Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Mamy problem chłopaki

-Jasne - kiwnął głową zgadzając się.
Kotek starał wydostać się z wanny, ale był za mały aby wydostać się o własnych siłach swych małych łapek.

~Steeeeeeveeee?!

-Dobra teraz tylko Tony'ego trzeba tu zagonić.. -wstał z kanapy.

-Powodzenia - powiedział Banner.
Tony jeszcze kilka razy próbował wyskoczyć wdrapać się na górę, ale śliska powierzchnia na to nie pozwalała.

-Jarvis co teraz kot robi? -spytał w pustą przestrzeń i naciągnął się.

-Jest w WC - poinformował.

-Idę po niego i ty nie uciekaj.. -poinformował Bruce'a i poszedł w stronę łazienki.

-Nie mam zamiaru - zaśmiał się Bruce. Cap uśmiechnął się pod nosem, a później pokręcił głową. Antoś zaczął żałować, że jest taki mały, bo nawet stąd nie może wyjść. Fuczał zdenerwowany, ale jego wzrok skupił się na gąbce. Kapitanowi chwile zajęło zanim dotarł pod uchylone lekko drzwiczki ubikacji i uchylił je nieco szerzej. Gdy Antoś gryzł gąbkę w wannie i wypluwał odgryzione kawałki obok.

-Antoś? -Kapitan spojrzał po pomieszczeniu.

~Steve? - mruknął i wypluł gąbkę z pyszczka.

-Gdzieś ty tam.. -Rogers podszedł do wanny i popatrzył zdziwiony na roztarganą gąbkę. -Tony dlaczego rozwaliłeś gąbkę? -sięgnął po kota i wyciągnął również szczątki po miękkiej gąbce.

~Zoooostaw- miauknął gdy zabrał mu zabawkę.

-Nie dobry kot, słyszysz be.. -pstryknął go w nos i wyrzucił roztarganą rzecz.
Kot pokręcił głową.

~Dlaczego?

-Miau miau idziemy do Bruce'a i zero uciekania inaczej znajdę jakąś klatkę i tam cię wsadzę..

~Nie zrobisz tego! - miauknął i schował ogon między nogami.

-Bój się, i możesz uwierzyć lub nie, ale tak zrobię! -prychnął mu do ucha.

~Przepraszam Steve - mruknął cicho.

-Miau miau też.. -cmoknął go w głowę i wyszedł z nim z łazienki Antoś wtulił się w Steve'a i z puszczonymi uszami leżał. -Już spokojnie.. -znów musnął jego kocią głowę i z uśmiechem wrócił do salonu. Antoś jednak nadal był skruszony.

-Widzę, że złapałeś go.

-Pewnie drań poszedł do łazienki wpadł do pustej wanny i zepsuł gąbkę, bo mu się nudziło.. -zaśmiał się cicho.

-Ciekawe dlaczego poszedł do wanny - powiedział Bruce.

-Chciał się wyszorować pewnie, śmierdziel.. -prychnął w futerko Antosia.

~Poślizgnąłem się! - miauknął.

-Bądź po prostu szukał czegoś do zabawy i wpadł - zaproponował Bruce.

-Wpadł.. -powtórzył Steve ze śmiechem. -On zawsze wpada tam gdzie nie trzeba..

~Bardzo śmieszne - prychnął.

-No, ale powiedz czy nie pasuje ci ta wersja? Skoro zjadł gąbkę?

-Wpadłeś Tony! -roześmiał się Cap. -Wpadłeś jak śliwka w kompot..

~Nieee - wy miauczał obrażony, a Bruce również zaczął się cicho śmiać

-Mmm wpadłeś, z czym jeszcze wpadł koteczek? -uniósł rozbawiony brew.

~Z tobą od razu - prychnął.

-No z czym jeszcze wpadłeś no przyznaj się no no.. -delikatnie potarł nosem o jego mały nosek. Kotek oparł przednie łapki o twarz Steve'a i wystawił język. -Hmmm? -Steve zerknął nie zrozumiale, ale dalej z uśmiechem na Antosia.

~Głupek! - miauknął.

-Przezywasz mnie? Bo dziko miauczysz? -mruknął i nadął policzki, ale szybko pokręcił szybko łebkiem na boki.

-Hahah - zaśmiał się cicho Hulk - nawet jako kot go każesz za przekleństwa?

-Tak wiem kiedy mnie przezywa i kiedy przeklina, może całkiem go nie rozumiem, ale niektóre oznaki rozpoznaje.. -powiedział spokojnie.

-Interesujące - odparł - musisz idealnie znać Stark'a, że dobrze rozpoznajesz co robi.

-Aż za dobrze go znam.. -mruknął cicho.

~Możecie zmienić temat?! - miauknął głośno.

-Cicho Peter śpi.. -ugryzł ze śmiechem ucho kotka.

~Przepraszam - miauknął i spuścił uszka.

-Jest dobrze, nie będziemy o tobie mówić jeśli oto ci chodzi.. -mruknął w jego plecki i wyłożył się wygodnie na kanapie.

-Nie mów Tony, że jesteś zazdrosny i niezadowolony z tego, że rozmowa kręci się o tobie? - spytał Banner, ale Tony pokręcił tylko głową na boki

-Zazdrosny? On.. -prychnął Cap. -On nie jest zazdrosny, bo zawsze dostaje to czego on chce więc tryumfuje nad wszystkimi i wszystkim. I okropnie nienawidzi jak temat jest o nim, będzie się wykłócał, że to nie prawda kto takie bzdury nagadał, zachowuje się jak dzieciak, a naprawdę jest mądrym i przystojnym kotem.. -ostatnie słowo wypowiedział przez śmiech.

~Steve grabisz sobie! - warknął Antoś i pokazał niezadowolony kły.

-Masz w tym racji jak i trochę i jej nie masz - stwierdził Bruce.

-Nie mam?- spojrzał na Bruce'a, a po chwili na Antosia. - Sztuczne kiełuchy..

-Nie masz - rzekł.

~Są prawdziwe! - prychnął.

-Czemu nie mam? -spytał. -Miau miau..

-No, bo Tony niby jest taki jak powiedziałeś, ale przeżył piekło i zmienił się. Jest inny choć udaję dupka. - wyjaśnił.

-Oj wiem wiem, że jest inny.. -ugryzł ucho kotka. -Lubię go po prostu denerwować.

-Widać - odparł z uśmiechem.

~Ne gryź mnie!

-Mmmm.. -dalej gryzł delikatnie ucho Antosia, który zaczął się opierać chcąc się uwolnić.

-Chyba tego nie lubi Steve - stwierdził Bruce zerkając na nich, a następnie wrócił do oglądania.

-Wiem, że nie lubi.. -po chwili Steve puścił uszko kotka, który odetchnął z ulgą. Położył kota na kolanach i zaczął go głaskać. Antoś zaczął mruczeć i zwinął się w kuleczkę.

-Niedługo będzie 12.

-Ojj tylko wrócą to sobie z nimi poważnie porozmawiam.. -głaskał nerwowo, ale delikatnie sierść Stark'a.

-Po prostu dzieci - westchnął i podrapał się po karku Bruce.

-Jarvis znajdź mi Natashe, Clinta, Thora i Loki'ego, podaj gdzie są.. -powiedział Steve. -Jak nie tak to trzeba się po nich wybrać.

-Owa czwórka jest już niedaleko wieży Panie Rogers- poinformował Jarvis.

-Ohom cudownie.. -warknął pod nosem.

-Spokojnie Steve młody śpi jutro zrobisz im awanturę.

-Ugh nawet nie powiedzieli gdzie byli.. -mruknął.

-Powiedzą na pewno - odparł.

-Mam ja taką nadzieję..

-Chyba, że wracają z balangi to nie za bardzo widzę aby mówili.

-Ubije ich rano za taki nagły wypad i bałagan.. -westchnął i potarł skronie.

-Tak to rozsądna decyzja poza tym jest już późno.

-Więc na spokojnie możesz odpocząć.. -kiwnął w jego stronę głową.

-Jednak wolę zostać do momentu kiedy wrócą - oznajmił.

-Czemu? Skoro jesteś zmęczony? -uniósł brew.

-Bo jeszcze cię zdenerwują, a młody śpi w swoim pokoju.

-I tak już zdenerwowali, ale nie będę krzyczał..

-Jednak wolę pozostać z tobą - rzekł spokojnie.

-Naprawdę Bruce, będę ich chciał uciszyć więc spokojnie, wygonie każdego do spania i będzie dobrze.. -uśmiechnął się.

-Zaraz położę się spać - powiedział. Kot leżący na nogach Steve'a już od dłuższego czasu drzemał spokojnie na ciepłych kolanach. Steve nadal głaskał kota mimo iż już dawno spał, musiał czekać.

-Wcześniejsza czwórka o którą pytał Panie Rogers właśnie weszła do wieży. Czy mogę włączyć protokół ochrony wieży i zamknięcia wejść?

-Tak Jarvis, powiadom ich żeby najszybciej jak mogą zjawili się po cichu w sektorze mieszkalnym.. -mruknął spokojnie Cap.

-Oczywiście Panie Rogers - powiedział SI i przekazał informację na sam dół do dość upitego Thora i idącego przy nim Loki'ego, a także do agentów. Syn Odyna nadal chciał tańczyć z Loki'm więc żadne słowa do niego nie docierały. Jedynie Nat równo stała trzeźwa i próbowała uciszyć rozbawiona towarzystwo. Loki nie był upity choć trochę w głowie mu szumiało z nie układanych myśli oraz chaosu.

-Thor na litość boską przestań! - powiedział do brata i dał mu z liścia.

-Lokiś.. -mruknął Thor łapiąc się z policzek. -A-al..dlaczego? -kręciło mu się trochę w głowie, ale wiedział wszystko co mówi i robi.

-Bo jest późno, bo Jarvis prosił o cisze?! Chłopie jest 12 w nocy! Cisza nocna...

-Wiem, ż-że jess późno.. -złapał czkawkę i oparł się o ścianę windy i popatrzył na swoje buty.

-Ugh jak z dzieckiem - mruknął Loki.

-Dajcie spokój chłopaki - powiedział Clint, który był delikatnie wstawiony, ale jeszcze trzeźwo myślał.

-Kocham cię bbracie..wiesz o tym prawda? -powiedział dalej patrząc w swoje nogi.

-Tak wiem - prychnął cicho i patrzył się w sufit.

-T-to dobrze.. -uśmiechnął się lekko.
Po chwili winda się zatrzymała, a drzwi otworzyły lecz nie wydały żadnego dźwięku. Blond Bóg chciał sam iść do swojego pokoju bez żadnej pomocy, ale miał mały problem.

-Imbecyl - mruknął i wziął brata pod ramię pomagając mu. Natomiast Antoś wyczuł odór alkoholu i otworzyły ślepia.

-Miałeś mnie..-czknął.-Nie wyzywać..

-Może - mruknął i wyszli z windy zaraz po agentach.

-Ciszej, już śpią pewnie.. -szepnęła Nat i skierowała się do siebie.

-Jele..leń.. -mruknął Thor i niechętnie szedł z pomocą brata.

-Sam jesteś jeleń - burknął cicho Loki.

-Jestem cicho - odparł Clint.

-Jesteś jel..leń.. -wydukał Thor i przez przypadek pociągnął Loki'ego na ziemię.

-Kutwa Thor - warknął z ziemi.
Nikt chyba jednak nie zauważył siedzących na kanapie Bruce'a i Steve'a.

-Wybacz.. -szepnął i podniósł się ciężko razem z bratem.

-Ciszej się nie da? - spytał w końcu Bruce patrząc się na nic z niedowierzaniem.

-Hulk? -Gromowładny spojrzał w stronę kanapy. -Jeju jak.. -zaczął głośno, ale ucichł widząc groźną minę Kapitana. -Dawno się nie widzieliśmy!

-Tak wiem - odparł spokojnie mężczyzna i spojrzał na Steve'a. Loki nic nie powiedział gdyż za bardzo nie wiedział co, ale Clint uśmiechnął się szeroko.

-Bruuuuce jak miło cię znowu widzieć! - powiedział łucznik.

-Do łóżek, ale już, rano będziecie mi się wszyscy tłumaczyć.. -warknął cicho Steve na nich. -Śmierdziele i pijaki.. -westchnął zirytowany. Thor w porę ugryzł się w język wziął brata pod ramię i poszedł do wlec się do jego pokoju. Gdy Clint spuścił głowę i kiwnął nią kierując się do swego pokoju. Natomiast Tony wtulił się trochę przestraszony w brzuch Steve'a. -Ugh to będzie ciężka noc.. -pogłaskał Antosia.

-Tak - westchnął Bruce - idę się położyć tobie radzę to samo - odparł Hulk i wstał z kanapy wyłączając telewizor.

-Tak wiem wiem. Dobranoc Bruce.. -powiedział Steve i wysilił się na uśmiech. Gdy Thor otworzył drzwi pokoju Loki'ego i wszedł z nim aż pod łóżko. Bruce uśmiechnął się delikatnie i ruszył do swojego pokoju.

-Thor mam nogi! - powiedział Bóg.
Cap poszedł do swojego pokoju gdy wszyscy pozamykali się po swoich kątach.

-Ja też mam.. -położył brata na łóżku po czym sam na niego się położył lekko przygniatając Laufeya do materacu. Zaś Antoś wtulał się w Steve'a.

-Thor dusisz - mruknął Loki gdy brat położył się na nim. Kapitan położył się na łóżku, a na klatce piersiowej ułożył sobie kota i okrył się trochę kocem i patrzył w sufit.

-Wybacz braciszku.. -mruknął nie chętnie się w końcu podnosząc do siadu i zaczął ściągać z siebie spodnie i bluzkę. Niestety Antoś nie chciał spać na klatce piersiowej. Wstał z niej i położył się tuż obok szyi Steve.

-Nie masz własnego pokoju? - spytał Loki i przeczesał włosy w tył. Steve i tak nie zamierzał jeszcze iść spać więc tylko czuwał nad tym co robi Tony.

-Nie.. -mruknął senny będąc w samej bieliźnie. -Nie chce mi się iść.. -złapał go i zaczął z niego ściągać sukienkę.
Podczas gdy Antoni wtulił się w szyję delikatnie się trzęsąc.

-Thor! Umiem sam się rozebrać i przestań mnie rozbierać! - powiedział zażenowany czarno włosy i delikatnie się zarumienił. Rogers zaczął głaskać delikatnie kociaka.

-Cicho bądź.. -zdjął z niego sukienkę razem z stanikiem i położył go ponownie na łóżku aby zaraz wtulić się w jego plecy i obejmować go dłońmi. Tony zaczął cicho mruczeć. Gdy Loki był totalnie za rumieniony i zażenowany ową sytuacją w której się znalazł.

-Dobranoc Loki.. -szepnął okrywając ich kocem.

-Ugh dobranoc - odpowiedział cicho i przymknął oczy.

-Przepraszam za cały dzień.. -szepnął zanim jego powieki ciężko opadły.

-Nie musisz - słabo odpowiedział i wtulił się w Thora. Syn Odyna już nic nie powiedział spał cicho, wtulony w ciało brata.

W wieży zapanował spokój i mrok. Każdy był w swoim pokoju i spał oprócz Steve'a oraz Tony'ego. Cap nie dał rady zasnąć martwił się o wszystkich chociaż był lekko zdenerwowany na nich to i tak się martwił. Antoś wyczuwał zdenerwowanie Steve'a więc wolał z nim siedzieć i cicho po mrukiwać.
Natomiast Rogers głaskał delikatnie kota i patrzył w sufit. Naprawdę nie wiedział co ze sobą zrobić. Kot wstał i zaczął lizać go po policzku swoim szorstkim językiem. Steve zerknął niebieskimi tęczówkami na mały pyszczek kota i się uśmiechnął ciepło.

-Łaskoczesz wiesz? -wymamrotał cicho.

~I dobrze - mruknął i popatrzył się w oczy Steve'a.

-Nawet jako futrzak masz śliczne oczka.. -nadal się uśmiechał, a kot przechylił główkę w bok.

~Na prawdę?

-Noo tak nie żartuje.. -mruknął mu w nosek.

~Cały Steve - miauknął i polizał jego nos.

-Hehe chciałbym czasami rozumieć tę twoje miau.. -zaśmiał się cicho.

~Dobrze, że nie rozumiesz - odparł z radością.

-Miau miau miau..

~Nic nie rozumiem z tego co gadasz - stwierdził.

-Miau miau miaaaaau? -zachichotał.
Kot przechylił głowę w lewą stronę.

~Co?

-Mówię tylko miau, słowo bez znaczenia miau miau.. -zaśmiał się z niego.

~Dla ciebie nie ma znaczenia, ale dla mnie ma!

-Oj już spokojnie spokojnie.. -przewrócił go na grzbiet i zawisł nad nim i położył twarz na jego małej szyi.
Antoś grzecznie leżał na grzbiecie i uważnie przyglądał się Rogers'owi. -Masz łaskotki? -spytał cicho.

~Neeeeeeeeee!

-Kręcisz łbem na nie czyli masz..- Pokręcił szybciej głową i zrobił słodkie oczka. -Mnie nie na bierzesz na maślaki.. -położył usta do jego brzuszka.

~Steve niee!!!- Zaczął dmuchać ciepłym powietrzem po brzuchu kociaka i się śmiał. ~Steeeeeveeee! - miauknął i zaczął się śmiać

-Nie uciekaj.. -dalej go dmuchał po brzuszku.

~Ale to łaskocze! - wy miauczał chcąc się uwolnić.

-Ammm niam niam, ale mam pysznego kota do zjedzenia.. -uśmiechnął się.

~Nie jedz mnie!

-Niam niam niam.. -całował jego łapki.

~Steve - miauknął i czuł jak robi mu się gorąco choć przez futerko nic nie można było zobaczyć z czego się cieszył.

-Miau.. -wy mruczał w jego opuszki łapek.

~Sam se miau miau głuptaku!

-Obrażasz mnie? -podniósł na jego pyszczek wzrok. Pokręcił ponownie głową na boki i pokazał ząbki. -Obrażasz.. -prychnął.

~Nieeeeeeee.

-Kłamiesz jak z nut. Znam cię aż za dobrze.. -prychnął ponownie.

~Przepraszam - miauknął i opuścił uszy.

-Nie.. -pokręcił głową i położył się na łóżku tak, że ręką przygniatał Antosia do pościeli. Tony zaczął się wyginać aby wydostać się spod przygniatającej ręki, ale Steve utrudniał mu zadanie i dalej tak leżał.

~Steve dusisz! - miauknął rozpaczliwie.

-Miaucz sobie.. -przyciągnął go do siebie i wtulił w niego. Tony prychnął cicho i przestał się rzucać. -Mmm niegrzeczny Tony.. -mruknął mu do ucha.

~Jestem grzeczny!

-Mm niegrzeczny.. -dalej mruczał.
Antoś zaczął mruczeć cicho olewając słowa Steve'a skierowane do niego.
-Śpij Tonyś śpij.. -głaskał go delikatnie.
Słysząc łagodny głos mężczyzny i delikatny dotyk. Jego oddech się unormował, a ślepia zostały zasłonięte przez powieki. Cap miał oko na Antosia i na resztę mimo, że wcześniej ich nie dopilnował. Antoś usnął wraz z wszystkimi, którzy już spali w wieży w swoich pokojach.

W Avengers Tower zapadła cisza spokojna kojąca cisza. Jednak Pajączek przebudził się po godzinie pierwszej, wziął ze sobą telefon i wymknął się przez okno na sam dach.
Na helikarierze było nawet spokojnie nie licząc ciągłych patroli. Wade siedział w swoim pokoju przez cały dzień i sprawdzał swój telefon. W końcu Pete dotarł na dach wieży i patrzył w dal czując przyjemny wiaterek na swojej twarzy, spojrzał na zabrany ze sobą telefon i za wachał się przez chwilę czy napisać do Wade'a, ale napisał.

#Hej Wade tu Peter, śpisz? #

#Hej Pete nie nie śpię #
Wade gdy zauważył wiadomość od razu odpisał na nią.

#Powinieneś spać jest pierwsza w nocy#
Ziewnął i popatrzył na telefon z uśmiechem.

#Nie mam jakoś ochoty, by spać #
Odpisał i patrzył się w ścianę.

#Jak zawszee, co w takim razie robisz? #
Ułożył się na plecach i patrzył w gwiazdy.

#Hmm patrzę się w ścianę? #

#Czemu w ścianę? #

#Bo jest naprzeciwko #

#To nic nie robisz i patrzysz się w ścianę? To nie lepiej iść spać? #

#Mam dość spania, a przynajmniej mogę pomyśleć#

#No dobrze to miłego myślenia #
Położył telefon na sobie i przymknął powieki.

#Dzięki Petey 😄#
Spidey patrzył w gwiazdy i uśmiechał się lekko.
#A ty co robisz? #

Peter spojrzał na telefon i odpisał.
#Leże na dachu Wieży i patrzę w śliczne gwiazdy 🌟#

#Oooo, a dlaczego ty nie śpisz? #
Wadę uśmiechnął się do telefonu i rozejrzał po pokoju.

#Bo już się wyspałem teraz czas na odpoczynek na zewnątrz i pajączkowanie ☺#
Zaśmiał się cicho.

#A przypadkiem nie miałeś zakazu na pajączkowanie? #

#Zakazy są po to aby je spajączkować? 🤔#

#Peter daruj sobie dzisiaj pajączkowanie 🥺#

#Ale popatrz jak miasto chce mojego pajączkowania! #
Zaśmiał się cicho i prze turlał się delikatnie pod krawędź dachu i zrobił zdjęcie i wysłał je Wade'owi tuż po wiadomości tekstowej.

#Z pewnością miasto jest piękne nocą, ale zalecenia doktora są ważniejsze! Czy chcesz ponownie leżeć w sali? #

-Obok ciebie, cały czas.. -wy mruczał i zaczął mu odpisywać.
#Nudno jest w takiej sali. Poza tym nie słucham zbytnio lekarzy 😁#

#Czasem powinieneś #
Wade mu odpisał i wstał. Nic nie miał tu do pracy więc stwierdził, że czas iść do kryjówki.

#Ale jak mi się nie chce..;/#
Westchnął w ekran wyświetlacza.

#Czasem chyba trzeba po prostu słuchać#
Wyszedł szybko z pokoju. Przekradł się w miarę bezszelestnie w obok biura ojca.

#Dobrze na chwilę tylko pójdę i nie daleko 😁#
Odpisał i dalej leżał, wcale nie zamierzał nigdzie iść.

#Nieeee idź #
Stanął niedaleko biura i odpisał Peter'owi po tym jak zapomniał wyciszyć telefonu.

#Pójdę o i zapomniałem wspomnieć przy sobie nie mam sieci ani stroju! 😁#

Pete zachichotał wy obrażając sobie minę Deadpool'a. Natomiast Wade nie ruszył się z miejsca gdy dostał powiadomienie nim wyciszył telefon.

#Nawet się nie waż Petey! #

#Dlaczego nie? Ja też lubię ryzyko! ;^;#
Dalej się śmiał na dachu Wieży.

#To nie jest dobre ryzyko! Ty nie wstaniesz po kilku godzinach gdy spadniesz#

#Dlaczego krzyczysz? Myślisz, że serio chce mi się iść? #

#Nie wiem po prostu się martwię? #
Dead westchnął i ruszył powoli rozglądając się czy nikt go nie widzi.

#Po co się martwisz o mnie? #
Peter miał na twarzy szczery drobny uśmiech. W tej części korytarza w której akurat przechodził Wade patrol szedł w inną stronę nie zauważając go. Wade szybko przedostał się na nie używany korytarz i odetchnął.

#Bo tak? #

#Bo tak to nie odpowiedź? #

#Nie odpowiedź dlaczego? #

#Bo to nie jest odpowiedź, powinieneś mi napisać dlaczego się o mnie martwić, a nie zbywać odpowiedzią 'bo tak'#
Prychnął cicho pod nosem, ale i tak się uśmiechał.

#Bo powinieneś odpoczywać, bo nie powinieneś tak myśleć i po prostu czuję, że się martwię! #
Odpisał idąc korytarzem.

#Myśleć jak nie powinienem? I naprawdę nie trzeba się zamartwiać, nigdzie nie pójdę obiecuje. Ty też powinieneś odpoczywać, znając ciebie wyjdziesz gdzieś z nudów #
Ziewnął.

#Właśnie idę do kryjówki. Może tam odnajdę coś więcej#

#Ty też masz odpoczywać! 😒#
Przewrócił oczami.
-Wiedziałem ugh..

#Odpocznę spokojnie 😘#
Wade zaśmiał się cicho i szedł bardzo cicho.

#Mhm na pewno. Ja też sobie pochodzę! #
Wstał z podłoża i się otrzepał lekko z kurzu. Schował telefon do kieszeni i przeszedł przez krawędź dachu spokojnie chodząc sobie po oknach w dół.

#Oczywiście Peter #
Odpisał i westchnął. Wyszedł z tajnego przejścia i wyszedł na główny korytarz. Po chwili Peter wysłał zdjęcie jak stoi na oknach wieżowca.

#Można skoczyć, w dół jest prawie 100 (?)pięter 😍#

Wade spojrzał w telefon.
#Nawet się nie waż Petey! 🥺#

#Ale to jest małooo..#
Szedł dalej w dół, aż nie natrafił na okna na piętrze mieszkalnym.

#Za dużo jak dla mnie#
Po chwili był na dolnym sektorze i skręcił w stronę przejścia.

#Mmm pokazać ci wujków jak śpią? #
Uśmiechnął się pod nosem robiąc po cichu po kolei zdjęcia Clint'owi rozwalonemu na całym łóżku, później w drugim oknie był pokój Tashy, która spała z wypiętym tyłkiem do góry, a jej twarz była schowana w pościeli. Później przeszedł pod okno Thora, ale nie było go w pokoju przez co zdziwił się lekko więc pomyślał, że śpi na ziemi u Loki'ego więc poszedł szukać jego pokoju, ale zdziwił się mega widząc jak Thor otula brata i obydwaj się uśmiechają, musiał im zrobić zdjęcie. Później przeszedł do pokoju Bruce'a, który normalnie spał, ale i tak mu zrobić zdjęcie.

#Jasne skoro już chodzisz po oknach 😂#

Wade przesunął ścianę i zamknął ją za sobą. W pomieszczeniu był mrok i nic nie było widać aż do momentu gdy wszystkie lampy zaświeciły się, oświetlając pomieszczenie. Natomiast Pete zaczął wysyłać mu zdjęcia śmiejąc się pod nosem. Ostatnim zdjęciem jakie miało być to Steve'a i Antosia, ale kiedy zrobić im już zdjęcie skapnął się, że Cap jednak nie śpi tylko całuje w głowę kota. Gdy Wade uważnie obserwował każde zdjęcie, które mu wysłał młody i delikatnie się uśmiechał do siebie.
W pokoju Steve'a było słychać ciche mruczenie, które wydobywało się z nieświadomego ciała Antosia. Kapitan zauważył młodego na oknie i aż się prawie poderwał do siadu zły na Peter'a, a ten uciekł udając, że nie wie o co chodzi do swojego okna. Najemnik zszedł krętymi schodami na dół uważnie lustrując całe otoczenie i to co było dla niego nowe. Czuł przeraźliwą pustkę w głowie. Wszystko zdawało się być tak bliskie, a jednak tak bardzo było odległe. Pete wszedł do swojego pokoju przez okno i schował się pod pościelą i chichotał.

#Tate mnie teraz ubije za podglądanie 😆#

#Przyłapał cię 🤣🤣🤣? #
Chłopak zaśmiał się szczerze doganiając złe myśli na chwilę na bok.

#Taaaak 😂#
Pete wychylił się spod pościeli i nie zauważył stojącego w progu Kapitana, który stał zły z założonymi rękoma.
#Ups Cap tu jest 🤭#

#Współczuję ci! #

-Peter powiesz mi co to miało znaczyć te chodzenie po szybie?! - spytał dość poważnie i niezadowolony cap.

-J-ja.. -przygryzł wargę próbując coś wymyśleć. -Nie mogłem spać więc chciałem się przejść?

3425 słów

Czy kapitan w to uwierzy?
Co wywinie młody?
Czy Wade odzyska pamięć?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro