Konsekwencje swych wyborów
-Wybaczcie za zepsucie misji.. -powiedział cicho Petey aby jakoś przerwać cisze.
-Niby jest Deadpool na statku, więc misja jakby się udała - powiedział Clint - nigdy więcej nie podważaj rozkazów!
-Nigdy więcej nie przyjdę na patrol na którym będziecie mieli misję o ile w ogóle będę chodził na patrole.. -patrzył w swoje nogi.
-Tony zdecyduje co, z tobą zrobić - rzekł Thor.
Tony właśnie coś czytał na komórce.
-Wiem o tym, ale chciałem was przeprosić za wtrącenie się w misje.
Dwaj mężczyźni kiwnęli głowami i otworzyli drzwi młodemu, ale sami nie weszli.
-Parker- powiedział Stark na dzień dobry.
-Tak Panie Stark? -spytał cicho i wszedł do pomieszczenia.
-Pozwoliłem ci iść tylko na ten patrol ponieważ chciałeś wykazać -powiedział- jedynie wykazałeś się czystą głupotą, broniąc mordercę i utrudniając prace reszcie drużyny!
-Wiem o tym, ale przecież można było na spokojnie od razu z nim pogadać, a nie od razu rzucać się na niego z bronią.. -bronił najemnika. -Podobno Avengersi nie mordują..
-Broń była naszpikowana usypiaczami - powiedział- mieliśmy go złapać nie zabić! Jestem zobowiązany zwolnić cię na czas nieokreślony z bohaterstwa - rzekł poważnie.
-Młot Thora też był usypiaczem do bólu.. -warknął pod nosem. -Dobrze niech tak będzie.. -westchnął ciężko.
-Robili to co im kazano - westchnął- nie chce tego Piter, ale nie mam innego wyboru.
-Mi nic nie kazano, chciałem tylko pomóc -stwierdził. -Bywa trudno..
-Oddasz strój jutro jak przyjdziesz- powiedział - i będziesz sprzątał na helicarrierze oraz podlegał na rozkazy innych...
-Dobrze, zgadzam się i tak nie mam innego wyjścia.. -stwierdził cicho. -Mam już iść czy coś jeszcze chcesz mi powiedzieć?
-Musisz słuchać się rozkazów Peter - powiedział- Nick cię obserwuje i nie chce stracić ciebie do nauki bo wiem, że stać cię na wiele więcej Pit.
-Będę słuchał, po szkole będę przychodził codziennie.. -Spidey popatrzył na podłogę.
-Dobrze- powiedział- muszę iść jeszcze coś załatwić masz grzecznie czekać- rzekł.
-Dobrze.. -usiadł na krześle i czekał na dalszy ciąg wydarzeń z okropnego dnia.
Tony wyszedł z pokoju kierując się do gabinetu Fury'ego.
Nick siedział u siebie i patrzył się w próżnię. Stracił nadzieję na odzyskanie dawnego Wade'a.
Tony zapukał do drzwi i wszedł do środka.
-Fury mam propozycję dla ciebie odnośnie Parker'a.
-Hm? Peter'a? No słucham jaka to propozycja? -popatrzył na Tony'ego i wskazał na fotel przed nim.
-Będzie tu przychodził - powiedział- może jak po będzie tutaj może nauczy się dyscypliny.
-Nie przeszkadza mi to może przychodzić. Aż tak nabroił? -spytał.
-Trzeba go nauczyć Nick co jest dobre, a co złe zaś ty jesteś najlepszym nauczycielem- rzekł.
-Trochę w to zwątpiłem, że jeszcze mogę uczyć po incydencie z Deadpool'em, ale spróbuje wszystkiego co w mojej mocy aby pajęczak wyszedł na ludzi.. -stwierdził.
-A może jednak mylimy się? - spytał- Piter twierdzi, że nie jest zły, ale co może wiedzieć dzieciak - rzekł.
-Też twierdzę, że nie jest zły tylko trochę zagubiony, ale wiem że nie przyjmie ode mnie więcej pomocy, dobra spróbuje nauczyć Parkera odróżniać dobrych i złych rzeczy..
-Może w końcu nie od tak przeżywa się tyle cierpień - mruknął - jeśli naciskasz może tylko go z niechęcasz?
-Ja go ranie, nie naciskam, ranie słowami.. -westchnął.
-Każdy każdego rani- stwierdził- może rozmowa na spokojnie? Bądź ultimatum mu daj.
-Nic to nie da gdy udaje, że nie istnieje.. -stwierdził.
-Niczym dziecko - stwierdził - ja bym się nie poddawał jeśli ci na nim zależy - rzekł- obejrzyj sobie cała akcje i starcie między Avengersami, a nim.
-Powiedział, że nikogo nie zranił, skłamał? -spytał. -Zależy mi, ale nie będzie mnie słuchał teraz..
-Miał okazję zastrzelić Czarną Wdowę - rzekł- ale zawahał się tak to niby ja widzę, bo przez maskę nie widać mimiki twarzy.
-Deadpool rozmawiał z Pajęczakiem, co on mu powiedział? -spytał Nick mając nadzieję, że Tony coś wie o tym.
-Nie wiem- rzekł- ale jest jakaś rozmowa między nimi musiałbyś oglądnąć - rzekł.
-To nie będzie sprawiedliwe sprawdzając kamery i podsłuchiwanie.. -stwierdził Fury.
-Nie - odrzekł- ale jak wolisz - rzekł- jutro po szkole dzieciak przyjdzie do ciebie - powiedział.
-Jako Spiderman czy Peter Parker? -spytał jednooki pirat. -Bo muszę powiedzieć agentom tym patrolującym helicarrier żeby wpuścili młodego..
-Niech będzie Spiderman- mruknął.
-Rozumiem, to później ich poinformuje.. -kiwnął głową.
Iron man wyszedł żegnając się z Fury'm i wrócił do Peter'a.
-Masz szczęście młody nie musisz oddawać stroju przyda ci się.
-Kazałeś mi oddać to ci przyniosę jutro, założę swój stary strój jeśli ma mi być potrzebny.. -powiedział spokojnie Petey siedząc dalej tam gdzie siedział.
-Zostaw- powiedział- jak widać Nick Fury ci pozwolił zatrzymać stój- rzekł- podlegasz od jutra do niego... Nauczy cię dyscypliny.
-Wątpię żeby mnie nauczył, ale niech będzie.. -powiedział cicho i nieco obojętnie.
-Będzie - rzekł - i trochę więcej radości nie wielu miało z nim lekcje głównie znam dwie osoby - powiedział.
-Kto to był? -spytał zerkając na Tony'ego.
-Natasha i Deadpool - powiedział - Zaraz Czarna Wdowa cię podrzuci pod dom - rzekł.
-Dam radę sam trafić do wyjścia i przejść do domu.. -wstał. -Rozumiem..
-To nie była prośba Spidermanie tylko rozkaz - powiedziała Natasha wchodząc do laboratorium. - Idziemy do odrzutowca - powiedziała.
Spiderman chciał się sprzeciwić, ale się poddał.
-Niech będzie.. -powiedział.
-Nie ma niech będzie- powiedziała- odpowiadasz : tak jest - oznajmiła - jutro przejdziesz szkolenie posłuszeństwa i dyscypliny.
Petey zacisnął zęby pod maską i odetchnął.
-Tak jest wasza okropność.. -ukłonił się.
-Bez takich Piter- powiedział Tony- trochę więcej ogłady - rzekł.
-Idziemy panie Parker - powiedziała Natasha i skierowała się z laboratorium na pas startowy.
-Do widzenia panie Stark.. -przewrócił oczami pod maską na temat ogłady i szedł zmarnowany za Czarną Wdową.
-Piter radzę Ci pilnować co mówisz i jak mówisz - powiedziała - rozumiem, że jesteś prawie dorosły, ale nie odpowiadasz za siebie tylko my odpowiadamy! Chcemy dla Ciebie jak najlepiej!
Pająk tylko przewracał oczami na komentarze kobiety i szedł za nią.
-Mhm..
-I przewracaj oczami, bo nic to Ci nie da - powiedziała wchodząc na pokład statku.
-Deadpool uciekł? -zmienił temat.
-Grzecznie poszedł do klatki - powiedziała - chociaż nigdy nie widziałam go tak zgaszonego.
-Nie.. -szepnął. -Co się stało, miał wyjść z helicarrieru..
-Jak widać Fury potrafił go sprowadzić do posłuszeństwa - rzekła - nie przejmuj się nim Peter, nie warto.
-Jak tak w ogóle możesz mówić.. -oburzył się i usiadł z dala od niej na pokładzie statku.
-Mówię tak bo Wade zawsze miał skłonności do zostania mordercą - powiedziała - sam wybrał sobie tą drogę Peter!
-Nick też tak twierdzi, że nie warto się nim przejmować? -spytał. -Najpierw go uczył, a później jest nikim, bo wybrał drogę najemnika?
-Nick go za wszelką cenę broni - rzekła - nie rozumiem tego dlaczego i skąd wiesz, że go uczył?
-To czemu ty go nie szanujesz.. -pokręcił głową. -Stark mi powiedział...
-Bo zabija - powiedziała- nie ma za grosz w nim uczuć czy sumienia - odrzekła.
-Gdyby chciał to by cię zabił w porcie! -warknął na nią i wstał. - Ale nie zabił.. -zaczął szukać przełącznika do otwarcia klapy statku.
-Peter - powiedziała - trochę spokojniej mówisz do starszej osoby!
-Jeśli tak ma wyglądać z tobą rozmowa to wolałbym już siedzieć w klatce razem z mordercą żeby mnie zabił.. -prychnął.
-Mówię to co wiem - powiedziała - miałam styczność z wieloma mordercami, a Deadpool nie jest niejednym.
-Spadam do domu.. -nacisnął w końcu znaleziony przycisk, a klapa powoli się otwierała.
-Jutro po szkole masz być w Avengers Tower, Clint po ciebie przyleci- powiedziała.
-Wiem gdzie to jest, trafię, nie musi nikt po mnie przylatywać..
-Czy ktoś mówił ci, że jesteś uparty? - zapytała.
-Kilka osób, ale wiedziałem o tym od dawna.. -wzruszył ramionami i popatrzył w dół.
-Lepiej nie wkurz Fury'ego, bo ci zrobi bardzo ciekawą karę!
-Super, nie mogę się doczekać.. -powiedział sarkastycznie. -A teraz wybacz spieszno mi do domu o wasza okropności.. -ukłonił się w stronę kobiety.
-Wystarczy Natasha bądź Czarna Wdowa - odrzekła i przewróciła oczami.
-Wolę się grzecznie zwracać do ciebie, pani okropności.. -uśmiechnął się pod maską i stanął tyłem do powietrza.
-Czym sobie zawiniłam taką ksywką?
-Wszystkim.. -przechylił się tyłem do otwartej klapy i nie było go w samolocie ciął powietrze swoim ciężarem spadając w dół.
-Życzę powodzenia Fury'emu z nim- mrukła do siebie i zawróciła do bazy.
Spidey po chwili lądował twardo na dachu jakiegoś niskiego budynku, potłukł się trochę nie dobrze utrzymując się na sieci i szybko kuśtykał w stronę domu.
Agentka wróciła na helicarrier.
Dead siedział w klatce po turecku z zbrojnego szkła i patrzył się w dół na nocne niebo. Dostał kolację, ale nie miał ochoty jeść.
Spiderman szybko wpadł przez okno do swojego pokoju i przebierał się w jakieś lekkie ciuchy.
Nick dalej siedział w swoim gabinecie i myślał jak pogadać z najemnikiem żeby go nie spławił przez znowu źle dobrane przez niego słowa.
Dzięki masce nie było widać jego uczuć i tego jak ma ochotę sobie strzelić w łeb.
Zbliżała się późna godzina, a pajączek znów miał bezsenność i patrzył w gwiazdy myśląc, że jednak udało się uciec najemnikowi.
Wade nie miał ochoty na nic. Choć mógłby uciec to wiedział, że jest to bezcelowe, a poza tym nie chciał robić więcej problemów Fury'emu.
Pete dalej siedział i rozmyślał i był trochę zawiedziony tym, że za zwykłe przerwanie akcji jest zwolniony z bohaterstwa i ma być szkolony teraz przez Nick'a. Wiedział, że tam jest zaostrzony rygor, ale wolał to niż bezczynnie patrzeć krew nowego znajomego który wcale nie był zły jak mówili, widział w nim coś więcej niż tylko najemnika. Lecz sam Spiderman dla wielu bohaterów zawsze będzie dzieciakiem, który wtyka nos w nie swoje sprawy.
Deadpool siedział bezczynnie obwiniając siebie za wszystko co zrobił i czego nie zrobił. Czuł się winny jak i bezsilny. Nie chciał umierać, ale wiedział, że śmierć tak czy siak go dopadnie. I to tylko kwestia czasu.
Fury wyszedł w końcu z gabinetu i zaczął chodzić po korytarzach czy wszystko jest na swoim miejscu, postanowił na chwilę zajrzeć do Deadpool'a, ale wiedział, że zostanie wygoniony od razu, albo spławiony.
Wade siedział w jednym miejscu bez ruchu już z dwie godziny jak nie więcej nie wiedział ile upłynęło, bo nie miał zegarka. Niby miał łóżko i stolik, ale nie chciał z tego korzystać. Zimne szkło wydawało się najlepsze z tego wszystkiego.
Pirat zmierzał do celi gdzie siedział najemnik i szczerze nie miał nawet pomysłu jak z nim porozmawiać.
-Panie dyrektorze Deadpool nie ruszył się z miejsca od kilku godzin - poinformował jeden z strażników wejścia do sali gdzie była wybudowana klatka.
-Chciałbym z nim porozmawiać.. -poprosił aby otworzyli.
Kiwnęli głową i otworzyli mu drzwi. Choć Deadpool usłyszał, że drzwi się otwierają nie ruszył się.
Nick wszedł do klatki i usiadł przed Deadpool'em.
-Chciałbym porozmawiać o wszystkim..
Wade zastanawiał się czy odpowiedzieć.
-O czym konkretne? - wymamrotał zmęczony psychicznie.
-Nie chciałem, abyś się poczuł zraniony. Wiem, że byłeś zdenerwowany za to, że ci nie pomogłem, ale ile jeszcze będziesz się wyzywał od potworów, nie jesteś nim. Możesz mnie wyzywać, możesz mnie olewać, ale ja nigdy w ciebie nie zwątpiłem.. -mówił cicho i patrzył na najemnika.
Wade spuścił bardziej głowę w dół czując na sobie wzrok Nick'a.
-Dla ciebie nie jestem potworem- mruknął cicho- dla innych już tak. Po co spierać się z ludźmi jeśli i tak będą widzieć potwora...- westchnął- zasłużyłem na to wszystko- dodał ciszej.
-Wiesz kto jeszcze nie widzi w tobie potwora? -spytał.
-Niby kto? - zapytał cicho.
-Twój kumpel barman, twoja (*staraXD) przybrana matka i ten dzieciak pajęczak, to już jest coś, a gdyby głębiej znaleźć, na pewno znalazło by się więcej osób.. -próbował go wesprzeć.
-Egh może- mruknął posępnie i dalej nie patrzył się na pirata.
-Powiedzieć ci coś jeszcze? Interesowałeś się Spidermanem to ci coś powiem, od jutra jest u mnie na karze od Starka będzie zadowolony, że cię tu zobaczy? Jak myślisz?
-Chyba nie bardzo- mruknął- chociaż nie wiem - wzruszył ramionami- po co mi o tym mówisz?
-Będzie zawiedziony, bo ratował ci życie a i tak trafiłeś w niewolę. No pomyśl, miło by ci było gdybyś kogoś ratował, a i tak na marne?
Deadpool skulił się bardziej czując się winny jeszcze bardziej.
-Nne - mruknął cicho.
-Pamiętasz wszystko co cię uczyłem? -spytał.
Kiwnął głową na tak, ale nie był w stanie potwierdzić tego słownie.
-Będziesz pomagał mi go uczyć? -spytał.
-Jestem najemnikiem nie nauczycielem - mruknął i nadal patrzył się w dół, a jego żołądek domagał się coś do zjedzenia, ale on nie chciał jeść.
-Chciałem Ci pomóc tylko stąd wyjść, jakbyś pokazał Radzie, że nie tylko zabijasz może, by złagodzili twoją karę... - powiedział cicho.
-Dobrze wiesz, że Rady nie da się przekonać - mruknął cicho - poza tym zgadzam się z nimi, że byłem i jestem potworem -dodał jeszcze ciszej.
-Ale ja spróbuje -powiedział pewny siebie. -Dla ciebie spróbuje żebyś nie widział mnie za niewidzialną mglistą szybą i żebyś mi nie wypominał, że nic ci nie zrobiłem dla ciebie.. -podsunął mu talerz pod nogi i wstał.
-Nie jestem głodny- odsunął talerz od siebie - i nie musisz.
-Wcale brzuch twój mówi za ciebie.. -westchnął. Przełknął ślinę i zrozumiał, że na nic były jego starania, skoro i tak Deadpool miał go gdzieś.
-Przepraszam za wszystko- powiedział cicho- tato- dodał jeszcze ciszej.
-Nie musisz mnie za nic przepraszać, bo to moja wina, że taki jesteś, to moja wina.. -kiwnął głową i karcił się w myślach za wszystko. Wade nic nie odpowiedział dalej siedział w jedynym miejscu i nie ruszał się.
-Jedz, musisz mieć siłę na jutro..-
Dead pokiwał głową, że rozumie i spojrzał na talerz z niechęcią, ale wolał słuchać się pirata.
Nick powoli wyszedł z celi by nie przeszkadzać więcej najemnikowi.
-Do jutra synu.. -powiedział cicho.
Wade uśmiechnął się delikatnie i podwinął maskę biorąc w dłoń kanapkę.
Fury wyszedł z klatki w której był Deadpool i szedł powoli korytarzami helicarrieru.
Chłopak zjadł z dwie kanapki i położył się na łóżku. Mając na dziś koniec emoji.
Petey zasnął na parapecie również zmęczony dzisiejszym dniem.
2231 słów
Za konsekwencje swych czynów trzeba płacić.
Co się wydarzy?
Czy Deadpool przeżyje?
Co zrobi Fury?
Serdecznie zapraszam do pozostawienia po sobie śladu w komentarzu!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro