Emocjonalne rozterki
Peter jeszcze chwile leżał w bez ruchu zanim pozbierał się do całości i zszedł powoli w ciemną uliczkę na dół. Zdjął maskę i skierował się do domu, a drogę miał trochę długą. Słyszał, że ktoś mu wysłał wiadomość, ale nie potrafił stanąć na środku chodnika i odpisywać. Deadpool był nadal nieprzytomny i długo miał się nie obudzić. Pajączek dopiero po pół godzinie wrócił pod dom, widział że w środku było ciemno, wyciągnął telefon i oparł się czołem o drzwi sprawdził godzinę i odpisał Wade'owi.
#Ja też przepraszam, wyszedłem bo zrozumiałem, że wkurzyłem cię i nie dobijając bardziej po prostu wyszedłem#
Wyciągnął klucz i odtworzył drzwi zostawił plecak przy butach zdjął kurtkę i poszedł po omacku do kuchni. Peter nie otrzymał od Wade'a odpisu choć zawsze odpisywał od razu. Zaś Ciocia May jeszcze wracała do domu. Zapalił lampkę przy kuchence, oświetliła lekko kuchnie i otworzył zamrażarkę i wziął worek lodu, wyciągnął jedną kostkę z worka, który położył sobie na głowie, a po chwili rozłożył się na stole na plecach i ciężko westchnął. Na helicarrierze nikt nie spodziewał się tego, że Wade coś zażył, a wszyscy byli zbyt zajęci aby sprawdzić co robi. Fury siedział u siebie w pokoju od wtedy gdy nie chciał widzieć na kamerach jak młodzi zaczęli się miziać ze sobą, a poza tym w gabinecie się nic nie działo ciekawego, nie przypuszczał nawet, że mogliby się popśtykać o cokolwiek. A Peter dalej leżał na stole w kuchni i patrzył w sufit, a w buzi trzymał małą kostkę lodu, którą gryzł i czekał aż Wade mu w końcu napisze byle co. Niestety Wade nadal nie oprzytomiał i leżał sparaliżowany pod kocem nieświadomy niczego co się dzieje w około.
-Ciociu May.. -szepnął w pustą przestrzeń, a po policzkach Spidermana zaczęły spływać łzy, chciał aby ktoś go przytulił, chciał wypluć lód który doskwierał jego nerwom i ranił dziąsło, chciał po prostu się schować i nie wychodzić.
Po niecałych dziesięciu minutach drzwi do domu się otworzyły.
-Piter jesteś już w domu?- Pete zaczął się krztusić i został zmuszony do podniesienia się i w końcu wyplucia zimnego lodu, który dalej był w swojej kostnej postaci. Włożył do lodówki worek z lodem i poszedł do cioci.
-Co się stało? Ty płakałeś? - spytała zmartwiona stanem swojego bratanka.
-Nic się nie stało.. -wtulił się w kobietę. Ciotka wtulila go w siebie.
-Wiesz, że możesz mi powiedzieć? - spytała choć bardziej stwierdziła.
-Wiem, ale może zaraz..
-No już spokojnie Peter - powiedziała tuląc go.
-Chyba potrafię wszystko psuć.. -powiedział cicho.
-Dlaczego tak sądzisz?
-Usiądź... -włączył światło i ciężko westchnął, przetarł łzy z policzków.
-No dobrze - powiedziała i pogłaskała go po policzku. Usiadł przy stole i popatrzył na swoją ciocie.
-To jest trudne dość..
-Na spokojnie Peter mam czas.
-Chodzi o to, że ja i Wade.. Znaczy on.. Znaczy my.. Znaczy jesteśmy parą...mam w sumie taką nadzieję, że dalej tak jest i.. -westchnął ciężko nie mogąc się wysłowić przed kimś przed kim zawsze był otwarty.
-Jesteście parą? - spytała spokojnie nie miała nigdy nic do pary chłopak z chłopakiem, ale sądziła, że Peter wybierze kobietę - Rozumiem po kłóciliście się?
-Tak, p-przeszkadza ci to? -popatrzył na nią i po chwili dodał. -No właśnie, pokłóciliśmy się i mi teraz nie odpisuje i...ja nie chciałem naprawdę -schował twarz w dłoniach.
-Nie przeszkadza mi Peter- powiedziała - może coś się stało, że nie może ci odpisać? Albo rozmawia z Ojcem? Wiesz jest dużo wariantów i na pewno nie jest na ciebie obrażony. Wydaje się być naprawdę tolerancyjnym chłopakiem, który nie szuka kłótni.
-Ale to ja ją stwarzam o byle co, bo mi nie chciał czegoś powiedzieć i zacząłem kłótnie, jestem beznadziejny, nie nadaje się do niczego. -rozpłakał się.
-Ej Piter - powiedziała ciotka i wstała podeszła do niego i przytuliła go do piersi. - Nic nie jest twoją winą, Wade na pewno wie, że nie chciałeś - rzekła - jeśli chcesz mogę napisać do Nicolasa spytać się dlaczego Wade nie odpisuje.
-To będzie zbyt nachalne, gdyby Wade chciał to by odpisał, najwidoczniej chce ode mnie spokoju, od tak głupiego dzieciaka, który niczego nie rozumie. -westchnął głęboko przez płacz.
-Peter nie jesteś głupi każdy popełnia błędy - powiedziała - na pewno, by ci odpisał może telefonu nie ma przy sobie?
-Jak napisał mi kiedy wracałem do domu, a gdy mu odpisałem nieco później już nie odpisał...
-Może coś mu wypadło - powiedziała - przecież wiesz, że Fury ma firmę może pomagać ojcu.
-Zrobiliśmy mu bajzel w gabinecie i nie sądzę, że na razie byłby skory do rozmowy z panem Nick'iem..
-Peter - upomniała go - nie wolno robić takich rzeczy!
-Ale wszystko wy sprzątaliśmy.. -położył głowę na stole.
-No chociaż tyle - odparła - nie przejmuj się Peter na pewno odpisze daj mu czas może czuje, że nie chcesz aby on do ciebie pisał.
-Najchętniej zaczął bym go przepraszać i się do niego przytulać, nawet jeśli, by nie chciał..
-Oj Pit - tulila go - będzie dobrze mówię ci to.
-A jak nie będzie? -spytał cicho.
-Będzie - odparła - czy kiedyś cię okłamałam?
-Nie ciociu, ale wiesz że życie to jedna wielka nie wiadoma.
-Wiem Piter wiem - powiedziała i pogłaskała go czułe po głowie.
-Jestem okropny ciociu.. -westchnął.
-Nie jesteś!
-Mogę sobię połamać nogi i nie wychodzić z pokoju? -zadał retoryczne pytanie samemu sobie.
-Nawet mi się nie waż - rzekła z srogim wzrokiem.
-Nikt się nie skapnie, że mnie nie będzie kilkanaście dni..
-Peter, albo przestaniesz tak mówić albo dostaniesz w tył głowy! - delikatnie mówiąc ciotka się wkurzyła.
-I co mi to da? -mruknął pod nosem.
-Że przestaniesz gadać głupoty!
-Nie sądzę poza tym jeśli już ktoś ma mnie porządnie zlać niech to będzie Flash może się wyżyje..
-Peter proszę cię przestać tak mówić.
-Jeśli nie dostanę w ten pusty łeb to i tak będę płakał w poduszkę w swoim pokoju albo sam sobie zrobię na złość przez to jaki jestem..
-Peter każdy popełnia błędy - powiedziała May, a na Helicarrierze
Wade zaczął powoli wracać do żywych.
-Ja je robię cały czas.. -schował twarz w rękawie bluzy i założył kaptur.
-Jesteśmy ludźmi Peter każdy popełnia błędy!
-Ciociu, ale ja cały czas popełniam bez zastanowienia..
-Peter nie myśl w taki sposób będzie dobrze! - Tymczasem Wade spojrzał rozmazanym wzrokiem na telefon ledwo go odblokował.
-Nic się nie stało - powiedział cicho do telefonu, który zaczął nagrywać jego głos i napisał w ten sposób do Peter'a.
-Ale taka jest prawda -wstał od stołu. -Będę u siebie.. -podszedł powoli po plecak i popatrzył na schody.
-Tylko nic sobie nie zrób - powiedziała - obiecaj mi na mały paluszek.
-Nie obiecuje ciociu..
-Peter! - oburzyła się, ale nie dostała odpowiedzi od chłopaka, który ruszył powoli po schodach do góry. Wade skręcił się z bólu, ale nic nie powiedział ani nie wydał głosu czekał aż Peter odpisze. Kiedy dotarł do swojego pokoju rzucił plecak w kąt usiadł przy biurku i wyciągnął telefon.
#Najwidoczniej się stało, skoro nie wytrzymałeś, trzeba było mnie uderzyć w łeb#
Wysłał mu i położył twarz na zimnym stoliku.
#Przepraszam zemdlałem tylko #
Podniósł twarz i popatrzył na wyświetlacz ekranu po czym odpisał.
#Czemu zemdlałeś? Co się stało? #
#Nic takiego #
#Rozumiem #
Pajączek nie chciał kolejnej kłótni po prostu odpuścił, wiedział że jest tylko głupim dzieciakiem i nie musi wiedzieć za dużo.
#Nie chciałem Petey##
#Ja tym bardziej#
#wybaczysz ma? #
Wadę mówił do telefonu przez cały czas, bo nadal sparaliżowane miał ramiona.
-Już dawno to zrobiłem.. -szepnął do siebie i wysłał mu tylko krótką kombinacje emotek.
#😍😘☺️🥺😔💞😓🤭😭🤗😣💗❤️🧡💛💚💙💜🥰#
Wade uśmiechnął się przez ból do telefonu i wysłał duże serduszko. Peter położył telefon na małej komodzie obok łóżka, a sam zawinął w kulkę pod ciepłym materiałem i westchnął tylko. Wziął ponownie telefon w dłonie.
#A ty mi wybaczysz? #
#Dawno ci wybaczyłem Petey#
#Dziekuję ❤️🖤❤️💙#
Przytulił do siebie telefon.
#Nie wiem za co#
#Nie musisz wiedzieć czego potrzebowałem#
Rozpłakał się.
#Przytulasa? #
#Nie#
#Nie? #
#Mojego kocyka, który tobą pachnie albo po prostu już mam strasznie wytarty węch#
#Nie wiem o jaki kocyk ci chodzi #
#Leżałeś na nim chwile jak byliśmy po moje rzeczy.. #
#Aaaaa o to #
#Może zaraz przyjdę, idę coś zrobić, bo obiecałem cioci May. #
#Co takiego? #
# Połamać sobie obie nogi i leżeć zamkniętym w pokoju#
#Petey nie rób tego błagam 😭😭😭#
#Ale obiecałem cioci#
#Petey #
#Ale nie będziesz musiał się ze mną użerać, wolność i takie tam rzeczy#
#Nie chce wolności chce abyś żył#
#Ale to kilka(naście) dni#
#Prosze cię Piter #
#Mmh, ale mam miękki kocyk#
#Ale nie znaczy, że możesz sobie zrobić krzywdę#
#Ja nic nie wiem#
#Petey #
#Tak? #
#Prosze nie #
#Leże tylko pod kocem nie ruszam się na razie#
#To dobrze ja też#
#Nie chce iść jutro do szkoły 😴 wyjdziemy gdzieś po 16 na miasto? #
#Jeśli dam radę to okej#
#To ja idę nie dać rady wstać#
#Jak ni3 dasz rady wstać¿#
#Zrobie tak aby cię zatrzymać przy sobie jeszcze trochę i wakacje#
#Przecież nigdzie się nie wybieram#
#Wole być upewniony, że będziemy razem spędzać wakacje codziennie#
#Obiecuje ci to aktualnie niestety nie mam siły zbytnio pisać #
#To leż i odpoczywaj, ja się zdrzemnę albo połamie ołówki do zadań 😘#
#Okej Petey nie zrób sobie głupoty! #
#Ja głupoty? Dobranoc Wade#
#No nie wiem dobranoc#
Wade mógł już ruszać górną częścią ciała, ale nadal był sparaliżowany w dolnej części. Więc na ostatnie wiadomości już odpisywał własnoręcznie. Peter odłożył telefon zawinął się w kulkę i leżał tak chwile się ogrzewając. Gdy Wade również leżał, ale bardziej skręcał się z bólu.
Kiedy wystarczająco zrobiło się mu ciepło tak w kocu wyszedł z pokoju i poszedł po cichu poszukać ciocie. Ciocia May siedziała w kuchni i robiła ciasteczka czekoladowe, które uwielbia jej mały chłopczyk. Z początku Peter chciał z turlać się po schodach, ale powoli zszedł po cichu i zjawił się równie cicho za Ciocią, którą objął.
-Wszystko w porządku? - spytała dość spokojnie gdy poczuła uścisk.
-Przepraszam ciociu.. -wy mruczał cicho i dał jej buziaka w policzek.
-Nie musisz przepraszać Peter - odrzekła cicho.
-Ale chce!
-Jest okej już?
-Tak musiałem trochę poleżeć..
-Rozumiem.
-Pomóc Ci, co w ogóle robisz?
-Ciasteczka dla ciebie twojej ulubione - odparła i uśmiechnęła się.
-Ooo nikomu nie oddam nikomu nikomu nikomu.. -mruknął i usiadł na krześle.
-Hehe wiedziałam, że poprawią ci humor!
-Może troszkę.. -uśmiechnął się lekko.
-To chociaż tyle - stwierdziła i robiła formy ciasteczek.
-Mogę też się trochę pobawić w formowanie ciasteczek?
-Oczywiście, że tak nie mam nic przeciwko tylko umyj łapki!
-Przecież są czyste nic nimi nie robiłem -mruknął pod nosem i odłożył koc na inne krzesło i poszedł umyć rączki.
-Nie sądzę, że coś robiłeś, ale wiesz wirusy i inne tego typu! (koronawirsuy)
-A mogłem robić, bawić się w błocie.. -umył ręce i wytarł je o ścierkę.
-A skąd je weźmiesz? - spytała.
-Piasek, woda i jest błotko, a jakie niby miało, by być abym się upaprał? -podszedł do cioci.
-No nie wiem - odparła- nie znam się na takich rzeczach.
-Ciociu noo nie miałem nic brudnego w rękach i proszę zmieńmy temat, bo chce z tobą zrobić te ciastka i trochę schować.
-Dobrze dobrze - powiedziała i zrobiła miejsce dla niego. - A jak sprawa z twoim "chłopakiem".
Peter przybrał na twarz rumieńców.
-Ciociu nie możemy się zająć pieczeniem tym ciasteczek?
-Możemy - powiedziała i kleiła ciasteczka.
-Poza tym ma swoje imię.. -mruknął cicho.
-Wade - powiedziała - wiem, że ma imię.
-Musisz tak okazjonalnie o niego pytać gdy naprawdę nie trzeba? -z jego twarzy rumieńce nie wchodziły.
-Po prostu dowiedziałam się, że mój Peter jest z związku - odparła - ile?
-Bo ci powiedziałem.. -mruknął cicho. -Co ile ciociu?
-Ile jesteście razem?
-To też jest ważne pytanie?
-Pytam się - odpowiedziała.
-No dobrze, więc będzie tak z niecałe.. -nabrał powietrza w płuca i popatrzył w sufit. -Będzie tak z dwa i pół dnia? -popatrzył na nią poważnie. Ciocia May spojrzała na niego i delikatnym szokiem, ale po chwili tylko pokiwała głową. -Po znajomości tak krótkiej i tak obwieszczam, że dwa dni to wystarczająco długo aby ci powiedzieć, że czuje się z nim jakbym był rok..
-Rozumiem - powiedziała spokojnie - widać, że bardzo przywiązałeś się do niego.
-Ale nie zostawię cię ciociu, jak coś przywiąże jego nogę rękę i głowę tu do barierki przy schodach, a reszta może być u pana Nick'a i będę miał na oku i ciebie i jego.. -uśmiechnął się lekko, a ciocia się zaśmiała.
-No nie wiem czy by tak chętny byłby na przykucie do barierki.
-Nie przeszkadzałby byłby cicho, chociaż wolę go całego i przytulasy, nie mówię, że przytulasy od cioci są złe, ale on ma takie fajne szerokie barki i wyglądam taki mały!
-Heh - pokręciła głową na boki - to już wiem dlaczego tak bardzo zależało ci na nocowaniu u Wade'a.
-Ale to był pomysł pana Nick'a, ja nic nie wiem.. -zaczął ulepiać formy z ciasta dużych serduszek.
-Oczywiście - powiedziała - czy Fury wiedział o was?
-Taak po dniu chyba sam się zorientował i specjalnie w pokoju Wade'a zamontował kamery, pffy..
-Hahahahaha - zaśmiała się - może i ja powinnam zanotować u ciebie?
-N-nieee to było by szaleństwo.. - zbladł gdy ciocia o tym wspomniała, wtedy nie mógłby się wykradać jako Spiderman na patrole ani nic innego.
-Dlaczego? Skoro Wade nie ma nic przeciwko kamerom - powiedziała.
-To była przymuszona wola, a ja nie chce kamer w domu ciociu, ja nie wywijam takich wybryków.. -wy marudził.
-Jakich wybryków? - spytała ciekawa.
-Na przykład psot w firmie pana Fury'ego..
-Dobra rozumiem - powiedziała z uśmiechem - mam nadzieję, że przeprosiliście Nick'a za swoje wybryki!
-Tak ciociu, poza tym czemu jesteście na ty... -burknął cicho.
-A dlaczego nie?
-Nie flirtujcie za naszymi plecami to będzie bardzo złeeee..
-Nie Peter - powiedziała - przeszliśmy na ty aby nie mówić per pan.
-Okeeeey, ale i tak będę miał was na oku.. -mruknął.
-Nie masz po co - powiedziała.
-Wy nas nie upilnowaliście, więc was na stare lata trzeba..
-Jesteście młodzi, więc was trzeba pilnować.
-Ja i może jestem młody, ale Wade jest starszy, jego nie trzeba pilnować więc tym samym mnie nie trzeba..
-Tak tak oczywiście - powiedziała - trzeba was tak czy siak pilnować.
-Czemuuu?
-Bo nie wiadomo na co wpadniecie!
-Na głupie pomysły, kłótnie i tego typu rzeczy.. -mruknął.
-Dlatego trzeba na was mieć oko - odparła.
-Dobrze rozumiem, ale w domu u nas zero kamer..
-No dobrze- powiedziała i uśmiechnęła się.
-Na pewno ciociu tego mi nie zrobisz? -ułożył na blaszce do pieczenia ciasteczka w formie serduszek i małe i duże.
-Nie zrobię - powiedziała i zerknęła na jego ciasteczka, które miały formę serduszek.
-No to pieczemy ciasteczka!
-Tak pieczemy te twoje serduszka - powiedziała.
-Bo chce serduszka aby je później połamać!
-Połamać na pół?
-Tak.. -powiedział uśmiechnięty.
-Jak wolisz - powiedziała i wzięła swą tackę z ciasteczkami i otworzyła piekarnik aby je włożyć do na grzanego środka.
-Łiii, to robimy dalej.. -poczekał aż kobieta przyjdzie i rozrobił kolejną porcje ciasta. Po chwili włożyła Pita tackę.
-A co chcesz robić Peter?
-No ciastka.. - wy mruczał.
-Jeszcze chcesz?
-Ale tu jest mało tych ciasteczek aby poczęstować Pana Nick'a i Wade'a, poza tym muszę zajrzeć jeszcze do pana Stark'a i tam też dla niego pewnie zostawić trochę o i jeszcze do szkoły wezmę dla MJ i Harry'ego dawno ich nie widziałem. -wymieniał.
-Dobrze zrobimy więcej - rzekła.
-Jeeeej dziękuję ciociu May!
-Nie masz za co - powiedziała i zaczęła wyciągać rzeczy na więcej ciastek.
-Mam za wszystko, ale ty o tym nie wiesz..
-Nie musisz za nic mi dziękować Peter.
-Ale chce cioci dziękować.
-Ale nie musisz!
-Ale chcee!
-Ale nie trzeba - rzekła - wyciągnij czekoladę z szafki!
-Ale chce i już idę...-wstał z krzesła i podszedł do szafki. Ciotka uśmiechnęła się i zaczęła przygotowywać wszystko na ciasteczka. Po chwili Peter dał cioci czekoladę o którą go prosiła.
-Otwórz i połam na kawałeczki!
-Już.. -zasiadł wygodnie na krześle i zaczął łamać na kawałki czekoladę i trochę się nią zajadając.
-Nie podjadaj widzę to - upomniała go.
-Ale ja nić nie wiem.. -mruknął z pełną buzią.
-Oczywiście - zaśmiała się.
-Mhmmm.. -połamał wszystkie kostki. -Juuuź!
-I ile z tego zjadłeś?
Zaczął wyliczać na palcach.
-Jedną kośtke..
-Na pewno?
-Tia, a cio ciociu?
-Nic nic - odparła - daj mi tą czekoladę - rzekła.
-Plosie baldzio.. -podsunął jej talerzyk i gryzł czekoladę.Spojrzała na niego kontem oka i pokiwała głową na boki.
-Wsyp do miski.
-Dobziu.. -wsypał do miski i czekał.
Ciocia zamieszała wszystko i odstawiła do lodówki.
-Pięć minut i możemy robić kolejne ciasteczka.
-Mhmmm.. -kiwał głową i poszedł usiąść przed kuchenką. Gdy Ciocia usiadła na krześle. - Następnym razem będziemy robić ciastka z Wade'm i panem Nick'iem tylko bez flirtowania..
-Hahahah - zaśmiała się - nie flirtuje z nim!
-Zadzwonimy do Nicolasa, a bo Nicolas to, tamto.. Mhmmmm.. -popatrzył na ciocie.
-Daj spokój Peter!
-Z czym ciociu? -uniósł brew i oparł się o szafki.
-Nie flirtuje z Nick'iem.
-Uu zdrabniamy imiona facetów jacy się nam podobają, dobra ciociu no to co jest dalej? Może zrobimy ploteczki i pogadamy o Wade'dzie i panu Nicku przy ciastkach i herbatce hm?
-Peter mówię naprawdę nie flirtuje z ojcem Twego chłopaka!
-To bardzo źle zabrzmiało..
-Wiem - potwierdziła.
-To przynajmniej, że nie flirtujecie jesteś moją ciocią, ale ja nawet nie chce wiedzieć jakby to wtedy wyglądało pomiędzy mną, a Wade'm..
-Bylibyście jakby rodzeństwem? - zamyśliła się nad odpowiedzią.
-No właśnie kim bylibyśmy wtedy rodzeństwem? Ale musiałabyś ciociu być moją mamą, a jesteś ciocią!
-Ale Fury jest ojcem Wade'a - powiedziała - to bym musiała być jego matką. To ty byś był kuzynem?
-Jeju nie ważne ciociu to byłoby kazirodztwo, a ja chce aby Wade był moim chłopakiem bez żadnych komplikacji czy czegokolwiek.. -zrobił się cały czerwony.
-Heeh rozumiem dlatego też nie flirtuje z Fury'm.
-Dziękuję.. -schował twarz w dłoniach, aby ukryć palące rumieńce. Ciocia nic nie powiedziała tylko wyciągnęła z lodówki masę na ciastka, a Peter chwile tak siedział aż do ochłonięcia policzków.
-Kleimy następne Piter.
-J-już idę.. -wstał i podszedł do stolika.
Na co Ciocia się uśmiechnęła. Chłopak zasiadł i patrzył na stół i swoje ręce.
-To jak doszło do tego, że jesteście razem?
-Ciociu mam pomysł, zrób sobie listę pytań na temat mojego związku z Wade'm i jego wypytuj.. -był czerwony jak truskawka.
-Dobrze - odparła - spytam się wszystko.
-N- naprawdę? Uff.. -usiadł wygodnie na krześle.
-Ale jesteś pewien, że chcesz abym się pytała o takie rzeczy?
-Tak możesz się go pytać, nie powinien mi nic zrobić za to, że on będzie wykorzystywany do mówienia.
-No dobrze - powiedziała ciotka na co odetchnął, że nie musi być wypytywany. -Jesteś przygotowany na jutro?
-Przygotuje się za chwilkę, przecież szybko mi to schodzi..
-Wiem wiem tylko pytam - stwierdziła.
-No to odpowiadam.
-A czy Harry i MJ wiedzą o tym, że jesteś z Wade'm.
-Um nie. A powinni teraz wiedzieć?
-Nie wiem to od ciebie zależy, ale jesteś tak rozkojarzony, że szybko zrozumieją o czym myślisz.
-Powiem im jak minie przynajmniej tydzień.. -szepnął.
-Sami zaczną się ciebie wypytać.
-O co niby ciociu?
-O twoje zdezorientowanie.
-Będę tak się starał robić aby się nie zdezorientować..
-Powodzenia Piter skoro mówisz, a kleisz kolejne serduszko.
-Ciociu noo -zalał się rumieńcami. -Te serca są do połamania i zjedzenia.
-Oczywiście.
-No, a do czego innego?
-No nie wiem - odpowiedział.
-Do czego mogą być ciastka ciociu hm?
-Do jedzenia.
-No właśnie.. -mruknął cicho.
-Klej klej Peter.
-Kleje..
-To dobrze - odparła. Ulepił kilka dodatkowych serduszek zapewniając kolejną tacke. Ciocia May skończyła już kleić swoją tackę.
-A tamte upiekły się?
-Jeszcze chwilę - odparła patrząc się w stronę piekarnika.
-Dobrze, to pójdę się spakować.. -poszedł umyć ręce.
-A co chcesz na kolacje ? - spytała.
-Nie jestem głodny.. -poszedł do schodów.
-Na pewno?
-Jak zgłodnieje to przyjdę po ciasteczka..
-Dobrze.
Poszedł do pokoju by się spakować.
Ciocia zaś zaczęła wyciągać ciasteczka z piekarnika. Peter spakował książki, przewertował oczami zadania i działy i padł na łóżko i popatrzył na telefon. Wade nie napisał do Pita, bo leżał w łóżku próbując pozbyć się paraliżu. Pajączek schował telefon do kieszeni i zszedł do cioci. Ciocia właśnie wykładała ciastka na talerzyk.
-Mmm czy ja czuje moje ciasteczka! -powiedział Peter na schodach i spoglądnął zza barierki.
-Tak są już - powiedziała.
-Mmm taaaaaak.. -wy mruczał i szybko znalazł się przy cioci.
-Tylko uważaj, bo są jeszcze ciepłe - powiedziała i włożyła następne ciasteczka do piekarnika.
-Wiem o tym ciociu -mruknął i zaczął chuchać na ciasteczka.
-To dobrze, że wiesz.
-Ale wyglądają pysznie.
-I na pewno tak smakują.
-Ja o tym wiem.. -wziął jedno ciastko serduszko do łapek i zaczął je studzić.
-Smacznego- odparła.
-Dziękuję.. -powiedział i złapał za jeden kraniec serduszkowego ciastka i schował się za szafką i zrobił sobie zdjęcie i wysłał je Wade'owi aby narobić mu smaka na pyszne ciastka.
Ciocia udawała że tego nie zauważyła. - Am am am pyśne ciasteczka.. -marudził pod nosem i szedł na czworakach po kolejne.
-Peter jak człowiek się zachowuj!
-Amniam niam niam jestem głodną tarantulą, która jak nie dostanie pysznych serduszkowych ciasteczek wszystkich zjeee.. -dalej chodził na czworakach.
-Hahahaah - zaśmiała się.
-Pani ciociu May Parker proszę ze mnie się nie śmiać tylko mi dać ciasteczkooo..
-Weź sobie dziecko weź! - Peter wstał i wtulił się w ciocie.
-Dobzieeee.. -zabrał ciastko z talerzyka i zaczął jej chrupać za uszami z uśmiechem.
-Jak dziecko!
-Mhm, chce ciocia połowę serduszka? - pokazał kobiecie przed nosem ciastko.
-Nie dziękuję nie jestem głodna.
-Więcej dla mnie.. -zpałaszował drugą połówkę serduszka i uśmiechnął się do niej szeroko, a na obrzeżach ust miał kawałki czekolady i okruchy ciasta.
-Żarłok!
-Nie prawda.. -wytarł ręką buzie.
-Oczywiście.
-No nie prawda..
-Tak tak.
-No to idę jeszcze po hałasować do pokoju..
-Heh tylko bądź grzeczny!
-Nie będę!
-Dlaczego?
-Bo będę hałasował..
-No okej.
-Nie przeszkadza ci to ciociu?
-Nie oczywiście, że nie!
-Hałas? Od kiedy hałas ci nie przeszkadza?
-Bo dziś mi nie przeszkadza.
-Bo?
-Bo tak!
-Ciociuuu...
-Tak?
-Czemu mi pozwalasz, dobra idę oglądać jakieś filmy dla dorosłych..
-Spróbuj tylko!
-Okej.. -zaczął biec do pokoju po schodach. Zaś Ciotka pokiwała głowa na boki z niedowierzaniem.
-Żartuje nie chce na to patrzeć.. -zatrzymał się w połowie drogi na schodach i popatrzył na telefon, pusto, uznał że Wade śpi więc powolnym krokiem udał się do pokoju.
3672 słów
Co będzie z Wade'm?
Co zrobi Peter?
Czy coś się wydarzy?
Wybaczcie, że wczoraj nie było rozdziału ale jest dziś!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro