Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Koci problem

-Jak cię trzepnę w ten łeb za to, że nic nam nie powiedziałeś! Jak mogłeś nie powiedzieć, że za chorowałeś! - mówiła wzburzonym głosem, a Loki przypatrywał się bratu.

-Ale jestem zdrowy mamo. -mruknął skruszony.

-Mam nadzieję lecz pośle cię na badania i tak! - rzekła.

-Ale mamooo, nic mi nie jest. -próbował jakoś wywinąć się od badań.

-Nie ma, że nic mi nie jest! Obowiązkowo badania!

-Ale mamoo nie trzeba, lepiej popatrz na Loki'ego on nic nie je i co, to mi kazujesz iść na badania jak jestem zdrowy jak ryba, a nim się nie zajmiesz? -wy marudził jak małe dziecko.

-Nie przyrównuj się do brata! On nie jest chory tylko nie chce jeść!

-Nie krzycz na mnie, dobrze. -poddał się z westchnięciem. -Pójdę na te badania, ale dopiero jak on coś zje. -uśmiechnął się niewinnie na co Loki'emu opadły uszy.

-Nie sądzę aby coś zjadł.

-Więc ja nie sądzę aby badania moje się odbyły proste. -uśmiechnął się lekko.

-Dlaczego musicie wszystko tak komplikować? - spytała.

-Ah te chłopy? -przymknął jedno oko i wystawił język.

-Nie denerwuj mnie bardziej Thor - powiedziała ostrzegawczo, a Loki skulił się trochę.

-Oj no mamuś. -wtulił w siebie mocno kobietę. -Żyje, to chyba lepsze niż wędrowanie pomiędzy wierszami. -cmoknął ją w skroń.

-Masz mówić o wszystkim Thor! Dobrze wiesz, że my bardzo rzadko chorujemy, a jak już to bardzo poważnie!

-To było dość poważne, ale nie ma się czym już martwić naprawdę naprawdę jest już wszystko w porządku ze mną.

-Mam nadzieję Synu - odparła i pogłaskała go po głowie. Loki patrzył na nich z łóżka nie wiedząc czy to na pewno jego brat choć zapach mówił, że to on. Blondyn puścił Królową w końcu z uśmiechem i usiadł na ziemi przed łóżkiem i położył głowę na pościeli patrząc na brata w kociej posturze. Kot również popatrzył się na niego swoimi zielonymi ślepiami. Niepewnie wstał na łapy i dość delikatnie chwiejnym krokiem podszedł bliżej Thora. Usiadł i trzepnął go łapą delikatnie chcąc się upewnić.

~"Thor! " - miauknął radośnie i jego ogon zaczął się ruszać na boki choć nadal nie rozumiał go nikt.

-Ey co to miało być! -zaśmiał się cicho i podniósł twarz z pościeli i złapał kota w ręce. Położył Loki'ego na grzbiecie na swoich nogach i zaczął go łaskotać. Loki nie walczył i po prostu zaczął mruczeć gdy Thor starał się go wy łaskotać, ale kot w żaden sposób na to nie reagował.

-Nie masz łaskotek? A tu? -wbił delikatnie palca pomiędzy jego tylnią łapą, a brzuszkiem. Miauknął cicho i ziewnął tylko.

-Twój brat ma łaskotki, ale zauważ, że nie reaguje - powiedziała Wszechmatka.

-Czekajcie czekajcie jak to było -uśmiechnął się i kiwnął głową, że rozumie po czym przyłożył buzie do jego brzuszka, ale bardziej do klatki piersiowej i zaczął go chuchać. Kotek zaczął odpychać łapkami twarz Thora i warknął cicho na niego. -A to było tak. -jeszcze bardziej napierał na niego buzią i dmuchał mu w kocie futerko.

-"Thooor nieee! " - wymiauczał.

-Jeśli się nie przemienisz i nie będziesz jadł będę ci tak robił caaaaały czas.

-"Nnie mogę! " - miauknął i starał się uwolnić od Thora, ale było widać, że jest słaby.

-Nie naciskaj aż tak Thorze. Nadal jego magia jest niespokojna.

-Widzę widzę, no bo jak nie je no to jak ma mieć siłę. -ugryzł futerko Lokiego.

-Nie przekonasz go do jedzenia jest strasznie uparty.

-Daj mi chwile, coś spróbuje wykombinować. -uśmiechnął się lekko i wstał z ziemi trzymając w dłoniach kota.

-Proszę bardzo próbuj Synu - odparła i popatrzyła na nic.

-Pójdziemy się przejść! -obkręcił się wokół swojej osi i podszedł do drzwi. -Dobrze?

-Dobrze - kiwnęła głową.

-Ale ci wybełtam puste flaki -zaśmiał się Thor.

~"Nieee" - mruknął po kociemu.

-Oo widzę, że się cieszysz to dobrze! -uśmiechnął się szeroko.

~"Gdzie ty widzisz cieszenie się? " - spytał cicho i oparł głowę o jego rękę.

-No gadaj se tam po swojemu. -szli korytarzem. Nie odezwał się już i zastanawiał się gdzie Thor idzie.
-Widzisz mówiłem, że po ciebie wrócę. -uśmiechnął się do niego. Mruknął cicho i ziewnął otwierając swoją mordkę. -Dlaczego nic nie jesz hm? -westchnął wiedząc, że i tak odpowiedzi nie otrzyma. Popatrzył się w jego niebieskie oczka. -Uparte kocisko. -kiwnął głową i popatrzył na niego.

~"Ne" -mruknął słabo.

-Co tam mruczysz? - Loki westchnął cicho i wtulił się w niego. -No ja też tak myślałem -zachichotał i wszedł po chwili do jakiegoś pomieszczenia, on dobrze wiedział gdzie przyjść. Bóg mógł odetchnąć w końcu z ulgą. -Dzień dobry paniom! -uśmiechnął się do gospodyń które głośno trajkotały w kuchni.

-Witaj książę - przywitały się z nim i drygnęły delikatnie.

-Widzę, że jakaś przerwa w pracy tak? -nadal się uśmiechał.

-Oczywiście książę - odparła najstarsza.

-Potrzebowałbym tylko jednej drobnej przysługi i już nie przeszkadzam.

-Co książę potrzebuje od nas?

-Butelkę dobrego mleka. -pokazał im Loki'ego.

-Jak książe każe - powiedziała i uśmiechnęła się najstarsza z kobiet po chwili zniknęła z oczu Thora. Blondyn poczekał chwile i zaczął drapać kota za uchem. Loki zaczął mruczeć, a po chwili kobieta wróciła do sali z butelką pełną mleka.

-Bardzo pani dziękuję -uśmiechnął się promiennie. -W końcu coś zjesz skoro nic innego nie chcesz. -mruknął do ucha brata.

~"Neee " - miauknął -"To na mnie nie działa! "

-Zawsze do usług książę.

Wziął butelkę z jedzeniem dla kota i opuścił pomieszczenie kucharek.
Loki prychnął cicho gdyż umiał kontrolować zwierzę w nim nie to co Stark, który rzucił się na mleko przy pierwszej okazji, ale Thor chciał wszystkiego spróbować byle jego brat zaczął jeść i żeby odzyskał siły i żeby w końcu się mógł przemienić. Jedynie co teraz robił to tylko spanie leżenie i od czasu do czasu napicie się łyka.
Odynson skierował się na balkon gdzie był widok na ogród. Kot grzecznie leżał w jego ramionach. Mógł odetchnąć z ulgą, że nic nie jest jego bratu. Kiedy byli na balkonie już, Thor oparł się o poręcz i wcisnął cumel butelki do pyszczka kociaka.

-No musisz coś jeść jak nie to co dawała ci mama to mleko chociaż. - jednak Loki pozbył się cumla z pyszczka i popatrzył się na niego. -Jeść, proszę cię Loki jeść mi to już. - zrobił słodkie i niewinne oczka oraz miauknął cichutko. -Loki nie. Masz zjeść proszę cię. - Bóg westchnął cicho i niechętnie wziął cumel w pyszczek, a po chwili pociągnął z niego mleko. Thor uśmiechnął się i zaczął delikatnie głaskać brata.  -Wiesz musimy zebrać siły. Potrzebujemy cię, mnie też potrzebują. Będą prowadzić wojnę.

Bóg mruknął i pił trochę chłapczywie mleko oraz słuchał tego co mówi brat.

-Więc proszę jedz zbieraj siły i bądź grzeczny, zwłaszcza to ostatnie. Nie chce żebyś trafił na złą ścieżkę.

~"Yhym"- mruknął cicho pijąc mleczko.

Thor spokojnie głaskał kota po całym grzbiecie i uśmiechał się. Po chwili nie było niczego w butelce gdyż Loki opróżnił ją bardzo szybko.

-I kto tu wcale głodny nie jest? -zachichotał blondyn i wyciągnął cumel z jego ust i przyjrzał się pustej butli. Pokiwał sprzecznie głową na boki i oblizał nosek. -No nie, nie wcale nie ty.

Spojrzał na niego i wtulił się w niego cicho pomrukując. Wtulił w siebie kociaka odkładając obok siebie butelkę na barierce i przyłożył brodę do jego plecków i uśmiechał się lekko.
Bóg wyczuwał iż jest już w miarę wszystko w porządku z jego bratem co oznaczało dla niego spokój ducha, którego starał się znaleźć od kiedy Thor zostawił go u rodziców. Gromowładny chciał tylko żeby jego brat odpoczął i niczym się nie przejmował, bo on chciał mu pomagać na każdym kroku. Mruczał radośnie gdy syn Odyna tulił go do siebie.

-Mruczek. -uśmiechnął się i musnął jego ucho.

~Miau...

-W uszka ci się tak podoba o tu. -zaczął całować to jedno to drugie ucho na zmianę. Poruszył głową na boki gdyż to zaczęło go łaskotać. -Niee? A mruczysz zadowolony. - prychnął cicho i oblizał pyszczek. -Jeszcze jesteś głodny? - na co pokiwał głową na nie. -Hm to co się tak oblizujesz? - Mruknął tylko i położył głowę na ręce Thora mrucząc. -Głaskać? -zaczął drapać go delikatnie za uchem. Zerknął na niego i zamknął kocie ślepia. -Naprawdę mruczek z ciebie.

~"Ne" - mruknął i oparł głowę o jego tors.

-Co się tak łasisz? -zaśmiał się cicho i głaskał go tyle ile dał radę. Nie odpowiedział mu na to tylko nadal mruczał. Thor stał i wtulał w siebie zwierzaka, który uspokajał się coraz bardziej z każdą chwilą w jego ramionach. Było spokojnie więc mogli tak chwile postać i się po przytulać mimo, że byli w dwóch innych formach. Loki czuł się znacznie lepiej, ale nie chciał jeszcze wracać do ludzkiej formy. -Braciszku? -wy mruczał cicho, a on spojrzał na niego z zapytaniem. -Naprawdę umarłem. Ale..powróciłem stwierdziłem, że chodzenie o tak sobie jest nudne więc jestem tutaj. - Jego kocie oczy zwęziły się gdyż to wyjaśniało czyjąś obecność w pokoju. -Ale z drugiej strony. -uśmiechnął się lekko i głaskał go.
Mruknął cicho chcąc widzieć co chce on powiedzieć. -Było tak cicho i spokojnie.. - Loki warknął ostrzegawczo na niego. -No nie mogłem cię zostawić żeby cię zabili wróciłem -przewrócił oczami. -Gdyby było wszystko w porządku nie wracał bym!

Słysząc ostatnie słowa Thora syknał na niego i wydosłał się z jego ramion. On tak cholernie się o niego bał, a on od tak stwierdził, że mógł nie wracać, bo po co... Szybko zwinął się przed nim uciekając przed siebie w złote korytarze.

-Loki! -krzyknął za bratem i nie dał mu od tak zaszyć się gdzieś więc pobiegł za nim.

Pędził ile sił miał w łapach nie myślał zbytnio gdzie się ukryć po prostu zaufał swemu instynktowi. Jednak Thor nie odpuścił swojemu bratu i biegł z nim. Nie minęła chwila, a Loki znalazł się w sali tronowej przez uchylone drzwi. Nie zatrzymał się na choćby chwilkę biegł w stronę tronu.
Oczywiście, że Gromowładny wpadł za kotem do sali tronowej i próbował go zatrzymać. Na szczęście nikogo nie było po korytarzach i w głównej sali żeby na nich patrzyli. Loki wdrapał się po schodach i wskoczył na tron ciężko oddychając. Dawno tak długo nie biegał w żadnej formie. Po kilku sekundach dobiegł i Thor do tronu i pochylił się nad kotem.

-Dlaczego uciekłeś Loki! - warknął na niego szukając wyjścia, a jego kocie oczy były szkliste. Jednak brat złapał go delikatnie w dłonie i usiadł na tronie wtulając w siebie zwierzaka. Loki nie mogąc powstrzymać emocji zaczął po kociemu płakać, a niektóre rzeczy w sali zaczęły się powoli unosić. -Bracie ja tylko żartowałem to było oczywiste, że nie chciałbym mieszkać między wierszami, a obok ciebie, co bym miał z tego jakbym odszedł? Nie zostawię cię na razie to był żart tylko -mówił do niego szeptem.

~"Głupi żart! " - wyłkał po kociemu.

-Przepraszam myślałem, że nie weźmiesz tego na poważnie. -cały czas się w niego wtulał. Płakał niespokojnie, a nawet Thor delikatnie zaczął unosić się do góry wraz z wszystkimi rzeczami w sali tronowej.
-Loki wtedy co nie trzeba prze obrażasz wszystko w prawdę, a jak coś jest prawdziwego to ty z tego rechoczesz. Nie zostawię cię nigdy mówiłem ci to już. - Nie odpowiedział po prostu wtulał się w niego próbując uspokoić swoje emocje. -Loki. -szepnął i głaskał go delikatnie. -Weź głęboki wdech! - mruknął cicho i wziął głęboki wdech. -Spokojnie musisz się uspokoić. -głaskał go po grzbiecie. Starał się oddychać powoli i głęboko gdy Thor go głaskał. Myślał o tym aby być spokojniejszym. -Będzie wszystko w porządku tylko nie bierz wszystkich moich słów do siebie. Po dłużej chwili w pomieszczeniu zaczęło być powoli spokojniej gdyż wszystkie przedmioty zaczęły wracać na swoje miejsce.

-Oh Loki, Loki. Braciszkuu.. -westchnął i głaskał go.

~Miau - mruknął cicho.

-Tak spokojnie spokojnie. - Poddał się i przymknął powieki uspakajając się. -Bardzo cię przepraszam. -szepnął.
Kot wydał z siebie po mruk na jego słowa. Głaskał go delikatnie po plecach. Loki już uspokojony mruczał cicho i powoli usypiał. Również i jemu udzieliło się spanie po posiłku oraz po nagłym wybuchu magi. Thor nie chciał aby właśnie tak reagował na niego brat. Wszystko brał poważnie i jego to jeszcze bardziej bolało bo musiał patrzeć jak się męczy w tym kocim ciele. Bóg ufał swemu bratu, ale nie rozumiał niektórych rzeczy związanych z jego humorem. Był jednak zbyt słaby jak na razie aby myśleć o tym. Blond Bóg jednak wstał z tronu i spokojnym krokiem udał się do swojego pokoju widząc, że i tak kot zrobił sobie uspokojającą drzemkę postanowił położyć go w wygodniejszym miejscu niż jego ręce, a sam chciał popatrzeć na zewnątrz, był tu nie dawno, a jednak coś się zmieniło. Jeszcze nie wiedział co. W królestwie panował spokój i choć Odyn pilnował wraz z Heimdall'em pokoju to coś nie dawało Thor'owi  spokoju choć Loki usnął w jego ramionach. Gromowładny ułożył brata w delikatny jedwabny czerwony koc i zostawił go na swoim miękkim łóżku, a sam podszedł do okna. Za dużo się ostatnio działo i teraz ma wyrzuty sumienia, że niektóre rzeczy są przez niego. Jako następca tronu musi podlegać woli swego Ojca, choć tak naprawdę za dużo od niego nie wymaga. Wiedział, że w końcu będzie musiał się zmierzyć z tym, że jest następcą tronu i będzie w końcu. Królem, ale naprawdę nie miał do tego głowy. Wolał żeby to jego brat rządził, a on stanął by obok niego. Jednak sam Loki zwątpił w swoją chęć zostania królem gdyż zbyt wiele błędów narobił przez które będzie pokutować przez lata. Blondyn położył buzie przy futrzaku i głaskał go, a sam siedział na ziemi i pogrążył się w myślach. Naprawdę chciał aby wszystko było w porządku z jego bratem. Niestety musiał poczekać aby sam Bóg mógł uspokoić swą naturę i swoje emocje. Siedział tak w ciszy był przynajmniej zadowolony z tego, że Loki coś zjadł, ale już nieco mniej był zadowolony z tego, że wszystko wziął na poważnie. Loki nie rozróżnił żartu od kłamstwa przez to, że zbyt bardzo był zmieszany tym co się dzieje wokół, a sam Thor mógł sobie darować nie śmieszne żarty, ale nie potrafił. Nie cofnie teraz czasu, który był tak istotny teraz. Wszystkim zależało na czasie. Avengersom. Hydrze. Bogom. Nikogo nie było takiego kto, by nie myślał o pędzącym czasie i niebezpieczeństwach, które czekały ich wszystkich, ale jak było wiadomo od pokoleń zawsze dobro wygrywało ze złem. Nawet jeśli bitwę dobrzy przegrywali, to wojnę już zwyciężali.
Tak było z wieków prawieków zawsze los złych zostaje przesądzony. Chociaż tym razem nie wiadomo czy szala zwycięstwa nie przejdzie na tych złych. Byli mocni i to dość sporo co nie oznaczało, że ci dobrzy nie byli od nich bardzo gorsi. Jednak utrata wielu agentów wraz z upadkiem Tarczy dała sobie wew znaki. Mimo, że było to okropnym ciosem to nie poddawali się, by wygrać z Hydrą. Musieli walczyć o dobro niewinnych ludzi, ale musieli być wszyscy w pełni sił. By odeprzeć atak nieprzyjaciela, bo ci jednak również nie zamierzali próżnować w walce. W walce, która miała zadecydować o losie niewinnych.

Niewinnych i całego wszechświata. Hydrą potrafiła zrobić wszystko, a jeśli mieli mieć po swojej stronie przywróconego Red Skulla miało dziać się jeszcze gorzej. Sam Kapitan Ameryka miał problem z pokonaniem Red Skulla za czasów wojny, a teraz gdy miałby wrócić to nie wiadomo co, by się działo. Tylko Hydra na razie miała z tym problem, bo za nic nie mogli odtworzyć portalu z Tesseractu, który tamtego dnia pochłonął Red Skulla. Chociaż do pomocy dołączyły tęgie głowy, które znały się naprawdę dobrze na technologii. To jednak do odzyskania tego portalu potrzeba było nowszych technologii. Więc naukowcy zastanawiali się jak to dokładniej zrobić. To było dosyć niestety trudniejsze niż myśleli.
Jednak przy pomocy doktora Octopusa i Thanosa mieli jakaś szanse. Nie dokładnie bardzo duże, ale jednak jakieś były. Zależało wszystko od ich zgrania, a teraz były lekkie spiny wokoło więc musieli sobie ze wszystkim poradzić. Oraz tą niepewnością czy Deadpool jednak na pewno zostanie podporządkowany. Także nie tylko problem z Wilsonem, ale także z portalem i sojusznikami, ale co to dla Hydry ze wszystkim sobie poradzą. Więc bohaterowie mieli czym się martwić, a najbardziej chyba ze wszystkich martwił się Tony Stark.
Nie tylko miliarder się martwił Steve również chciał troszczyć się o całą grupę Avengers i zapewnić im bezpieczeństwo i nadzieję, że będzie dobrze, ale jak na razie Wieża obchodziła kłótnie i śmiechy. Których nikt nie był w stanie opanować nawet sam Rogers, który był przywódcą.
Więc jak na razie każdy miał jakby swobodę na własną rękę do czasu.
Muszą jeszcze zgrać się ze sobą aby dobrze walczyć i polegać na sobie w każdej sytuacji. Oraz pozbierać się na zdrowiu, bo niektórym podupadło trochę resztek zdrowia fizycznego jak i psychicznego. Gdy w Asgardzie był dzień to na ziemi czas nadal leciał i powoli zbliżał się do 12 w nocy. Niestety strefy czasowe były różne pomiędzy światami, ale Bogom to nie przeszkadzało i tak Thor na tyle się wyspał, że nie jest bardzo padający więc pilnował swojego brata. Miał tylko nadzieję, że jego stan szybko się poprawi i pomoże jemu i jego przyjaciołom pokonać Hydrę, a później uporać się z ludźmi z Asgardu i wykonywanie prac. Sam Bóg kłamstw miał nadzieję na to, że będzie mógł wrócić do ludzkiej formy choć w kociej nie czuł się źle, ale upokarzała go ta forma trochę. Dla Thora żadna forma brata mu nie przeszkadzała, ale jednak bardziej uwielbiał jak był w tej zwykłej swojej Asgardziej formie ludzkiej. Kot przewrócił się na grzbiet i wyciągnął wszystkie cztery łapy w górę. Blondyn przyglądał się poczynaniom czarnego futrzaka i delikatnie kącik jego ust uniósł się do góry. Delikatnie rozciągnął się choć nadal spał. Thor położył dłonie na klatce piersiowej kociaka i delikatnie go pogłaskał, a z gardła czarnego futrzaka wydobyło się niekontrolowane mruczenie.

-Mruczek no po prostu mruczek. - Sam Loki był nieświadomy tego wszystkiego. Gromowładny przysunął sobie kota bliżej buzi i położył delikatnie usta do jego noska. Oczywiście jego nos zaczął niespokojnie się ruszać, ale jego brat nie zamierzał przestawać muskać jego noska. Loki w końcu kichnął. -Uroczy.. -mruknął z uśmiechem. Niechętnie uchylił jedną powiekę i spojrzy niezbyt obecnym wzrokiem na brata.
-No hej Lokiś. -uśmiechał się nadal.

-Hm?

-Dalej mruczysz jak kotek.

-Ne - odparł, ale on miał rację nadal mruczał.

-Hm co tam marudzisz pod nosem. -zaczął całować jego pyszczek.

-N-nic? -wyszeptał i zamknął powiekę.

-Dobrze widzę, że jeszcze chcesz spać, to spokojnie śpij. -przykrył go kocykiem. Mało przytomnie wtulił się w kocyk i ziewnął. Thor wstał spod łóżka i naciągnął się. Nie minęło długo, a kot ponownie drzemał. Książę Asgardu po cichu skierował się do wyjścia ze swojego pokoju, aby nie przeszkadzać w drzemce bratu.
Choć w sumie Loki'emu nie przeszkadzało towarzystwo starszego brata. To jednak blondyn chciał uszanować kilka chwil futrzaka i dać mu odpocząć, oczywiście chciał obejść raz jeszcze do kuchni dla niego coś do jedzenia gdy się obudzi całkiem, ale to później w drodze powrotnej miał zrobić. Jak na razie skierował się w tylko sobie znaną stronę i szedł do celu choć po drodze służba witała się z swoim księciem, a on witał się z nimi. Jednak teraz po prostu chciał się przejść. Pozbierać myśli oraz ułożyć sobie wszystko w głowie i przede wszystkim chciał dać czas bratu, by mógł spokojnie odpocząć i zebrać siły. Chciał aby pomógł jego przyjaciołom w tym trudnym czasie, a wiedział, że jeśli zbierze odpowiednią siłę energii potrafi być czasami niebezpieczny. Nawet za bardzo niebezpiecznym jego magia była na najwyższym stadium potęgi ponieważ wraz z matką uczył się od najmłodszych lat posługiwania magi oraz różnych zaklęć. Dlatego właśnie chciał mieć go przy boku podczas walki. Mógł być bardzo pożytecznym pionkiem na tej wielkiej szachownicy, ale i też niebezpiecznym więc musiał będzie niestety słuchać innych aby z nimi współpracować. Co było dość trudnym zadaniem gdyż sam Bóg kłamstw nie przepadał za współpracą, a jego brat chciał mu w tym pomóc i nauczyć. Co mogło okazać się dość trudne, ale co oni by nie zrobili dla dobra spokoju ludzkości, trzeba się natrudzić aby wygrać. Loki po jeszcze pół godzinnej drzemce zaczął dochodzić do siebie i budzić się, a Thora dalej nie było w pokoju. Chodził po sali tronowej w jedną i drugą stronę. Kot zamruczał i rozciągnął się.

-Thor? - spytał i olśniło go -Mogę gadać! - Ale odpowiedziała mu jedynie pustka w pokoju.Otrzepał się i wyszedł spod koca. Gromowładny nadal chodził po głównym pomieszczeniu w kółko. Spróbował przemienić się, ale nadal coś go blokowało. Westchnął ciężko i zeskoczył z łóżka. Na niekorzyść futrzaka drzwi były zamknięte Thor nie chciał aby ktokolwiek mu przeszkadzał w drzemce. -Serio Thor? - mruknął i skierował się na balkon.
Jednak owy Bóg z westchnięciem wziął butelkę z kolejną porcją mleka i zaczął iść do pokoju. Jednak Loki przeliczył swoje umiejętności gdyż nawet nie dał rady wskoczyć na barierkę z westchnięciem wrócił do pokoju. Blond Bóg nie wiedział, że futrzak już nie śpi i sobie spaceruje po jego pokoju jakby to był terytorium więc nie był mu jakoś spieszno do pokoju. Loki westchnął jeszcze bardziej gdy nie znalazł niczego co pomogłoby mu z wyjściem stąd. Położył się na dywanie i patrzył w drzwi. Dopiero po dobrych kilku minutach drzwi delikatnie zaczynały się uchylać i po cichu do środka wszedł główny lokator tej sypialni.
Kot nic nie powiedział tylko patrzył się na mężczyznę przyczajony w puchatym dywanie. Thor od razu zejrzał brata schowanego w puchu dywanu, ale udał, że go nie widzi i podszedł do stolika na którym postawił mleko. Nie wychylał się po prostu czekał.

-Dobrze Loki grzecznie śpi jeszcze. -powiedział cicho i skierował się pod balkon. Gdy wyszedł Loki ruszył za bratem. -Ha mam cię! -odwrócił się i złapał kota w dłonie i podniósł do góry. -A co mnie to mruczysko straszyć chciało tak? -zaśmiał się.

-Nie? - powiedział i przechylił głowę na bok. Momentalnie na usta blondyna wykwitł szeroki uśmiech.

-Umiesz mówić!

-Wiem zauważyłem to - odparł i pokiwał głową na boki.

-Ale czad! Gadający kot! -dalej się uśmiechał.

-Pfff - prychnął i zaczął się zastanawiać dlaczego gada...

-Mój mały gadający sierściuch na wyłączność tylko moją! -zachichotał Thor.

-Nie rozumiem dlaczego mówię... Musi to mieć chyba skutek z nagłym wybuchem magi.

-Właśnie dobrze, że mówisz to znaczy, że zbierasz siły! -podszedł z bratem do łóżka i przy okazji wziął do dłoni butelkę mleka.

-To nie jest zbyt normalnie dla kotów! Mnie?!

-A może jesteś dziwadłem? -uniósł brew rozbawiony i wcisnął cumel butli do buźki kota.

-Cuo?! - nie zdarzył powiedzieć, bo jego brat wepchnął mu do ust cumel.

-Moim braciszkiem kociaczkiem. -kiwnął głową, a później się zaśmiał. -Ciągnij do dna. - Loki pokiwał głową na nie i prychnął obrażony. -No pij to abyś miał więcej sił. Może w końcu przybierzesz normalną postać i przestaniesz starać się mnie straszyć bo i tak ci to nic nie da?

3698 słów!

Gadajacy kot?
Co się wydarzy?
Co robią Avengers?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro