargę. -Kto jest słodki?

-W-Wade.. -szepnął. Czuł jak jego nogi stają się jak wata i sprowadzają go do parteru.

-Ponownie zła odpowiedź - mruknął i puścił jego usta. Zszedł na jego szyję i przygryzł ją delikatnie.

-D-D-Deady.. -położył rękę na swoją twarz, a drugą położył na pierś mężczyzny.

-Hmm? - mruknął i spojrzał na niego.

-T-ty jesteś..słodki.. -przełknął ślinę nie patrząc na niego.

-I nadal zła odpowiedź - mruknął - co ja mam z tobą zrobić? - zapytał jego.

-A-ale to nie jest...zła odpowiedź, m-mówię prawdę.. -szepnął.

-Oczywiście - mruknął -ale ja chce również prawdę o tobie, że jesteś słodki - rzekł i polizał jego szyję.

-Nie jestem wiem o tym -powiedział na jednym wdechu, a jego serce znów zaczęło robić maraton.

-Ale ja wiem - mruknął i odsunął się od niego delikatnie.

-Że nie jestem, dziękuję -powiedział i łapał oddech.

-Że jesteś głupku - rzekł i rozejrzał się po pokoju - ugh dawno tu nie byłem, a nic się nie zmieniło.

-R-Romeo jest niegrzeczny i mówi same nienormalne rzeczy Juliettcie! -mruknął i stanął pewniej na nogach. -Według mnie jest tu skromnie, ale i pusto.

-W sumie racja - rzekł - ojciec bywa bardzo często w gabinecie rzadko w swym pokoju - wytłumaczył.

-To pan Nick nie śpi?

-Śpi robiąc sobie drzemki na kanapie - odparł.

-Ale to nie wygodne.

-Oj kanapę to on ma wygodną - stwierdził.

-No chyba że tak, ale powinien tutaj być często, a nie na kanapie..

-Ale już taki los dyrektora.

-Roozumiem.. -zmyślił się po czym palnął. -Czyli ty też będziesz spał na kanapie od dziś!

- Dlaczego na kanapie ? -zapytał.

-Huh? Nie ważnee, tylko ja mogę wiedzieć i moja głupota.. -mruknął i uśmiechnął się lekko, bo nawet na cichy chichot nie miał siły.

-No to farbujemy - powiedział z uśmiechem.

-Taak, a powiesz mi co?

-Ścianę tą i tą - pokazał palcem.

-Okej to biorę tą mniejszą! -mruknął cicho.

-Okej - powiedział i zajął się malowaniem, Pajączek również wziął się za malowanie na spokojnie części swojej ściany. Wade po kilku minutach skończył bawić się farbowaniem ściany. Kiedy Wade skończył Pete był w 3/4 ściany jeszcze mu zostało trochę góry.Deadpool przyglądał się pracy Peter'a, który po kilku minutach skończył i popatrzył na najemnika.

-Coś jeszcze?

-Tu nie malujemy dużo, bo i tak szkoda tu mi ścian - odparł i spojrzał na telefon. - Clint wraca z piratem idą okrężną drogą i niedługo będą koło gabinetu.

-Czyli idziemy się chować? -spytał niepewny.

-Tak - powiedział z uśmiechem - uciekamy i patrzymy na reakcję - rzekł.

-Dobrze, niech tak będzie.. -uśmiechnął się lekko do niego.

-Hehehe - zaśmiał się i skierował się do wyjścia. Peter szedł posłuszny za najemnikiem.

-Oj pirat się wkurzy -szepnął do siebie i prowadził Peter'a do kryjówki gdy Clint próbował jak najdłużej odciągnąć dyrektora.

-Mówię ci Fury to musi mieć jakiś głębsze dno - odparł Clint.

-Nie wiem Barton, nie jestem co do twojego zdania szczególnie przekonany.. -powiedział Fury, idąc zmęczony gadaniem Avengersa.

-No, ale coś musi się dziać! - rzekł - Skoro jest tak cicho!

-Hawkeye, nic się nie musi dziać.

-No nie wiem mi się zdaje, że coś knują bandyci itp. - rzekł.

-Barton mam sporo papierów na głowie, więc teraz na pewno mi zejdzie do południa. -Nick potarł skroń. -Możesz mieć inne zdanie niż ja w tym się zgodzę.

-Dobrze rozumiem - powiedział i kiwnął głową - po prostu to jest podejrzane, że każdy unika wyjścia na światło dzienne.

-Być może, ale tak samo jest dziwne, że zawracasz mi o tym głowę w najmniej odpowiednim momencie.

- Dlaczego najmniej odpowiednim? - zapytał.

-Bo jak mówiłem mam dużo papierów na głowie, nie mogłeś z tym zaczekać do później?

-Nie? - odparł i szedł uparcie za Fury'm chcąc zobaczyć jego reakcje.

-Barton, nie mam teraz czasu. Przyjdź później, idź na patrol albo idź zobaczyć co porabiają młodzi. No nie wiem cokolwiek bylebyś za mną nie łaził!

-Odprowadzam tylko dyrektora do gabinetu i lecę do młodzieży! W końcu ktoś musi ich pilnować! A wujo Barton jest najlepszy! - aż Nick popatrzył na niego.

-No na pewno, weź ciotkę Natashe pod ramię i razem im po słodźcie życie! -prychnął i stanął przed gabinetem.

-A czemu nie? -zapytał - I tak już są za wysokim etapie - rzekł z uśmiechem.

-Na jakim etapie? -zmarszczył brwi i popatrzył na Clint'a.

-Nie ważne - odparł - musiałby się dyrektor pytać Wdowy - odparł.

-Jak nie ważne jak ważne, co to za etapy i czemu są na najwyższym?

-Um nie umiem tego tłumaczyć tak dobrze jak ona - rzekł.

-To powiedz prosto z mostu bez owijania w bawełnę -mruknął zniecierpliwiony.

-Wiesz, że oni już se malinki robią?

-Co proszę?! A ty niby skąd to wiesz hm? Byłem u nich rano i nic nie zauważyłem...

-Oj to słabo widzisz - powiedział - Natasha ich prze patrzyła!

-Barton, nie denerwuj mnie. Później pójdę z nimi porozmawiam.

-No okej okej - powiedział - nie przeszkadzam już - odparł, a dyrektor wpisał kod do gabinetu.

-Następnym razem jak będziesz miał mnie wyciągać od papierów na taką pogaduszkę to zapomnij, że wyjdę -prychnął i otworzył drzwi.

-No dobrze przepraszam, że zająłem ci czas - rzekł i zerknął do środka.

-Nie szkodzi tylko po prostu następnym razem pomyśl co chcesz mi powiedzieć.

-No okej - powiedział i czekał aż fury zobaczy gabinet. Fury zmęczony wszedł do gabinetu i w pewnym momencie stanął jak wryty. Na twarzy przybrał czerwonych kolorów od złości i zaczął przeklinać pod nosem. Na co Clint zaczął się śmiać z reakcji mężczyzny. - Nie wiedziałem, że gustujesz w różu!

-To twoja sprawka tak? O to chodziło? Żeby mnie zagadać żeby mi zrobili prze malowanie?!

-Co nie!!!- powiedział przez śmiech.

-Gdzie oni są! -warknął i odwrócił się w stronę Clint'a.

-Nie wiem - odpowiedział spokojnie.

-To jest takie zabawne?!

-No nie wiem - odparł - może?

-Czy coś jeszcze malowali? Bo ostro zaznaczałem oprócz gabinetu.

-Możliwe.

-Możliwe? No to gadaj, bo stracę cierpliwość i wszyscy dostaniecie karę.

-Możliwe, że jeszcze jakiś pokój - odparł.

-Clint -wszedł do środka gabinetu i zaczął go oglądać.

-Twój- dodał.

-Nie po zbieracie się... -warknął zły.

-Nie nasza wina - powiedział Clint - młodzi to wymyślili.

-Wiem że oni, a kto im dostarczył farbę hm?

-Eeeeeee święty mikołaj?

-Tony mi powiedział, że byłeś u niego po spreye i farbę, ale farbę musiałeś gdzieś indziej wziąć, więc i ty też oberwiesz!

-Ummm no dobrze to też moja wina.

-Spokojnie wymyślę wam taką karę, że odechce wam się głupot! -stanął przed oknem.

-Rozumiem - powiedział i kiwnął głową.

-Jesteście nie normalni! Mogli cały helicarrier wybrali mój gabinet i mój pokój!

-To ich decyzja - rzekł - a jednak woleli dwa pokoje niż wszystko.

-I najgorszy wybór.

-Bardzo będzie źle?

-Tak bardzo będzie źle!

-Ugh.

-Jak ich spotkasz możesz ich uświadomić co zrobili źle.

-Oni chyba widać, że zrobili źle - powiedział - i prędko się nie pojawią!

-No jak ich spotkam to nie wiem co im zrobię!

-Tak czy siak Wade i tak cię nie słucha - stwierdził.

-Wiem właśnie i nie wiem co mam z nim zrobić.

-Mówi, że nie będzie, a jednak nadal tak robi.

-Nie wiem jak mam do niego dotrzeć.. -westchnął.

-No wiesz jest dorosły widać po nim, że cię szanuje, ale jednak się stawia.

-Wiem o tym, że jest dorosły, ale jednak powinien trochę mnie słuchać.

-Chce wszystko po swojemu!

-Wiem, ale czy nie lepiej czasami słuchać ojca?

-Czasami lepiej.

-No właśnie, ehh jest ciężki do zrozumienia, nie wiem kto musiałby być aby mu przemówić jak mnie nie słucha.. -westchnął ciężko.

-Słucha Peter'a, chociaż nie zawsze również - stwierdził Clint.

-Nie zawsze -powiedział cicho. -Dobra, ale kara ich nie minie.

-Rozumiem dyrektorze.

-Ciebie również Barton... -ostrzegł go stanowczo.

-Tak wiem - powiedział.

-To dobrze, że o tym wiesz. Po prostu nie wierze, jak ja mam tu pracować, ja się pytam!

-Normalnie?

-Normalnie, w tych różowych ścianach?!

-Nie są aż tak złe.

-Będą mnie rozpraszać.

-To nie skupiaj się na tym -rzekł.

-Nie da się. Złapie i wypatroszę ich za to, ale najpierw dostaną po dupie i będą to czyścić szczoteczkami do zębów!

-Heheheh - zaśmiał się - głównie to pomysł Wade'a!

-Nie ważne kogo był pomysł, zgodziliście się i w trójkę oberwiecie oni jeszcze dodatkowo za mizganie się na helicarrierze i robienie sobie malinek! -prychnął.

-Heh czyli jednym słowem jedynym zdaniem przejebane!

-Tak i wcale to śmieszne nie jest.

-Tak wiem wiem.

-Dobra spróbuje ich za to nie zabić, chce wypełnić kilka papierów, nie masz patrolu? -popatrzył na łucznika.

-Nie mam i już uciekam - odpowiedział.

-Dziękuję.. -załamany Fury usiadł przy biurku i popatrzył na te różowe ściany. Clint wyszedł z gabinetu i zaśmiał się cicho oraz na pisał do młodego.

#Petey macie przekichane#

Młodzi leżeli wtuleni na kanapie i się chichotali oglądając reakcje Fury'ego z kamer. Petey odsunął się lekko od Wade'a aby popatrzeć na swój telefon i odpisać.

#Tak wiemy wujku, dlatego nie zamierzamy na razie wchodzić w drogę panu Nick'owi 😇#

Wadę zaczął się cicho śmiać z SMS Clint'a.

-Wiedziałem, że tak zareaguje! - odparł -Mycie szczoteczką do zębów nadchodzę!

-Ale te ściany są dużeee.. -wy marudził przez śmiech.

-Umyje się na spokojnie - rzekł - mam wprawę w myciu.

-Mm rozumiem -popatrzył wprost w jego oczy. Wade się uśmiechnął.

-Najlepiej nie pokazywać się do 15 może ochłonie.

-Może? A jeśli nie ochłonie? -spytał i również się uśmiechnął.

-To tylko mnie zabije chociaż nie da się mnie zabić - odparł.

-Będę bronił mojego głupiego Romeo.. -zabrał mu telefon i schował razem ze swoim do kieszeni i spojrzał na niego.
Deadpool się uśmiechnął i pocałował  go w usta na co Pajączek zamruczał i objął rękoma jego twarz. Wade mruknął i nadal całował jego wargi, a Pete był cholernie zadowolony i nie chciał tego przez dłuższy czas przerywać. Najemnikowi cholernie podobało się kosztowanie ust Peter'a.
W końcu Pajączkowi zaczęło brakować oddechu i niechętnie się odsunął od jego warg. Wade również odsunął się od ust Peter'a i zaczął oddychać ciężej. - To..szaleństwo.. -zaśmiał się cicho i przyłożył czoło do tego jego.

-I to jak - odparł patrząc się w jego oczy.

-Ale cię kocham i nie przeszkadza mi to.. -uśmiechną się.

-I ja ciebie kocham Petey - powiedział i odwzajemnił uśmiech.

-To na czym skończyliśmy wcześniejszą kłótnie, którą wygrałem? -zmyślił się z uśmiechem.

-Ugh na kto jest słodki - mruknął.

-Nie! Bo ty!

-Tyyy..

-Ty Petey!

-Ty Deadyś.

-Niet, bo ty!

-Tyy kochany!

-Nie, bo ty skarbie! - na co Spidey się zarumienił.

-Romeo to wiadome, że ty jesteś słodszy.

-Nie, bo ty jesteś Julleto - odpowiedział - gdyż się teraz rumienisz.

-Nie rumienie się misiu, zdaje ci się -nadął policzki i jeszcze bardziej przybrał czerwonych kolorów na twarz.

-Nie nie zdaje mi się - odparł i pogłaskał go po policzku - masz czerwone pysie!

-Uh.. -mruknął cicho zażenowany. -Poza tym ty jesteś słodki, a moje rumieńce są od twojej olśniewającej słodkości.

-Tak oczywiście - mruknął - wmawiaj sobie!

-Mogę sobie wmawiać.

-To wmawiaj słodziaku!

-Ty jesteś słodki.

-Nie, bo ty!

-Tyyy kochanie...

-Ty i koniec kropka!

-Tyyy i w żadne kropki się nie bawieee!

-Nie poddam się i to ty jesteś słodki!

-Nie jestem słodki, poza tym po co poddawać?

-TY JESTEŚ SŁODKI! - powiedział i przygryzł ucho Pita. Brunet cicho jęknął i mocno się zarumienił.

-N-nie bo t-ty..

-Ty - mruknął - będę cię przygryzać aż powiesz to co chce usłyszeć

-T-to se gryź, j-ja nie ustąpię o-od swojego zdania..

-No dobrze - powiedział starszy chłopak i przygryzł jego szyję. Peter przełknął głośno ślinę.

-T-ty jesteś słodki...- Wade ugryzł go trochę niżej i trochę bardziej mocniej. -N-nadal uważam, że j-jesteś słodki.. -szepnął, a Wade szedł na jego żuchwę i przygryzł ją przy tym przejechał językiem po skórze Peter'a. Który złapał powietrze i się uśmiechnął. -N-nie zmienię z-zdania choćbyś chciał..

-Na pewno ? - zapytał - Bo będę schodzić Jeszcze niżej.

-Jestem p-pewny, że jesteś m-miliardy razy s-słodszy ode mnie.

-Niet nie to chce usłyszeć - powiedział i włożył dłonie pod jego bluzę.

-Ehej noo...-lekko wygiął się. -M-myślisz, że zmienianie zdania z g-gryzienia na d-dotykanie tam gdzie n-nie wolno!

-Po brzusiu mi nie wolno? - zapytał i zaczął badać brzuch Peter'a swymi dłońmi.

-D-Deadyy.. -szepnął cały czerwony.

-Taaak?

-Nie wolno ci po m-moim brzuszku..

-Nie? A to dlaczego - zapytał i robił kółeczka kciukiem po jego brzuchu.

-B-bo t-to krępujące.. -powiedział cicho.

-Wystarczy, że powiesz kilka słów, a przestanę skarbie.

-Jesteś najsłodszym człowiekiem jakiego poznałem! -przygryzł wargi.

-Nie to chce usłyszeć - rzekł  i ponownie włożył drugą dłoń pod bluzę.

-A-ale ja chce to słyszeć.

-A ja co innego - odparł i polizał jego szyję, ale nie wyciągnął dłoni z pod bluzy.

-Nie jestem p-pełnoletni na takie d-dotykanie.. -prychnął cicho.

-Nie robię ci krzywdy - odparł - i nie robię nic takiego powyżej tego wieku.

-A w ogóle z-zamierzasz, bo z-zaraz ci to wybije z głowy.

-Nie zamierzam pajączku - powiedział i musnął jego usta - nic co sobie nie życzyła moja Jullia - rzekł i wyciągnął dłonie.

-To dobrze.. -uśmiechnął się lekko gdy jego ciało zostało uwolnione od rąk najemnika.

-Yhym - mruknął i zostawił Pita w spokoju.

-Czylii... -popatrzył w sufit. -Znowu wygrałem! -wy mruczał.

-Ugh nie wygrałeś - powiedział - a teraz daj telefon jestem ciekaw co odpisze pirat na mą wiadomość.

-Nie oddam ci telefonu, wezmę sobie na pamiątkę -popatrzył na niego i cmoknął go w nos.

-Ej! - burknął - to mój fon!

-To jest kara za to gdzie wkładałeś łapki... -mruknął poważnie.

-Nigdzie nie wkładałem - powiedział.

-Na brzuszek mi dawałeś..

-To tylko brzuszek - odparł.

-Ale bardzo wrażliwy brzuszek..

-Trzeba było powiedzieć, że jest wrażliwy nie chciałem zrobić ci krzywdy - mruknął.

-Nie zrobiłeś mi krzywdy.. -złapał jego twarz w dłonie i musnął jego policzek.

-Na pewno? - mruknął zmartwiony.

-Tak na pewno.. -dalej trzymał usta przy policzku najemnika.

-Yhym - mruknął i przymknął oczy
Pete sięgnął do kieszeni i wyciągnął telefon Wade'a i dał mu do dłoni. Chłopak uśmiechnął się i obrócił głowę w bok tak, że Pita i jego usta się połączyły. Spidey zarumienił się i popatrzył w jego oczy. Po chwili odsunął się od jego ust. -Co piszemy piratowi?

-N-nie wiem.. -szepnął.

-Hmm - zastanowił się i spojrzał w telefon wszedł na wiadomość i na ojca.

#Jak tam samopoczucie? #

Napisał i pokazał Pit'owi, ale jeszcze nie wysłał.

-Na pewno to będzie dobry moment żeby mu wysyłać? Jeszcze nie ma 15!

-Przekonamy się - odparł i wysłał wiadomość dodając do samopoczucia piracie.

-Mhm.. -kiwnął głową i się lekko uśmiechnął. Fury zobaczył wiadomość, ale nie odpisał synowi tylko bardziej się wkurzył nie mogąc skupić się nad ważnymi papierami.

-Nom pirat się wkurzył i to poważnie, bo mi nawet nie odpisuje - stwierdził Wade.

-Daj mu czas.. -wtulił się w niego.

-Wiem wiem Petey - mruknął.

-Jesteś taki cieplutki..

-Zdaje ci się - odparł i wtulił w siebie Peter'a.

-Niee..

-Yhym - mruknął i zamruczał.

-Ja stąd dzisiaj żywy chyba nie wyjdę co? -zachichotał cicho w szyję najemnika.

-A to dlaczego? - zapytał.

-No, bo trzeba będzie sprzątnąć to, a to nam zejdzie..

-Najwyżej godzina mycia - odparł - szczoteczką!

-Mhm zobaczymy tę twoją godzinę..

-Jeden pokój - odparł. - ale przed tym maraton spierdalania przed Fury'm!

-To nie śmieszneeee.. -wy marudził. -Czemu się na to zgodziłemmm.. -poza tym chyba nie widzieli jeszcze sali w której leżałeś.

-W sumie chyba racja - odparł - doktorek pewnie poinformuje o tym pirata.

-I będzie jeszcze większy wpiernicz na nas.. -powiedział cicho.

-Na mnie - odparł.

-Na nas..

-Bardziej na mnie - powiedział. Doktor właśnie szedł w stronę gabinetu Fury'ego aby pochwalić się grafitti jakie pierdolnął Wade.

-Na naaas, bo będę cię bronił.. -przejechał nosem po jego policzku.

-Bardzo dziękuję, ale wolę wziąć to na siebie.

Do drzwi gabinetu zapukał doktorek.

-To ja wezmę na siebie.. -mruknął.
Nick układał skończone papiery do teczek, kiedy ktoś zapukał do drzwi.
-Proszę.. -westchnął.

-Dzień do...- urwał - widzę, że tu też nastąpiły zmiany - powiedział doktor widząc różowe ściany.

-Tak i to wielkie zmiany. Coś się stało doktorze, że przyszedłeś?

-Chciałem poinformować, że w sali gdzie leżał Wade jest na całą ścianę grafitti.

-Nie wierze w nich po prostu.. -uderzył dłonią w biurko. -Uduszę te gnidy! -złapał za telefon i odpisał Wade'owi.

#Gdzie jesteście? #

-Ale nie mówię, że to źle - odparł - szczerze mówiąc podoba mi się to grafitti - rzekł i pokazał zdjęcie grafitti jakie zrobił Wade z Peter'em.

-W sali gdzie pacjenci mają odpoczywać jest grafitii tak?

-Tak, ale to głównie ta sala w której nikogo nie ma - odrzekł .

#Nie ma nas #

-Wiem, ale...ja już nie mam sił do nich, mogli przemalować korytarz po bazgrać po nim, ale nie sale, podobno mój pokój też jest różowy -potarł skronie.

#Na jednej nodze do gabinetu, bo dostaniecie szlaban#

-No, ale sam prawdopodobnie ze zwololiłem na to - stwierdził.

#Ale jeszcze nie ma 15 😅#

-Dobra sala po operacji należy do ciebie każda, dobra przymknę na to oko, ale gabinetu i pokoju mojego im nie podaruje...

#A co ma być o 15? #

-Aż tak jest źle? - zapytał lekarz.

#To, że trochę ochłoniesz #

-Nie widzisz tego? -wskazał na ścianę.

#Nie ochłonę#

-Widzę, no ale róż podobno uspokaja - stwierdził.

#No to nie wyjdziemy z kryjówki#

-Uspokaja?! Mnie rozprasza i nie lubię różowego, widziałeś kiedykolwiek abym nosił coś różowego?

-No nie widziałem tylko czerń i biel - rzekł.

-No właśnie..

#Idę po was osobiście, chociażbym przeszukał cały helicarrier#

#A jak osobiście nas znajdziesz to będzie jeszcze gorzej? #

-Doktorze może mnie chwile nie być. W razie czegoś ważnego proszę dzwonić... -mruknął do mężczyzny i wyszedł z gabinetu.

#Zgotuje wam piekło😇#

-Rozumiem i tak wracam do swoich obowiązków! -rzekł i wyszedł z pokoju.

#.... Powodzenia w szukaniu Taaaaaaato #

#Powodzenia smażenia się w piekle synkuu i chłopaku mojego synkaa😇#

#.... #

Wade zamurowało.
-Mamy przejebane - stwierdził - pirat wyruszył na łowy - rzekł.

#Tato! Ale chyba nas nie zabijesz? #

#Wsadzę was prosto w otchłań Piekieł i w ramiona samego Lucyfera 😇#

-Ale nas tu nie znajdzie prawda? -Pete popatrzył nieco wystraszony na Wade'a.

-Nie powinien - mruknął - nigdy mnie tu nie znalazł - rzekł - jak coś to po prostu biorę na siebie.

#Ale tato za co?! #

-Na mniee... -ugryzł go poprawiając jego wypowiedź.

#Przyszykowałem sobie na was pas z kolcami i te szczoteczki do ściany, pas w razie nieposłuszeństwa 😇#

#Wystarczą tylko szczoteczki tato! Po co od razu paas?! #

#To już dla mnie informacja na co mi on, a i później kiedy twoja Julia pójdzie do domu poważnie sobie o czymś porozmawiamy #

#Hehehh ... Tak wiem wiem zdaję sobie sprawę, że będzie poważna rozmowa i szlaban 😅😅😅#

#Szlaban dostaniecie obydwoje i powinienem jeszcze po cuju sprać, ale obędzie się bez tego drugiego#

#Wiesz, że dzieci się nie bije, bo to jest tak zwane wychowanie bezstresowe? 😅😘#

#Pisze, że nie będę was bił, może#

#Heh 😅😅😅 nic takiego nie zrobiliśmy #

#😒😒😒 to miał być żart? #

#Nieeeeee 😅 przepraszam? #

#To gdzie jesteście? Nie przyjedziecie do mnie? #

Nick właśnie stał przed drzwiami pokoju Wade'a i uchylił drzwi, i wszedł.

3454 słów

Czy Fury ich znajdzie?
Jaka ich kara spotka?
O czym chce Fury porozmawiać z Synem?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro