Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Dzień pełen nowości

Na statku ludzie nadal pracowali zaś Avengers wrócili do swojej wieży.
Po kilku godzinach nastał ranek, a Spidey'a obudził budzik i nie chętnie zszedł z parapetu. Dostał odcisków na plecach od niewygodnego siedzenia na półce przy oknie.

-Peter! - krzyknęła ciocia- Idę do pracy! Będę późno, a obiad masz w piekarniku!

-Do później ciociu! -od krzyknął i poszedł do łazienki, stanął przed lustrem i patrzył się na siebie jak marnie wygląda.

Deadpool spał tylko z kilka godzin i nawet nie wyspał się. Miał dość i nie chciał tu być...

Petey próbował poprawić jakoś swoje włosy i ogarnąć się trochę, w końcu musiał iść dziś pod władanie Fury'ego, a nie Stark'a. Z drugiej strony miał mieć maskę na twarzy, więc nie musiał pokazywać swojej okropnej niedospanej mordki.

Wade wstał i zaczął się rozciągać i naciągać mięśnie z nudów.

Spider ubrał obcisły spandex na dupę i poszedł na dół do kuchni coś przekąsić.

Na helicarrierze panował spokój choć wszyscy pracowali już od samego rana. Deadpool od kilku minut stał na rękach w miejscu licząc sobie w myślach do 200.

Strażnicy najemnika przynieśli śniadanie dla Deadpool'a i nie zwracali na niego większej uwagi.
Spidey zadzwonił do Tony'ego, bo nie wiedział co ma zrobić.
-Pan Stark?

Dead nie zwrócił uwagi na jedzenie i zaczął robić pompki na dłoniach obniżając się w dół i w górę prostując ręce.

-Tak Młody? -zapytał Tony.

-Hjuston jest problem, bo chodzi oto, że dzisiaj jest sobota i moja szkoła nie ma lekcji w weekendy, ja mam od razu przyjść do wieży czy do pana Nick'a? Czy w ogóle mam siedzieć w domu i się nie odzywać? -spytał i w między czasie smażył jajecznicę.

-Najpierw zjedz potem się umyj, a następnie przykicaj do wieży, a ktoś podrzuci cię na Helicarrier- powiedział.

-Jestem teraz królikiem? -spytał i wykładał sobie jedzenie na talerz. -Wiem gdzie jest helicarrier, nie mogę sam iść?

-Dobra niech ci będzie- powiedział- ale dziś zmieniają położenie.

-Dobrze, będę w wieży za 10-15 minut...-Powiedział i jadł na szybkiego.

-Nie śpiesz się młody- odrzekł.

-Cioci i tak nie ma, bo poszła do pracy wróci pod wieczór -stwierdził z pełną buzią.

-Dobrze jak coś to czekam.

-To do zaraz.. -powiedział Petey i wrzucił nauczycie do zmywarki i pobiegł do góry trochę się ogarnąć.

-Okej Piter- powiedział Tony i rozłączył się.

Nie minęło pięć minut, a był gotowy i na swoich sieciach przedostał się do Stark Tower.

Tony na spokojnie pił kawę w kuchni, która była połączona z jadalnią oraz salonem.

Pajączek wszedł do budynku i przemierzał szybko korytarze, a po chwili znalazł się w salonie obok Stark'a.
-Już jestem panie Stark...

-Szybko młody nawet nie skończyłem kawy- powiedział - chcesz coś do picia?

-Nie dziękuję -usiadł na krześle. -Czy będę musiał ściągać maskę?

-Tu czy tam? -zapytał.

-Tam, zresztą tu też -stwierdził nie pewnie.

-Możesz ściągnąć, ale nie musisz - powiedział.

-Nie wyglądam dobrze, nie wyspałem się i no -wzruszył ramionami.

-Rozumiem dzieciaku- powiedział i wstał z krzesła. -To idziemy? - zapytał i skierował się na balkon.

-Jeśli muszę to idę.. -wstał i ruszył za Stark'iem.

-Niestety musisz - odparł - tylko uważaj tam i słuchaj się... Helicarrier nie jest tylko miejscem gdzie mieszkają agencji, ale jest podzielony na sektory. Sektor więzienny, sal treningowych, magazynów, a także laboratoriów! Więc lepiej nie na rób tam problemów - rzekł.

-Jak zwykle Panie Stark to są ze mną problemy -westchnął. -Rozumiem rozumiem...

-Nie mówię, że są ale przydałoby cię nauczyć dyscypliny- rzekł i wszedł do odrzutowca.

-Dyscypliny -mruknął cicho pod nosem i wszedł za Tony'm na pokład. -To nie będzie proste..

-Wiem, że nie- odrzekł- ledwo się kogokolwiek słuchasz!

-Chce dobrze, ale i tak wychodzi na źle...-wzruszył ramionami.

-Wiem Piter, ale czasem trzeba słuchać się innych- odrzekł i zaczął włączać wszystko aby wystartować- siadaj- powiedział i pokazał dłonią na miejsce drugiego pilota.

-Wiem o tym Panie Stark -usiadł posłusznie obok Tony'ego.

Tony odpalił odrzutowiec i wystartował. Po kilku minutach już lądował na helicarrierze
Spider siedział cicho przez całą drogę.

-Od prowadzę cię- powiedział - i słuchaj się Fury'ego - dodał wstając z fotela.

-A jeśli nie będę to będzie kara? -spytał i również wstał.

-Lepiej abyś się nie przekonał do czego jest zdolny dyrektor Tarczy!

Parker zamilkł i zamyślił się.
-Wiesz, że mnie bardziej zachęciło aby to sprawdzić -uśmiechnął się pod maską.

-Oj wiem właśnie- zaśmiał się i prowadził go do gabinetu dyrektora.

-Niestety głupie rzeczy mnie najbardziej kuszą.. -wzruszył ramionami i poszedł za nim.

-Wiem przekonałem się o tym- powiedział i zapukał do drzwi.

Nick siedział za biurkiem i sprawdzał różne rzeczy.
-Proszę...

-Przyprowadziłem ci młodego- powiedział Stark.

-Tak wcześnie? -spytał Fury i popatrzył na nich. Pajączek wszedł do gabinetu za Statk'iem i rozglądał się.

-Dzień dobry? -powiedział Petey.

-Niestety- odparł- wczesny ranny ptaszek- rzekł- chyba nie będzie robił problemów, a jak to zamknij go w klatce- zaśmiał się żartując sobie.

-Aż taki sprawia problem, rozumiem. Znajdzie się kilka wolnych klatek dla pająków -również się zaśmiał.
Spidey stał oburzony plecami do nich.

-Żart młody - powiedział i zaśmiał się- ja będę lecieć Fury miłego dnia i powodzenia- rzekł.

-Poradzę sobie, wzajemnie miłego -powiedział Fury i skończył układać papiery.

-Do widzenia Panie Stark -powiedział cicho Parker i poszedł usiąść sobie na krześle.

-Wiesz Parker dlaczego tu jesteś? - zapytał Fury i wstał z krzesła z papierami do szafy.

-Mhm, bo pomogłem mordercy, przeszkodziłem w misji Avengersom i jestem nieposłusznym dzieckiem? -powiedział i patrzył w podłogę.

-Poniekąd prawda, ale Wade nie jest mordercą- powiedział chowając papiery do odpowiednich teczek.

-Wiem o tym, że nie jest, tak to bym się nie wtrącał -stwierdził.

-Jesteś dobrym dzieckiem - powiedział - ale jak będziesz tak się upierał wciąż na swoim i nie będziesz słuchać możesz powtórzyć błąd Deadpool'a- powiedział.

-Nie ciągnie mnie do tego aby zabijać ludzi...

-Nie chodzi mi nawet o zabijanie- rzekł- lepiej słuchać się wyżej położonych- powiedział - Deadpool taki się stał, bo myślał że sam sobie radę da ze wszystkim i nie chciał niczyjej pomocy.

-Rozumiem.. -westchnął. -Na prawdę go uwięził Pan?

-Niestety- mruknął- jeślibym tego nie zrobił Rada, by go zabiła- rzekł.

-Aż tak się go chcą pozbyć? Przepraszam, że pytam -powiedział cicho.

-Oczywiście i trudno będzie zmienić decyzję Rady- oparł- nie szkodzi- skończył wkładać papiery.- Co chcesz tu robić? - zapytał.

-Ale to jest decyzja zapadnięta do nie zmienienia? -do pytał. -Pan Stark mnie tu przysłał, skąd mam wiedzieć co powinienem robić, mogę wszystko co mi powiesz.

-Tak- odrzekł- ale nie pozwolę na śmierć Wade'a- rzekł- może najpierw pokaże ci wszystko na statku - zaproponował.

-Niech będzie nie mam nic przeciwko temu.. -kiwnął głową i wstał.

-Chodź- powiedział i kierował się na mostek gdy Spidey szedł za Nick'iem posłusznie. Drzwi się otworzyły, a Nick wszedł na mostek.
-Tu jest kontrola nad statkiem - rzekł- inaczej mówiąc mostek.
Spiderman kiwał głową i się rozglądał poznając nowe dla niego miejsca.
-Możesz sobie pochodzić, ale niczego nie dotykaj- powiedział i podszedł pod swój panel kontroli na którym zaczął coś robić.

-Nie, bo jak zacznę oglądać to coś popsuje -stwierdził.

-Nic nie po psujesz - rzekł coś pisząc- masz me zaufanie!

-Niech będzie.. -zaczął chodzić po mostku i się rozglądać.

Agenci byli na swoich stanowiskach i pracowali wytrwale gdy Peter zwiedził każde stanowisko i powrócił do Nick'a.Fury skończył pisać i spojrzał na Spidermana...
-Idziemy już? -zapytał.

-Możemy iść!

Nick kiwnął głową i ruszył do wyjścia z mostku i zaczął kierować się przed siebie przy okazji tłumacząc młodemu gdzie co jest.
Parker wszystko zapamiętywał i chodził za Fury'm. Ostatnie co zostało do pokazania to sektor więzienny.

-Chcesz zobaczyć ten sektor czy darujemy sobie go na dziś?

-A co tam jest? -spytał.

-Sektor więzienny - powiedział.

-Tu są, wszyscy więźniowie? -zapytał nieco ciszej.

-Tak - odrzekł.

Deadpool robił właśnie serię pompek, strój miał do połowy zdjęty, ale na głowie dalej była maska. Jego plecy były pocharatane i wyglądały podobnie jak twarz, ale widać było kaloryfer na jego brzuchu i wszystkie mięśnie.

-I tak jeszcze jest długo czasu nim pójdę do siebie do domu, więc co mi zaszkodzi. Poza tym ile tu macie więźniów? -spytał i patrzył na ściany.

-Bardzo dużo - powiedział- większość, która zagraża ludzkości oraz bohaterom - rzekł i szedł prosto gdyż po chwili pojawiły się stalowe drzwi do sektoru więziennego. Agencji widząc Fury'ego otworzyli drzwi.

-Rozumiem, a ci którzy zostają złapani przez Avengersów też czasami tu trafiają? -spytał Spidey był ciekawski i chciał wiedzieć co nieco jak już zaczął mu Nick pokazywać Helicarrier.

-Również- powiedział - trafiają do nas najgorsi, który są problemem dla zwykłych więzień do utrzymania w jednym miejscu - odparł.

-Rozumiem.. -kiwnął głową.

-Ostatnio uciekł doktor Otto Octavius -rzekł- podobno ma zamiar cię wykończyć.

-Taak, słyszałem od Deadpool'a. Dawał najemnikowi nawet kasę za moją głowę, ale nie mówił ile tylko, że nie bierze tego zlecenia -wzruszył ramionami.

-Musisz uważać, bo Octopus jest szalony - odparł i patrzył się na więźniów, który grzecznie siedzieli w swoich celach.

-Wiem na co stać Octavius'a.. -westchnął i również obserwował więźniów.

-Dlatego też musisz się słuchać starszych - rzekł- znają się lepiej na bohaterstwie niż ty Spider-Manie choć nie mówię, że nic nie wiesz.

-Słyszałem dziś podobnie od Tony'ego.. -patrzył pod nogi. -Nie potrafię się czasami słuchać starszych...

-Każdy ma coś takiego, że myśli że robi dobrze, a wychodzi źle- rzekł i byli bardzo blisko celi Deadpool'a, którą nadal pilnują dwaj agenci.

-To ja, wszystko robię ostatnio źle - stwierdził.

-Nie martw się młody - powiedział - każdemu zdarzają się błędy jak i trudne chwile!

-Mhm, mnie to chyba cały czas prześladują błędy...-wzruszył ramionami.

-Uczymy się na błędach- odrzekł - po prostu musisz przejść lepszy trening.

-Siedzę na patrolach częściej niż jakieś treningi...

-Dlatego jesteś u mnie- powiedział- przejdziesz zaawansowany trening, który przeszła tylko jedna osoba!

-Słyszałem, że dotychczas miał Pan okazję uczyć dwie osoby...

-Tak - powiedział- ale tylko jedna przeszła cały trening.

-Cały to aż taki trudny był, że druga osoba zaprzestała tego treningu?

-Chodziło o zaangażowanie - powiedział- oraz o wytrwałość i waleczność - rzekł - i był delikatnie mówiąc ciężki - dodał - dużo ćwiczeń!

-Myślisz, że bym przeszedł gdybym się u ciebie uczył? -spytał cicho.

-Jesteś uparty - rzekł- nie gorzej jak Deadpool, ale jesteś więc jeśli byś się tylko przyłożył to być przeszedł- powiedział i doszli pod cele Deadpool'a, który robił pompki na jednej dłoni, a drugą miał za plecami.

-Wiem o tym słyszałem to od nie jednej już osoby, że jestem uparty.. -mruknął. -Tu jest Deadpool? -spytał i wskazał na pomieszczenie przed nimi.

-Tak -powiedział i kiwnął głową- i jesteś racja wszyscy to mówią.

-Możemy tam iść, czy nie bardzo? -zapytał cicho.

-Możemy- powiedział - jeśli tylko chcesz!

-Chyba chce.. -mruknął nadal cicho.

Nick kiwnął głowa, a strażnicy otworzyli wejście do sali do jego więzienia. Deadpool nie usłyszał nawet gdy ktoś wchodził, bo liczył na głos każdą pompkę, a robił serię do 200, a był na 166.
Spidey czekał aż Nick pierwszy pójdzie do celi gdy Fury wszedł do środka bez żadnych skrupułów i przyjrzał się plecom swego "syna" cicho przy tym wzdychając.

Pajączek kroczył tuż za piratem niepewnie i stanął obok niego.
-Ojejku.. -szepnął Petey i przyłożył dłonie do buzi.

-170.. 171...172- liczył nadal, ale zauważył Fury'ego i pajączka.

-Panie Fury, co mu zrobiliście.. -spytał cicho zmartwiony widokiem pleców najemnika.

-To 173 nie 174 oni 175 - odrzekł Wade.

-Nie my- mruknął i westchnął- można powiedzieć, że reszta ciała wygada tak samo?

Pajączek usiadł przy Nicku i obserwował Deadpool'a.

-A nie boli cię to? -spytał.

-Może najpierw niech skończy serię pompek- odparł Fury, a po chwili Deadpool doliczył do 200 i wstał na równe nogi...

-Nie!

Spidey czekał aż skończy pompki, a potem popatrzył na niego do góry.
-Ale masz tyle blizn i w ogóle..

-Można powiedzieć, że jestem jak mutant- mruknął i ubrał górę.

-Poza tym znów złamałeś obietnice.. -siedział dalej na ziemi.

-Ta wiem wiem- mruknął zakłopotany, a Fury się im przysłuchiwał na spokojnie. - ale wolę nie narobić problemów Fury'emu - dodał Wade.

-Rozumiem.. -westchnął i wstał. -Nie nudzi ci się przypadkiem tu?

-Oj nudzi i to cholernie pajączu- uśmiechnął się pod maską co zauważył Nick.

-A trzeba było być grzecznym, mogłem jednak cię bardziej przykleić do tych murków, teraz szczerze żałuję, że tego nie zrobiłem...-próbował się nie zaśmiać.

-Pajączku nawet nie myśl o tym, bo ta twoja sieć jest niebezpiecznie klejąca i cholernie trudna do uwolnienia- pogroził mu palcem i zaśmiał się.
Nick dziwił się jak Wade potrafi zmienić swój charakter do danej osoby, a głownie do Spidermana.

-Panie Fury on mi grozi palceeem.. -zachichotał Spidey i rzucił w jego dłoń grubą wiązką sieci.

Fury się zaśmiał i uśmiechnął..
-I dobrze młody - rzekł.

-No widzisz pajączku- zaśmiał się Deadpool.

-To nie feeeer.. -cicho się śmiał. -Zrobię z ciebie kokon, po czym jak wyklujesz się na wiosnę będziesz przepięknym motylem i odfruniesz do ciepłych krajów!

Dead śmiał się z słów pająka.
-No nie wiem czy to dobry pomysł pajęczaku- rzekł i pokręcił głową na boki.

-Dobrze dość tych śmiechów i chichów - powiedział Fury - A teraz Wade dlaczego nie zjadłeś śniadania?

Najemnik wzruszył tylko ramionami
Spidey się uspokoił gdy Nick kazał i popatrzył na nich.

-Śniadanie to podstawa każdego dnia.. -stwierdził cicho Peter.

-Kolacji też zbytnio nie tknąłeś- rzekł i patrzył na niego surowym wzrokiem.
Dead spuścił głowę w dół czując wzrok "ojca" na sobie.

-I jak chcesz mieć siłę na innych jak ty nic nie jesz.. -mruknął nadal cicho Spiderman. -Jak dają to bierz, gdzie indziej byś siedział na głodzie i nikt, by się tobą nie interesował..

-Nie potrzebuje zainteresowania - mruknął- i nie jestem głodny - rzekł i spojrzał na Fury'ego.

-Wade do jedzenia marsz chociaż jedna kanapka! - powiedział twardo Nick i założył ręce na tors.

Pajączek się nie odzywał, spuścił głowę i patrzył w podłogę, nie chciał się wtrącać w ich rozmowę.
Deadpool cicho warknął pod nosem, ale podszedł do stolika i wziął kanapkę w dłoń.

-Jedz - powiedział Nick i położył kajdanki na stole dla niego.

-Czy kajdanki są mu potrzebne tak bardzo? -spytał cicho Peter zerkając na stolik, gdzie Fury odłożył daną rzecz.

-Jeśli ma wyjść z klatki to tak- odrzekł, gdy chłopak wpychał na chama kanapkę na którą nie miał w ogóle ochoty.

-Ale nic nikomu... -zamilkł po prostu. -Rozumiem..

-Wiem, że nic nikomu nie zrobi, ale takie są procedury- odrzekł i spojrzał na Wade, który zapinał sobie już kajdanki.

-Gdzie idziemy piracie? - zapytał.

-Zaraz się obydwaj przekonacie- odparł.

2333 słów

Jak myślicie gdzie idą?
Co będą robić?
Czy wydarzy się coś więcej?

Serdecznie zapraszam do pozostawienia komentarza!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro