Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Magia

-Mogę ją wysłać pod ziemie?! - powiedział wkurzony i chciał uwolnić się od Thora.

-Nie, miałeś się zachowywać Loki.. -postawił brata do pionu.

-Zachowuje się jeszcze - wy warczał i chciał ukatrupić babę, a Thor złapał ciastko w dłoń i włożył Loki'emu do buzi.

-Uspokój się, bo ci ciśnienie wzrasta..- Loki zaczął warczeć i obrażać wszystko dookoła, ale przez ciasto w buzi wychodził tylko nie zrozumiały bełkot. -No już, już spokojnie.. -pogłaskał go. -Nie warto go denerwować..

-Jak widać potrafi ostro się wkurzyć - skomentował Clint widząc jak Loki się szarpie w ramionach Thora.

-Ej kopanie gejów jest całkiem spoko, mogę jeszcze raz cię kopnąć tylko przodem się obróć Jelonku.. -Nat uśmiechnęła się wrednie.

-Co?! - spytał Clint - Chcesz powiedzieć, że Loki i...- nie potrafiło mu to przejść przez usta. Loki słysząc owe słowa z ust wdowy zaczął bić głową o twardy napierśnik Thora.

-No ja pierdole, a co przed chwilą powiedziałam, że powiem ci później o teorii?! Kurwa! Wychodzę! -Romanoff wyciągnęła ręce do góry i wyszła z kuchni.

-To łaskocze przestań Loki.. -Thor próbował jakoś odciągnąć brata od uderzenia go.

-Czekaj Tasha! - krzyknął za kobietą i pobiegł za nią. Jednak Loki tylko prychnął i starał się przegryźć ciastko w ustach.

-Nie znam cię! -przeszła przez salon i zatrzymała się widząc jak Steve wychodzi w stronę pokoi. -A wy gdzie spieprzacie?! Wszystko widzę! Czas na seks skończył się rano! -warknęła w ich stronę.

-Nat, a tobie co się stało? - zapytał Tony patrząc na kobietę przez ramię Steve'a.

-A gówno! -podeszła do nich. -Do salonu i zero seksu! - Cap spojrzał na Tony'ego nie wiedząc co ma zrobić czy iść do pokoju czy wrócić na kanapę.

-Natasha opanuj się - burknął Tony - idź zajmij się lepiej Clint'em. - Tasha zaczęła kopać Steve'a po kostce.

-On woli sam sobą się zająć!

-Tasha daj im spokój - powiedział Clint podchodząc do Wdowy, a Tony schował twarz w ramieniu Steve'a i ziewnął cicho.

-Czemu mam im dać spokój? -kopnęła mocno Steve'a w kostkę, a ten prawie aż pisknął z bólu.

-Natasha! - powiedzieli odbywaj w tym samym momencie.

-Zostaw ich - dodał Clint.

-Zostaw go -warknął Tony.

-Idę już, ja pierdziele! -warknęła. -Co się tak plujecie nic mu nie jest..- Tasha poszła przed siebie.

-Wybaczcie nie wiem co z nią się ostatnio dzieje - powiedział Clint i ruszył za nią.

-Nic ci nie jest? -spytał cicho Stark do ucha Steve'a. Jednak Nat była szybsza i zamknęła się w pokoju na klucz. Cap pokręcił głową na nie i spróbował iść, ale ja jego twarzy pojawił się mały grymas.

-Widzę, że coś się stało - westchnął - uszkodziła ci kostkę?

-Nie.. -szepnął i jakoś dotarł do swojego pokoju.

-Steve - mruknął zmartwiony.

-Tak Tony? -otworzył drzwi, wszedł do pokoju i położył Stark'a na łóżku.

-Na pewno nic ci nie jest? -podniósł się na łokciach.

-Nie wiem.. -położył się obok Tony'ego.

-Stukła ci pewnie kość - westchnął.

-Nic mi nie będzie.. -pogłaskał miliardera po brzuszku.

-Na pewno?

-Taak, przeżyję, od siniaków się nie umiera.. -uśmiechnął się lekko do niego.

-Wiem - westchnął i odwzajemnił jego uśmiech.

-To co zamierzasz robić?

-Um nie wiem, ale dziwacznie chce mi się spać.

-Już spaaać? Nie dawno wstaliśmy.. -położył głowę na jego brzuchu.

-Wiem, ale nie wiem dlaczego tak.

-Aż tak jesteś przepracowany?

-Pracowałem prawie tydzień - stwierdził.

-Dobra, a teraz mam pytanie, o co chodzi z tymi fabrykami co je rzekomo wy kupiłeś?

-Po prostu wybuduje tam coś lepszego niż aby marnował się teren i niszczył wizerunek miasta.

-Czemu? -dalej pytał dociekliwy.

-Bo sądzę, że można wykorzystać teren lepiej niż jest wykorzystywany.

-Do sedna.. -mruknął.

-Czyli co chcesz usłyszeć?

-Prawdę co z tym robisz..

-Teren przeznaczony będzie na lepsze schronisko - powiedział pewnie patrząc się w sufit.

-To przez to, że ci powiedziałem?

-Może - powiedział - ale skoro dofinansowuje sierocińce i cele charytatywne to czemu i nie zwierzęta?

-Rozumiem, ale one tam mają dobrze, mają lepiej niż w schronisku.. -zaśmiał się przypominając sobie małe dzieci bawiące się z kotami.

-Tu nie chodzi już o to, że pełno jest bezpańskich zwierząt, ale i o warunki - rzekł - schronisko nie przyjmuje żadnych zwierząt, bo nie mają gdzie ich trzymać, a także nie mają wystarczających funduszy aby je utrzymać.

-Tego nie musiałeś mi tłumaczyć wiem to doskonale.. -mruknął Steve.

-Zatem zostanie wybudowane nowoczesne i z całym wyposażeniem oraz funduszami, a także będzie dobra opieka weterynaryjna.

-No dobrze, dobrze niech będzie.. -pociągnął się. Położył się na boku patrząc na Tony'ego, który uśmiechnął się delikatnie do Steve'a.
-Dalej chcesz spać? - mruknął.

-Może - mruknął - a co?

-To śpij sobie.. -pogłaskał go, a Tony cicho ziewnął.

-A ty?

-Ja już się wyspałem za dużo..

-Yhym - mruknął i po chwili nawet nie wiedząc kiedy zasnął. Steve chwile spojrzał na Tony'ego złożył na jego skroni delikatny pocałunek i zszedł z łóżka odkrywając mężczyznę kocem.
Gdy Stark złożył się w kuleczkę chowając się pod kocem. Na co Cap uśmiechnął się i poszedł do łazienki aby obmyć trochę zimną wodą wielkiego sińca jaki mu powstał na kostce. Zaś Loki wyczuł iż Stark zasnął co oznaczało jego nie bolącą przemianę. Tony nie był świadomy, że właśnie w tym momencie trwa przemiana, a Rogers'owi chwile zajęło zanim się ogarnął z prze myciem kostki i nie zobaczył jak Tony się przemienia.

Po chwili w miejscu miliardera leżał malutki kotek, który słodko drzemał przykryty dużym kocem. Gdy tylko Steve wrócił po kilku minutach do pokoju i nie zauważył Stark'a. W miejscu którym leżał było pusto, a raczej było coś małego wypukłego pośrodku koca. Więc podszedł do łóżka i delikatnie podniósł kocyk do góry. -Aww..-zauroczył się widokiem małego kociaka i wziął go na ręce delikatnie. Kociak był ciemnobrązowy delikatnie podchodzący pod czerń jedyne co pokazuje, że to Stark'a to delikatnie świecąca klatka piersiowa choć reaktora nie było widać przez sierść. -Taki mały i uroczy.. -szepnął i odłożył go na łóżko, a po chwili położył się obok niego i delikatnie go głaskał po grzbiecie. Tony rozciągnął się i zaczął mruczeć nadal śpiąc.
-Mmmm, przynajmniej będę mieć teraz bardziej na ciebie oko.. -szepnął i delikatnie go głaskał. Kociak miauknął cichutko, a jego mruczenie było bardzo dobrze usłyszeć w pokoju Steve'a, który się uśmiechał, podobał mu się taki Stark, miał też nadzieję że zrobi wszystko bez marudzenia.
Po godzinnej drzemce Tony zaczął powoli się budzić zaś Kapitan cały czas leżał i głaskał koteczka, który otworzył oczy i ziewnął, ale żaden głos się nie wydobył z jego ust. Delikatnie spanikowany rozglądnął się po otoczeniu, które stało się jakoś większe. Po chwili poczuł, że ktoś go głaszcze. Obrócił w tamtą stronę głowę i aż od skoczył. -Shhh spokojnie, spokojnie Tonyś.. -Cap uśmiechnął się do niego lekko i cały czas szeptał aby nie spłoszyć go jeszcze bardziej. Spojrzał na swoje ręce, które teraz były łapami. Tony chaotycznie rozglądał się po pomieszczeniu, a jego ogon ułożył się między tylnymi łapami. Był to dla niego szok i to duży, bo miał mieć tylko uszy i ogon, a ma  wszystko. -Tony spokojnie..-Cap za wszelką cenę chciał powoli uspokoić kotka więc wziął go na ręce i wtulił go w siebie. -Zmienisz się na spokojnie..

Tony wtulił się w klatkę Steve'a, a jego serce biło szybko. Musiał na spokojnie przyswoić sytuacje, która się wydarzyła. Wtulony w kapitana zaczął powoli się uspokajać.
-Już lepiej tak? Nie masz się czego bać, to tylko chwilowe jak jesteś cały kotem, naprawdę.. -delikatnie go głaskał. Kotek miauknął i przez przypadek wbił pazury w koszulkę Steve'a robiąc w nich dziurki. Tony nie wiedząc co zrobić zaczął delikatnie ciągnąć łapy, które jak na złość nie chciały puścić Steve'a podkoszulki. -Hah spokojnie kotek..-wyswobodził jego pazurki ze swojej już potarganej koszulki i uniósł go lekko do góry. -Nie. Bój. Się.. -uśmiechnął się do niego ciepło. Trochę przerażonym wzrokiem spojrzał w oczy Steve'a, a jego ogon zaczął delikatnie ruszać się na boki.
-Już jest dobrze? -nie spuszczał z niego wzroku. Kot wziął głęboki wdech i wydech uspokajając się.

~Tak - powiedział, ale wydobyło się tylko z jego gardła miauknięcie.

-Nic nie mów i tak nie bardzo zrozumiem z miauczenia.. -uśmiech trochę zszedł mu z ust.

~No tak miauczę - powiedział do siebie i zaczął się rozglądać. Jego wzrok utkwił w ogonie, który delikatnie się poruszał.

-Ale, ummh nie przejmuj się tym.. -potarł delikatnie nosek o swój.

~Nie przejmuje- powiedział niepewnie, a raczej niepewnie miauknął i oparł łapki o policzki Steve'a.

-Będę cię pilnował i karmił i wszystko.. -mruknął patrząc na niego.

~W tym ciele to chyba nic nie będzie mógł zrobić - mruknął do siebie, a z jego gardła wydobyło się mruczenie.

-Zanim się obejrzysz będziesz miał tylko uszy i ogon.. -uśmiechnął się do niego, a kot prychnął, ale polizał szorstkim językiem nos blondyna. -Ja nie zamierzam cię lizać, nie chce w buzi sierści.. -zaśmiał się cicho. Tony również zaśmiał się z słów Steve'a i zaczął oglądać swe tymczasowe ciało. Zaś Cap postawił kociaka na łóżku. -No tak jesteś śliczny.. -pogłaskał go wzdłuż kręgosłupa, a on zamruczał i wygiął się delikatnie gdy go pogłaskał. Niepewnie ruszył do przodu po pościeli zadziwiające było dla niego poruszanie się. Najbardziej dziwne były zapachy, których dotychczas nie czuł. -Tylko masz uważać i nic tu nie rozbić.. -Steve podążył wzrokiem za Tony'm.

~Nieeeee zrobię tego może - miauknął niewinne i zaczął skakać po materacu.

-Tonyyy.. -mruknął i patrzył na kota. Spojrzał na niego, a jego kocie uszy obróciły się w stronę blondyna. -Nie wolno tak robić..-pogroził mu palcem.
Przekrzywił głowę w bok i wystawił języczek. -Ugh, jak zwykle koty uparciuchy i lenie.. -wstał.

~Może -miauknął i podszedł do końca łóżka. Zajrzał w dół i szybko się wycofał przestraszony.

-Czyżby koteczek się bał? -uniósł brew i się uśmiechnął cwanie, ale on pokrecił sprzecznie głową i wrócił na środek łóżka gdzie było bezpiecznie.
-No chodź na rączki.. -Steve popatrzył na kociaka i wystawił do niego ręce.
Niepewnie zaczął iść w stronę Steve'a. Wyglądał jakby polował właśnie na dłonie Rogers'a -Idziesz? Bo ja sobie pójdę i cię zostawię samego.. -kucnął.
Tony nie chcąc zostać tu samemu w podskokach znalazł się przy blondynie.

~Nie zostawiaj mnie - wy miauczał robiąc słodkie oczka.

-No i czemu się tak do mnie łasisz brzydalu.. -zaśmiał się z reakcji Tony'ego.

~Nie jestem brzydki! - prychnął i zaczął przymilać się do jego dłoni.

-Oho zaczyna się marudzenie tak? -przewrócił Stark'a na plecy i zaczął głaskać go pod szyją. Tony nie sądził, że takie głaskanie może być tak miłe. Steve miał cieplutkie dłonie i przyjemne w dotyku. Kot zaczął mruczeć z przyjemności i patrzył się swoimi brązowymi ślepiami na twarz Steve'a, który przyłożył usta do piersi kota i zaczął mu dmuchać w sierść z uśmiechem na ustach. Kot nadal mruczał, ale starał się uwolnić gdyż to nie było takie przyjemne. -Nie uciekniesz ode mnie kotek.. -zaśmiał się i dalej go łaskotał.

~Doooość! - miauknął głośno i zaczął łapkami odpychać głowę Steve'a.

-Nie uciekniesz.. -śmiał się dalej i całował jego łapki. Sierść kota najeżyła się, a on syknął bezradny
-Dobra dobra, już przestanę.. -odsunął się od niego i spojrzał na niego. Klatka zwierzaka podnosiła się szybko. Lecz Tony nie czekał aż Steve znów go w ten sposób zaatakuje. Szybko zwinął się w kłębek chowając głowę pod łapami. -Naprawdę nie będę tak więcej robił.. -położył dłoń na jego brzuszku, a on podniósł głowę i spojrzał na niego. -Nie będę.. -pokręcił głową i wziął od niego dłonie. Widząc iż zabiera dłonie wstał i zaczął łasić się aby pogłaskał go jeszcze. -Jeszcze chcesz? -uniósł brew z uśmiechem.
Tony nie mógł powstrzymać się coś mówiło mu, że właśnie tak powinien się zachować i łasić do dłoni kapitana.
-Chodź do mnie no.. -złapał go w dłonie i wstając zakręcił się wokół swojej osi i zrobił samolocik Tony'emu. Kot miauknął i patrzył się na Steve'a w jego uśmiechniętą oraz promieniejącą radością twarz. -Awww jesteś strasznie okropnie uroczym kotem Tony.. -wtulił go delikatnie w siebie.

~Neee - miauknął, ale zamruczał i zaczął łebkiem ocierać się o jego klatkę.

-Tak, ale nie mogę się doczekać jak będziesz miał tylko uszy i ogon..

~Wtedy oberwiesz - mruknął do siebie i uwolnił się z jego uścisku. W drapał się na ramię i przez przypadek znowu wbił pazury w podkoszulkę.

-Wtedy nie dam ci życia od pieszczot.. -spojrzał na niego. -Chyba muszę przebrać pod koszulek.. - Tony uśmiechnął się i zamruczał. Tym razem sam uwolnił się z podkoszulki. Oparł łapy o głowę Steve'a i w drapał się na nią chowając się trochę w jego włosach. -A czemu wlazłeś mi na głowę, i nie mów miau, bo to cię nie usprawiedliwi.. -zaśmiał się cicho.

~Bo tak chciałem- miauknął i zaśmiał się w głębi siebie.

-Żadne miau miau.. -wyciągnął ręce do góry aby go z ciągnąć.

~Trudno, że mnie nie rozumiesz - od miauknął mu i nie sprzeciwił się temu, że Steve chce ściągnąć go.

-Głodny jesteś, nie dawno jedliśmy i tak strasznie więcej nie chciałeś, hm no, ale dobra.. -wziął go na dłonie.

~Nie jestem głodny - powiedział po kociemu.

-Idziemy nakarmić głodnego kociaka.. -lekko kulejąc na jedną stronę przeszedł z nim do drzwi. Tony od razu popatrzył na kulejącą nogę i zmartwiony miauknął. -No już spokojnie nie miaucz jest dobrze.. -głaskał go drugą dłonią, a on spojrzał na niego i spuścił uszy. -Co się stało kociaku? -spojrzał na niego. Tony mruknął cicho i zaczął lizać dłoń Steve. -Heh, wiesz co spotkało mnie tyle pechowych rzeczy ostatnio, ale ty jesteś ukojeniem na te nieszczęścia.. -szepnął mu do ucha, a jego uszy podniosły się zaś szorstki język polizał policzek kapitana. -Łaskoczesz.. -wy mruczał zadowolony.

~Naprawdę? - miauknął i wtulił się w owy policzek swym pyszczkiem.

-Oh Tony, ty pieszczochu. Zaraz cię sprzedam komuś innemu żebyś się łasił..

~Nie chce nikogo innego! - miauknął i spuścił głowę interesując się ziemią.

-Cichutko cichutko.. -zaśmiał się i pogłaskał go. Tony zamruczał i przymknął kocie oczy. Kapitan wyszedł z pokoju, mając nadzieję, że znajdzie kogoś w salonie czy po prostu po drodze. Wcześniej Clint jednak dogonił Wdowę i ją przeprosił, a następnie brutalnie przerzucił ją przez ramię i wrócił do salonu w którym siedział Thor oraz Loki

-Heej ponownie.. -powiedział Steve wchodząc do salonu. -Patrzcie kogo znalazłem..

-Kogo ? - spytał ciekawy Clint, a Loki widząc kota zaczął się śmiać.

-Hej nie śmiej się.. -mruknął Steve i podrzucił Loki'emu na kolana Toniego.

-Wybacz, ale nie sądziłem, że będzie taki mały - odparł gdy Tony spiął się, a jego ogon znalazł się między tylnymi nogami.

-Jak widać jest, w dodatku jest taki uroczy.. -poszedł do kuchni.

-Bracie czy to jest.. -Thor zmarszczył brwi.

-Możliwe -  odparł Loki.

-Em ktoś wytłumaczy co się dzieje? - zapytał Clint.

-Bracie miałeś być grzeczny i nie ekseprymentować zwłaszcza na naszych przyjaciołach ani na nikim.. -mruknął Thor, a Tasha zabrała kota z kolan Loki'ego i zaczęła go głaskać.

-Jestem grzeczny. Nie zrobiłem niczego złego - oznajmił - poza tym była to prośba kapitanka, a ja nie potrafiłem oprzeć temu -powiedział  Loki. Tony był delikatnie spięty gdy Natasha go wzięła, ale gdy zaczęła go głaskać zaczął cicho pomrukiwać.

-Zdążyłeś się przyzwyczaić już i zdrabniasz im imiona i pseudonimy? -Bóg uniósł brew i spojrzał na brata.
Steve wrócił do salonu z butelką mleka, podszedł do Wdowy aby dać jej butelkę i na karmiła kota.

-Używam nie obraźliwych słów - powiedział i wzruszył ramionami. Tony miauknął gdy zobaczył idącego z powrotem Steve'a.

-Chyba nie wmówicie nam, że zmieniliście Tony'ego! W kota?! - powiedział mocno zaszokowany Clint przyglądając się kotu.

-Prawda, że uroczy! -zaśmiał się cicho Steve, a Tasha wzięła butelkę z mlekiem i podsunęła pod pyszczek kociakowi.

-Ja się nie dam nabrać, że to Stark.. -mruknęła kobieta. Kot powąchał niepewnie butelkę z mlekiem. Coś z genów kocich mówiło mu, że chce tego, a jego rozum mówił co innego. Trochę się wahał, ale niepewnie polizał butelkę.

-No nie wiem czy to nie jest Stark - zaśmiał się Loki.

-Jest za bardzo.. -zaczęła Nat karmiąc kota.

-Uroczy, żeby wydawać się na Stark'a wiem, ale to on.. -powiedział zadowolony Cap. Tony bardzo się zdziwił jak dobre może być mleko, z chęcią pił z butelki z gumowego dzióbka...

-Potwierdzam słowa Kapitana - powiedział z cwanym uśmiechem Loki, a Clint nadal patrzył się z szokiem na małego kotka na kolanach Nat.

-Jest kochany.. -Steve usiadł pod drugiej stronie kanapy. -Tak poza tym czemu taki mały Loki?

-Wiesz to zależy od stanu ducha i waszych praw fizycznych - wyjaśnił - jak widać orgazm Stark'a nie był na tyle silny aby być większym kotem - odparł, a Tony pił mleko przez gumowy dziubek, a łapki oparł na bokach butelki.

-Ale będzie w stanie się przemienić tak jak chciałem prawda, obiecałeś..

-Jasne - potwierdził Loki. Kotek zostawił na chwilę butelkę w spokoju i oblizał swój nosek, rozglądając się po salonie.

-Ohom już kotek nie chce jeść.. -Wdowa odłożyła butelkę na stolik i zaczęła go głaskać za uchem, a Tony zaczął mruczeć i przechylił głowę w bok.

-Ja nadal jestem w szoku, że to Stark - powiedział Clint.

-To nie jest Stark, on nie jest tak uroczy i miękki jak ten kotek.. -prychła.

-No okey to jest Antoś. Żaden Tony, żaden Stark, Antoś.. -mruknął Cap z uśmiechem.

-Antoś? - do pytał Hawkeye aby być pewny. A Tony popatrzył na Clint'a i przechylił głowę, a jego uszy wyprostowały się znaczeniej.

-Widzisz reaguje.. -uśmiechnął się Rogers na co Tony prychnął na jego słowa. Zamruczał jeszcze chwilę i położył się na kolanach Wdowy.

-No okej mamy w wieży kotka - powiedział no pewnie Clint i podrapał się pod brodą.

-Taaak, widzę że bardzo polubił Natashę.. -Cap przymrużył oczy. -W takim razie masz nowego pupilka Romanoff.. -uśmiechnął się i rozleniwił się w fotelu.

~Nie chce być pupilkiem Wdowy! - miauknął i wstał na równe łapy. Niepewnie zszedł z kolan kobiety i ruszył po kanapie w stronę Steve'a.

-Chyba jednak nie będziesz miał spokoju Steve.. -zaśmiał się Thor widząc jak mały kot idzie w stronę Kapitana jednak blondyn dalej na pół leżał rozleniwiony nie spoglądając na Tony'ego.

-Widać do kogo lgnie - zaśmiał się Loki, który był przeszkodą, którą musiał obejść Tony.

-Przecież polubił Natashę nie bronię mu leżeć na nogach kogoś innego niż moje.. -Steve uśmiechnął się. Jednak Thor widząc jak kociak boryka się z problemami nóg postanowił go lekko przerzucić prawie obok Rogers'a, kot nie narzekał na pomoc ze strony Boga piorunów. Teraz chodziło mu tylko aby znaleźć się koło Steve'a.

-To co teraz Steve? Będziesz kocią mamą dla Antosia? -spytał Clint.

-Czemu miałbym być? Jest pupilkiem wszystkich Avengersów. Każdy może się z nim bawić nie tylko ja muszę przy nim siedzieć..

-Jak widać chyba woli ciebie - stwierdził Loki. Gdy tylko Tony został postawiony przez Thora kilkoma wielkimi susami przedostał się do Steve'a. Po chwili kilku prób wdrapania się na tors Kapitana udało mu się.

-No i czemu do mnie przyszedłeś.. -zaśmiał się cicho i podrapał Tony'ego za uchem. Antoś zamruczał z zadowoleniem i położył się na klatce piersiowej Rogers'a.

-No dobra leż sobie leż.. -Steve głaskał delikatnie Tony'ego. Kotek mruczał cicho i z zadowoleniem był najedzony oraz zadowolony.

-To co robimy? - zapytał Clint.

-Nie wiem, a mieliście dziś jakieś plany?

-Nie za bardzo - stwierdził Clint- dlatego też się pytam.

-Możemy coś oglądnąć, zamówić pizze, co chcecie.. -mruknął Steve.

-Hmm nie jest to zły pomysł - stwierdził Clint - co myślicie? - zwrócił się do reszty.

-Dawno nie było świetnego odpoczynku z przyjaciółmi, nie przeszkadza ci bracie co nie? -powiedział Thor.

-Dla mnie też może być jeśli będzie ciekawy film.. -mruknęła Nat.

-Dobrze - westchnął Bóg kłamstw i przewrócił oczami.

-Panna Potts dzwoni - poinformował Jarvis.

-O tej godzinie nawet.. -westchnął i wstał oddał kota na nogi bogów. -Przełącz ją na mój telefon, bo Tony, nie jest w stanie odebrać.. -spojrzał na Stark'a.

-Tak jest - odparła sztuczna inteligencja i przełączyła dzwoniącą Pepper na telefon Steve'a, który odebrał telefon i przeszedł nieco dalej od kanapy.

-Tak słucham? - Tony poparzył za Steve'm i miauknął widząc jak odchodzi od kanapy. Loki chcąc uspokoić kota zaczął go głaskać.

-Steve? Dlaczego Tony nie odbiera?  - spytała na pierwszy rzut.

-Nie bardzo jest w tej chwili dostępny do rozmów.. -powiedział spokojnie. -Mam coś ważnego przekazać?

-Dobra rozumiem i tak przekaż mu, że wysłany został do niego na pocztę projekt do sprawdzenia na jutro czy w ogóle on się nada i czy będzie dział - powiedziała.

-Pepper nie za dużo ma tych projektów wyluzowałabyś trochę albo sama byś której spróbowała za niego zrobić.. -chciał delikatnie wytłumaczyć, że Tony też musi trochę odpocząć.

-Kilka projektów w tą czy w tą nic mu nie zaszkodzi - odparła - jest w końcu głową tej firmy i tak samo codziennie powinien pracować jak wszyscy inni.

-Pepper nie. Żadne kilka projektów w tą czy w tamtą mu nic nie zrobi, też musi odpoczywać, też jest człowiekiem. A to, że jest głową firmy nie znaczy, że nie może mieć kilka dni wolnego, Pepper ty też odpocznij, a nie ciągle go poganiasz.. -westchnął zirytowany Kapitan.

-Wybacz Steve, ale trzymają nas terminy - odparła - nie może od tak stwierdzić, że robi sobie przerwę gdy jest kilka naprawdę ważnych projektów! Zrozum, że chcę aby firma dobrze się utrzymywała gdy Tony bawi się w warsztacie i rozdaję miliony na lewo i prawo.

-Rozdaje na projekty, a nawet tego nie zauważasz..-potarł skronie. -Nie wiem czy zrobi te projekty..

-Zauważam - powiedziała - dlaczego miałby niby tego nie zrobić? Znowu uchlał się whisky?

-Co? Nie o pił się, siedzi z nami w salonie i zamierzamy oglądać filmy. I nie, nie będzie specjalnie się zrywać na projekty.. -powiedział Steve powoli mając dość z nią rozmawiać.

-No dobrze niech wam będzie, ale powiedz mu, że jest nieodpowiedzialnym dupkiem i dzieciakiem, który omija wszystko i wszystkich - powiedziała i rozłączyła. Cap nie zdążył nawet nic odpowiedzieć gdy Potts się rozłączyła.

-Co za...! -warknął i schował telefon do kieszeni i podszedł po kota. Wziął Tony'ego do rąk i popatrzył mu w oczy i dalej trzymał go w powietrzu. -Jesteś Nieodpowiedzialnym Dupkiem i Dzieciakiem który omija wszystko i wszystkich! -kiedy Rogers wykrzyczał to na małego kota źle się z tym poczuł.

-Steve co ty od walasz?? -spytał zaszokowany zachowaniem Steve'a Clint. Tony przestał mruczeć, a jego uszy oklapły zaś ogon schował się między tylnymi łapami. Wiedział, że to słowa Potts zawsze tak mówiła gdy spóźnił się z czymś albo gdy zrobił coś źle. Lecz z ust Steve'a zabolało go to bardziej niż dotychczasowo.

-Wcale taki nie jesteś, to ona taka jest.. -potarł nosem jego nosek i przyłożył czoło do jego małej główki. -Przepraszam, nie chciałem aż tak bardzo na krzyczeć.. -wtulił go w siebie i lekko kołysał go w ramionach.

-Steve dlaczego na krzyczałeś na kota? - spytał ponownie Clint, a małe ciało Tony'ego trzęsło się delikatnie .

-Bo według wstrętnej wiedźmy krzycząc na Tony'ego nic mu nie zrobię. A właśnie, że zrobiłem! Naprawdę nie chciałem Tonyy.. -szeptał do jego ucha. Tony miauknął cicho i wtulił główkę w ciało Steve'a.

-Niech zgadnę Pepper ponaglała Tony'ego do pracy? - stwierdził bardziej niż spytał Clint.

-Znowu miau. A może dla odmiany było by miau miau miau miau miauuu? Jak ty z nią żyjesz.. -pokręcił głową.

~Sam się zastanawiam - powiedział po kociemu i przymknął kocie ślepia. Nie miał siły, by robić jakiś kolejny projekt.

-Dorzuciła ci coś w poczcie, ale dzisiaj mamy filmy.. -mruknął mu do ucha.

~Pierdole i nie robię - odparł cicho miaucząc. Miał dziwną ochotę na drzemkę, ale jego brzuch domagał się jeszcze mleka.

-Zgaduje, że to dzikie miauczenie to przekleństwa, więc wyrażaj się, bo dostaniesz ode mnie klapsa.. - uśmiechnął się do niego lekko. Lecz Tony olał słowa Steve'a i ziewnął rozglądając się za mleczkiem.


3805 słów!


Na jak długo zostanie kotem?
Co się wydarzy jeszcze?
Jaką tajemnice tu odnajdziecie?

Wesołego dnia dziecka!
Wybaczcie, że tak późno ale czasu mało dziś było!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro